Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sline sline", znaleziono 477

Zaklęty krąg bez szczęśliwego rozwiązania. Zanim zdmuchnął świece, raz jeszcze popatrzył na śpiącą głęboko Felicję. Nigdy nie robiła czegoś, co nie przyniosłoby jej korzyści. Dopiero co chciała go wyrzucić, zaraz potem poszła z nim do łóżka, a w międzyczasie prawdopodobnie zastanawiała się, na ile będzie dla niej użyteczny. Tkwiła po uszach w przeróżnych problemach i jego silne ramiona spadły jej jak z nieba.
Piękno i wyzwanie wieloletnich związków polegają na tym, że obok siebie, pod tym samym dachem zmieniacie się w różnym czasie i w różnych kierunkach. Najczęściej są to subtelne zmiany. Podświadomie nieustannie się przystosowujecie do ciągłych, lecz nieznacznych przeobrażeń zachodzących w drugiej osobie, z którą łączy was silna więź; jak dwie zmiennokształtne istoty walczące o koegzystencję bez względu na wszystko.
To Ty kreujesz swoje życie. Wybierasz kim i jaki chcesz być. Masz silne poczucie kontroli nad własnym losem i wiesz, że od Ciebie zależy, jaki on będzie. Samodzielnie podejmujesz decyzje i nie pozwalasz, by ktoś inny decydował za Ciebie. W swoich rękach trzymasz ster statku noszącego Twoje imię i kierujesz nim według swojej woli.
Kiedy w blasku wiosennego słońca przemierzam stare wyjeżdżone zielone autostrady, mając ocean po swojej prawej, a puste pola po lewej stronie, czuję się wolny i silny. Nie mógłbym się tak czuć, gdybym nie czytał książek. Cokolwiek mnie spotka, dziękuję Bogu za to, że potrafię czytać i mogłem prawdziwie dotknąć umysłów innych ludzi.
Wy­da­je się nam, że nie­któ­rzy lu­dzie od­no­szą mie­rzo­ny bo­gac­twem suk­ces, bo są silni i bez­kom­pro­mi­so­wi, a cza­sem bez skru­pu­łów. A tym­cza­sem suk­ces za­wsze jest efek­tem wielu skła­do­wych, czę­sto nawet przy­pad­ku. We­wnętrz­na siła na pewno po­ma­ga go osią­gnąć, ale to nie jest tak, że oni nie mają sła­bych punk­tów, bo każdy ma.W każ­dym jest gra­ni­ca, py­ta­nie brzmi tylko, jak da­le­ko jest po­ło­żo­na.
Nieważne,jak jesteś szybki,silny i grożny,zawsze znajdzie się ktoś szybszy,silniejszy i grożniejszy,a im częściej walczysz,tym szybciej go spotkasz.Nikt nie może wiecznie oszukiwać Wielkiego Rozjemcy. Glama Złoty poczuł,że pot na jego ciele staje się lodowato zimny,a ogień w jego wnętrzu zgasł,pozostawiając tylko popioły.
Zrozumiał,że to rzeczywiście jego ostatnia walka.
- Polska jest zagrożona! Od zachodu napierają Niemcy, od wschodu czerwona horda, w środku Żydzi, którzy nas tutaj, w naszym własnym kraju, okradają i rozpijają, czyniąc Polaków słabymi! A nas mało, bardzo mało. Jak mamy się obronić, gdy wy pozbawiacie naród najlepszych jego córek, wbijacie im do głowy zagraniczne nowinki, zamiast dbać o to, aby rodziły młodych, silnych Polaków?!
"W pewnym momencie dociera do mnie, że wcale nie trzeba być silnym, aby uniknąć upadku. Czasami wystarczy mieć przy sobie kogoś, na kim można się wesprzeć. Zaczekać, aż bijący od niego spokój wyciszy rozkrzyczane emocje, i spojrzeć na pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy. Po raz kolejny odnaleźć w sobie nadzieję, a potem powoli stanąć o własnych siłach i zrobić krok do przodu."
Pierwiastek żeński nie miał wystarczająco silnej woli, by okiełznać swe żądze. To mężczyzna - ojciec, a później mąż - musiał zapanować nad nim, nadając życiu kobiety właściwy rytm i wpajając zasady moralne. Dopiero kiedy zamieniała się w matkę, pierwotny instynkt opiekuńczy brał górę nad zmysłami i pozwalał osiągnąć równowagę, prawie równając ją z mężczyzną.
Świat składa się ze Światła i Ciemności, z Dobra i Zła. Ten, kto trzyma się samego Dobra, nie jest wolny - podobny jest do wędrowca, co odważa się podróżować tylko pośród białego dnia, lub statku, zdolnego żeglować jedynie przy pomyślnym wietrze. Prawdziwie silny i wolny jest ten, kto nie boi się kroczyć nocą wśród ciemnych zarośli. Ciemne zarośla to świat w całej jego pełni, to dusza ludzka ze wszystkimi jej przeciwieństwami.
Już wtedy, między rokiem 1991 a 1994, bo tak datowane są nagrania, próbowała zrozumieć, o co Kaczyńskiemu i innym chodzi. Poświęciła mu bardzo dużo czasu, może już wiedziała, że w przyszłości stanie się czołową postacią w państwie. Przecież to jej powiedział, mając czterdzieści pięć lat, że chciałby być emerytowanym zbawcą narodu, szefem silnej, bardzo wpływowej, rządowej, współtworzącej albo tworzącej rząd partii.
Natura ludzka ma swe granice, może znosić radość, cierpienia, ból aż do pewnego stopnia i ginie, gdy tylko ten stopień przekroczy. Nie chodzi tu więc o to, czy ktoś jest słaby, czy silny, tylko - czy może przetrwać miarę swego cierpienia, moralnego czy fizycznego, i uważam za rzecz równie dziwną mówić, że tchórzem jest człowiek, który sobie odbiera życie, jak byłoby niewłaściwe nazwać tchórzem tego, który umiera na złośliwą febrę.
– Współ­uza­leż­nie­nie jest zło­żo­ne – (...) Uza­leż­nio­ny sku­pia na sobie całą uwagę ro­dzi­ny, a chęć na­pra­wy, wy­zdro­wie­nia jest bar­dzo silna. – Przy­mus po­ma­ga­nia staje się ro­dza­jem nar­ko­ty­ku. Po­ma­ga­nie uza­leż­nia. Z kolei emo­cje człon­ków ro­dzi­ny zo­sta­ją po­wią­za­ne z wy­zdro­wie­niem lub jego bra­kiem. – Spla­ta mocno palce obu dłoni. – Wszyst­ko staje się bar­dzo skom­pli­ko­wa­ne. Łatwo jest się w tym za­tra­cić.
- To o czym, kurwa, marzyłeś, kiedy byłeś dzieckiem? O czym marzyłeś?
Bram musiał na chwilę zamknąć oczy.
- O koniu - powiedział. - Pięknym wierzchowcu o maści czarnej jak smoła. Był młody i narwany, zbyt silny dla młodego chłopaka. Pewnie by mnie zabił, gdybym naprawdę go dostał, ale marzyłem o nim. Dzień i noc. Bez końca.
- A ja o mięsie. Mogło być z konia - oznajmił Siren.
Za każdym razem, gdy nasz wzrok się spotyka, próbuję udawać, że nie robi to na mnie żadnego wrażenia, podczas gdy fale paraliżujących dreszczy stawiają na baczność każdy pojedynczy włosek na moim ciele. Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czułam tak cholernie silne przyciąganie do mężczyzny i nie umiałabym wyjaśnić, skąd się ono wzięło i dlaczego aż tak bardzo mam ochotę ponownie się do niego zbliżyć.
Trzymali mnie na intensywnej terapii trzy dni. Pierwszej nocy przyszedł młody lekarz. Stał nade mną i obserwował te wszystkie szalejące zygzaki na monitorach, a ja się dopytywałam, czy za dwa dni będę w stanie zaśpiewać Carmen. Patrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. Byłam na silnych lekach i dopiero drugiego dnia uzmysłowiłam sobie, że jestem na OIOM-ie.
Ludzie są dobrzy i źli, odważni i tchórzliwi, szlachetni i godni pogardy- mówiła Czarownica uśmiechając się wąskimi wargami na widok zdumienia w oczach Panienki.- A najdziwniejsze jest to, że najczęściej wszystkie te cechy naraz goszczą w jednym tylko człowieku. I dopiero wówczas jest on całością. Całością silną i słabą, godną szacunku i godną współczucia. taki właśnie jest człowiek. Wielki i mały jednocześnie.
Kiedy zamykam oczy i wyobrażam sobie ciebie, widzę kogoś silnego. Odważnego. Osobę, którą życie zmusiło do tak wielkiej niezależności, że odpycha każdego, kto próbuje się do niej zbliżyć. Osobę, która za tymi wszystkimi murami i fasadami jest pełna wyjątkowej dobroci i miłości. Czuję kogoś, kto emanuje niesamowitą niemal elektryczną energią, zdolną rozjaśnić najbardziej zimny, pusty i mroczny pokój.
Moje życie nie jest łatwe. Zawsze chciałem mieć przy sobie kogoś, kto byłby w stanie
mnie wysłuchać i zapewnić, że mam prawo czuć się tak, a nie inaczej. Nie potrzebuję bohatera,
który rozwiąże moje problemy – jestem wystarczająco silny, by sam sobie z nimi poradzić.
Chcę tylko ciepła zaufanych ramion. Bezpieczeństwa. Miejsca, gdzie mógłbym zdjąć swoją
maskę i pokazać prawdziwą twarz.
To uczucie było silne i mogło się okazać niebezpieczne, jak róża. Róże były piękne, pachniały upajająco i samym swoim wyglądem wabiły, by je zerwać, dotknąć ich. A potem okazywało się, że piękny kwiat ma kolce, które ranią boleśnie. Z miłością jest tak samo. Może ranić, jeżeli nie założysz rękawic, jak doświadczony ogrodnik. [...]Bo nie tylko kwiaty są istotne, ale cała roślina, jej łodygi i korzenie, sięgające głęboko w ziemię.
I teraz patrzę na ciebie, a ty pytasz, czy nadal mnie obchodzisz, jakbym mógł przestać cię kochać. Jakbym mógł zrezygnować z tego, co czyni mnie silniejszym niż kiedykolwiek. Nigdy nie odważyłem się dać z siebie dużo innej osobie, co najwyżej jakieś okruchy Lightwoodom, Isabelle i Alecowi, i to po wielu latach, ale odkąd się poznaliśmy, cały należę do ciebie. I będę należał jeśli mnie zechcesz.
Dzieci nie mają wyraźnego obrazu tego, kim są, nie mają myśli, które mogłyby zaprzeczyć zachowaniu, jakie wobec nich się okazuje. Gdy powiedziałem coś do mojej 3-letniej córki, co wiązało się z jej bajką i co nie było zgodne z prawdą, to w odpowiedzi słyszałem „tato, nie!”. Gdybym jednak podniósł głos na nią lub wyraził silne niezadowolenie z jej zachowania, to przyjęłaby to z powagą albo rozpłakałaby się. W każdym wypadku przyjęłaby moje zachowanie za słuszne i z nim się zgodziła.
Księżyc jest lojalnym towarzyszem.
Nigdy nie odchodzi. Zawsze jest na miejscu, przygląda się, oddany, widzi nas w naszych jasnych i ciemnych chwilach, nieustannie się zmienia, zupełnie jak my. Każdego dnia jest nową wersją siebie. Czasami słaby i wątły, innym razem silny i pełen światła. Księżyc rozumie, co to znaczy być człowiekiem.
Niepewny. Samotny. Poorany kraterami niedoskonałości.
Cechą wspólną traumatycznych wydarzeń jest to, że osoba, która takiego stresora doświadcza, popada w stan dezorganizacji, jej dotychczasowy sposób funkcjonowania załamuje się. Jej umysł nie znajduje sposobu, by bronić się przed nadmiarem napływających bodźców (...). Załamują się znane sposoby radzenia sobie, wiara w przewidywalność świata i reguły nim rządzące. Przychodzi silny, obezwładniający lęk. Stajemy się bezradni, nic nas nie chroni, nawet nasze mechanizmy obronne.
Ale potrzeba zapewnienia spokoju zmarłym jest bardzo silna we wszystkich kulturach na świecie. Chińczycy palą na pogrzebach papierowe pieniądze, żeby zmarły był bogaty, kiedy znajdzie się w niebie. Na Nowej Gwinei smaruje się zwłoki błotem i popiołem, żeby ciało łatwiej mogło powrócić do ziemi, z której powstało. A jakie słowa wyryte są na chrześcijańskich nagrobkach? „Spoczywaj w pokoju”. To jest ważne, nawet jeśli wcale tego nie rozumiemy. To jest instynktowne. Wiemy, że kiedy nasi najbliżsi umierają, doświadczają po śmierci przeżyć krańcowo odmiennych od tego, co znali za życia, w sensie fizycznym i psychicznym, toteż odczuwamy silną potrzebę, żeby ich chronić, żeby nimi pokierować, żeby zapewnić im bezpieczeństwo. Dlaczego reagujemy w ten sposób? Logicznie biorąc to absurd. Ale może w dawnych czasach zmarłym groziło bardziej jawne niebezpieczeństwo, może rytuał pogrzebowy stanowił istotny i zrozumiały środek ostrożności przeciw zagrożeniu, któremu musieli stawić czoło, zanim mogli odejść na wieczny odpoczynek?
– Sun Tzu w Sztuce wojny pisze tak: „Zwabiaj przeciwnika pozornymi zyskami. Wywołuj i wykorzystuj chaos w jego szeregach. Jeśli siły przeciwnika są znaczne, przygotuj się na starcie. Jeśli jest on bardzo silny, unikaj go. Jeżeli jest zdenerwowany, jeszcze bardziej pomieszaj mu szyki. Bądź uległy, aby wzbudzić jego arogancję. Jeżeli jest wypoczęty, skłoń go do wysiłku. Jeżeli jest jednomyślny, spraw, aby się podzielił. Atakuj, gdy jest nieprzygotowany. Idź tam, gdzie się ciebie nie spodziewa. Te strategie wojskowe prowadzą do zwycięstw".
Moja hierarchia wartości wyglądała zgoła inaczej. Byłem typem samotnika i lubiłem podążać własnymi ścieżkami. Nie interesowała mnie władza, a mafijna polityka była nudna. A ja nie lubiłem nudy. Poza tym kompletnie nie miałem głowy do interesów. Za to uwielbiałem dominację, adrenalinę i poczucie kontroli nad życiem innych, a nic nie dawało mi takiego kopa jak silne bodźce towarzyszące odbieraniu życia.
Kobiety nie są jak kruche porcelanowe lalki - zaczyna cicho, a ja przenoszę na niego wzrok. - One są silne, silniejsze niż my - dodaje, patrząc przed siebie. - Czasami wydaje nam się, że dana sytuacja je skrzywdziła, trwale uszkodziła, tworząc rysę czy pęknięcie na tej ich nieskazitelnej powłoce, ale one już po chwili znowu stają na nogi i ruszają przed siebie z wysoko uniesioną głową, sprawiając, że stają się w naszych oczach jeszcze piękniejsze...
Całe życie to łowy (...) nieustanne, bezlitosne łowy... Nie będziesz sam łowcą – to zaraz zapolują na ciebie inni, zaszczują, zagryzą... Lepiej więc samemu polować i samemu szczuć, gryźć, dławić... Bądźże więc zawsze gotów na łów... zawsze silny... zawsze czujny, drapieżny, bezlitosny... Nie daj nigdy sobie wydrzeć zwycięstwa, bo to śmierć... A zwycięstwo to radość, upojenie, szczęście... Zawsze zwyciężaj.
W ostatecznym rozrachunku samemu autokracie jest obojętne, czy ktoś mu wierzy, czy nie. On wcale nie chce każdego przekonywać, za to bardzo chętnie każdego sobie podporządkuje. W samej istocie władzy tkwi bowiem niepewność - żadna władza, choćby nie wiem jak silna, nigdy nie jest całkowicie pewna siebie. Ta paranoja - strach przed osłabieniem i utratą władzy - leży naturze rządzących. Stąd potrzeba uzyskiwania wciąż na nowo kontroli nad masami. I do tego służy kłamstwo.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl