Przeczytałem w życiu jedną książkę Maxa Czornyja. Nie podobała mi się, napisałem kilka słów na ten temat, ot nie wróciłem nigdy do tego autora. Aż tu nagle słyszę, że rozpętała się burza wokół naziolkowych klimatów w niezbyt dobrym dla pisarza kontekście. A że ostatnio czytam trochę i słucham propos tego co się działo w naszej okolicy kilkadziesiąt lat temu, zagłębiłem się w temat.
Otóż Drodzy, cała internetowa inba rozpętała się o to, że imć Max Czornyj zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie reklamujące jedną z jego książek na temat jakichś wojennych tematów (chwytliwy, chodliwy i sprzedający się temat, jak te wszystkie cośtam cośtam z Auschwitz), które to zdjęcie jest stylizowane na jednego z niemieckich drugowojennych zbrodniarzy Amona Gotha.
Tu realne, to przywołane wyżej pochodzi z filmu. Aczkolwiek całość nagłośnił Jakub Ćwiek na swoim profilu na facebooku. Mamy więc uśmiechniętego (!) autora stylizującego się na człowieka, o którym piszą: Amon Leopold Göth – austriacki zbrodniarz wojenny, Hauptsturmführer SS nr 43 673, nr NSDAP 510 764, w czasie II wojny światowej m.in. komendant obozu koncentracyjnego Plaszow oraz likwidator gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie.
I Max Czornyj uśmiecha się. Trochę zawadiacko, trochę cwaniacko. Bardzo zły ruch. Bardzo niefortunny pomysł. Rozumiem „wchodzenie w psychikę” potwora, o którym się pisze, fikcję literacką itd. Ale mam nieodparte wrażenie, że imć stylizacja przechodzi nieco cienką granicę dobrego smaku.
Nie wiem czy funkcjonujecie w mediach społecznościowych, zakładam, że tak, skoro jesteście nakanapie. Sama kanapa temat przemilczała, natomiast ciekawie komentuje go Kulturalny Człowiek oraz sam Jakub Ćwiek. Nie jestem fanem tego ostatniego, ale co racja to racja.
Nie pomaga też reakcja samego pisarza, który w niewybredny sposób idzie w zaparte oraz samego wydawnictwa, które odporne na krytykę jest podobnie jak wydawnictwo Sonia Draga (też swego czasu darło koty z recenzentami). Książek nie wycofa, ale myślę, że chociaż można by było wpisy usunąć, i przeprosić. Ale nie ordynarnie iść w zaparte. Szkoda.