Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przez pko lato", znaleziono 46

Lato, gdy mama miała zielone oczy, nigdy się nie skończyło.
Nasze piękno mieszka w oczach drugiego człowieka. Może właśnie dlatego się w nim zakochujemy.
Bo to oczami innych zazwyczaj na siebie patrzymy. To jest nasz filtr, przez który oglądamy świat. Dlatego lubimy przeglądać się w oczach tych, dla których jesteśmy bez skaz.
Aż do dzisiaj magia nie miała twarzy. Była jedynie opowieścią żebraków, szeptaniną służących. Umarła przed jedenastu laty i od tamtej pory istniała tylko pod jedną postacią: strachu w oczach ojca.
Tamtej nocy, gdy grałaś w kościele, łapałem się na tym, że zamykam oczy. Inni ludzie robili to samo. Może to właśnie dlatego. Nasze uszy chcą usłyszeć to, co ukrywają przed nimi oczy.
Noc mruży swoje oko, bo przecież Księżyc jest okiem nocy, a teraz go ubywa. Może dlatego bardziej boimy się w mroku, bo zdajemy sobie wreszcie sprawę, że ktoś poza gwiazdami patrzy na nas z góry?
Bycie w posiadaniu tajemnicy często czyni nas w oczach rozmówców bardziej atrakcyjnymi towarzysko. Dlatego "w zaufaniu" lubimy dzielić się sekretem z innymi.
Patrzyliście kiedyś kurze w oko? Jej spojrzenie to mieszanka szaleństwa i nienawiści do całego świata. Właśnie dlatego Niemcy mają ją w swoim godle narodowym.
Nadkomisarz opuścił pokój wizyt i ze wzrokiem wbitym w posadzkę pospiesznie udał się do toalety. Nie dlatego, że poczuł nagłe ciśnienie na pęcherz, ale dlatego, że za każdym razem, gdy opuszczał syna, jego oczy zaczynały robić się szkliste i za nic w świecie nie mógł nad tym zapanować.
Kiedy żagle zostały opuszczone, a liny z powrotem uprzątnięte, mogę znowu wyjść i moim oczom ukazuje się miasto portowe Francji. Kraju, który przed laty skradł mi serce, a do którego wracam z mieszanymi uczuciami.
Radość też boli. Ale to nic. Ból urzeczywistnia. Tylko on jest prawdziwy. Wszystko z niego: strach, rozpacz, tęsknota, której zabić nie można, bo przemyca się w kolorze oczu i zapachu. I dlatego jest wieczna, jak trawa.
Oczy nie kłamią. Twarz możesz nauczyć wszystkiego, wyćwiczyć w układaniu się w dowolną minę - oczy pozostają poza zasięgiem woli. Bo oczy to zwierciadło duszy, a dusza nie jest własnością człowieka i nie mamy nad nią władzy. Dlatego zdrajca ucieka ze spojrzeniami, oszust kryje się za ciemnymi szkłami okularów.
W gruncie rzeczy zawsze zdajemy sobie sprawę, czym tak naprawdę jesteśmy. Dlatego tak trudno jest patrzeć innym w oczy, bo niczym lustro, odbijają to, czego tak bardzo nie chcemy widzieć.
Nie można się bać prawdy. To tak, jakby mrużyć oczy przed ciemnością albo szczękać zębami z gorąca. Prawda to prawda. Bać się można kłamstwa. Jeśli się boisz prawdy, to tylko dlatego, że na jej tle wychodzi na jaw twoje kłamstwo.
Kiedy tkwisz w okopie, gdy stajesz oko w oko ze śmiercią, wtedy wiesz na pewno, że nie ma Boga. Zaczynasz walczyć, żeby przetrwać i żyć dalej. Właśnie dlatego wzywasz wszelkich możliwych bogów - ponieważ nie chcesz umierać. W głębi serca wiesz, że śmierć oznacza koniec gry. Potem nie ma już nic. Żadnego raju. Żadnego Boga. Tylko nicość.
Kasa miała ogromne znaczenie, bo zawsze jej u nas brakowało. Dlatego kiedy tylko poczułam, jak żyje się na wyższym poziomie, zamknęłam oczy na wszystko inne. Cóż, okazało się, że rozkład małżeństwa daje nieznośny fetor, którego nie rozwieje nawet najwyższa sterta pieniędzy.
Te oczy z bliska nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Kawał wrednego, pewnego siebie skurwysyna. Tacy faceci zwykle byli skomplikowani i sporo przeżyli. Zimno­krwistym chujem nie zostaje się dlatego, że ktoś ci w szkole podprowadził wrotki…
Feminizm potrzebuje mężczyzn. Choćby dlatego, że mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet lub nimi gardzą, mogą się zmienić jedynie - jeśli w ogóle - gdy zmieni się kultura; gdy krzywdzenie kobiet w straszny sposób oraz mówienie o nich strasznych rzeczy przestanie podnosić pozycję mężczyzn w oczach innych mężczyzn.
Tak się zachowują psychopaci. Wcale nie patrzą martwymi oczami, nie są bez duszy i mają uczucia. Mistrzowie manipulacji, patologiczni kłamcy, narcyzi – jedyną osobą, którą kochają, są oni sami. A potrafią okazywać uczucia, dlatego że myślą o swoim zysku.
A już zwłaszcza z ręki jego małżonki, którą kochał ślepo i namiętnie od dwudziestu lat, i to wcale nie dlatego, że bał się przestać. W jego oczach Tereska była człowiekiem o mięciutkim ciele i równie mięciutkiej duszy, pluszowym misiem żywota jego, nawet jeśli tym pluszem od czasu do czasu eksplodowała.
Nikt ze łzami w oczach nie żegna się z geometrią Euklidesa czy z systemem okresowym pierwiastków. Nikt nie roni łez dlatego, że ma zostać odcięty od Internetu albo tabliczki mnożenia. Człowiek żegna się ze światem, z życiem, z baśnią. Żegna się także z niewielkim kręgiem ludzi, których kocha.
Janusz był świetnym naukowcem, bardzo mi imponował i dlatego przymykałam oko na to, jak mnie traktował. Uważałam go za swego rodzaju artystę, którego podły stosunek do ukochanej kobiety równoważył wspaniały geniusz. Bez cienia protestu tkwiłam przy nim zapatrzona jak w najpiękniejszy obraz. Kochałam go nie za jego zalety, ale pomimo wad.
Nikt że łzami w oczach nie żegna się z geometrią Euklidesa czy z systemem okresowym pierwiastków. Nikt nie roni łez dlatego, że ma zostać odcięty od Internetu albo od tabliczki mnożenia. Człowiek żegna się ze światem, z życiem, z baśnią. Żegna się także z niewielkim kręgiem ludzi, których naprawdę kocha.
-Coś nowego?- spytał Bellman (...).
Wcześniej jego niemal dziewczęca uroda mogła kojarzyć się z lalusiowatością, a zatem z pewną słabością. Ale klapka na oku, która oczywiście mogłaby wyglądać teatralnie, działała przeciwnie. Dawała wrażenie siły: oto mężczyzna, który nie pozwoli się zatrzymać tylko dlatego, że stracił oko.
Popatrzyłam więc raz jeszcze z nieco większej odległości, z której nie było ich widać i uśmiechnęłam się do swego odbicia, pragnąc sprawdzić czy faktycznie mam w dalszym ciągu smutne oczy. Promieniowało z nich szczęście, trwające w mej duszy niezmiennie. To chyba dlatego tak często odczuwałam radość bez żadnej przyczyny, a moim ulubionym stwierdzeniem było: „Cieszę się.”.
Była szczęśliwa i upajała się tym uczuciem. Nie chciała wracać do rzeczywistości, dlatego cały czas miała zamknięte oczy. - Aż tak cię nudzę? – zapytał, bawiąc się kosmykiem jej włosów, które rozsypały się na śnieżnobiałej poduszce. - A wyglądam na znudzoną? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Chciałabym już zawsze być tak znudzona – dodała trochę smutnym tonem.
Po uroczystości ludzie zaczęli krążyć wokół nas. Zauważyłam, że gdy
szepcą z napięciem kondolencje, starają się do nas nie zbliżać. Czy to
dlatego, że chcieli nas uszanować, czy bali się, że coś może się odcisnąć
i na nich? Chciałam to uznać za zabobony prostaków, ale gdy podeszła do mnie daleka ciotka z wąskim uśmiechem na wąskich ustach, w jej oczach ujrzałam to samo pytanie. Nie dało się go nie zauważyć.
– Która z was będzie następna?
Zadziwiające, jak drugi człowiek potrafi otworzyć nam oczy. Jakbyśmy stanęli przed lustrem i zobaczyli odbicie, jakiego dotąd nie widzieliśmy - lepsze, piękniejsze. (...) I wpatrujemy się w nie z niedowierzaniem. Niby takie samo, jednak zupełnie inne. Niewiarygodne - prawie jak to, że tak bardzo potrafimy zmienić się pod wpływem tej osoby. Chcemy być dla niej lepsi. Tylko dla niej, dla nikogo innego! Chyba dlatego mamy wewnętrznie zakodowane pragnienie łączenia się w pary.
Słyszałam, że ludzie podróżując statkami, chorują, bo brakuje im prostej linii. Dlatego wyprowadza się ich na pokład i nakazuje patrzeć na horyzont. Kiedyś widziałam też, jak człowiek odnajduje prostą linię w drugim człowieku. Jak przestraszony starzec odnajduje się, gdy podchodzi do niego ktoś znajomy i bierze go za rękę, albo niemowlę cichnie w pozbawionym słów cieple oczu matki.
Świat jest taki, jakim znamy go ze starych podręczników, tylko dlatego, że znajduje się pod obserwacją. Czy - jak piszą w połowie dwudziestego wieku Ildis, Whitrow i Dicke - "aby istniał Wszechświat, konieczne jest, aby na pewnym etapie pojawili się w nim obserwatorzy". Patrzą na mnie, więc jestem. (...) zawsze jest jakiś duży niewidzialny obserwator, jakieś oko, o którym nie powinniśmy zapominać. Starzec, jak nazywa go Einstein. Być może fizyka czy też metafizyka kwantowa właśnie to nam mówi. Skoro istniejemy, to znaczy, że jesteśmy obserwowani. Jest coś lub ktoś, kto nigdy nie spuszcza nas z oczu. Śmierć przychodzi, kiedy to coś przestaje na nas patrzeć, odwróci od nas twarz. (s.272)
© 2007 - 2024 nakanapie.pl