“Policjantem jest się całą dobę. ”
“Dola buduje się na klęskach.”
“Myślisz, że kobieta jest jak bankomat, dostępna dwadzieścia cztery godziny na dobę?”
“Żaden człowiek nie upilnuje drugiego przez całą dobę, jeśli ten drugi nie będzie tego chciał.”
“Gliniarze pracują dwadzieścia cztery godziny na dobę. To nie praca, to służba.”
“Wszak każdy szanujący się kot powinien spać czterdzieści dwie godziny na dobę.”
“Jest, jak jest. Rosja to Rosja, Kola. Życie w Rosji to piekło, czy nie tak mówił Puszkin? Taka nasza dola.”
“Wyobraźcie sobie uśmiech po tym, jak dostaliście w twarz. I tak przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Na tym polegało ukrywanie Żyda.”
“Robotnicy tez muszą odpocząć. Są tylko ludźmi. Nie będą przecież pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę jak jacyś lekarze. ”
“Max jest analitykiem finansowym w globalnej spółce technologicznej i gdyby nie musiał spać, pracowałby dwadzieścia cztery godziny na dobę. ”
“Dola jest jednak bóstwem kapryśnym i nie można mieć nigdy pewności, czy wyciąga ku śmiertelnikom dłoń, by ich wesprzeć, czy też by popchnąć ich ku upadkowi.”
“Niełatwą rolę mają rodzice dorastających dzieci. O ile łatwiej było koić nerwy nieznośnego niemowlęcia, które nie pomne na to, co piszą o nim książki, drze się cała dobę z zapamiętałą gorliwością, zamiast tę dobę niemal w całości przesypiać. Wtedy też nie było łatwo, ale teraz jest jeszcze gorzej i nie wiadomo, co czynić. Tulić czy rugać? Nie zwracać uwagi czy się przejmować?”
“Skoro nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę, to moja skacowana matka chyba też może błysnąć intelektem.”
“Cała piątka, na rozkaz dowódcy, zaczęła się bezszelestnie przesuwać w stronę betonowych schodów. Niemal jednocześnie rozłożyli kolby karabinków i stabilnie oparli je o ramię.”
“A więc pamiętasz swoje sny? To dobrze, zdrowy człowiek, przesypiający siedem do ośmiu godzin na dobę, spędza co noc około dwóch godzin pogrążony w marzeniach sennych.”
“Co byś zrobił, gdyby jedna myśl pochłaniała cię bez reszty, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu? Gdyby ta jedna myśl była wspomnieniem przesiąkniętym bólem?”
“Moje drzwi otwierają się co dziesięć minut. Jak gwałtownie - to syn. Jak delikatnie - to mąż. Widać, że ten drugi jest lepiej wychowany. Syn uważa, że dla niego jestem dostępna przez całą dobę.”
“Gdy nie masz domu, cieszy cię most. Gdy ktoś bije cię przez 23 godziny na dobę, cieszy cię ta jedna pozostała godzina. I gdybyś miał ogon, machałbyś wtedy jak szalony.”
“Znaleźli się w sporym pomieszczeniu, obicie zaopatrzonym w typowe źle wentylowane paleniska, szeregi bulgoczących kolb i jednego wypchanego aligatora. Jakieś rzeczy pływały w słojach. W powietrzu unosił się zapach ograniczonej oczekiwanej długości życia.”
“– Stary wpadł dziś do redakcji w takim nastroju, jakby przegrał żonę w karty i miał dobę na zebranie tryliona bitcoinów. Rozstawia po kątach wszystkich, a o ciebie pyta co pięć minut. Zrobiłaś mu coś?”
“Fani zapełniali też wszystkie restauracje przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale obsługa nie narzekała – świry przeważnie dają przyzwoite napiwki. Słyszałem za to, że kasyna były mniej zadowolone. Wychodzi na to, że fani fantastyki lepiej kumają prawdopodobieństwo.”
“Ale tak już jest w życiu. Jeden człowiek nie wie, co z czasem zrobić i dłuży mu się on w nieskończoność, narzeka na nudę, a drugiemu zaangażowanie w różnorodność spraw skraca dobę i ten, chcąc się w niej zmieścić, funkcjonuje w ciągłym pośpiechu. Ale to z punktu medycznego nic dobrego dla ciała i duszy.”
“Ile z nich będzie miało odwagę stąd uciec? Uciec od rodzin? Zastanawia się Darin. I dokąd pójdą? Co zrobią? Czy beda za marne grosze oddawać swoje więdnące wdzięki, czy wylądują jako żebraczki na ulicy? Jak straszna jest dola kobiet w arabskim, muzułmańskim świecie!”
“Oni nie uciekają przed policją osiem godzin dziennie. I to jest ich największa przewaga nad nami. Mają swoją silną motywację, czyli pieniądze albo jakieś patologiczne skłonności. Coś, co napędza ich dwadzieścia cztery godziny na dobę. A policja? Większość przychodzi jak do biura, poprzekładać papierki, odrobić pańszczyznę i do domu. A tak się nie da! To nie działa! Od nas zależy ludzkie życie!”
“Niebo lśni jak przed wiekami. Ludzie żyją i umierają. Kiedy potrzebują pomocy , niezmiennie wyciągają ręce do bogów. Tworzą religie i mity. Obecnie stworzyli sobie świat wirtualny, który głuszy potrzebę realnego uczestniczenia w życiu i zabiera czas.
Gwiazdy może i grają, ale ich muzyka nie przedziera się przez hałas panujący na Ziemi.
Nie ma pustych dróg i nie ma wolnego nieba. Przez całą dobę ludzie idą, jadą, lecą.”
“Kiedy śledztwo zbliża się do finału, adrenalina jest na takim poziomie, że inaczej się wszystko postrzega i odczuwa. Pracuje się z kimś dwadzieścia cztery godziny na dobę, tak blisko, że zna się jego zapach. Wie się, jaką lubi kawę i jak wiąże krawat. A potem sprawa się nagle komplikuje. Razem wpadacie w złość i czujecie strach. I wkrótce wydaje wam się, że to miłość. A tak nie jest. To tylko dwoje ludzi, pracujących w takim napięciu, że nie potrafią odróżnić żądzy od ekscytacji pościgiem. ”
“Nie ma roku, żeby któryś z nas nie zginął. Nie ma roku, żeby ktoś nie odszedł ze służby z załamaniem nerwowym czy depresją. Nie ma roku, żeby jakiś policjant nie trafil do psychiatryka. Albo żeby któryś z nas nie postrzelił kogoś po służbie. A jeśli stajesz w czyjejś obronie na ulicy, jeśli chcesz pomóc, gdy komuś spuszczają łomot, jeśli postrzelisz kogoś albo zastrzelisz w obronie własnej, to robią z ciebie przestrzepcę, wyrzutka, pijaka, narkomana i co tam jeszcze wymyślą. Dajesz z siebie wszystko, zasuwasz na sto dwadzieścia procent przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. I co masz w zamian? Uścisk dłoni nadinspektora.”
“Konie były głodne i zgonione tak dalece, że co pewien czas ustawały. Nic dziwnego: koła zarzynały się w błoto po szynkle, a na drabiniastym wozie pod trochą olszowego chrustu, siana i słomy leżało samych karabinków sztuk sześćdziesiąt i kilkanaście pałaszów, nie licząc broni drobniejszej. Były to wcale niezłe szkapy: rosłe, podkasane, prawie chude, ale ze świetnej rasy pociągowej. Mogły jak nic robić dziesięć mil na dobę, byleby im pozwolić dobrze wytchnąć dwa razy i uczciwie je popaść. Konie należały do pewnego sztachetki z okolic Mławy. Stanowiły one znaczną część jego majątku, bo posiadał summa summarum trzy szkapy, jednakże pożyczał ich Winrychowi na każde zapotrzebowanie.”
“Nie wiadomo, czy Róża przeżyła dwa ciosy kolbą karabinu w głowę. Niejaka Paulina Baumgartner zeznała, że „posadzono ją na tylnym siedzeniu. Krew płynęła z jej ust i nosa”. Na pytanie, jak przenoszono ofiarę, Baumgartner sprostowała: „Nie, ją zawleczono. Nie mogła sama iść, jeszcze dzisiaj mam to przed oczami. Wleczono ją za jedną rękę”. Potem wszyscy widzieli, jak Edwin von Rzewuski bił pięścią w bezwładne ciało. Dowodzący eskortą porucznik Vogel chciał mieć jednak pewność. Kiedy auto skręciło w alejkę Tiergarten, Vogel wychylił się do tyłu odbezpieczył pistolet i przyłożył go do bezwładnej głowy. Pistolet się zaciął. Wtedy Vogel się cofnął, zdjął płaszcz, po czym przyłożył jeszcze raz. O dwudziestej trzeciej czterdzieści pięć ludzie zebrani przy wejściu do hotelu usłyszeli strzał. Samochód przez cały czas jechał; na ciało , „a szczególnie na głowę, zaciągnięto koc”.”
“– Jest pan Bitkowski?
– Jeszcze nie ma. I już dzisiaj nie będzie.
– A czy mogłaby pani poprosić go, żeby do mnie zatelefonował? Chciałbym wpłacić pieniądze, ale mam jedno pytanie.
– Nie wiem, czy szef jest dostępny. Jakie pytanie?
– To w zasadzie drobiazg, ale gdyby pan Bitkowski do mnie przedzwonił, mógłbym jeszcze dzisiaj albo jutro dokonać wpłaty.
– Rozumiem.
Alejką parkową szła w luźnym szyku młodzież męska w mundurach organizacji paramilitarnej. Jeden miał trąbkę i pogrywał fałszywie, strasząc ptaki i wiewiórki. Ktoś powinien zamoczyć tę trąbkę w oliwie i wsadzić mu w dupę. Mógłby wypierdzieć „Jak to na wojence ładnie”.
Nie musiałem długo czekać. Jak w tym kawale: „– Kiedy pan doktor przyjmuje? – Pieniądze całą dobę”. Przyciągnięcie pewnych ludzi jest łatwe. Wystarczy zawołać cip-cip i potrząsnąć sakiewką. I nie chodzi tylko o tych, co mają kurzy móżdżek. Na przykład Maciej Bitkowski był człowiekiem inteligentnym i wykształconym. Odezwał się po kwadransie. Obrzydliwie niemęski, wysoki głos szui.”