Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "polo", znaleziono 82

On nie był zwyczajnym człowiekiem, on był jakimś cholernym bożkiem, który stał dziesięć kroków przede mną w białej podkoszulce polo i krótkich dżinsach.
A teraz patrzę, jak tańczysz
przy disco polo z psem pod pachą
i płaczesz, bo chwilę wcześniej ci powiedziałem,
że do czegoś takiego, to możesz sobie zatańczyć z psem,
a potem próbuję przeprosić, ale jesteś zajęta i tylko patrzę,
jak ten pies w twoich rękach rośnie i ogromnieje.
Za­wsze uwa­ża­ła, że ciot­ki mają za mało zna­jo­mych, a miały ich rze­czy­wi­ście mało, bo były nie­zwy­kle in­te­li­gent­ne. Bycie nie­zwy­kle in­te­li­gent­nym to spory kło­pot. Lu­dzie cię nie lubią, a ty się w ich to­wa­rzy­stwie nu­dzisz. Nie masz ocho­ty fikać przy disco polo, oglą­dać prze­róż­nych dziw­nych pro­duk­cji te­le­wi­zyj­nych, zwa­nych przez nie­któ­rych se­ria­la­mi, ani gadać o dupie tej czy innej gwiazd­ki. O ciu­chach też. Same stra­ty. Do­dat­ko­wo ciot­ki po­tra­fi­ły w pięć minut przej­rzeć każ­de­go na wylot.
Molo to rozczarowany most.
Po co być szarym, gdy masz do dyspozycji wszystkie kolory tęczy?
Nie miej wiary w pledy ni w kraciaste wzory Gdyż jak kameleon zmieniają kolory!
Kwiaty ożywiają dom. Karmią dobrą energią. Są zaklętym w kolory słońcem.
Świat znikał w wielkim wirze, a on nie był już jego częścią; kolory pochłaniała czerń.
I w milczeniu piłyśmy kawę, aż przez okna zajrzało słońce, przynosząc ze sobą wszystkie kolory
Ludzie to węże, musisz się tylko zorientować, jakie mają kolory, ale i tak wszyscy są tacy sami. Każdy czegoś chce.
Nigdy nie spotkałam ludzi, którzy byliby mniej przydatni niż ci z HR. Tak naprawdę na niczym się nie znali, a już na pewno nie na ludziach. A to przecież oni odpowiadali za rekrutację, szkolenia i, to jest najśmieszniejsze, motywację!
Po dwóch godzinach zawiesił mi się system, więc musiałam zadzwonić do działu IT. Rozmowa z pracującymi tam gośćmi to zawsze wyjątkowa mordęga.
- Cześć, tu Karolina Dąbrowska. Zawiesił mi się system.
- Podaj numer komputera. - Głos po drugiej stronie brzmiał, jakby ktoś dopiero wstał z łóżka.
- Mmmmmmm. Gdzie go znajdę?
- Kliknij prawym przyciskiem myszki na ikonkę komputera i wybierz "właściwości".
- Ale zawiesił mi się system!
- Dobrze. Podaj imię i nazwisko.
- Karolina Dąbrowska.
Ja pierdzielę! Przysięgam wam, że rozmowa z tymi ludźmi za każdym razem wygląda tak samo!
Nie wolno nie doceniać niekompetencji urzędników na rządowej posadzie.
- Uwielbia pani wykopywać śmieci, prawda? Odsłaniać kłamstwa. Wykrzykiwać prawdę, choćby miało to kosztować panią życie.
- Oczywiście... - Przerwała. - Nie. Wie pan co? Nie. Właściwie guzik mnie obchodzą kłamstwa. One są w porządku. Prawda. Kłamstwa. Tak czy inaczej, przynajmniej... - Ponownie przerwała, kręcąc głową. - Nie chodzi o kłamstwa. Chodzi o milczenie. To ono na mnie działa. Wszystko, czego się nie mówi. O czym się nie pisze. To niszczy człowieka. Z czasem po prostu go zabija. Wszystkie historie, których nie pozwala sobie opowiedzieć. Cała prawda i wszystkie kłamstwa, których nigdy nie napisze, ponieważ to zbyt niebezpieczne.
Jest taka teoria, według której, jeśli nie mamy odpowiednich słów na określenie tego, co dzieje się na naszych oczach, nie potrafimy nawet tego dostrzec. Jeśli nie umiemy odpowiednio opisać rzeczywistości, nie widzimy jej. Nie na odwrót.
- Wiedzieliśmy, że wszystko to kiedyś wezmą diabli - podjął wreszcie - ale przypatrywaliśmy się temu biernie. Powinny być jakieś nagrody za tego typu głupotę.
- Może wiedzieliśmy, ale nie potrafiliśmy w to uwierzyć - zasugerowała Lucy.
- Wiara. - Prychnął pogardliwie. - Mógłbym pocałować tysiąc krzyży. Pierdolić wiarę. Wierzyć można w Boga - ciągnął z goryczą. - W miłość. W zaufanie. Wierzę, że mogę ci zaufać. Wierzę, że mnie kochasz. - Uniósł ironicznie brew. - Wierzę, że Bóg patrzy na nas z góry i śmieje się wniebogłosy.
Wypił łyk drinka, a potem postawił kieliszek do martini na barze i zaczął go obracać machinalnie w palcach, gapiąc się na krążące w nim oliwki.
- Tu nie chodzi o wiarę. Myślisz, że ktoś taki jak Catherine Case z Las Vegas naprawdę w coś wierzy? Chodzi o to, żeby patrzeć i widzieć. Czyste dane. W dane się nie wierzy, tylko się je sprawdza. - Skrzywił się. - Gdybym miał wskazać palcem chwilę, w której naprawdę spierdoliliśmy sprawę, wybrałbym tę, w której uznaliśmy, że dane to coś, w co można wierzyć bądź nie.
Jesteśmy tylko ludźmi. Stworzonymi jako niedoskonałe istoty, które popełniają błędy. To normalne, że jakaś sytuacja nas przerasta, wywołuje bezradność. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby mieć kogoś przy sobie-Musnął ustami mój policzek.- Kogoś kto przytuli, wesprze, pomoże.
To fakt, ale pieniądz daje wolność – Przystojniak marzył na głos – Nie musiałbym pracować w klubie, koniec z kłanianiem się prezesom… ale by im oko zbielało, gdybym zajechał tam nowym ferrari… rzuciłbym na stół wypowiedzenie… chciałbym zobaczyć ich miny.
Może i nie, ale w sprawie o morderstwo każdy drobiazg jest istotny. Wzbudziła moją ciekawość. Jeśli nie spacerowała po plaży, to gdzie była? I czemu nie chciała o tym powiedzieć? Zacząłem sprawdzać jej przeszłość –Waldemar Rożek zakaszlał.
Potęga pieniądza. Ostatecznie każdy go potrzebuje, by żyć… i życie z forsą jest o wiele - wiele prostsze.
To prawda. Ale ta Łucja chyba ma sumienie. No i nie jest szalona – Malik zamyślił się – Moim zdaniem zabójstwo to tak straszna zbrodnia, że musi zostawić piętno na człowieku. Jakąś zmianę w jego zachowaniu, wyrazie, jakieś napięcie… Ludzie zdrowi psychicznie nieraz przyznają się do zbrodni, bo nie umieją dalej z tym żyć.
Dolina u ich stóp wciąż pozostawała w cieniu. Na odległych grzbietach leżał śnieg, w wąwozach unosiły się poszarpane chmury. Zapach ognia, stodoły i suchego siana. (s.40)
Tata był taki sam: ludzie opuszczali Fontana freda, a on pozostał na miejscu, porzucony, z kawałkiem serca zziębniętym na mrozie, jego duch był jak pole leżące odłogiem, porosły go chwasty. (s.70)
...są zwierzęta słońca i zwierzęta cienia: domowe po jednej stronie, dzikie po drugiej. Ale strumienie spływające z obu stron wpadają do tej samej rzeki i nie można ich już potem rozróżnić, ani oddzielić. (s.95)
w dzieciństwie: wychodziłeś z domu i były tylko kształty i kolory. To dorośli mieli wszystko jakoś ponazywane, żeby się nie pogubić w życiu.
Okazywanie uczuć nie jest oznaką słabości. Uczucia to przecież kolory duszy i one nadają barwę naszemu życiu.
Przyciągamy się wzajemnie jak krople wody, jak planety i odpychamy się wzajemnie niczym magnesy lub odmienne kolory skóry.
,, Byli jak dwa kontrastowe kolory - czerń i biel. Nosili w sobie mrok, lecz wierzyli, że uczucie, które ich połączyło, okaże się silniejsze niż narastające od lat ciemności... ''
A w dzieciństwie wszystko jest inaczej. Bijatyki kończą się najwyżej łzami, kolory są bardziej jaskrawe a miłość może być tylko jedna i na zawsze.
Poziomki będą jeszcze niedojrzałe, twarde i oporne dla palców niczym małe białe piąstki. Natura wymieszała już kolory, lecz nie przelała ich jeszcze na płótno.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl