Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub o dniach", znaleziono 40

Tatuaż to nie naklejka z gumy do żucia, która zmywa się po kilku dniach. To blizna, która ma coś oznaczać
Patrzyły na mnie błękitne oczy, których blask tak często w ostatnich dniach przywracałam sobie w pamięci.
Tak wiele rzeczy w tych dniach wprawia mnie w przerażenie, ale teraz przede wszystkim boję się samej siebie.
...słońce niosło radość i wiarę w to, że życie bywa chwilami piękne i że po złych dniach przyjdą te niepowtarzalne i wyczekiwane.
Leonii nigdzie się nie śpieszyło. I gdyby nie fakt, ze była jedną z najlepszych dziennikarek tej jakże poczytnej bulwarówki, najprawdopodobniej wyleciałaby z hukiem już po kilku dniach.
Przez chwi­lę te wspo­mnie­nia po­chło­nę­ły ją cał­ko­wi­cie, tak jak to po­tra­fią tylko złe wspo­mnie­nia o dniach, gdy by­li­śmy za­gu­bie­ni i bez­rad­ni, kom­plet­nie nie mogąc po­kie­ro­wać swoim ży­ciem.
Stoję w przejściu między życiem, a śmiercią, dzięki czemu widzę i przeszłość, i przyszłość. W nadchodzących dniach widzę dla Ciebie tylko szczęście.
W dniach nieszczęścia skłonni jesteśmy myśleć poważniej niż w okresach pogoni za interesem czy rozrywką, kiedy to nie staje nam czasu ani ochoty, aby wszystko rozważyć i zbadać do głębi.
Przed zaśnięciem obiecała sobie, że jutro będzie dobry dzień. Po stu siedemdziesięciu trzech fatalnych dniach i przeprowadzce do Topic jutro będzie dobry dzień. I spadnie prawdziwy śnieg.
Jeszcze nigdy nie byłam tak rozchwiana emocjonalnie jak w ostatnich dniach. Nie jestem typem osoby, która rozmyśla na tematy oderwane od tu i teraz. Moje teraz jednak zaczyna trząść się w posadach i muszę coś z tym zrobić.
Targały nim sprzeczne emocje. Tak naprawdę to nie bardzo był w stanie w pierwszych dniach określić, co czuje. Na przemian dręczyły go wyrzuty sumienia z powodu morderstwa i odczuwał satysfakcję z wymierzenia kary.
W sytuacji ogromnego napięcia między wspólnotą polską i żydowską do Szczuczyna i Grajewa z terenu Prus wkroczyły w pierwszych dniach września 1939 r. oddziały niemieckiego Wermachtu.
- Cieszę się jak cholera, że nie zginąłeś, Tommy. Naprawdę, naprawdę się cieszę.
- Ja też się cieszę, że cię widzę żywego. - Thomas z przedziwną obojętnością uświadomił sobie, jak teraz wygląda jego życie. Tak witało się teraz ludzi po jednym czy dwóch dniach rozłąki.
Zaklął w duchu. Zachowywał się jak rozhisteryzowany nastolatek. Facet po czterdziestce, z rodziną na karku wzdychał do prawie o połowę młodszej od siebie kobiety. I tu już po kilkunastu dniach znajomości, i po tylko jednej upojnej nocy. Było mu z tym źle.
Przymknąłem powieki, wziąłem głęboki oddech i w myślach wpisywałem na listę rzeczy do zrobienia na już wizytę u psychologa. Albo od razu u psychiatry, bo coś czułem, że po tych trzystu sześćdziesięciu pięciu dniach będę potrzebował konkretnego leczenia.
Dziwna rzecz: o tym, co najlepsze, i o dniach najmilej spędzonych niewiele się ma do opowiadania, a słuchanie o tym nie tak bawi słuchacza; za to o rzeczach przykrych, niepokojących czy wręcz groźnych można opowiadać wspaniałe historie i starczy tematu na długo.
Ikabogi w dawnych czasach
Samiuteńkie żyły w lasach,
Bez człowieka zimnej duszy,
O nikczemnych, czarnych snach.
Wówczas świat był doskonały,
Jasny, ciepły i wspaniały.
Nie znosiliśmy katuszy,
Dobrze żyć w beztroskich dniach
Dziewięćdziesiąt pięć procent zaginionych dzieci się odnajduje. Jednak pięć procent przepada bez wieści. Dzieci zwykle uciekają z domu. Zazwyczaj taki uciekinier zostaje znaleziony lub sam wraca po kilku dniach. Zdarzają się też porwania rodzicielskie.
Spokój. Tak normalny i tak potrzebny. Dla mnie, niecodzienny. Spokój był dla mnie czymś wyjątkowym; opływał moje ciało po dniach napięć i rozmyślań. Był jak tęcza ukazująca się po burzy, jak przebłysk słońca. Chwilowe ukojenie dodające energii w czasie oczekiwania, aż pojawi się ponownie.
Warunkowanie tanatyczne zaczyna się w osiemnastym miesiącu życia. Każde dziecko spędza dwa poranki tygodniowo w szpitalu umierających. Są tam najlepsze zabawki, a w dniach zejścia podaje się dzieciom krem czekoladowy. Uczą się uznawać śmierć za rzecz zwykłą.
Smutek wypełniający jego duszę nabrał ostatnio kwaśnego smaku. Gnił już ze starości, bliski rozpadu. (...) nie wiedział co nadejdzie po nim. Rezygnacja, jak u śmiertelnie chorych w ostatnich dniach życia? A może niecierpliwa radość na myśl o nadchodzącym końcu? W tej chwili nawet rozpacz wymagałaby zbyt wiele wysiłku.
"Chcesz stęsknić się za drugim człowiekiem? Idź w góry na samotną wyprawę. Po dwóch dniach w odosobnieniu poczujesz chęć zobaczenia ludzkiej twarzy. Będziesz miał ochotę poznawać nowych ludzi. Będziesz ciekawy, co u nich słychać, czym żyją i czy czegoś nie potrzebują. W zgiełku miasta nie jest to możliwe."
Jeffrey klapnął ciężko na jedno z krzeseł stojących rzędem przed gabinetem Hossa w biurze szeryfa. Po ostatnich trzech dniach doskonale rozumiał, co ludzie mają na myśli, mówiąc, że cały świat zwalił im się na głowę. Miał wrażenie, że jemu zwaliły się nawet dwa światy, a żaden z nich nie był nazbyt cywilizowany.
Po kilku dniach sejm powierzył władzę królewską Rządowi Narodowemu. W związku z tym przestała funkcjonować Rada Najwyższa Narodowa. Prezesem nowego rządu znów został książę Adam Jerzy Czartoryski, co nie powinno dziwić z uwagi na jego przymioty ducha i doświadczenie. Joachim Lelewel został szefem jednego z wydziałów.
- Czyli mam rozumieć, że po trzech dniach na bezrobociu zamieniłaś się w perfekcyjną panią domu i teraz bez obaw można zlizywać sok z podłogi, gdyby mi się ręka ze szklanką trzęsła i trochę bym chlupnęła? - Basia patrzyła na mnie wielkimi orzechowymi oczami z taką intensywnością, jakby chciała zajrzeć do mózgu. - Okna wymyłaś, w szafach wojskowy porządek i już nie masz nic do roboty?
" Pociągnąwszy go na trawę miękką jak aksamit, zatonęłam w nim. W miłości, która pochłaniała mnie przez większość życia. Miłości, którą jak się obawiałam, zawsze będzie plamić poczucie straty. Echo pieśni. Ale teraz, wbrew wszelkim nadziejom, ta miłość była czysta i nową jak w tych pierwszych dniach, gdy się w sobie zakochaliśmy. Moje śmiertelne życie się zakończyło. Ale nasze nieśmiertelne życie dopiero się zaczynało."
W ostatnich dniach była zupełnie bezbronna. Nie boję się, mówiła, ale jest mi żal. Nie miała już siły do walki. I teraz powiem panu coś, czego pan nie może wiedzieć. Oriana Fallaci straciła świadmość 11 września, w piątą rocznicę zamachu na World Trade Center. Zadzwoniłam do Fisichelli. Przyleciał trzymać ją za rękę. Umarła trzy dni później. Sama.
- Na razie nic tu po nas - rzucił dowódca. - Wracajcie do domów i czekajcie na sygnał. Jakub, ty, zdaje się, umiesz pędzić bimber?
- No ba...
- Wyprodukuj ze sto litrów. Poczęstujemy Ruskich, jak będą za bardzo rozrabiali.
- Ma być taki, żeby od razu poszli do piachu, czy wystarczy, że po trzech dniach wykitują? - Jakub wolał się dopytać.
- Zrób taki i taki. Będziemy używali w zależności od okoliczności.
Czasami szuka się wyrazu dla czegoś zupełnie dotąd nie znanego, od czego pękają piersi i kipi krew - i poprzez zmaganie się z bryłą formy wszelkiej - znajduje się wreszcie w mękach ten najukochańszy kształt - tę właśnie, o dziwo, jakąś prawdę dawną i nieświeżą, zdeptaną, jak zwiędły liść, w dniach młodej pychy. I wtedy zjawia się skrucha i może jakaś wdzięczność do świata, że są oto rzeczy, które się potwierdzają.
Drzewo Matki Natury runęło na ziemię. Rozpętała się wichura i burza. Stara Cyganka wiedziała, że zdarzy się coś złego w najbliższych dniach. Miała rację, do Brzozowego Lasu zawitała śmierć. Tego dnia została zamordowana jej najlepsza przyjaciółka i siostra- Amanda Johanson. *** To był dzień jej ślubu. Sarah Libret długo czekała na tę radosną chwilę. Czy aby na pewno był to najszczęśliwszy dzień jej życia? Tego nie była do końca pewna.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl