"Biegła ulicą, wrzeszcząc ile sił w płucach.
Doszliśmy do najbliższego śmietnika, po drodze zrobił oczywiście to, co należy zrobić na spacerze, położył się w jego cieniu, odwrócił głowę w stronę ...
Droga do mojego schroniska biegła dokładnie na przecięciu zasięgu działania dwóch rodzin.
Każdy człowiek chociaż raz w życiu stał na rozdrożu i musiał wybrać jedną z dróg.
Biegł wąskim, ciasnym korytarzem.
Strusie biegły, w przeciwieństwie do koni nie musieliśmy robić długich postojów z ptakami.
Biegł wąskim, ciasnym korytarzem.
Zacząłem biec, żeby nie stracić go z oczu.
Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"?
Łukasz z Jackiem biegli korytarzem, aż natrafili na lobby czegoś co musiało być gabinetem prezesa.
Czuję, że jedna sprawa ma ścisły związek z drugą.
[Norwood] pisał, że rzeka się podnosi i na drogach stoi woda, czyniąc je miejscami nieprzejezdnymi.