Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lemon do z", znaleziono 341

Sporym zaskoczeniem było dla mnie to, że ludzie, nawet półczłowiek, jakim
się stawałem, nie zapadają w sen automatycznie. W swoim poprzednim wcieleniu,
Demona Dextera, spałem doskonale i zasypiałem bez trudu, wystarczyło położyć się,
zamknąć oczy i pomyśleć: „Trzy dwa jeden start”. Czary - mary i lulu.
Nowy Model Dextera nie miał tyle szczęścia.
Wiadomość odpływała wolno, a Vimes wpatrywał się w ścianę naprzeciwko, w której, po lekkim stuknięciu, drzwi otworzyły się i odsłoniły stewarda niosącego to, co gwarantuje odstraszenie wszelkich koszmarów*, to znaczy filiżankę herbaty. * Delikatny odgłos dzwonienia porcelanowej Filiżanki o porcelanowy spodeczek odpędza wszystkie demony, co jest faktem mało znanym.
Dodali czegoś do tego piwa. Czegoś, czego demony
się boją, w rodzaju wody święconej, i to jest wersja optymistyczna.
Ewentualnie czegoś trującego, czego człowiek
by nie zauważył, i wtedy jest gorzej. Cholerna logika
sądu Bożego. Zdam test, kiedy padnę trupem – coś
jak próba wody. Baba tonie – była niewinna. Baba pływa
– wiedźma.
Za starożytnym objawieniem Bóg wciąż się wtrącał do wszystkiego. Dobrych do nieba brał żywcem, złych siarką polewał, za byle krzakiem siedział, i dopiero potem zaczęło się oddalanie, Bóg tracił naoczność, wielokształtność, brodatość. Znikły szkolne pomoce cudów, demonstracyjne poglądowe przesiedlenia demonów w capy i kontrolne wizytacje anielskie.
Jestem dziewczyną z bajki, pomyślała. To
mój posag. A teraz on odwiezie mnie do ojcowskiego domu zasypaną
podarunkami.
Przypomniała sobie jego dłonie nocą, tych kilka momentów czułości.
Nie, to nic takiego. Nie tak skończy się ta opowieść. Jestem tylko dziewczyną z bajki, a on złym demonem mrozu. Dziewczyna wraca z lasu, wychodzi za mąż za przystojnego chłopca i zapomina o magii.
Ludzie z wioski od zawsze dziwili się, skąd czarownice znają takie tajemnice. Jedni gadali, że podpowiada im diabeł, drudzy, że to leśne demony, duchy dziadów albo jakieś skrzaty. Nikt nie rozumiał, że ona po prostu obserwowały naturę i od dawien dawna, z pokolenia na pokolenie, przekazywały sobie wiedzę, której nie zapisywały w żadnych księgach. Litery były dla braciszków z zakonu, nie dla nich.
🌠"Leon rozpalił w niej iskrę, która chciała zapłonąć i rozbłysnąć, lecz zdawała sobie sprawę, że może się w najlepszym razie sparzyć, o ile nie spłonąć w jej zglisz czach. Postanowiła jednak odsunąć na bok przyzwoite zachowanie dziewczyny z dobrego domu. Z wyrzutami sumienia, które kiedyś spadną na nią niczym grom z jasnego nieba, upora się później."
Każdy jego ruch przybliżał mnie do zagubienia i oderwania od rzeczywistości. Sprawiał, że poza nami nie istniał świat. Jedyną realną rzecz stanowiliśmy wyłącznie my oraz nasze demony. Podniosłam się. Przylgnęłam do niego w chwili spełnienia, by móc zobaczyć bursztynowe spojrzenie. Działało na mnie jak narkotyk. Moja prywatna heroina. Odurzałam się nim i kompletnie uzależniałam. Byłam na kilianowym haju.
Uważał, że świat jest pełen demonów. Nie tych z rogami, karykaturalnymi obliczami i nadprzyrodzonymi mocami. Najgorsze były te prawdziwe, obleczone ludzką skórą, karmiące się cierpieniem innych, wiecznie nienasycone. Walczył z nimi od dawna, ale coraz częściej odnosił wrażenie, że walka ta przypomina pojedynek z Hydrą. Odrąbiesz jedną głowę, a w jej miejsce wyrastają dwie następne. I tak w nieskończoność.
(...) wbrew temu co zarzucił jej Leon, kłamanie wcale nie przychodziło jej z łatwością. Obciążało ją, zmuszało do permanentnego kontrolowania się i pilnowania. Czasem, tak po prostu dla poczucia swobody, ale też z chęci zwierzenia się i opowiedzenia swojej trudnej historii, aż rwała się do powiedzenia prawdy. Później zawsze zdrowy rozsądek hamował jej emocje i tkwiła dalej w strefie sprawdzonego kłamstwa.
- Mauro- wyszeptał.- Moja Mauro.
Jego słowa brzmiały delikatnie jak modlitwa, nie do Boga, lecz do niej. Nie miała żadnego poczucia winy, biorąc go w ramiona. To nie ona złamała śluby, nie jej sumienie będzie cierpiało. Dzisiejszej nocy, Boże, w tej chwili, on jest mój, pomyślała. (...) Mam to, czego Ty, Boże, nie możesz mu dać. Odbieram ci go. Należy do mnie. Wezwij na pomoc wszystkie swoje demony. Nie dbam o to.
... Obaj wyczekiwani z utęsknieniem książęta z bajki tego ranka pozostawili swe konie w stajni i przyjechali metrem - zadeklarował uroczystym tonem Xemerius.- Na ich widok księżniczkom zalśniły oczy i gdy spotkał się ze sobą zmasowany ładunek młodzieńczych hormonów w postaci zakłopotanych całusków na powitanie i kretyńskich uśmiechów, mądry i niezrównanie piękny demon musiał niestety zwymiotować do kosza na śmieci.
Sie­dzia­łem na ka­na­pie i pa­trzy­łem na piwo, które trzy­ma­łem w ręku. Nie piję al­ko­ho­lu – na­praw­dę, al­ko­hol nie jest za­le­ca­ny dra­pież­ni­kom. Osła­bia re­fleks, mąci zmy­sły i prze­cie­ra na łok­ciach ka­fta­nik ostroż­no­ści, co za­wsze wy­da­wa­ło mi się bar­dzo złą rze­czą. Ale oto ja, demon na wa­ka­cjach, skła­da­łem ofia­rę osta­tecz­ną ze swo­ich mocy, sta­jąc się czło­wie­kiem – a piwo było tym, czego po­trze­bo­wał De­xter Abs­ty­nent.
Odkąd uporałam się ze wszystkimi wewnętrznymi demonami, wiem, jaką drogą podążać, ile sama znaczę i że ogólnie życie jest piękne. Dodatkowo moje długie, ciemne włosy ozdabiają fioletowe pasma, noszę swoje fioletowe okulary z okrągłymi szkiełkami i kolorowe, wesołe ubrania. Znajduję się aktualnie gdzieś pomiędzy byciem dzieckiem a dojrzałą kobietą.
Leon obserwował całą wymianę zdań, a uśmiech nie schodził mu z ust. Rozmawiała z nimi jak z koleżankami, z którymi zna się dłuższy czas. Nie wywyższała się, nie dała nikomu odczuć,że jest od kogokolwiek lepsza, bo coś osiągnęła. Wręcz przeciwnie, z pokorą podchodziła do życia, ciesząc się z tego, co ma, nikomu nie zazdroszcząc lepszych wyników, nikomu nie złorzecząc za to, że uzyskał więcej.
Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, baśnie nigdy na nic nie przedstawiały dowodów.
Występował w nich przystojny książę… czy naprawdę był taki? A może po prostu ludzie nazywali go przystojnym, bo był księciem? Dziewczyna była piękna jak poranek… no dobrze, ale który poranek? Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać! Opowieści nie chciały, byś myślała – chciały, byś wierzyła w to, co ci opowiadają...
Ma w sobie coś z zadziornej małej dziewczynki i zbuntowanej łobuziary. Jest połączeniem Dzwoneczka z Piotrusia Pana i Matyldy z Leona zawodowca. Jest miksem Audrey Tautou z Amelii i Rooney Mary z Dziewczyny z tatuażem. Jest jak słodka bita śmietana wymieszana z chili. Jest ci dobrze, błogo i nagle bum - wali w ciebie ostrością. Jest grą przeciwieństw, a ja nie potrafię jej rozpracować.
Obserwacja, że polscy koledzy mają babcie i dziadków, a dzieci żydowskie nie mają, zamieniła się we mnie bardzo wcześnie w przekonanie, że to jest po prostu naturalna różnica między Żydami i Polakami. Kiedy zobaczyłem, że mój przyjaciel Leon Kagan ma babcię, przez jakiś czas nie wierzyłem nawet, że jest Żydem. Oczywiście w jakimś momencie dzieciństwa dowiedziałem się o przyczynach tego i o Zagładzie - ale jednak niewiele. W domu o tym właściwie z nami nie rozmawiano.
Alkohol na wsi leje się strumieniami, a alkoholików ani śladu. Są pijaki, menele, pijusy, smakosze, trunkowi, moczymordy, ochlapusy, opoje, gazowniki, ale... alkoholików brak. Dlaczego? Bo alkoholizm to choroba, a polska wieś jest zdrowa, no i chłop to chłop, wypić potrzebuje. Dla zdrowotności. Poza tym alkoholik pić musi, a pijak chce, i to jest podstawowa różnica. Na wsi pić chce każdy.
To właśnie jest cel snów: przebudzenie, zalew ulgi i szoku, że umysł tak łatwo oszukać, zmięta pościel, promienie słońca, które leją się przez okno. Lecz właściwie po co ten pośpiech? Skoro sen zrodził się z mych podświadomych obaw i pragnień, to czemu nie zostać tu jeszcze chwilę, szybować w przestrzeni, zgłębić ów sen, splądrować go, zbadać jego prawidła i parametry, odkryć, czego tak się obawiałem.
Tego wieczoru widok nocnego nieba był inny niż zwykle. Gdy Pajączek Leon podniósł oczy ku górze, aby znów pobawić się w liczenie, zobaczył coś zupełnie nowego. Nad jego głową świeciła przepiękna Gwiazda. Zdecydowanie nie widział jej nigdy wcześniej. Była większa niż pozostałe, a do tego miała ogon. Taki jak u psa, tylko trochę szerszy, no i rzecz jasna - dużo jaśniejszy.
Niedawno w rozmowie ktoś mi uświadomił, że żyjemy w kraju, który nie doświadcza przyrodniczej nudy. " Pomieszkałbyś w tropikach", powiedział. Pół roku z nieba leje się woda. Przez drugie pół monotonny, obojętny skwar.Wyobraziłem sobie to więzienie aury i teraz tym chętniej chwalę ojczyznę za jej zmienność, nieprzewidywalność i następstwo pór , które zawsze przychodzą zbyt wolno albo zbyt długo trwają , ale w porównaniu z tropikiem jest ich wielka rozmaitość.
Za starożytnym objawieniem Bóg wciąż się wtrącał do wszystkiego, dobrych do nieba brał żywcem, złych siarką polewał, za byle krzakiem siedział, i dopiero potem zaczęło się oddalanie, Bóg tracił naoczność, człekokształtność, brodatość, znikły szkolne pomoce cudów i demonstracje poglądowe przesiedlania demonów w capy, i kontrolne wizytacje anielskie; wiara, jednym słowem, obywała się już bez cyrkowej metafizyki; tak ze sfery zmysłów przechodziła w sferę odrywań.
- (...) Gdzie jest Igor, do demona?
- Ehem... Chciałam z tobą o nim porozmawiać, kochanie - odezwała się hrabina. - Myślę, że będzie musiał odejść.
- Tak jest! - zawołała Lacrimosa. - Nawet moje koleżanki się z niego śmieją!
- Ta jego postawa "jestem bardziej gotycki niż wy" staje się wybitnie irytująca - ciągnęła hrabina. - Ten idiotyczny akcent... I wiesz, na czym go w zeszłym tygodniu przyłapałam w starych lochach?
- Nawet się nie domyślam - zapewnił hrabia.
- Miał pudło z pająkami i pejcz! Zmuszał je do snucia wszędzie pajęczyn!
Lemu, czuję się źle, bo straciłam córkę, która może żyje, a może umarła, ale ja nie potrafię znieść żadnej z tych możliwości. [...] ...jeśli umarła, to ja też umarłam, umarłam w środku śmiercią gorszą od prawdziwej, bo ta prawdziwa jest bez czucia, a moja śmierć zmusza mnie każdego dnia do tego, żeby wszystko czuć, żeby się budzić, myć, ubierać, jeść i pić, pracować i rozmawiać z tobą, chociaż ty niczego nie rozumiesz, albo nie chcesz zrozumieć...
Podczas gdy tworzył się sojusz stronnictw poalejsyjonistycznych w szeregach PS Prawicy doszło do rozłamu. Niewielka część działaczy partii, tacy jak: Leon Szeftel oraz Józef Sack, niechętni sojuszowi z PS Lewicą odeszli z partii i połączyli się z Hitachdut tworząc 17 lipca 1947 r. Syjonistyczno-Socjalistyczną Partię Robotniczą Poalej Syjon-Hitachdut (S-SPRPS-H).
Czy rzeczywiście pokusy ciała wystarczą, by uzależnić od siebie tego księdza? Nie mam zaufania do tak prostackiego podstępu. Istnieje spore zagrożenie, a stawka jest zbyt wysoka. Trudno jest takim jedynie sposobem ujarzmić człowieka, gdy budzą się drzemiące w nim dotąd demony. One są zdolne uczynić niemalże z każdego – istnieje takie ryzyko – jednostkę wybitnie inteligentną, obdarzoną niezwykle silną wolą i wyobraźnią. W jakimś momencie owa jednostka może zdominować siły, które ją stworzyły.
Nie zatrzymałam go. Nie zareagowałam. Nie powiedziałam kompletnie nic! Nigdy przedtem nie doświadczyłam czegoś podobnego. Odniosłam wrażenie, jak gdyby ktoś oblał moje ciało wrzątkiem. Skóra płonęła niemal żywym ogniem. Nie mogłam się poruszyć. Obserwowałam tylko jego znikającą w ciemnościach sylwetkę. Zaklęłam. Nie było w nim niczego pociągającego! Tym bardziej nie umiałam zrozumieć, dlaczego go nie odepchnęłam? Czemu, do jasnej cholery, pozwoliłam, by robił mi takie rzeczy?! Czy to wciąż ja? A może mój demon próbował wyrwać się na powierzchnię?
Ty połyskliwa parowo - wydyszała wściekle. - Było wyjąć dupę z dresu disco i pobiegać, zamiast się przyglądać. Jakoś nie widziałam, jak ty i twoje świetliki wojujecie w pocie czoła. A może tak wam ścisnęło jaja, że zapomnieliście, jak się biega i zgubiliście demona wielkości stodoły? Wracaj do biurka, gdzie twoje miejsce, i napisz w raporcie, że Pulsara sprzątnęła ci sprzed nosa dziewczynka i Rusek z bazooką. - Zaśmiała mu się prosto w twarz. - Bo takie są fakty.
– Naj­now­sze ba­da­nia wy­ka­zu­ją, że żo­na­ci męż­czyź­ni mają wię­cej tkan­ki tłusz­czo­wej i są o dwa­dzie­ścia pięć pro­cent bar­dziej za­gro­że­ni oty­ło­ścią niż fa­ce­ci, któ­rzy unik­nę­li pu­łap­ki mał­żeń­stwa. – Jak widać, nie wszyst­kich ta teo­ria do­ty­czy – stwier­dził Witek, prze­su­wa­jąc spoj­rze­niem po ma­syw­nych ra­mio­nach i tor­sie Leona, ry­su­ją­cych się pod ma­te­ria­łem ko­szu­li. – Ja je­stem wy­jąt­kiem, który po­twier­dza re­gu­łę – za­pew­nił ko­mi­sarz. – Poza tym więk­szość czasu spę­dzam w pracy, więc to pra­wie tak, jak­bym nie miał żony.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl