Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za o mokro", znaleziono 126

Było zimno i mokro. Jesień zdychała w męczarniach i nawet wschód słońca w Milanówku niewiele tu pomagał.
...wzrusza ramionami i uśmiecha się, choć rzęsy wciąż ma mokre od łez. Wrażliwość nigdy nie wyglądała tak oszałamiająco.
Kto lubi mokre stopy? Może żaby? A Homo sapiens lubi sucho pod stopami. Sucho!
Jest źle. Nie pamiętam, kiedy lato było tak deszczowe, jak tego roku. Irlandia nigdy nie rozpieszczała nas słoneczną pogodą, ale tym razem jest naprawdę bardzo mokro.
Uwielbiał te godziny, kiedy morze głęboko kłaniało się ziemi, pozostawiając tylko szczątki mokrego drewna i opary smutnego seksu.
Na twarzy Stacha krzewiły się od mokrych ust ku policzkom wesołe zarośla, zostawiając tylko podbródek kulturze brzytwy.
- Braden, nie chcę, by do czegoś między nami doszło.
Bez przekonania uniósł brew.
- Powiedz to swoim mokrym majtkom, kochanie.
- Jestem jak obca.
- Jesteś jak skarb. [...] Zagubiona i odnaleziona, jesteś jak skarb. - Kciukiem przejechał po moim mokrym policzku. - I tak masz się czuć
Kiedy wniósł mnie na górę, kiedy usiadł na ziemi w mokrej koszulce i głośno się śmiał, a Łucja robiła mi zdjęcie, wiedziałam na pewno, że już wszystko będzie dobrze.
Po prostu wiem, że cierpienie istnieje obok mokrej trawy i bezchmurnego błękitnego nieba wyszorowanego przez deszcz. Piękno i cierpienie są jednakowo prawdziwe.
- Życie... jest jak grejpfrut.
- Hm. Dlaczego?
- Na zewnątrz jest pomarańczowe i lekko pomarszczone, w środku mokre i śliskie. Poza tym ma w środku pestki. No i niektórzy ludzie zjadają połowę na śniadanie.
Wiesz, jaka jest różnica między kobietą a huraganem? (...) Nie ma żadnej. Kiedy się zjawiają, są mokre i głośne, a kiedy znikają, zabierają ze sobą pół twojego domu.
Popatrzyła za okno. Właściwie nie wiadomo, co to było. Śniegodeszcz? Wiatr rozbryzgiwał to coś o szybę, sprawiając, że obraz za oknem był całkowicie rozmazany. Beznadziejnie. Mokro i wilgotno, a do tego wietrznie.
Świst, nagły ruch, trzask, seria rozbłysków w jej głowie o ułamki sekund wyprzedzające ból.
Ciemno, mokro, woda, wszędzie woda.
Poczuła, że odpływa w ciemność.
Deszcz siekł nagie, mokre ciało, bladą skórę, elegancki zarys mięśni. Mimo woli zwróciła uwagę na niestosowny szczegół: woda kapała z jego penisa jak z kranu.
Normalnie nienawidziłem zimy w mieście. Śniegu, który zmienia się w błoto, mokrych nogawek od spodni, smrodu z kominów i kłębów szarego dymu, które przecinały równie szare niebo.
Mam nadzieję, że cię nie rozpoznam.
Mam nadzieję, że to jakaś kosmiczna pomyłka.
To nie możesz być ty.
Tak im powiem. Z bólem w głosie i z mokrymi oczami.
Jeśli dam radę zapłakać.
Wypadałoby, więc spróbuję.
On też miał ochotę zdjąć ten głupi surdut, który wybrały dla niego żona i teściowa. Prążkowana kamizelka, na którą się uparły, grzała lepiej niż bielizna termiczna. Plecy i wszystko to, co było pod nią, miał już całkiem mokre. Wiedział jednak, że nie może.
O białoskrzydła morska pławaczko,
wychowanico Idy wysokiej,
łodzi bukowa, któraś gładkiej
twarzy pasterza Pryjamczyka
mokrymi słonych wód ścieżkami
do przezroczystych Eurotowych
brodów nosiła!
Wyszedł ze stróżówki i odetchnął świeżym powietrzem. Wewnątrz pachniało kawą rozpuszczalną, mokrym drewnem i kulkami z naftaliną, a w tym zestawieniu nie dawało to przyjemnego efektu. Krystian miał wrażenie, że tak właśnie pachnie starość.
Gęstwina, w którą ją zaprowadził, nie przypominała nic, co Niemira dotąd widziała. Korony drzew stykały się tu ze sobą, tworząc baldachim mokrego śniegu i soczystej zieleni wczesnych liści. Pod stopami nie było czuć kamieni ni ziemi.
Przyjaciele otoczyli Misia.
– Co się stało? Co się stało? – niepokoił się Pluszowy Króliczek, stając na tylnych łapkach.
– Stało się coś niezwykłego. Z nieba padają srebrne gwiazdki. O tu, spójrzcie, na wiatrówce…
Ale na wiatrówce nie było już gwiazdek. Zamieniły się w mokre kropelki.
Gdy zbliżyłam się do niego na metr, wstał i zrobił kilka kroków, zmniejszając odległość między nami. Poczułam na mokrej skórze jego bliskość, mimo że nasze ciała się nie stykały. Przeszedł mnie dreszcz, który wywołał napięcie w całym ciele.
Jego krzyki rozbrzmiewały w jej głowie przeplecione z krzykami mężczyzn, których zamordowała na schodach Basilica Grande. Porozrzucanych, jak porwane, mokre szmaty we wnętrznościach Kamienia Filozoficznego. Orkiestra wrzasków i ona, szkarłatny dyrygent. Wymachująca zakrwawionymi rękami.
Rozdziel materię suchą od mokrej. Rozdziel to, co znajdziesz na górze od tego co na dole. Rozdziel to co pochodzi ze wschodu od tego co narodziło się na zachodzie. A gdy dokonasz tego posiądziesz tajemnicę wody, która nie moczy rąk, a postępując tak dalej cierpliwie, dokonasz wielkiego dzieła.
Anonimowy tekst alchemiczny.
Tomek przestraszony zrobił dwa kroki do tyłu, a gdy nagle oparł się o coś miękkiego i mokrego i poczuł oddech na swojej szyi, włosy zjeżyły mu się na karku. Przerażony chciał rzucić się do ucieczki, ale ktokolwiek bądź cokolwiek stojące za jego plecami powaliło go bez przeszkód na betonową posadzkę.
Szczęście mokre od łez Pysko mi namokło od łez ze szczęścia boś jest Zapadły twoje słowa w serce na śmierć Teraz w duszy je schowam by mi cieni na oczach nie rozmazały i nie odeszły z samego już rana i pozostały Szczęście Moje już czas przestać się bać (Między słowami, Łódź 2005)
To jest środkowoeuropejski spleen czterech pór roku, gdy zimne bez przerwy zamienia się w ciepłe, mokre w suche, a jasne w zachmurzone, a potem odwrotnie i tak do samej śmierci, bez żadnej nadziei na odmianę. To jest smutek Słowiańszczyzny, gdzie gdy coś się zaczyna, to zaraz się kończy albo zmienia we własne przeciwieństwo i żadna ostateczność nie jest ostateczna.
Upiorne błoto na ścieżce, która co jakiś czas zamieniała się w niewielki strumyk, dawało im w kość. Wysokie buty oblepione mieli piaskiem, ziemią i roślinami. Czarne uniformy były zupełnie przemoczone od uderzających w nie mokrych gałęzi i liści. Do tego atakowały ich muszki i komary, które kleiły się do lepkich od potu i wilgoci odsłoniętych części szyi i karku.
To jest bezmierna melancholia strefy umiarkowanej. To jest środkowoeuropejski spleen czterech pór roku, gdy zimne bez przerwy zamienia się w ciepłe, mokre w suche, a jasne w zachmurzone, a potem odwrotnie i tak do samej śmierci, bez żadnej nadziei na odmianę. To jest smutek Słowiańszczyzny, gdzie gdy coś się zaczyna, to zaraz się kończy albo zmienia we własne przeciwieństwo i żadna ostateczność nie jest ostateczna.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl