Okładkowe trendy

Autor: Dorota Skrzypczak ·5 minut
2021-11-19 36 komentarzy 30 Polubień
Okładkowe trendy

Nigdy nie byłam „okładkową sroką”, sięgałam po te książki, które miałam ochotę przeczytać i szczerze mówiąc, nie zwracałam za bardzo uwagi na obrazek, który widniał na stronie tytułowej. Nadal tego nie robię, ale kiedy regularnie przeglądam zapowiedzi wydawnicze, moje  „oczy szaleją” od nadmiaru kolorów, pięknych obrazków, rozstrzelanych liter i innych cudów.

 

Postanowiłam się przyjrzeć temu bliżej. Sprawdziłam, co króluje w okładkowych trendach i przygotowałam dla Was krótki ranking najmodniejszych tematów. Oto i on.

 

Cukierek czy psikus?

 

   

 

Miałam zacząć tradycyjnie od okładek, które królują w tej chwili na wszystkich portalach, czyli od książek, które powoli wprowadzają nas w iście świąteczny, bożonarodzeniowy klimat. Kiedy jednak zaczęłam przeglądać zapowiedzi, dotarło do mnie, że jest trochę propozycji, które znakomicie wpisują się w klimat święta, które dopiero co obchodziliśmy. Mowa tu o tradycji, która dotarła do nas zza oceanu i cieszy się w naszym kraju coraz większą popularnością, czyli Halloween. W ten trend jak najbardziej wpisuje się między innymi okładka książki Tomasza Bartosiewicza zatytułowana „Lichwiarz”, Joe Hilla pod tytułem „Upiory XX wieku”, Marcina Halskiego  „Laleczki”, Tomasza Sablika  „Winda” i oczywiście jeszcze wiele, wiele innych. Dla mnie hitem wśród tych propozycji jest książka Leszka Kołakowskiego  „Śmierć jako własność prywatna”. Jej okładka porusza we mnie jakąś głęboko ukrytą strunę i zmusza do refleksji na temat życia i jego przemijania.

 

Wigilijnej nocy czar

 

   

 

Już na początku października zaczęły pojawiać się w zapowiedziach książki, na które wielbicielki literatury obyczajowej czekają z biciem serca od poprzednich świąt. Z roku na rok jest ich coraz więcej, także te palpitacje naszego najważniejszego organu spowodowane są nie tylko miłością do literatury, lecz również strachem o wytrzymałość domowego budżetu:). Ich okładki już podczas ciemnej, jesiennej pluchy rozgrzewają nasze serca i napawają optymizmem oraz wiarą w lepsze jutro. Jestem przekonana, że w dobry humor wprawi Was uśmiechnięta twarz dziewczyny z okładki książki Krystyny Mirek zatytułowanej  „Złoty płatek śniegu”, z wielką radością i nie mniejszym oczekiwaniem otworzycie drzwi do „Kawiarnia pełna marzeń” Agnieszki Lis i zamarzycie o małym, drewnianym domku w środku zaśnieżonego lasu, który zdobi książkę Agaty Przybyłek „Gdy zasypie śnieg…”. Jest ich naprawdę mnóstwo, dlatego ku pokrzepieniu Waszych serc zostawię Wam tu tylko te trzy przykłady i zapraszam do własnych peregrynacji świątecznych propozycji wydawniczych.

 

Mój piękny panie

 

   

 

Oglądając okładki książek, nie sposób czasami poczuć się jak na jakimś popularnym portalu randkowym. Z co drugiej okładki patrzą na nas oczy przystojnego faceta, a nasze własne od razu zerkają na jego piękny i umięśniony tors. Taki widok możemy ujrzeć na przykład  na książce K.C. Hiddenstorm „Nieczyste zagrania” i Ady Tulińskiej  „Kucharz. Na ostro”. Zdarzają się również mężczyźni nie mniej przystojni, lecz ubrani jak  „Bezczelny prezes” Meg Adams i „Antychłopak” Penelope Ward. Ci wspaniali panowie to jednak nie tylko domena książek erotycznych. Przystojny i tajemniczy lekarz widnieje na okładce książki Erica Manheimera „Dwunastu pacjentów. Książka, na podstawie której powstał serial "Szpital New Amsterdam"”, w której autor, były dyrektor nowojorskiego szpitala, opowiada historie swoich pacjentów. Z kolei okładkę finałowej części serii kryminałów Diany Brzezińskiej „Odejdziesz ze mną?” zdobi profil niezwykle ponętnego zarostu pewnego pana i wcale nie zapowiada nam, że za chwilę rozwiążemy mroczną kryminalną zagadkę.

 

Apetyt na…

 

   

 

Od pewnego czasu gotowanie to czynność w Polsce bardzo modna. Gotują wszyscy i (prawie) wszyscy o tym piszą. Nie dziwi więc wysyp książek kulinarnych na naszym rynku sygnowanych mniej i bardziej znanymi nazwiskami. Większość z nich powinna mieć na okładce ostrzeżenie: „Nie brać do ręki z pustym żołądkiem”. Wybrałam dla Was takie trzy tytuły: „Jedzenie i inne namiętności” Mai Sobczak, „Warszawa da się zjeść” Pawła Płaczka i Sama słodycz”  Joanny Matyjek. Przepraszam, więcej nie dałam rady, poszłam coś przekąsić...

 

Wspomnień czar

 

   

 

Kilka dobrych lat pracowałam w antykwariacie i tam miałam niebywałą przyjemność obcować ze starymi książkami, których okładki przyprawiały mnie o szybsze bicie serca i wywoływały wiele przyjemnych wspomnień. Dlatego bardzo cieszy mnie fakt, że wiele nowych wydań przypomina tamte z dawnych lat. Tak jest na przykład z książką Jasona Stanley’a   „Jak działa faszyzm?” i kilkoma propozycjami dla dzieci. Czy nie  cieszy Waszych oczu widok takich pozycji jak: „Listy, listy, listy” Czesława Janczarskiego, „Pinokio.Historia pajacyka” Carlo Collodiego w starym, klasycznym wydaniu i „Ubieramy Misia”  Janiny Krzemińskiej?

 

Rozstrzelane litery

 

   

 

Ten trend budzi we mnie najwięcej kontrowersji. Patrząc na te okładki, nie mogę zrozumieć zamysłu autora, w pierwszym momencie nie jestem w stanie poprawnie odczytać tytułu i naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Spójrzcie na okładki tych książek:  „Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku”  Agnieszki Gajewskiej, „Klątwiarze” Holly Beck czy  „Rozrzut” Andy Rottenberg. Co o tym sądzicie? Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena, ale mam pewne argumenty na poparcie moich odczuć. Jak już wyżej wspominałam, pracowałam kiedyś w antykwariacie. I wiem z doświadczenia, jak zamysł projektanta może wpłynąć na losy tytułu książki. Jest taka książka Hanny Krall „Trudności ze wstawaniem. Okna”. Zawiera ona, jak widać dwa odrębne dzieła autorki. Wszystko byłoby dobrze, ale my pracownicy antykwariatu (i podejrzewam, że nie tylko my) uparcie odczytywaliśmy ten tytuł jako Trudności ze WSTAWIANIEM okna. Tak bardzo zapadł nam ten tytuł w głowy, że jedno z nas umieściło ją właśnie w ten sposób na stronę internetową i pod takim tytułem, przez jakiś czas ona sobie tam istniała.

 

Pamiętam jeszcze jedną książkę, której również klienci bez żadnych skrupułów zmieniali tytuł. Była taka książka  „Pamiętniki” Feliksa Stamma. Dla tych, którzy nie wiedzą kto zacz, Feliks Stamm to wybitny polski pięściarz, sędzia i trener bokserski. Nie wiem, co było nie tak w czcionce, którą wydrukowany był tytuł, ale każdy, kto przechodził obok niej, mówił do swego współtowarzysza:  „O, zobacz PAMIĘTNIKI SZATANA”. Czy teraz rozumiecie, skąd moja nieufność do rozstrzelanych liter i mało czytelnych tytułów?

 

A jak to Moi Drodzy jest z Wami? Czy oceniacie książkę po okładce? Zdarzyło Wam się kupić jakiś tytuł tylko dla niej? I co sądzicie o trendach, które zauważyłam i opisałam? Czekam na komentarze.

 

Dorota Skrzypczak

× 30 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
Jest jeszcze wariant ,,Moja piękna Pani'' z prężącymi jędrne ciała dziewczętami na okładkach. ;)

A tak na serio, to fajny tekst. :)

I czasem jestem okładkową sroką, ale raczej rzadko zdarza się, żebym kupiła książkę tylko dla okładki* - raczej robię jak @Oczytana, że zaglądam do środka i podczytuję czy mnie książka zainteresuje.

*Chyba, że to jakieś ekskluzywne wydanie kolekcjonerskie czegoś, co już mam/czegoś co znam/czegoś, co chcę mieć. Wtedy pieniądze się nie liczą.


× 9
@Oczytana
@Oczytana · ponad 2 lata temu
@Chassefirre nagie dziewczyny, czy prężące się w jakikolwiek sposób, to mi się wydaje mało smaczne :D Bo książka do książka, a nie hmm...porno :D
× 3
@tsantsara
@tsantsara · ponad 2 lata temu
Nagość nie musi być od razu porno. Zarówno w męskiej, jak i damskiej wersji. Choć te okładki z facetami powyżej mają akurat więcej do czynienia z porno, niż z czymkolwiek innym. Zgodnie bowiem z definicją pornografii kluczową dla jej rozpoznania jest intencja autora. Jeśli jego głównym celem było "wywołanie u odbiorcy podniecenia"- to porno. A ktoś mi powie, do czego innego były one pomyślane? Raczej nie do kontemplacji linii, kompozycji.... Poniżej wrzucam kilka okładek, które mają inne cele, choć również eksponują nagość. Nie są to może najlepsze przykłady, widziałem lepsze - nawet fotograficzne. Ale te mają przecież inny cel, niż budzenie niezdrowego lub nawet zdrowego podniecenia.
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
Nagość w malarstwie, jak i fotografii artystycznej najczęściej nie ma nic wspólnego z pornografią. Klimt jest zawsze wspaniały.
× 2
@Oczytana
@Oczytana · ponad 2 lata temu
Nie patrzę na okładkowe trendy, fakt czasem okładki przykuwają mój wzrok i podobają mi się, bądź nie, bo czasem nawet zachęcają do przeczytania książki. Ale jednak zawsze czytam opis i jeśli mam taką możliwość to kilka pierwszych stron, by sprawdzić czy dana książka mnie interesuje.
Uważam, że czasami też okładki książek są lekko przekombinowane i to, czego nie lubię, to zbyt dużo golizny na okładce, która hm.... ma tylko przyciągać wzrok.
× 9
@Airain
@Airain · ponad 2 lata temu
Czyli po kolei: czacha, świąteczny kicz, klata, martwa natura, retro, alfabet mi się rozsypał. ;)

A serio, to interesujący tekst.
× 9
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Chociaż jestem wzrokowcem, akurat okładki mojego wzorku nie przyciągają i zwykle nie nie mają dla mnie znaczenia. Dlatego gdy już jakąś zapamiętam, to naprawdę musi być szczególna, czymś się wyróżniać.
× 7
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 2 lata temu
Jak to na przykład?


× 11
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
O, to jest przykład idealny, skąd wiedziałeś? :D
× 5
@tsantsara
@tsantsara · ponad 2 lata temu
Na okładce Kołakowskiego jest jakiś holenderski obraz - pewnie z XVIII w. - przedstawiający martwą (nomen omen) naturę. Takie obrazy z zasady zawierały bardzo wówczas modny przekaz wanitatywny (memento mori) i zawsze pokazują przemijanie, czas. Niekoniecznie czachą wśród kwiatów, niekiedy wystarczała martwa mucha, nadgryziony owoc... Z Halloween nie ma to nic wspólnego.
× 2
@jorja
@jorja · ponad 2 lata temu
Ciekawe spostrzeżenia. Wiem, że książki po okładce się nie ocenia, ale... kilka razy zdarzyło mi się dokonać zakupu ze względu na przepiękna szatę graficzną. Zaglądam też do środka, by ocenić jak wygląda czcionka, bo już jednak wzrok nie ten co kilka kilogramów wcześniej.
× 6
@jagodabuch
@jagodabuch · ponad 2 lata temu
Jestem osobą która bardzo zwraca uwagę na okładkę, ciekawsza okładka bardziej jest intetesująca i bardziej przyciąga wzrok, aby ją zakupić. Dobrze prezentuje się na półce, blogach itp. Jednakże kupując książkę zwracam uwagę na opis i to decyduje o jej zakupieniu.
× 6
@bookovsky2020
@bookovsky2020 · ponad 2 lata temu
Bardziej, niż na okładki, zwracam uwagę na wielkość czcionek w środku i to one mają kluczowy wpływ na mój wybór przy zakupie :)
× 6
@tsantsara
@tsantsara · ponad 2 lata temu
De gustibus non est disputandum...ale zdecydowanie raczej rozstrzelone litery, niż kiczowate konfetti. Okładki "świątecznych" książek to tautologie. Niezależnie już od tego, że nie cierpię fotograficznych okładek: kiepscy wydawcy idą na łatwiznę i biorą foty ze stocku, bo tanio. Wystarczy spojrzeć na nagrodzone okładki na międzynarodowych konkursach - fotograficznych motywów prawie tam nie ma. Dlaczego? Są zbyt dosłowne (są wyjątki), w skojarzeniach idą po najmniejszej linii oporu. Tautologia (czyli masło maślane) to okładka, która mówi mi tyle, co tytuł recenzji: "Recenzja". "Klątwiarzy" nie będę chwalił, bo kiepski koncept i wykonanie, ale "Rozrzut" każe się zastanowić, o jakie słowo chodzi i gra z jego znaczeniem. Podobnie książka biograficzna o Lemie, w którego życiu był wymuszony wyjazd z jego ukochanego, rodzinnego Lwowa. To nieciągłość w jego życiorysie, do której autor okładki całkiem interesująco nawiązuje. Widać, że projektanci tych dwóch okładek mieli jakiś pomysł, jakiś zamiar. Z realizacją bywa różnie. Wykazali inteligencję, a to się liczy. Co wykazali autorzy okładek (ob)"ciachowych"? ;)
× 5
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad 2 lata temu
@tsantsara, otóż to! Fotograficzne "gotowce" pobierane z internetu są do bani. Najczęściej za taką okładką stoi grafik komputerowy, który nie bardzo ma pojęcie co to jest grafika (artystyczna) , natomiast doskonale radzi sobie z komputerami. Wydaje mi się, że obecnie mamy deficyt okładek zaprojektowanych przez ludzi, już nie mówię utalentowanych, ale wykształconych artystycznie.
Właśnie dlatego lubię te "liternicze" okładki - byle znawca klawiatury ich nie zrobi. Do takich projektów potrzeba wiedzy, choć odrobiny talentu i chwili zastanowienia - konceptu.

× 2
@LiterAnka
@LiterAnka · ponad 2 lata temu
Owszem, zwracam uwagę na okładki, wiele z nich mówi o zawartości książki tyle, że skutecznie powstrzymuje mnie przed kupnem. Mam na myśli głównie te z kategorìi: mój piękny panie.
× 5
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
Ciekawy artykuł z jednym wyjątkiem. Wpisywanie książki Leszka Kołakowskiego w Halloween, to gruba przesada. Książka świetnego filozofa wpisuje się w polską tradycję Święta Zmarłych i kompletnie nie pasuje do zestawienia.
Mało mnie interesują okładkowe trendy, ale czasami zwracam na nie uwagę, Właściwie to ułatwiają mi wybór książek, czyli na pewno ominę książki przedstawione tutaj jako: "Wigilijny nocy czar", "Mój piękny panie" i "Apetyt na...". Tego typu okładki na pewno mnie nie zainteresują. Czasami jakaś okładka przyciągają mój wzrok, ale zawsze czytam opis i tym się kieruję.
× 4
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad 2 lata temu
@jatymyoni, zgadzam się z Tobą w 100%. Książka L. Kołakowskiego nie pasuje w tym zestawieniu. Okładka przedstawia motyw vanitas, czyli motyw marności charakterystyczny dla sztuki średniowiecza i (tak jak tutaj) baroku, doskonale pasuje do tytułu książki i jej zawartości.

A dobrze (!) zaprojektowane okładki, których kompozycja opiera się wyłącznie na znakach graficznych, jakimi są litery - to mój ulubiony typ 😉.
× 2
@tsantsara
@tsantsara · ponad 2 lata temu
Na okładce Kołakowskiego jest jakiś holenderski obraz - pewnie z XVIII w. - przedstawiający martwą (nomen omen) naturę. Takie obrazy z zasady zawierały bardzo w ówczesnej filozofii modny przekaz wanitatywny (memento mori) i zawsze pokazują przemijanie, czas. Niekoniecznie czachą wśród kwiatów, niekiedy wystarczała martwa mucha, nadgryziony owoc...Królowała wtedy metafizyka, również w literaturze. Z Halloween nie ma to nic wspólnego.
× 2
@mikka138
@mikka138 · ponad 2 lata temu
W moim przypadku okładki odgrywają ważna rolę, ale nie jest to wyznacznik tego czy daną książkę kupię czy też nie. Od tego są,żeby przyciągać uwagę,a tym samym ktoś kto sięga po książkę zaczyna czytać opis i myśli sobie - ot może to jest to,albo wręcz przeciwnie. Do tej pory raz tylko zdarzylo mi się,że zawiodłam się na książce, gdzie okładka i opis bardzo mnie zachęciły do zakupu,a jak się okazało nie był to strzał w dziesiątkę😑
× 4
@Vernau
@Vernau · ponad 2 lata temu
Bardzo ciekawy artykuł.
Określenie - Mój piękny Panie - pomysłowe 😊
× 4
@viki_zm
@viki_zm · ponad 2 lata temu
Nie oceniam w ten sposób książek , generalnie nie zwracam uwagi na okładki książek, ale jeśli chcę przeczytać powieść i ma ona ładną okładkę jest to miły dodatek :D
× 3
@pardobicka
@pardobicka · ponad 2 lata temu
Zdarzyło mi się nie raz kupić książkę, tylko dlatego, że jej okładka była naprawdę intrygująca i NA SZCZĘŚCIE zawartość była taka sama ;)
× 3
@tsantsara
@tsantsara · ponad 2 lata temu
Z książkami jest jak z barami/restauracjami: nie wchodź tam, gdzie nazwa jest nudna, kompletnie bez polotu i wyobraźni. Kuchnia będzie tam taka sama jak szyld.
× 2
@milena9
@milena9 · ponad 2 lata temu
Noworoczne anioły Hanny Urbanowskiej właśnie przyciągnęły mnie okladka. I nie żałuję, bo 📕 wspaniała.

× 3
@anatola
@anatola · ponad 2 lata temu
Kiedyś nie zwracałam aż takiej uwagi na okładki, ale teraz zdecydowanie jest to element książki na który patrzę :) Miło jest mieć ładną rzecz na półce.
× 2
@jagodabuch
@jagodabuch · ponad 2 lata temu
Bardzo ciekawy artykuł
× 2
MA
@linka5 · ponad 2 lata temu
Dziękuję za ciekawy artykuł. Z reguły nie kieruję się okładką tylko opisem albo innymi informacjami. Jednak wybierając książkę na prezent dla kogoś uważnie się przyglądam czy będzie mi pasować. Najpiękniejsza okładka, którą pamiętam z dzieciństwa to ta z "Królestwa bajki". Jedna z ulubionych - z książki "Panie kresowych siedzib". I delikatna z ładnie wydanej "28 bajek arabskich".
× 1
@jagodabuch
@jagodabuch · ponad 2 lata temu
Jestem osobą która bardzo zwraca uwagę na okładkę, ciekawsza okładka bardziej jest intetesująca i bardziej przyciąga wzrok, aby ją zakupić. Dobrze prezentuje się na półce, blogach itp. Jednakże kupując książkę zwracam uwagę na opis i to decyduje o jej zakupieniu. Mimo to zdarzyło mi się zakupić książki dla okładki co nie znaczy, że książka nie była interesująca, była świetna.
× 1
@Anna30
@Anna30 · ponad 2 lata temu
Zwracam uwagę na okładkę, bo wiem ile pracy i czasu poświęca osoba zajmująca się jej projektem, aby miała estetyczny wygląd. Na wygląd oprawy ma również opinia pisarza lub sam je projektuje. Wiadomo, że nie każda okładka się podoba, gdyż nie zawsze trafi się w czytelnicze gusta i na to się nie ma wpływu.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl