Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dawno", znaleziono 462

Ksywę zawdzięczał swojej nieustępliwości. Nadał mu ja dawny partner Mirek Tyczyński. Twierdził, że Nawrocki jest niczym chart lub inny pies myśliwski. Jak złapie trop, będzie dążył do celu, czyli do złapania sprawcy. Nie miało znaczenia, jakie trudności wystąpią po drodze, Nawrocki szedł przed siebie, nie zważając na nic. Ksywa się przyjęła.
Najlepsze chwile podczas czytania to te, gdy trafiasz na coś - myśl, uczucie, punkt widzenia - o czym myślałeś, że jest wyjątkowe, szczególne tobie i tylko tobie znane. I oto jest, opisane przez kogoś innego, osobę, której nigdy nie poznałeś, być może kogoś, kto od dawna nie żyje. To jest tak, jakby nagle wyłoniła się czyjaś dłoń i pochwyciła twoją.
Od dawna ból się nie zaostrzył, ale cena jej leków kilka miesięcy temu podskoczyła trzykrotnie, więc mama przestała je zażywać. Efekty są widoczne - bardziej utyka z powodu bólu w kolanach i kostkach, przez migreny opuszcza pracę, częściej ma zaniki pamięci, a dziś rano wydobyła swoje stare rękawice kompresyjne.
W naturalny sposób skupiamy się na tym, co osobliwe i zagadkowe, a tymczasem umysł pobieżnie omiata monotonię codzienności. Krzyczącą oczywistość pomijamy na rzecz ciekawego detalu, a skutek jest podobny jak w przypadku dawnych powieściopisarzy rosyjskich, u których dostajemy skrzętny opis mosiężnych guzików od smokingu, lecz ani słowa o wieczorze, w którym uczestniczyli.
- Wezwiemy ich raz, żeby się poddali, a potem zaczniemy strzelać. Crowley i ja radziliśmy sobie. To nie powinien być kłopot.
- Ale to byliście wy - zauważył Will. Odpowiedź Halta go zaskoczyła.
- Jesteś lepszy od Crowleya.
Pewnie zdziwiłby się jeszcze bardziej, gdyby dawny mentor wypowiedział na głos to, co przyszło mu do głowy: "Ode mnie zapewne też jesteś lepszy".
Na początku co weekend ktoś będzie ich odwiedzał. Przyjaciele przyjadą z czystej ciekawości, żeby zobaczyć, jak teraz mieszkają, pewnie zachwycą się domem nad pięknym dzikim jeziorem w niezwykle urokliwym miejscu. Potem, kiedy minie pierwsza ciekawość, zwycięży codzienna gonitwa i chroniczny brak czasu, na który od dawna cierpi ten cały popieprzony świat.
OK. Zakładam, że skoro tu jesteś, to już masz podstawowe informacje. Od dawna znam twoje zdjęcia, więc się nie dziw. Tutaj jesteśmy teraz chyba w jednej drużynie i może będziesz mogła nam pomóc. Pomyślałam też, że ciebie nie znają, a wygląda, że nas chcą zabić. Być może nawet uratowałam ci życie. W końcu ciebie też wysłano do rozwiązania tej zagadki.
Opuszczała dom, tak dla niej drogi, a coś jej mówiło, że opuszcza go na zawsze, może z wyjątkiem wakacyjnego odpoczynku. Nic nigdy nie będzie już takie samo, przyjazd na wakacje nie będzie tym samym co mieszkanie tutaj. Och, jak drogi i ukochany był tu każdy przedmiot! [...] Tysiąc i jeden ukochanych miejsc, gdzie gromadziły się wspomnienia z dawnych lat. Czy gdzieś indziej będzie kiedykolwiek naprawdę szczęśliwa?
Każda epoka wytwarza pewien typ człowieka, formowany przez warunki życia, nakazy moralne czy nawet modę. Nie można jednak tego uogólniać. Wszelkie cechy charakteryzujące dawną epokę są dosyć powierzchowne, bo właściwie człowiek jest zawsze i wszędzie taki sam. Słaby, bardziej podatny na zło niż na dobro. Łatwo ulegający pokusie.
To wynik poglądów, które część polskiego społeczeństwa wyznaje od dawna, napisał. Bojkot ekonomiczny Żydów, działalność Falangi , ONR , podział obywateli II RP według kryteriów rasowych, wszystko to przygotowywało grunt pod wydarzenia, które nastąpiły później „Hitler zrobił za nas dobrą robotę” – tak oceniło Holocaust wielu Polaków nawet dalekich od faszyzmu.
Chciała uwierzyć, że dawne sprawy są już daleko za nią, że teraz wreszcie przyjdzie czas na nowe, wystarczy zrobić jeden krok. Jeden! Wynieść gruzy przeszłości. Jakże się dawniej mylila, sądząc, że można było, coś na nich zbudować. Nie zadała sobie żadnego trudu, by posprzątać tylko wylewala fundamenty pod budowę nowego domu. Nic dziwnego, że runął!
s.134
Odpowiedni dobór słów, ton głosu i wyczuwam w nim dawną czułość, którą mnie do siebie przywiązał. Potrafię wtedy wybaczyć mu wszystko i chcę przed wszystkim go chronić. Dobrze wiem, jak to działa - jak system nagród i kar. Kiedy bywa dla mnie niedobry, nienawidzę go z całych sił, a gdy przychodzi nagroda, gotowa jestem dla niego zrobić wszystko.
W dole wrzało, kipiało, ludzie poruszali się bez ładu i składu, jedni balansując na wąskich kładkach, inni na rozmaitych jednostkach pływających, począwszy od łódek, a kończąc na najróżniejszych codziennych utensyliach, w rodzaju kuchennej balii czy wytarganej z piwnicy skrzyni na lód, których widywało się teraz mnóstwo, w najróżniejszych kształtach i o najróżniejszych dawnych zastosowaniach.
Człowiek jest absolutnie samotny. Wszystko inne jest złudzeniem. (...) Nie spodziewaj się niczego oprócz zła. Jeśli zdarzy się coś przyjemnego - tym lepiej. (...) Nie będziesz rozczarowana, kiedy wszystko wróci do dawnego porządku. Trzeba żyć ze świadomością, że samotność jest absolutna. Wtedy człowiek przestaje się skarżyć, przestaje narzekać. Dopiero wtedy uzyskuje poczucie bezpieczeństwa i uczy się akceptować ten absurd z pewną satysfakcją.
Czy kiedykolwiek miała coś poza teraźniejszością, zastanawia się zdumiona. Jednak zawsze broniła się przed zaangażowaniem się w nią, usiłowała ją kontrolować, ze swoimi przesłaniami, ze wszystkimi planami, które ustalała, teraz teraźniejszość jej mówi: nie jestem echem dawnych wspomnień, nie jestem pomostem do przyszłych planów, jestem wszystkim, co masz, esencją twojej egzystencji, zaufaj mi, bo nie masz innego wyboru.
Pewne zwyczaje obowiązują w tych stronach od dawna i są historycznie ugruntowane. Nikt nie ważyłby się ich zakwestionować. Każdy wie, że biali śpią z Murzynkami co noc, ledwie słońce zajdzie. To, co zostało uświęcone stuletnim zwyczajem, nie może być zmienione, bo tak zachciało się pani, mnie albo jeszcze komu innemu. W każdym razie, gdyby nie było amatorów, nie byłoby i zjawiska. Widzi pani teraz, to jest sprawa wyboru i wolności.
Dżej poddała się. Przestała się szamotać i wtuliła się w dawną miłość. Stali tak chwilę, a ona nie wiedziała, co ma robić. Przypomniało jej się to uczucie spokoju jakie kiedyś odczuwała. To było okrutne. Przecież on wrócił do żony i do dziecka. Przecież do niej nie wróci. A gdyby nawet chciał… Nie dopuszczała myśli, że mogliby być znów razem. Za dużo się wydarzyło. Za dużo on miał do stracenia.
- My mamy swoją solidarność - opowiadała staruszka w czapce z pomponem. - Mieszkamy razem, bo tak taniej.
- My we dwie od dawna już jesteśmy w komunie, a Helę wzięłyśmy. Jak idziemy przez jezdnię, to trzymamy się za ręce, żeby jak nas zabije, to od razu trzy.
- U nas jest podział: Aniela czyta, bo ma oczy, Hela gotuje, bo ma smak, a ja porządkuję, bom najmłodsza.
Ludzie z wioski od zawsze dziwili się, skąd czarownice znają takie tajemnice. Jedni gadali, że podpowiada im diabeł, drudzy, że to leśne demony, duchy dziadów albo jakieś skrzaty. Nikt nie rozumiał, że ona po prostu obserwowały naturę i od dawien dawna, z pokolenia na pokolenie, przekazywały sobie wiedzę, której nie zapisywały w żadnych księgach. Litery były dla braciszków z zakonu, nie dla nich.
Gospodarze rozprzedali swoją ziemię na działki budowlane, więc sprowadziło się tu wielu miastowych, którzy przytłoczyli swoją obecnością dawną, wiejską społeczność. Żyli w swoich małych "dworkach" nowym życiem wyznaczanym innym, niezrozumiałym dla Hoca rytmem: koszenie trawników, grill, narodziny dziecka, spłata kredytu, zakup nowego samochodu, rozwód.
Czasami śni mi się dawne życie. Włochy, Kalabria, pomidory… Nasza farma w Bruzzese, ojciec… Mój tata. Tak za nim tęsknię, a wiem, że najprawdopodobniej więcej go nie zobaczę. Tylko dzięki niemu jestem tym, kim jestem. Dzięki niemu mogłem odejść, zacząć nowe życie.
Matka ‘Ndràngheta nie wybacza, a ja jestem jej winien swoją śmierć.
Kiedy człowiek jest sam w budynku, który nie jest jego, zawsze budzi się nieznaczny niepokój. Jakby pod nieobecność aktualnych mieszkańców duchy dawnych właścicieli wyłaniały się, połyskujące, z drewnianych belek, żeby bronić swojego terytorium. Choć nie można ich zobaczyć, bez wątpienia można wyczuć ich nieprzyjazną obecność, a niekiedy zapach. To rodzaj drgań powietrza, które nie pozostawiają wątpliwości, że nie jesteś sam i nikt cię tu nie chce.
Tam mogłam dać upust emocjom i nie tylko biegać, przeskakując przez kolejne przeszkody, lecz także łączyć to, co kochałam, z inną moją pasją, jaką był taniec nowoczesny. Byłam pewna, że połączenie tego wszystkiego wyglądało komicznie, ale lubiłam to robić. I miałam świadomość, że o tym nikt nie powinien się nigdy dowiedzieć. To była moja mała tajemnica, którą od dawna kryłam w sercu tylko dla siebie.
Kobiety są w naszych sercach, jak plakaty na murach. Aby zasłonić pierwszy, naklejamy drugi, który go zupełnie przykrywa. Może jeszcze dopóki klajster jest miękki, a papier wilgotny, przeświecają barwy dawnego plakatu. Ale wkrótce nie ma po nim śladu. Jeżeli zaś ostatnio przytwierdzony afisz odkleja się, wtedy zostają usunięte obydwa razem, a pamięci i serce staja się nagie, jak mur.
Alex nic prawie nie je, doszczętnie opadła z sił, ale przede wszystkim psychicznie jest z nią coraz gorzej. Siedzenie w tej klatce więzi ciało, lecz duchem przenosi w stratosferę. Godzina spędzona w takiej pozycji- i człowiek płacze. Dzień- i wydaje mu się, że umiera. Dwa dni- i mu odbija. Trzy- i popada w obłęd. A teraz Alex sama już nie wie, od jak dawna siedzi zamknięta i zawieszona w powietrzu.
Choćby nadszedł potop, choćby góra od dawna już znikła pod falami, ptaki będą jeszcze fruwały; i jeśli jedna bodaj arka pływać będzie na powierzchni kataklizmu, ptaki siądą na niej, popłyną z nią razem, przetrwają z nią razem opadanie wód; i nowy świat, który się z tego chaosu wyłoni, ujrzy budząc się, jak unosi się nad nim skrzydlata i żywa myśl pochłoniętego przez potop świata.
Przypomniał sobie o zegarku, który gdzieś głęboko w płaszczu tykał swoją wartość, uchodząc za drogi antyk w swojej profesji, będący prezentem od dziadka, który kupił go w Nowym Jorku kilkadziesiąt lat wcześniej. Sam od dawna nie wiedział, co z nim zrobić. Myślał więc, jak się go pozbyć, tym bardziej, że nie znosił nosić ze sobą czasu - tego jarzma zabierającego mu poczucie wolności, jak uważał od jakiegoś czasu.
Wypada być. W tych dwóch słowach streszczała się właściwie cała filozofia życiowa mojej matki. Na pierwszomajowym pochodzie wypadało być w takim samym stopniu, w jakim wypadało pójść na procesję w święto Bożego Ciała. Wypadało przyjąć księdza po kolędzie, jak również ugościć po królewsku zastępcę komendanta MO, dawnego kolegę ojca. (...)
Żeby tylko dobrze wypaść w oczach sąsiadów.
Dziwne, że kiedy wracamy do domu, pojawiają się głównie wspomnienia z dzieciństwa, jakby tylko one się liczyły. Może dlatego, że z wiekiem to miejsce przestaje być azylem, a staje się więzieniem. Chcemy się z niego wydostać. Wszystko co kiedyś było ciepłe, bezpieczne i magiczne, zaczyna nas irytować. No, ale kiedy w końcu udaje się uciec, nie mamy już z czym walczyć. Dom odzyskuje dawny urok. Tylko problem polega na tym, że już nie jest naszym domem.
Latami panowałam nad swoim odżywianiem, ciałem, sobą. Byłam chuda jak wieszak i miałam ciało dziecka, czerpiąc z tego osobliwą mieszankę otuchy i poczucia władzy. Lecz teraz puszczam ster i lecę na złamanie karku. Czuję się beznadziejna. Dawne poczucie władzy i otucha ustępują miejsca mieszaninie chaosu i wstydu. Nie pojmuję, co się ze mną dzieje. Boję się myśleć, co będzie, gdy mama mnie zobaczy.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl