Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pieri tak mi", znaleziono 115

Za duży ma tyłek jak na dzisiejsze czasy — ze smutkiem pomyślał Zagrobny. — I jeszcze wbija go w te obcisłe dżinsy. Guzik znajdzie, a nie męża. Teraz modne są chude tyczki. Mogą nie mieć piersi, ale obowiązkowo muszą być chude”.
Zaczęła narastać we mnie panika, zakłuła w piersi, sprawiła, że nie byłam w stanie nabrać wystarczająco dużo powietrza. Oddychaj głęboko - szepnęłam do siebie. Nie możesz się załamać i przyznać do porażki. Przetrwaj to. Dla Emily."
Przód kurtki był podziurawiony czterema kulami z beretty i zakrwawiony, podobnie jak czarny sweter, który mężczyzna miał pod spodem. Dziury w swetrze odpowiadały tym czterem w kurtce na środku piersi. Nieco nad ranami miał wytatuowaną literę Z.
Cały Paryż to jedno wielkie, skotłowane namiętnościami pozamałżeńskie łoże, chociaż kobiety i mężczyźni nie mają w nim równych praw. Oni mogą obnosić się z flamami niczym z orderami w klapie na wypiętej piersi, one powinny być dyskretne.
Zatrzymali się na czerwonym świetle, za autobusem. Bure opary diesla przeniknęły do środka samochodu. Tomas puścił drążek zmiany biegów i ujął dłoń Klary, lekko ją uścisnął. Odsunęła się i założyła ręce na piersi.
Aniu, przysięgam.
- Położył dłoń na piersi, na wysokości serca.
- Będę cię krył! Najlepiej, jak tylko zdołam. Dopóki ta miłość będzie między wami, możesz na mnie liczyć. Będę cię krył, was będę krył.
Dwoje najlepszych przyjaciół, dwa ciała - jedna myśl. Alchemia w pracy i między nimi - na wspomnienie męża Marie czuje ucisk w piersi, a potem, na ułamek sekundy, pod jej powiekami rysuje się jego obraz.
Chłopak na przekór przeciwnościom losu przetrwał, okrzepł i rósł jak na drożdżach. Gehenna żony, która pomimo nabrzmiałych od mleka piersi nie była w stanie go wykarmić, odeszła w niepamięć, tak jak z czasem w niepamięć odchodzą rzeczy wstydliwe albo złe.
- Warto mieć złamane serce dla tych kilku chwil szczęścia, a okruchy w naszej piersi można na nowo połączyć. To znaczy, że zawsze będą rysy i blizny, czasami też palące wspomnienia, ale ten ból? To tylko przypomnienie, że żyjesz. Ten ból to twoje odrodzenie.
Hutu, wyglądający jak meksykańscy bandyci z pasami amunicji na piersi, bosi, wylizywali tu rany, palili albo jedli, patrząc tępym wzrokiem. Byli zmęczeni nie tylko brakiem snu i wysiłkiem fizycznym, ale przede wszystkim tym mentalnym krwotokiem, którego nic nie mogło powstrzymać.
Nie wyobrażam sobie, co ta góra mięsa mogłaby ci dać, czego ja nie mógłbym ofiarować. Oczywiście poza pięćdziesięcioma funtami rozrośniętych mięśni. – Może mnie właśnie pociągają rozrośnięte mięśnie. W końcu wielu mężczyzn pociąga rozrośnięta tkanka tłuszczowa piersi.
Głęboko w mojej piersi tkwi ból, który nuci w takt filmów wyświetlanych na ekranie mojego umysłu. Filmów wyświetlanych wciąż na nowo - wspomnień chwil, które dzieliłam z najlepszą, najbardziej niesamowitą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek znałam.
– Kiedy po­znasz praw­dzi­wy smu­tek, nie po­czu­jesz się już le­piej. – Słowa Piery były sta­now­cze, ale de­li­kat­ne. – Nie doj­dziesz do sie­bie, a je­dy­nie stward­nie­jesz. Na­uczysz się zno­sić rze­czy, które wy­da­wa­ły się nie do znie­sie­nia. Znaj­dziesz spo­sób na od­bu­do­wę sie­bie, nawet mimo braku klu­czo­wych ele­men­tów.
Ten, kto pochodzi z gór, może latami studiować filozofię albo nauki przyrodnicze i wykreślać z myśli starego Pana Boga, ale gdy poczuje wiatr halny albo usłyszy lawinę grzmiącą nad lasem, serce zadrży mu w piersi i znów pomyśli o Bogu i o śmierci.
" Gdy tylko stanął przede mną, sutki mi stwardniały. Później palcem prześledził mój obojczyk, mostek, delikatnie trącił wzgórek piersi, a następnie uniósł dłoń do ust i skosztował mojego potu. Sam pachniał jak olej napędowy i seks".
Są rzeczy, które nie mijają z czasem. Nie blakną, nie miękną i nie zmieniają się we wspomnienia. Są zawsze równie twarde i duże, sterczą człowiekowi w brzuchu i w piersi jak słup, a potem tam dudnią. Można o nich zapomnieć, ale kiedy wracają w myślach, to zawsze są tu i teraz i zawsze są równie wielkie, jak gdyby właśnie się działy.
Trzymała kapelusz jedną ręką, drugą przytulała torebkę do piersi, przeklinając żelazny ucisk gorsetu i niewygodę turniury i halek. Kiedy wreszcie wróci do Afryki, zakopie to wszystko z przyjemnością. Za tysiąc lat jakiś archeolog uzna je z pewnością za narzędzia tortur.
Moje durne serce wywinęło koziołka i mocniej zadudniło w piersi. Przez sekundę wydawało mi się, że instruktor zatrzymał wzrok na moich wargach, ale z równowagi wytrącił mnie czyjś głos, przez który odskoczyłam od Cédrica jak oparzona, chociaż wcale nie staliśmy aż tak blisko siebie.
Od tego wieczora La Mole przestał być kochankiem pospolitym i mógł wysoko nosić głowę, której obiecano tak piękną przyszłość. Jednakże głowa ta nieraz opadała mu na piersi, twarz bladła i ponure myśli marszczyły brwi człowieka, dawniej tak wesołego, a teraz tak szczęśliwego.
Nie da się być niewinnym obserwatorem. (...) to, co zobaczysz, zawsze będzie z tobą. Najpierw trafi do twojego brzucha i piersi. Potem dotrze do głowy. A tam zamieni się w słowa. Nie cofniesz czasu, nie zapomnisz tego, co zobaczysz, będziesz musiała z tym żyć. Więc lepiej czasem zamknij oczy i nie patrz.
To tak, że... Nie mogę sobie wyobrazić mojego
życia bez ciebie, więc nie chcę. Ale gorzej jest o tym nie myśleć, bo wtedy nie będę przygotowany na wszelki wypadek.
Nie musisz być przygotowany.
Gładzę go po piersi, a on kładzie swoją dłoń na mojej. - Walczyłbym o to, gołębico...
Wiesz o tym, prawda? Tak.
Do końca świata — zapewnia zdecydowanym
głosem.
Znów zagłębiam się w mrok. Ciemność przynosi odpowiedzi. Zbieram je z łona nocy. Karmię się z jej czernych piersi. Przelewa mi się przez usta i skrapla ziemię, która za dziewięć miesięcy wyda plon. Obrodzi opowieściami wydartymi z dna kufrów i piwnic, spomiędzy pustki czasu, z mrocznych podziemi jaźni.
„Nuda to dla mnie typ niedopełnienia czy niedopasowania, czy niedomiaru rzeczywistości. Metaforycznie można by powiedzieć, że kiedy się nudzę, rzeczywistość zawsze kojarzy mi się niepokojąco ze spaniem pod zbyt krótką kołdrą w zimową noc - otulam nią nogi i marznę na piersi, naciągam ją na pierś i lodowacieją mi nogi; w ten sposób nigdy nie jestem w stanie zasnąć."
Jest coś magicznego w norweskich fiordach. Wcinają się w głąb lądu, tworząc niezwykłe krajobrazy, wyraz potęgi natury. Strome zbocza gór wyrastających prosto z morza, w którym arktyczna woda lśni zimą wszystkimi odcieniami granatu aż po czerń, zapierają dech w piersi i zmuszają, by je podziwiać. Nie da się przejść obok nich obojętnie.
"To był upiór, nie człowiek. Serce łomotało, jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej piersi. Po kilku sekundach zdołałam opanować strach na tyle by móc się odezwać. - Kim jesteś? - zapytałam, nie poznając brzmienia własnego głosu. Opowiedziała mi jedynie cisza, a tajemnicza postać odwróciła się i zaczęła iść w kierunku jednych z drzwi."
- mówi Bąk. - Przychodzą do mnie, bo leczę za darmo. Wstydziłbym się żądać od matki pieniędzy, jak nie wiem, czy ona będzie miała na bułeczkę dla dziecka. Lekarz bierze tyle i tyle za amputację piersi. To ile ja miałbym brać? Tyle samo? Mniej? Jakbym miał brać pięć złotych, to wolę nic nie brać. Ja to po prostu uiwelbam. Uzdrawianie to moje hobby.
Kleist skinął na Henriego, aby odszedł z nim na bok, a potem pochyliwszy się do niego szepnął mu do ucha:
- Co to za garby ona ma na torsie?
Z największym respektem, ponieważ nie miał pojęcia, jak powinien zachowywać się w stosunku do kobiety, Mętny Henri przysunął świecę do piersi dziewczyny i przyjrzał im się z namysłem.
- Nie wiem - szepnął w końcu.
- Musi być strasznie tłusta - odpowiedział również szeptem Kleist. - Jak ten zgnilec, Wikariusz.
Była obraźliwie ładna. Patrząc na nią, trudno było nie myśleć o tych wszystkich kalekach, upośledzonych i dotkniętych chorobami ludziach, którzy przedzierali się przez kolejne dni, podczas gdy ktoś taki jak ona był zdrowy i jeszcze wyglądał tak. Wściekle czarne włosy, oczy wściekle wielkie. Twarz jak z reklamy. Duże piersi. Szczupła. Miałem nadzieję, że nosi chociaż aparat na zębach albo że przynajmniej jest głupia.
Pewnego ranka, budząc się, zobaczyła na oknie dwa naczynia pełne kwiatów. Jedno było kryształowe, piękne i błyszczące, ale pęknięte. Woda, którą je napełniono, wyciekła i kwiaty w nim zwiędły. Drugim był gliniany garnek, zwykły, niepozorny, ale nie przeciekał i kwiaty, które w nim stały, były świeże i czerwone. Nie wiem, czy naumyślnie Esmeralda wybrała zwiędły bukiet i prze cały dzień nosiła go na piersi.
Słyszę wojskowy marsz. Zbliżmy sie do bramy, obok gra orkiestra złożona z mężczyzn więźniów, większość ma żółte gwiazdy na piersi. Grają dobrze, są zawodowymi muzykami. Nie patrzą na nas, skrajnie wychudzeni sprawiają wrażenie cieni. Powinna się nad nimi zlitować grawitacja, pozwolić im odlecieć. Po co ta muzyka, czego ma dowieść?...Spektakl absurdu nie zna granic, nigdy się nie kończy.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl