- spytał z nadzieją staruch.
Pewnego dnia, nieopodal pieknego lasu, dostrzegasz stary dom, na ktorego werandzie odpoczywa leniwie rozpostarte slonce.
Stary wojownik jednak zaklęcie milczał kiedy pytałem go o Marushe.
Stary Baca dawał do gazety nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę
Była tam zawsze taka wysoka komoda i pewna książka, stara bardzo.
- spytał Wiedźmin. - Myślę, że ty już wiesz jakiego - odpowiedziała mu z uśmiechem tak krzywym, że dałoby się nim stłuc szyby, gdyby jakieś w ogóle by...
. - Kolacja zaraz będzie gotowa- Jadźka oparła się o stół - dziś mój stary podaje gołębie w sosie chrzanowym.
- spytał z uśmiechem- popiół ciepły, chałupa spłonęła dzisiejszej nocy a tu- wskazał na drzewo- masz wiadomość od tych, których tak opłakujesz.
. - Nie pytam, który z was to ten, co nocą biega po lesie i łapie kuropatwy, bo widzę już po kolorze skalpu, żeś to ty- powiedział patrząc na wiedźmin...
Spytacie: dlaczego?
Stał trzymając ręce w kieszeni i uśmiechał się lekko.
Cmentarz, niemal opustoszały o tej porze dnia, był cichym azylem starej dzielnicy miasta.
- Powinienem spytać skąd pan wiedział że to ja, panie Crane, ale to pytanie byłoby raczej absurdalne.
– spytałem. – Nie. – Wie pan, że się pomyliliście?