Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "paki", znaleziono 24

Było jasne, że kult Kima przerodził się w religię
Kim Dzong Il uwielbiał nie tylko oglądać i produkować filmy - kochał też kobiety, które w nich występowały. Podobnie jak ojciec, słynął z uganiania się za spódniczkami i razem z wiernymi zwolennikami uczęszczał na szalone, ekstrawaganckie imprezy pełne młodych kobiet, których przez całe jego życie uzbierałyby się wręcz setki.
Wprawdzie udało nam się zebra sporo informacji na temat północnokoreańskiego dyktatora, lecz w naszej wiedzy nadal jest wiele luk i niewiadomych, zmuszających analityków i obserwatorów do drobiazgowego badania wszystkich wypowiedzi reżimu;zdrowia i nawyków Kim Dzong UNa; dynaminiki niekończących się roszad, czystek, idegradacji i awansów Pjongjangu [...] lista nie ma końca.
Stali klienci nie zawsze dysponowali gotówką i gdy nie mieli czym zapłacić, podpisywali rachunek, który kelner wieszał na haku nad kasą. Takie posiłki na kredyt nazywano jadaniem na hak.
W większości przypadków dorastanie polega na tym, że człowiek chowa marzenia do pudełka i wrzuca je do East River
- Napełniłam więc swój bak wystarczającą ilością tequili, by przełączyć się na tryb czarującej uprzejmości.
- Nie masz takiego trybu
Dobroć jest największym z bogactw. Małe akty dobroci trwają dłużej niż twoje życie.
Nie patrz, co jest po drugiej stronie płotu. Nigdy nie zaznasz szczęścia, jeśli będziesz porównywał się z sąsiadem i kiedy zatrujesz się zazdrością.
Szczęście nie spada z nieba, ono leży w Twoich rękach. Rodzi się wewnątrz Ciebie i bierze się od ludzi, których kochasz. I jeśli jesteś zdrowy i szczęśliwy, po prostu jesteś milionerem.
Każdy oddech jest darem. Życie jest piękne, jeśli tylko pozwoli mu się takim być. A szczęście leży w Twoich rękach
Szczęście nie spada z nieba, ono leży w Twoich rękach. Rodzi się wewnątrz Ciebie i bierze się od ludzi, których kochasz. I jeśli jesteś zdrowy i szczęśliwy, po prostu jesteś milionerem.
“Claude Shannon, the father of information theory, once declared, “I visualize a time when we will be to robots what dogs are to humans, and I’m rooting for the machines.”
“One reason why childhood lasts so long is because there is so much subtle information to absorb about human society and the natural world.”
Teraz Internet stwarza szansę rozwoju cywilizacji planetarnej, łączącej wszystkie kontynenty i ludzi na całym świecie. Następnym olbrzymim krokiem naprzód może być planetarny brain-net, w którym na skalę globalną trwałaby wymiana całego spektrum wrażeń zmysłowych, emocji, wspomnień oraz myśli.
Akademia Webbera jest jedną z najbogatszych prywatnych szkół w kraju. Coroczny bak maskowy, podczas którego są zbierane pieniądze dla szkoły i przyjmuje się nowych członków do Towarzystwa Dziekańskiego, jest jej największym benefisem.
W pewnym momencie zaczął śnić o Nowym Jorku. Spacerował późną nocą po East Side, wzdłuż rzeki tak ekstrawagancko zanieczyszczonej, że samoistnie powstawały w niej nowe formy życia, żądając zasiłku i prawa wyborczego.
W przypadku Janusza studia okazały się wyzwaniem z góry (i przez góry) skazanym na niepowodzenie. To tak jakby w klapkach, bez liny i haków atakować Filar Kazalnicy. Kilkadziesiąt godzin absencji na każdym z pięciu rozpoczynanych kierunkach było nie do nadrobienia.
Nie ma takiego komunisty, który nie wyrzekłby się partii po tym, jak wsadzi mu się do gęby gumowy wąż i wleje kilka wiader wody. Nie ma takiego księdza, który nie wyrzekłby się Boga, wisząc nad ziemią zaczepiony na haku. Nikt nie wzniesie rąk do nieba, mając zerwane ścięgna ramion. To byłby cud.
Był konserwatystą, ale postanowił studiować na liberalnym Uniwersytecie Nowojorskim. Był imigrantem, lecz popierał budowę muru na granicy z Meksykiem. Był wyrafinowany, ale łatwo wierzył w teorie spiskowe przedstawiane przez kablówki. Wychował się w Bombaju w penthousie wartym dziesięć milionów dolarów, lecz wolał mieszkać w nędznej klitce na obrzeżach East Village.
Twierdzić, iż owa pierwsza przyczyna, wielkie nieznane, odpowiedzialne za to, że istnieje raczej coś niż nic, to istota, która potrafiła zaprojektować Wszechświat i przemawiać do miliardów ludzi równoczesne, to nic więcej niż ucieczka od odpowiedzialności, od odpowiedzialności za znalezienie prawdziwego wyjaśnienia. To przeraźliwa demonstracja samozadowolenia i oportunizmu, przeczące nie tylko zdrowemu rozsądkowi poszukiwanie haka zwisającego z nieba.
Strażnicy podnieśli mu ręce i umocowali kajdanki do haka wbitego wysoko na słupie.
Potem zdjęli mu koszulę. Adiutant wydał komendę:
— Wykonać wyrok sądu!
Kapral-instruktor z drugiego batalionu wystąpił naprzód. Trzymał bicz. Sierżant-strażnik liczył.
Ted trzymał się aż do trzeciego razu, potem zaczął łkać.
Żulowski obserwował konsekwencje wielkiej polityki z perspektywy dowódcy kompanii bojowej. Widział niekompetencję funkcjonariuszy SWW, a zwłaszcza SKW, którzy - nie mając pojęcia o przypisanej im robocie - zajęli się zbieraniem haków na własnych żołnierzy. Michał, tak jak wielu innych oficerów, miał wrażenie, że tajniacy marzyli wręcz o skręceniu jakiejś grubszej sprawy.
Stalin stopniowo zmieniał wszystko. Kiedy przejął kontrolę nad OGPU, zaczął gromadzić w specjalnym tajnym archiwum wszelkie materiały dotyczące wszystkich wyższych urzędników administracji państwowej. Teczki pęczniały od raportów dostarczanych przez nadzwyczaj rozwiniętą sięć szpicli. Nie miało znaczenia, jak nieprawdziwe, a nawet niewiarygodne były donosy na temat czołowych sowieckich funkcjonariuszy partyjnych i państwowych. Usłużny personel zapełniał kolejne teczki. Stalin uważał, że warto mieć jakiegoś "haka" na każdego.
Często przecież dotarcie do uwięzionego w skale jest połączone ze znacznymi trudnościami, a cóż dopiero mówić o bezpiecznym sprowadzeniu w dolinę. Mówiąc o trudnościach, mam na myśli nie tylko realne trudności techniczne, mierzone w taternictwie sześciostopniową skalą od nieco trudno (I) do skrajnie trudno (VI). Ratownicy mają już poważne kłopoty na stosunkowo nietrudnych drogach taternickich, trzeba bowiem pamiętać, że pokonują je najczęściej z dużym obciążeniem, przy złej pogodzie i z tym jakże przeszkadzającym w swobodnej wspinaczce przeświadczeniem, że nie wolno ryzykować, bo tam czeka człowiek! Pracę ratowników można zamknąć w prostej formule: trzeba tak działać, by bezpiecznie dotrzeć do rannego i sprowadzić go w dolinę. Nic więcej, ale i nic mniej. Stąd stała dbałość o asekurację: liny, haki, cały ciężki sprzęt nosi się zawsze, gdy tylko istnieje możliwość, że wypadek zdarzył się w terenie o charakterze skalnym. Do podstawowych bowiem prawd wyznawanych przez każdego doświadczonego ratownika należy i ta, że nie ma takiej łatwej drogi wspinaczkowej, z której nie można spaść. s. 139-140
© 2007 - 2024 nakanapie.pl