Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sam z samo", znaleziono 43

Nie wpadamy nigdy dwa razy w tę samą przepaść. Zawsze jednak wpadamy w ten sam sposób, komiczny, a zarazem przerażający.
Czasami to nawiedza człowieka. Sam nie wybierasz sobie chwili, w których miałbyś czuć się dobrze. To samo dotyczy momentów wręcz przeciwnych.
Dziewczęta wzdrygnęły się na sam dźwięk słów 'choroba morska'. Chociaż być może cierpiały na tę samą przypadłość, rozmawianie o niej było uznawane za niegrzeczne.
Jeżeli sam coś robisz, uważasz to za słuszne. Jest to zgodne z twoim kręgosłupem moralnym. Czyli jeżeli ktoś robi to samo, robi coś, co jest zgodne z twoim kręgosłupem moralnym. Tym samym czyni coś, co sam uważasz za dobre. Nie oszukasz tego. To czysta logika.
Artur potrafił przesłuchiwać. Tak samo jak ja. Wiedziałam, że jego milczenie ma mnie skłonić do zwierzeń, ale nie miałem nic do ukrycia i nie chciałem żadnych kwasów, dlatego sam zadałem pytanie.
Wszystko się zmieniało. Świat. Pory roku. Czas. Ludzie. Nic nie pozostawało takie samo i nikt nie pozostawał taki sam. Zaakceptowanie kolejnej zmiany powinno być łatwe. W końcu i ja się zmieniałam.
Bellamy wiedział,na czym polega problem z opłakiwaniem ludzi: nie można było się spodziewać,że ktokolwiek inny tak samo się nimi przejmie. Każdy musiał nieść swoje cierpienie sam.
Nie po raz pierwszy, odkąd kilka miesięcy wcześniej opuścił rodzinne strony, Jankiel pomyślał, jak prości i naiwni byli ci ludzie. Biedacy. (Oczywiście jeszcze całkiem niedawno sam zachowywałby się dokładnie tak samo jak oni).
Sam stanąłem przed bulajem i obserwowałem szalejącą na zewnątrz wodę. To samo działo się teraz w mojej głowie. Moje myśli obijały się jedna o drugą. Nigdy nie spełnię ostatniej woli ojca, bo nie będę w stanie jej zabić
Człowiek cieszący się prawdziwie i bezinteresownie jakąkolwiek rzeczą na świecie jedynie ze względu na nią samą i nie dbający wcale o to, co inni o tym mówią, jest z góry przez sam ten fakt uzbrojony przeciwko niektórym naszym najsubtelniejszym sposobom atakowania.
Sam już nie wiem – wy­zna­łem smut­no. – Za­czy­nam się w tym wszyst­kim gubić.
– A co czu­jesz?
– Czuję, że… że nie. Uwa­żam, że nigdy o mnie nie za­po­mnia­ła. Może po­gu­bi­ła się tak samo jak i ja?
– W takim razie się nie pod­da­waj – po­ra­dzi­ła hardo.
– Nawet nie mia­łem ta­kie­go za­mia­ru, Me­riel. Za wiele dla mnie zna­czy.
Warto zapamiętać powiedzenie: "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem". A ponadto, często powtarzamy ten sam fakt wiele razy; "ipso per ipso" („to samo przez to samo”) – jak mówi łacińskie przysłowie. Potrzebna jest więc większa rozwaga i odpowiedzialność za słowa. Tak naprawdę warto mówić wtedy, gdy ma się coś ważnego do powiedzenia, coś wartościowego do przekazania, porozumienia się, ustalenia czegoś.
Jego wygląd? Jakże go opiszę? Widziałem Arsena Lupina dwadzieścia razy, i dwadzieścia razy był zupełnie inną istotą... a raczej taką samą, tylko jakby zmienioną przez odbicie w dwudziestu lustrach. A każde z tych odbić miało jego charakterystyczne oczy i postać, jemu tylko właściwe ruchy, jego sylwetkę i usposobienie. „Sam nie wiem - powiedział mi - sam już nie wiem, jaki jestem. Nie poznaję się w lustrze”.
Dyrektorka uznaje, że zagrożenie nie istnieje, licząc, że problem z czasem rozwiąże się sam. Ale to nigdy nie dzieje się samo i nie bez ofiar. Takie akty agresji, słownej czy fizycznej, zawsze niszczą poczucie wartości, krzywdzą dorastającego dzieciaka, który przez kolejne lata nie potrafi zaufać ani sobie, ani drugiemu człowiekowi.
Jestem jak wskazówka zegara. Można by pomyśleć, że taka wskazówka jest smutna, bo zawsze przemierza ten sam dystans i ciągle wraca w to samo miejsce, z którego startowała. Ale jest zupełnie na odwrót. Ona rozkoszuje się znajomością trasy i celu, tą pewnością, że nigdy nie zbłądzi i że zawsze będzie przydatna i precyzyjna.
Jedno jest pewne – każdy człowiek, tak samo jak świat, skrywa w sobie niejedną tajemnicę. Odsłania ją sam lub robią to inne zainteresowane jego wnętrzem osoby. Na odkrycie wszystkich sekretów nie wystarczy jednak czasu nikomu. Życie jest zbyt krótkie, aby dokładnie poznać samego siebie, a co dopiero znaleźć odpowiedź na pytanie o genezę świata (...).
Chociaż wielokrotnie w swoim życiu oglądałem telewizję w taki sam sposób, okazało się, że już nie potrafię tego robić bez jednoczesnego myślenia "Poddaj się Ekranowi", tak jak nas nauczano. Była to już podstawowa zasada, tak samo jak "O nic nie pytaj; odpręż się". Już nie potrafiłem się poddać. Nie chciałem uciszyć swojego umysłu ani używać go jako narzędzia bezładnej rozkoszy; pragnąłem czytać, myśleć i rozmawiać.
Jest pisarzem. Musi podejmować ryzyko. Za każdym razem, kiedy pisarz zaczyna nową książkę, to tak, jakby rzucał się ze skały. Jeśli się zabije, trudno, miał po prostu pecha. Ale to właśnie ryzyko nadaje ważność pisarstwu. Jeśli będziesz go chronił, nie będzie mógł pisać, a jeśli nie będzie mógł pisać, uśmiercisz go tak samo skutecznie, jak zabiłeś się sam, spadając z motocykla i uderzając w drzewo.
"Świat Gauche`a mieścił się między kłębami śpiących na stojąco koni i rósł w górę, do nieszczelnych desek na dachu stajni, którędy wnikało nocne, rozgwieżdżone niebo. Gauche wiedział, że jest ogromne. (...) Przed zaśnięciem wpatrywał się w skrawek nieba, walcząc z ociężałością powiek, i widział, że gwiazdy nie są wcale nieruchome, że suną w jakimś sobie tylko znanym kierunku, żeby następnego wieczoru powrócić w to samo miejsce. Świat jest żywy, oddycha tak samo, jak konie, jak pies, jak on sam, a niebo jest brzuchem świata, poruszającym się regularnie w rytm tego powolnego oddechu".
- Czy ten samobójca ma ręce związane za plecami? (...)
- Tak. Podobno sam je sobie związał.
- To możliwe?
- Owszem. Niełatwe, ale możliwe. I trzeba wiedzieć jak to zrobić. (...) oni wszyscy mieli ręce związane z tyłu. Cała piątka. Jedna osoba mogła wpaść na taki pomysł. (...) Ale żeby dokładnie to samo zrobiło pięć różnych osób? I każda z nich wiedziała, jak się taki węzeł wiąże?
Szymon Solański wiedział, że sam ze sobą nie wygra. Prowadzenie kryminalnych śledztw to była jedyna rzecz, na której się znał i którą kochał. Kochał też oczywiście Różę i Gucia, ale to się rozumiało samo przez się. Kiedy więc trafiała się okazja do tropienia przestępcy, choćby to był jego własny ślub czy miesiąc miodowy, brał sprawę bez zastanowienia. Róża zazwyczaj miała mu to za złe. Tym razem jednak zachowywała dziwny spokój.
Solański nabrał podejrzeń.
On (Alfy) jest niczyj i zawsze taki będzie. Nigdy do niczego nie należał, tak jak jego ojciec i jego dziadek, a jeśli będzie miał kiedyś syna, jego syn też nigdy do niczego nie będzie należał. - A czym się tłumaczy? - spytał Paul. - Że wystarczy mu to , co sam reprezentuje, bez próby reprezentowania tysiąca innych osób - odparł Finnerty. - Czy stawia jakieś warunki, które by umożliwiły przystąpienie? - Jeden - odrzekł Finnerty. - By każdy patrzył i myślał dokładnie tak samo jak Alfy Tucci.
Kreacja dobrego życia to: chcieć dobra dla siebie i innych. Wierzyć w dobro w sobie i innych. Robić jak najwięcej dobrych rzeczy dla siebie i innych. Kierować się jak najczęściej ku dobru. Pytać częściej siebie, jakiego dobra sam potrzebuję i takie samo dobro czynić innym. Dążyć, kiedy to tylko możliwe, do porządku w swoim ciele, w swoim otoczeniu i uporządkowania swojego życia. Pamiętaj, że zawsze masz wolność wyboru życia, jakim chcesz żyć.
„DZIWNIE SIĘ CZUJĘ.
Podobno złamane serce lub zraniona dusza sprawia taki sam ból jak złamana noga czy poobijane ciało po wypadku. Podobno psychiczne cierpienie jest tak samo odczuwalne jak fizyczne… Czuję, że to prawda. Bo boli mnie wszystko. Czuję ból. Dotkliwy, przejmujący ból. Czuję, jak narasta z każdą minutą. Zaczyna się koszmar spazmatycznych oddechów i cicho pulsującej, druzgocące energii, siejącej spustoszenie między gardłem a pępkiem. Chociaż tak właściwie, to przecież nic mi nie jest. Przecież tak naprawdę nic się nie stało.”
Lubię budować swą rzeczywistość na wzór tego, co bezpowrotnie minęło - i często włóczę się jak cień bez potrzeby i bez celu, ponuro i smutno po petersburskich zaułkach i ulicach. I cóż to za wspomnienia! Przypomina mi się na przykład, że w tym właśnie miejscu akurat rok temu, aukrat o tej samej porze, o tej samej godzinie włóczyłem się, tak samo samotny, tak samo posępny jak teraz! I przypominam sobie, że i wtenczas marzenia były smutne, a choć i dawniej nie było lżej, zdaje mi się, że jednak jakoś lżej i łatwiej było żyć, że nie było tych, czarnych myśli, które się teraz do mnie przyczepiły, że nie było tych wyrzutów sumienia, wyrzutów mrocznych, ponurych które ani w dzień, ani w nocy nie dają mi teraz spokoju. I pytam sam siebie: "Gdzież twoje marzenia?" I kręcę głową, mówiąc: "Jak szybko upływają lata!" I znów pytam sam siebie: "Cóżeś zrobił ze swymi latami? Żyłeś czy nie? Spójrz - mówię do siebie - spójrz, jak na świecie zaczyna być chłodno. Napłyną jeszcze lata, a po nich nadejdzie ponura samotność, nadejdzie z kosturem ponura starość, a z nimi - smutek i troska. Zblaknie twój fantastyczny świat, zamrą, uwiędną twoje marzenia i osypią się jak żółte liście z drzew." O panno Nastusiu! Przecież smutno będzie pozostać samemu, zupełnie samemu, i nawet nie mieć czego żałować - niczego, zupełnie niczego. bo wszystko, co straciłem, było niczym, głupim, okrągłym zerem, było tylko marzeniem!
Jeszcze zanim ekipa strażaków dojechała na miejsce zdarzenia, odezwał się głos w radiotelefonie. Zgłosił się dyżurny, aspirant Robert Koteras. - Co tam znowu? – rzucił Rogucki. – Czyżby samo zgasło i możemy wracać do remizy? - Tak dobrze w straży to jeszcze nie ma, panie kapitanie. Dzwonię tylko, żeby poinformować, że oprócz was, do akcji zadysponowaliśmy ochotników. - Tak? Skąd? - Z Janowic, bo to najbliżej, no i mają drabinę mechaniczną. Pewnie się wam przyda druga drabina, bo podobno trzeba prowadzić ewakuację. - W porządku. Od przybytku głowa nie boli, ale. Zaraz, zaraz, nie przypominam sobie żebym prosił o takie wsparcie. - To jest decyzja zastępcy komendanta powiatowego. - Brygadiera Sokolnickiego? - Powiedział, że ten pożar wybuchł na trzecim piętrze poniemieckiej kamienicy, więc trzeba się liczyć z dodatkowymi trudnościami – relacjonował Koteras. - I jeszcze żeby wam przekazać, że on zna ten budynek. Są tam drewniane i wąskie klatki schodowe. Dlatego możecie mieć problemy z podciągnięciem węży klatką schodową. Zwłaszcza, że podobno jest duże zadymienie, więc trzeba będzie działać w aparatach. - Sam wiem, co należy robić – warknął Rogucki, który w jednej chwili stracił dobry humor. - A Sokół skąd niby ma te informacje ? - Nie wiem, nie zwierzał mi się. Ale zapowiedział, że przyjedzie do was. - A nie mówił przypadkiem po co? Chce nam pomagać trzymać sikawkę?
Nic tak nie podkopuje odwagi jak bujna wyobraźnia.
Wiele osób ślepo zakłada, że ludzie mądrzejsi od nas są bardziej oświeceni i moralni; rzecz w tym, że większość dowodów wskazuje na coś przeciwnego, wielu mądrych ludzi zakłada bowiem, że uda im się uniknąć schwytania.
Brak instynktu to coś, czym często się martwię.
"Mój przyjacielu, przepaść dzieli twoje doświadczenie od mojego, lecz chyba nic nie da ci lepszego wyobrażenia o tym szczególnym smaku niż stwierdzenie, iż książki ogólnie, tak w ogóle, smakują tak, jak pachnie kawa."
© 2007 - 2024 nakanapie.pl