Avatar @maciejek7

Mazury

@maciejek7
177 obserwujących. 182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
177 obserwujących.
182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.
sobota, 2 kwietnia 2022

Pierwszy dzień wiosny

 

 

 

Ta książka bardzo mną wstrząsnęła. Tytuł "Pierwszy dzień wiosny" nie zwiastował aż takich tragicznych wydarzeń i to w dodatku z udziałem dzieci...
Nie można jej moim zdaniem oceniać na takiej samej zasadzie jak większość książek. Trudno bowiem określić czy się podoba czy nie, lecz z pewnością mogę powiedzieć, że na długo zostaje w pamięci. Trudno będzie zapomnieć o niej, gdyż dodatkowo fabuła książki przypomniała mi trochę moje dzieciństwo..., ja co prawda nie wychowywałam się w takiej rodzinie jak bohaterka tej opowieści, ale w podobnym środowisku i aż muszę przyznać , że to bardzo dobrze, że nie zdarzyło się to, co opisuje autorka...

Zabiłam dzisiaj małego chłopczyka. Ściskałam rękami jego szyję, czułam pod kciukami, jak pulsuje w nim krew.
Takimi słowami wciskającymi wręcz w fotel zaczyna się ta książka. A wydarzyło się to w pierwszy dzień wiosny, a opowiada nam o ty ośmioletnia dziewczynka, która zabiła brata swojej koleżanki. To zdanie samo w sobie jest przerażające, ale gdy wypowiada je tak swobodnie mała dziewczynka to już wtedy dosłownie nie wiadomo jak na to zareagować. Po skórze aż przechodzą ciarki. Co kierowało dziewczynką, aby zamordować małego chłopca, z którym się często bawiła? Czy zrobiła to z zazdrości, czy z zemsty, czy z nieświadomości takiego czynu? Czy tak małe dziecko może być świadome takiego postępowania? Ten pierwszy dzień wiosny zmienił w miasteczku wszystko.

Nasze miasto już nie będzie takie samo. Kiedyś było tu bezpiecznie, a teraz nie jest, wszystko z powodu jednej osoby, jednego poranka, jednej chwili. I ja to sprawiłam.
Historię opowiedzianą nam przez Nancy Tucker możemy śledzić dzięki narracji właściwie tylko głównej bohaterki Chrissie, lecz rozdziały podzielono na życie małej Chriesie oraz na relacje dorosłej już Julii (po zmianie tożsamości), więc możemy śledzić rozwój wypadków na przestrzeni kilkunastu lat niekochanego przez matkę dziecka. Chrissie wychowuje matka, która nie jest nią zupełnie zainteresowana, dziewczynka ciągle chodzi głodna i matka nie zauważa nawet tego, że dziecka nie ma w domu wieczorem. Chrissie bardzo często przebywa u swojej koleżanki Lindy, gdzie zawsze jest częstowana kolacją lub chociaż ciastem. Zbiera butelki i wymienia je na cukierki w pobliskim sklepie. Od czasu do czasu pojawia się w życiu małej dziewczynki tata, gdy go nie ma, Chriesie myśli, utwierdzana w tym przez matkę, że umarł a gdy ponownie się pojawia, to jest pewna , że zmartwychwstał. Może dlatego dziewczynka ma tak lekkie podejście do zabicia chłopca. Wydaje jej się, że on po prostu odżyje.

Tak czy owak, nauczyło mnie to, że ludzie nie umierają na zawsze. Ci, którzy mówili, że człowiek umiera na zawsze, albo kłamali, albo byli głupi, bo znałam co najmniej dwie osoby, które na pewno, na sto procent zmartwychwstały. Jedną był mój tata, a drugą Jezus.
Dorosła już Julia ma córeczkę Molly, bardzo przeżywa każde potknięcie, boi się, że mogłaby stracić dziecko. Jest pod ochroną kuratora, który sprawdza jak spełnia się w roli matki. Stara się być dobrą matką, lecz nie zawsze wie jak ma postępować, gdyż sama jako dziecko nie miała żadnego wsparcia ze strony matki. Brak rodzicielskiej miłości to na pewno dla dziecka traumatyczne przeżycie, tym, bardziej gdy wokół siebie widzi szczęśliwe i kochane przez swoje matki dzieci. Koszmar takiego dziecka z pewnością jest ogromny, lecz oczywiście nic nie tłumaczy takiego postępowania.
Jak Julia poradzi sobie w życiu? Czy przeszłość będzie miała wpływ na jej życie? Czy za błędy popełnione w dzieciństwie ma odpowiadać przez całe życie?

Thriller ten jest bardzo, bardzo emocjonujący, skłaniający do refleksji i bardzo mocno wciągający czytelnika w fabułę.
Mimo tego, że bohaterka wydawałaby się bezdusznym, rozwydrzonym, odpychającym wręcz dzieciakiem, to jednak mam jakieś poczucie, ze coś mnie do tej dziewczynki ciągnie, chciałabym ją przytulić, pocieszyć, wysłuchać jej. Może to naiwne z mojej strony, lecz może właśnie to, że wychowywałam się w podobnym środowisku, więc mam być może inny stosunek lub sentyment do takich dzieci, ona po prostu pewnie chciała zwrócić na siebie uwagę innych.
Myślę, że zupełnie inaczej by się rozwinęła sytuacja, gdyby Chrissie wychowywała się w normalnej rodzinie.

POLECAM!!!

Dziękuję bardzo Grupie Wydawniczej Publicat S.A. za otrzymany egzemplarz!
× 14
Komentarze
BR
@brygida0303 · ponad 2 lata temu
Już wrzuciłam na Legimi :D
× 1

Archiwum

2024

2023