Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat z droga", znaleziono 1614

Pierwszy sekret szczęścia to emocjonalna niezależność. Wiesz, co mam na myśli? Nie możesz oczekiwać, że szczęście da ci druga osoba albo że ona uczyni cię szczęśliwą. Nie możesz nawet oczekiwać, że pozwoli ci być szczęśliwą, jakbyś musiała prosić o pozwolenie czy coś. Trzeba swoje szczęście stworzyć samemu, w środku, i nie pozwolić, by ktokolwiek je tknął albo odebrał.
Iwona ze wzrokiem wbitym w płyty chodnika dochodziła do siebie. Trudno było jej jeszcze uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Podniosła się, poprawiła zmierzwione włosy i poszła w drugą stronę, kręcąc głową. Ochłonęła trochę, ale konkluzja dzisiejszego dnia była taka, że wszyscy wydali już na nią wyrok. Zaocznie. Bez znajomości faktów. A nie minęło nawet południe.
Uważam, że sukces (czyli w tym przypadku udane, zgodne życie „do grobowej deski”) jest blisko (oby tylko nie ZA blisko)w momencie, kiedy Twoja druga połowa wciąż potrafi Cię zaskoczyć. Kiedy odkrywasz, że mimo wielu wspólnych lat, ciągle możecie odnajdywać w sobie coś, o czym nie wiedzieliście, a co może zrewolucjonizować całą Waszą wspólną egzystencję,nadać jej nowy smak.
Człowiek uczy się we wszystkim i ze wszystkiego, ale nie z miłości. Nie wierz w to, jak ci ktoś powie, że nauczył się czegoś w miłości. Może zresztą kobiety się uczą i potrafią przenosić swoje doświadczenia z jednej historii w drugą, ale nie mężczyźni. Mężczyźni są idiotami i z każdą kobietą chcieliby zacząć na nowo. Wszyscy mężczyźni. (Wszyscy byli odwróceni, Dov, s. 102)
– By­li­ście mło­dym mał­żeń­stwem... – za­czyna wy­ja­śniać Wa­fel. – Dwa lata to czas naj­więk­szych na­mięt­no­ści, za­ko­cha­nia, dni, w któ­rych nie można bez sie­bie wy­trzy­mać, cią­głego spraw­dza­nia, co robi to dru­gie, i dzie­le­nia się wszyst­kim, co się prze­żywa. Do­piero po­tem, po la­tach, czło­wieka do­pada proza ży­cia i ze zdzi­wie­niem stwier­dza, że ma w du­pie to, co robi jego druga po­łówka.
Pytam sama siebie : do kogo właściwie skierowana jest powieść. W przypadku mojej osoby jest to odbiorca niewymagający, pragnący jedynie zatonąć w lekturze między dwudziestą drugą a zaśnięciem. Rozumiem, że ma Pan większe ambicje. Ważne jest też aby trafiła się postać na tyle do mnie podobna, bym się mogła z nią utożsamiać, a że jestem dużą indywidualistką, rzadko się to zdarza.
Wszystkie nasze decyzje rodzą konsekwencje, Pietra. Wszyscy codziennie bawimy się w Boga. Kiedy kobieta kupuje sobie nową parę drogich butów, nie daje tych pieniędzy na jedzenie dla kogoś, kto umiera z głodu. W pewnym sensie te buty są dla niej ważniejsze niż ludzkie życie. Wszyscy zabijamy, żeby uczynić nasze życie wygodniejszym. Nie przedstawiamy tego w taki sposób, jednak to właśnie robimy.
Każdy z nas szuka jakiejś ucieczki. Godziny wloką się jedna za drugą, trzeba je czymś zapełnić aż do śmierci. Zbyt mało jest rzeczy pięknych i wzniosłych, żeby się chciało człowiekowi pchać ten wózek. Każda rzecz po krótkim czasie brzydnie i obumiera. Budzimy się rano, wysuwamy nogę spod kołdry, stawiamy na podłodze i myślimy: kurwa, co by tu dalej?
Pierwsza powojenna dekada była dla polskiej archeologii niezwykle burzliwa. Nie był to okres jednorodny. Istnieje wyraźna różnica między drugą połową lat czterdziestych – czasami spontanicznej odbudowy, a zarazem krzepnięcia władzy komunistycznej, a przełomem lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX w., gdy postępująca centralizacja i ideologizacja odcisnęły piętno na każdej dziedzinie aktywności, w tym archeologii.
Dwie osobowości w jednym, małym, kruchym ciele. Czasem pogodzone, czasem rywalizujące ze sobą. Spojrzałam znów na Normana. To on sprawił, że Emma i Dżej znów żyły w harmonii. Ani jedna, ani druga, nie musiały sobie niczego udowadniać. Nareszcie były zgodne i równo idące naprzód. A co najważniejsze, szczęśliwe od prawie dwóch lat. Kochały i były kochane – mówi o sobie Emma.
To tak jak z pisaniem powieści: Na początku wszystko jest łatwe, pierwsze rozdziały pisze się z największym rozmachem. Ale potem w którymś momencie stajesz się zmęczony, patrzysz wstecz i widzisz, że masz za sobą dopiero połowę. Patrzysz do przodu i widzisz, że druga połowa jest dopiero przed tobą. Jeśli stracisz wtedy odwagę, jesteś zgubiony. Łatwo jest coś zacząć. Trudno jest doprowadzić do końca.
Kochać kogoś oznaczało równocześnie akceptację całego zła, jakie otacza drugą osobę. Kochałam każdą wadę Lucasa. Tak naiwnie pragnęłam tylko jego. Nikogo innego. I nie wyobrażałam sobie już, żeby mogło być inaczej. Bo to jego dotyk nudził mnie do życia. Dźwięk jego głosu sprawiał, że moje serce biło szybciej, a uśmiech rozświetlał nawet największy mrok. Właśnie na tym polegała miłość.
"Spoglądam na zegarek, jest 5.03. (…) Już jesteśmy na ulicy tonącej w promieniach słońca. Moja drużyna, a za nią czwarta, przebiega przez jezdnię ma druga stronę ulicy Szustra. (…) Chłopcy krzyczą "Hurra, niech żyje Polska!" (…) A więc Powstanie zaczęło się! Powstanie, od lat przygotowywane i oczekiwane, zaczęło się dziś, dziś właśnie, dnia pierwszego sierpnia o godzinie piątej!"
Udane życie nie jest kawiorem - luksusowym towarem dostępnym tylko dla wybranych. Jest na wyciągnięcie ręki. Dla wszystkich. Nie sprowadza się do pieniędzy, kariery, dóbr materialnych, wakacji spędzanych w drogich hotelach, malowania paznokci lakierem za dwieście złotych czy noszenia małego pieska w torebce. Tylko do dostrzegania tego, co wokół nas, do osiągnięcia wewnętrznej harmonii, wyciszenia się, robienia tego, co się kocha, do częstego sprawiania sobie przyjemności.
Jedni wiodą piękne życie, pełne radości, ciepła i miłości. Podróżują, na wszystko mają czas i pieniądze. Inni żyją w biedzie, umierają z głodu i chorują, bo nie stać ich na leczenie. A jeszcze inni są gdzieś pomiędzy. Stąpają po linie, co jakiś czas przechylając się to na jedną, to na drugą stronę. Kłopoty ciągną się jeden za drugim, a szczęście jest bardziej ulotne niż powinno.
– Nie będę gadać z pedałem! – Mężczyzna poderwał się z krzesła, lecz spojrzenie policjanta osadziło go na miejscu. – Niech mnie przesłucha jakaś policjantka. Może być nawet ta wariatka.
– Jesteś pewien, że ona nie jest lesbijką? – zakpił Marcin. – Przecież prowadzała się z tamtą drugą.
Bobkowski i tę wypowiedź wziął na poważnie, gdyż wydawał się autentycznie przerażony.
– Kurwa, wy tu wszyscy jesteście zboczeni. Ja pierdolę, jaki syf!
Jest sobie dziewczynka, ma na imię Emma, spaceruje po plaży. Patrzę w drugą stronę, mijają sekundy, a kiedy spoglądam z powrotem, jej już nie ma. Ta jedna chwila rozwija się jak kwiat w serii fotografii, jak zawiły labirynt. Stoję w jego centrum, niezdolna zobaczyć, które ścieżki prowadzą do ślepych zaułków, a która do zaginionego dziecka. Wiem, że muszę zaufać wspomnieniom, że mam tylko jedną szansę na trafny wybór.
(...) nie mogę się mieszać w politykę! Kościół jest z zasady apolityczny. Tak było, jest i zawsze będzie. Politycy mają swoją misję, a my, sługi boże, swoją. Jedni od drugich trzymają się z daleka i o żadnych konszachtach nie może być mowy.
- Yyyy - wyjęczała Gocha, niepewna, jak skomentować takie rewelacje.
- No przecież żartuję, drogie dziecko! - wypalił niespodziewanie ksiądz Marek (...) - Muszę tak mówić. Polecenie z kurii.
Patriota - w kontekście marszów na cześć Burego patriota to Polak - katolik, posiadający przodków w AK i niemający w żyłach nawet promila krwi żydowskiej. Nosi krótko przystrzyżone włosy i namiętnie kolekcjonuje kije do baseballa. Jeżeli patriota ma żonę, to zazwyczaj regularnie ją bije, ale w zamian oddaje cześć Maryi. Jedna obrywa, druga jest wielbiona, czyli mamy taki, powiedzmy feministyczny remis.
Krzywda, jaką wyrządza kokaina, nie ogranicza się, jak myślą higieniści, do osłabienia płuc i serca. Największa krzywda jest natury moralnej. Kokaina rozrywa osobowość – powoduje wytworzenie się potężnej szpary w sumieniu. Wydaje mi się, że w każdym inteligentnym człowieku żyją dwie istoty o sprzecznych gustach i poglądach i wydaje mi się, że ten tylko człowiek jest artystą, w którym te istoty są odseparowane tak, ze jednak może krytycznie sądzić drugą.
W przedziale pociągu siedziały dwie osoby, jedna przy oknie, druga przy wejściu, po przeciwnej stronie. Upłynęło kilka minut od odjazdu z Warszawy Centralnej i za oknem pojawiły się zabudowania przedmieść stolicy. Końcówka maja była wręcz upalna, lecz temperatura w wagonie była na szczęście sporo niższa od prawie trzydziestu stopni na zewnątrz. Trzy dychy w cieniu o piątej po południu – niesamowite.
Lu-tze patrzył spokojnie na gigantycznego mamuta. Pod wielkim, kosmatym czołem oczy zezowały z wysiłku, by widzieć sprzątacza i skłonić jakoś do jednomyślności wszystkie trzy komórki mózgowe, co umożliwiłoby podjecie decyzji, czy zdeptać tego człowieka, czy wydłubać go ze śnieżnego pejzażu. Jedna z komórek mówiła "deptać", druga "wyciągać", ale trzecia jakoś pobłądziła i myślała o seksie.
To zdradzający wrzeszczą, to oni próbują przerzucać winę na druga osobę. Jakby tata odpowiadał za to, że matka wymawia się nadgodzinami i w tym czasie uprawia seks z własnym szefem. Czego by ojciec nie zrobił, choćby nie wiadomo jak się starał, matce to nigdy nie wystarczało. Za mało ją kochał. Za mało właził jej w dupę. Cały był "za mało". Tyle że to on co rano podawał jej kawę do łóżka, a co wieczór gotował.
... z wielką władzą wiąże się wielka odpowiedzialność. Nie możemy oczekiwać, że Internet rozwiąże wszystkie nasze osobiste problemy. Nie jest on też narzędziem służacym do ośmieszania, ubliżania czy zaswstydzania kogokolwiek publicznie. Pamiętaj, że zawsze trzeba dać innym drugą szansę, by mogli naprawić popełniony wcześniej błąd. Dlatego musisz wiedzieć, kiedy trzeba użyć megafony, kiedy porozmawiać z kimś osobiście, a kiedy po prostu odpuścić.
Artur za­par­ko­wał na cia­snym par­kin­gu. Pa­je­ro wci­snął mię­dzy dwa nie­chluj­nie usta­wio­ne auta, zu­peł­nie nie tak, jak su­ge­ro­wa­ły linie par­kin­go­we. Le­śni­czy trzy­mał w swoim schow­ku ko­lo­ro­wan­kę spe­cjal­nie na taką oko­licz­ność. Wyjął dwie ko­lo­ro­wan­ki. Jedną wło­żył pod wy­cie­racz­kę mazdy, drugą forda z pra­wej. Za­da­nie brzmia­ło: „Dzie­ci w przed­szko­lu uczą się nie wy­jeż­dżać za linię. Po­ćwicz, zanim za­par­ku­jesz”.
Faktycznie pierwsza karetka przyjechała bardzo  szybko. Mężczyźni zajęli się „babcią”. Ja biegałam i próbowałam  włączyć dodatkowe lampy. Panował półmrok. Większość kontaktów i lamp nie działała. Zjawiła się druga karetka. Za nią przyjechał samochodem osobowym lekarz. W salonie zrobiło się tłoczno. Gromada wielkich chłopów przysłaniała i tak już słabe światło  padające z sufitu. Mimo sprzeciwów Gerdy zabrano ją do szpitala.
W miłości nie ma mowy o zaszczytach, miłość to całkowite oddanie. W miłości nie dobija się targów: bierze się wszystko i wszystko się daje, wszystko za wszystko, czyli darmo. Miłość to brak wyrachowania. W miłości nikt nie musi przed nikim klękać, bo kochankowie winni być sobie równi i jeśli jedna osoba klęka na znak uwielbienia i czci, ta druga też powinna to uczynić. Miłość nie musi ulegać, bo jest wolna. Jest wolna, bo słucha samej siebie. Zakochani nie znają innych praw poza miłością.
Karta dań z ,,Milinowej" cytuje (za zgodą wydawnic twa) ustęp z Autostopem przez Galaktykę: Każda znacząca cywilizacja galaktyczna przechodzi przez trzy wyraźnie od siebie oddzielone etapy. Sa to: walka o życie, dążenie do wiedzy i parcie do wyra finowania, znane też jako fazy ,,Co?", ,,Dlaczego?" i,,Gdzie?" Faza pierwsza charakteryzuje się pytaniem: „Co by tu można zjeść?", druga pytaniem: ,,Dlaczego jemy?" a trzecia pytaniem: ,,Gdzie jest najlepsza kuchnia?
"- W jej przypadku nie ma czegoś takiego jak przypadek - sprostowała babka Agata, popatrując na Annę zmrużonymi oczkami. - Gdyby nie to, że jestem stara i przygłucha, powiedziałabym, że doskonale słyszę węszenie tej wiedźmy. A że za czymś węszy, to akurat pewne.
- Na całe szczęście nikt takich jędz jak ty nie bierze na serio. Dobrana z nas para, nie ma co, obie stare, jedna wiedźma, druga jędza - zrewanżowała się babce Anna i obie zgodnie zachichotały."
Pierwsza fala wymierania, jaka towarzyszyła ekspansji zbieraczy-łowców, w parze z drugą, związaną z rozprzestrzenianiem się rolników, dają nam ważną perspektywę na trzecie wymieranie, które wywołuje dziś działalność przemysłowa.[...]Na długo przed rewolucją przemysłową homo sapiens był wśród wszystkich organizmów sprawcą wymarcia największej liczby gatunków roślin i zwierząt. Mamy wątpliwy zaszczyt bycia najbardziej morderczym gatunkiem w annałach biologii.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl