Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat dzius", znaleziono 27

Akurat moje klauzule nie mają "więcej dziur niż ściany w burdelu".
Nienawidziłam ludzi, pośród których żyłam. Byli dla mnie obrzydliwymi dzikusami, byli gorsi niż zwierzęta
... sam się sobie dziwię, że mieszkam wśród tych dzikusów. Lepiej by mi było w dole pełnym szczurów.
Wieś zawsze pozostanie wsią, a jej mieszkańcy nieokrzesanymi i niedomytymi dzikusami
Jak weźmiesz pod lupę jej życiorys, to jest tam więcej dziur niż w szwajcarskim serze. I śmierdzi gorzej niż francuskie.
Powiedz mi, proszę, co powstrzymuje mnie od sprawdzenia, ilu dziur trzeba, żebym wreszcie zobaczył strumień pieniędzy?
Marysia zastanowiła się, czy warto próbować go oswoić. Może to w ogóle nie miało sensu. Może taki dzikus nikogo nie potrzebuje.
- Och! - zawołał ze współczuciem Helmholtz. John, wyglądasz na bardzo chorego!
- Może zaszkodziła ci jakąś potrawa? - zapytał Bernard.
Dzikus skinął głową.
- Owszem, jadłem cywilizację.
Nienawidziłam ludzi, pośród których żyłam. Byli dla mnie obrzydliwymi dzikusami, byli gorsi niż zwierzęta...
Zastanawiałam się wtedy, po co się urodziłam. Doszłam więc do wniosku, że po to, by mnie gwałcono.
Wzięłam valium. Obudziłam się na oddziale. Nikt nie zapytał, co się stało.
Łóżko ma cienki piankowy materac pełen dziur; pluskwy zrobiły sobie w nim kuchnię i toaletę. Materac cuchnie czasami jak pacha murarza, co jak podnosi rękę na powitanie, to smród może zabić na śmierć.
Popatrz tylko na nas - rzekł głucho. - Uciekliśmy do lasu, bo uważaliśmy, że tamten świat jest niecywilizowany. Ale leśna głusza nie zmienia tego, kim naprawdę jesteśmy. Wręcz przeciwnie. Wyciąga z nas, co najgorsze. [...] Popatrz, w co nas zamieniła. W dzikusów.
Powiedz mu, że jeśli m braki w kadrach, niech ściąga gliniarzy z pobliskich dziur. Kryminalni powinni zajmować się powaznymi sprawami, a nie, kurwa, wystawaniem na ulicy i chronieniem tyłków kołkom z Wiejskiej.
Prawdziwy krytycyzm nie może być tylko samokrytycyzmem. Nikt tak jak inni nie zobaczy dziur w naszych wywodach. Co więcej, bez pomocy innych nie bylibyśmy w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa i w każdej naszej myśli zawiera się przeszłość stworzona przez innych.
– …Zagłuszyłeś wyrzuty swojego sumienia i zrzuciłeś odpowiedzialność za ten czyn na kogoś, kto już nie istnieje. To bardzo sprytne i wygodne. Ale czas pokazał, że ciągle się użalasz. Zdaje się, że wybranie na początku bezpiecznej drogi, z biegiem lat zmieniło się w wyboistą, pełną dziur i zakrętów tułaczkę.
Świętość nie jest już czymś integralnym, stała się opcją, luksusem, który sam lubisz, mój drogi przyjacielu, aczkolwiek nieświadomie. Nosisz ozdoby pod wpływem tych samych instynktów, którymi kierował się dzikus, wkładając przerażającą maskę z gliny oraz pióropusz, i zachowujesz się w niezwykle wykalkulowany sposób, podobnie jak ja.
Mit o naszym poznawczym uniwersalizmie, o naszej gotowości odebrania i zrozumienia informacji całkowicie, przez jej pozaziemskość, nowej - trwa niewzruszony, chociaż, otrzymawszy posłanie z gwiazd, zrobiliśmy z nim nie więcej, niżby zrobił dzikus, który, ogrzawszy się u płomienia podpalonych dzieł najmędrszych, uważa, że doskonale owe znalezisko wykorzystał!
Co lepsze, czy być bandą wymalowanych dzikusów, jak wy, czy rozsądnymi ludźmi, jak Ralf?
Dzicy podnieśli wrzask. Prosiaczek znowu zaczął krzyczeń.
– Co lepsze, prawo i zgoda, czy polowanie i zabijanie?
Znowu wrzawa i znowu świst w powietrzu. Ralf przekrzyczał hałas:
– Co lepsze, prawo i ocalenie, czy polowanie i niszczenie?
Las spowijał intensywny mrok. Na zasnutym chmurami niebie nie błyszczała ani jedna gwiazda, księżyc także zniknął już na dobre dwie godziny temu. Poruszający się w tej gęstej ciemności mężczyźni co rusz potykali się na nierównym terenie, wpadali do dziur i wykrotów lub schodzili z wydeptanej ścieżki prosto w kępę kłujących jałowców.
Lydia spytała, wskazując na większą grupę:
- Jak myślicie, kim oni są?
Hal wzruszył ramionami.
- Zwykli gapie - odparł. - Przyszli popatrzeć na dzikusów z Północy. - Rzucił Thornowi przeciągłe spojrzenie. - I na wyrafinowanego obieżyświata.
- Trudno im się dziwić - odparował Thorn. - Stanowię fascynujący widok dla takich szczurów lądowych.
(…) mówiłam ci wiele razy, że człowiek jest zły z natury. Wielcy oświeceniowi filozofowie tkwili w głębokim błędzie. Sądzili, że mitem dobrego dzikusa wyjaśnią ewolucje naszego gatunku, który jest z gruntu dobry, lecz psuje go otoczenie. Tymczasem prawda jest taka, że społeczeństwo jedynie wyciąga z nas to, co kryje się głęboko w naszym sercu.
Wędrowaliśmy w milczeniu przez tunele i nie po raz pierwszy uświadomiłem sobie, jak bardzo jej nie doceniałem. Jak bardzo my wszyscy nie docenialiśmy jej odwagi. Choć jej serce nie przestawało gorączkowo bić, Pénélope nie zawahała się już więcej, przeciskała się przez wąskie przejścia, wspinała na śliskie skały i bez chwili wahania wskakiwała do dziur. Prawdziwa odwaga nie polegała na robieniu czegoś bez strachu, ale raczej, jak uznałem, pomimo strachu.
Dzeus, który od dłuższego czasu odczuwał dotkliwe bóle głowy, wezwał Hefajstosa, z bogów najtęższego kowala, i kazał sobie toporem rozbić czaszkę, aby się przekonać, co jest powodem cierpienia. Ledwo Hefajstos zadał mu cios żądany, gdy z otwartej głowy wyskoczyła dorodna bogini, w jasnej zbroi. W tak dziwny sposób przyszła na świat Atena, bóstwo mądrości.
Miłość jest elementem życia. Nie ta wielka, pompatyczna i przepełniona uniesieniem, lecz ta, na którą składają się brakujące kawałki drugiej osoby. W zasadzie nie ma ludzi kompletnych. Człowiek jest pełen dziur, niedomówień i niedokończonych fragmentów, które wypełnić może tylko ktoś odpowiedni. On też ma swoje brakujące odpryski i szuka kogoś, kto je załata. Kiedy te dwie osoby w końcu się spotkają, układanka jest wreszcie gotowa.
Idealne życie to iluzja, fantazja, kłamstwo, którymi się karmimy, dopóki ktoś nie rzuci na nie światła. Wtedy widzimy, że ten wymyślony przez nas świat jest pełen rys, pęknięć i dziur. W panice i z niedowierzaniem próbujemy wszystko naprawić – szpachlujemy rysy, wypełniamy szczeliny, łatamy dziury, a gdy znów gaśnie światło i wszystko wygląda idealnie, łudzimy się, że nam się udało - Anonim.
Czy nie lepiej znowu oddać się w niewolę durniom w maskach i księdze, w której nie ma nic poza bezmyślnymi zakazami? Znowu będziemy bandą dzikusów, rzucających się na cały świat jak wściekłe psy. Znowu będziemy ryć ziemię pazurami tam, gdzie normalny człowiek sięgnąłby po łopatę. Znowu będziemy palić wszystko, czego nie znamy z księgi, i niszczyć wszystko, czego nie rozumiemy. Bo tak każe stary, barbarzyński kodeks. Prawo dzikich, pustynnych koczowników!
- Witajcie w mieście Milan.- Lucien wskazał podbródkiem w stronę okna.- Nie ma tu nic oprócz kmiotków i pustkowia. Idealne miejsce, żeby zapaść się pod ziemię, zniknąć z radaru. Tutaj nic nikogo nie obchodzi, nikt się do niczego nie wtrąca. I to jest jedna z największych zalet Ameryki, w której roi się od takich miasteczek. W każdym stanie znajdziesz dziesiątki takich dziur jak Milan, Berlin, Murphy i podobnych Wypizdówków. To zapomniane przez Boga zadupie, gdzie ulice nie mają nawet nazw, a ludzie nie zwracają na ciebie uwagi.
" Kiedy wreszcie wypłynęłam spod wody po haust zimnego powietrza, był tam obiekt mojej wściekłości, furii i pożądania. Siedział na brzegu basenu, w czystym garniturze i z bandażem owiniętym wokół nogi - tej samej, która spoczywała właśnie na moim krześle basenowym. Wyszłam z wody i sięgnęłam po ręcznik, podczas gdy jego oczy wędrowały po moim ciele. - Widzisz coś, co Ci się podoba? - spytałam wykręcając zimną wodę z włosów. Zmarszczył brwi. - Z przykrością stwierdzam, że tak, ale to tylko iluzja. W momencie, kiedy się zbliżę, zmienia się w bezwzględną dzikuskę i strzela mi w nogę z mojej własnej broni".
© 2007 - 2025 nakanapie.pl