“– Panie ministrze – powiedziała powoli i dobitnie. – Jestem odpowiedzialną urzędniczką państwową, historyczką sztuki, dyrektorką najważniejszej placówki muzealnej w Polsce. I poważnie traktuję wrażliwość zwiedzających. Naprawdę chce pan tłumaczyć dzieciom z podstawówki, co na ścianie Muzeum Narodowego robi obraz Leżąca Wenus z małpką i amorkiem ? Przecież to brzmi jak nazwa katalogu w jakimś podziemnym internecie dla zwyrodnialców.”
“Potem zaś poczułam, że coś niedobego dzieje się ze mną w środku. Że wirusy wędrują po wszystkich żyłach i włażą do mózgu, i przemieniają każdą jedną komórkę na swój obraz i podobieństwo. I że ja sam staję się jednym, wielkim, gigantycznym wirusem i żeby żyć, muszę wysysać innych jak wampi. A ja przecież zawsze starałam się być dobrą. To było straszne uczucie, jakbym posuwała się prosto do piekła.”
“Dzieci nie mają wyraźnego obrazu tego, kim są, nie mają myśli, które mogłyby zaprzeczyć zachowaniu, jakie wobec nich się okazuje. Gdy powiedziałem coś do mojej 3-letniej córki, co wiązało się z jej bajką i co nie było zgodne z prawdą, to w odpowiedzi słyszałem „tato, nie!”. Gdybym jednak podniósł głos na nią lub wyraził silne niezadowolenie z jej zachowania, to przyjęłaby to z powagą albo rozpłakałaby się. W każdym wypadku przyjęłaby moje zachowanie za słuszne i z nim się zgodziła.”
“Kosmos jest jednym z niewielu miejsc, w których czas ma dla Barry’ego jakiekolwiek znaczenie. Wie na poziomie rozumowym, że patrząc na cokolwiek, spogląda do tyłu w czasie. W przypadku jego własnej dłoni światło potrzebuje nanosekundy — jednej miliardowej sekundy — aby przenieść obraz do jego oczu. Gdy patrzy na budynek stacji, znajdujący się w odległości ośmiuset metrów, widzi go takim, jaki był dwa tysiące sześćset czterdzieści nanosekund temu.”
“- tylko żem mu opowiadał o kulturze, co ją mamy w Ankh- Morpork -odparł swobodnie Detrytus.
- żem poznał każdy cal tej opery -To prawda - przyznał zduszonym głosem attaché kulturalny.
-Muszę zaznaczyć, że szczególnie interesuje mnie odwiedzenie galerii sztuki i zobaczenie... - zadrżał.
- „Tego obrazu tej kobiety, co se myślę, że malarz nie umiał porządnie zrobić uśmiechu, ale rama będzie warta dolca czy dwa".”
“Widok za oknem niczym seria obrazów w galerii sztuki pod tytułem Cztery pory roku, ci sami ludzie o tych samych godzinach. Jedna zmienna w postaci nowego sąsiada, który jednak wpadł w nieśpieszny rytm Pomruku i jest jak nowe drzewo w ogrodzie. Przez pierwsze dni łamie krajobraz, a potem już spokojnie stanowi jego integralną część, nigdzie się nie przemieszcza, rośnie niezauważalnie dla oka.”
“– Ja też lubię literaturę amerykańską, w ogóle staram się dużo czytać, choć nie przepadam za powieściami zbyt zaangażowanymi – wyjawiła, marszcząc przy tym swój kuni nosek. – Dla mnie literatura nie ma poglądów, nie wygłasza manifestów. Dzieła pisarzy traktuję jak obraz ich talentu i wyobraźni, takie kreowanie innego świata. Uwielbiam się tam przenosić i… – Nie dokończyłam, ale gdy spojrzałam na Kunę, zobaczyłam, że czujnie mnie obserwuje. Wiedziałam, że ona wie, co chciałam powiedzieć.”
“Nieśmiertelność. Oto najwyższa gratyfikacja dla lichej, chwiejnej i niezbyt rozumnej istoty zwanej człowiekiem, ponoć stworzonej na obraz i podobieństwo Boga. Jak to świadczy o Bogu? Jak to świadczy o człowieku, jeśli ową wieczną egzystencję wychwala pod niebiosa, marzy o niej, wzdycha do niej, dla niej gotów jest poświęcić wszystko, wyprzeć się dowolnego instynktu, dokonać każdej zbrodni? Jak to świadczy o człowieku, jeśli wyśnił ją sobie, a potem sam się na nią nabrał?”
“Nieśmiertelność. Oto najwyższa gratyfikacja dla lichej, chwiejnej i niezbyt rozumnej istoty zwanej człowiekiem, ponoć stworzonej na obraz i podobieństwo Boga. Jak to świadczy o Bogu? Jak to świadczy o człowieku, jeśli ową wieczną egzystencję wychwala pod niebiosa, marzy o niej, wzdycha do niej, dla niej gotów jest poświęcić wszystko, wyprzeć się dowolnego instynktu, dokonać każdej zbrodni? Jak to świadczy o człowieku, jeśli wyśnił ją sobie, a potem sam się na nią nabrał?”
“Ciemność pochłonęła miasto stopniowo, prawie niezauważalnie. Wielu zajętych rozmaitymi sprawami przegapiło ten moment przejścia z dnia w noc. Nie Robert, który spędził godzinę w oknie swojego biura. Gdyby nie smętne otoczenie segregatorów i metalowych szafek, obraz ten mógłby nasunąć skojarzenie dumania romantycznego poety, szukającego w zachodzie słońca jakiejś ostatniej inspiracji, ostatniego tchnienia prawdy o świecie.”
“Spędzałam życie wsunięta między kartki książek. Z braku bliskości z ludźmi budowałam więzi z papierowymi postaciami. Przeżyłam miłość i stratę z powieści historycznych, doświadczyłam dojrzewania przez analogię. Mój świat jest utkaną ze słów pajęczyną, splatającą kończyny, kości i ścięgna, myśli i obrazy. Jestem istotą złożoną z liter, postacią stworzoną przez zdania, wytworem wyobraźni, fikcją.”
“To ironia losu – zamykać wspomnienia w farbach, a jednocześnie pozwalać, by każda linia na płótnie otwierała rany z przeszłości. Moja sztuka zawsze była moją terapią, ale dziś po raz pierwszy miałam wrażenie, że to obrazy mają nade mną władzę. Wszystkie moje prace, te z przeszłości i te świeżo namalowane, były jak rozdziały zamkniętej książki, które nie wiedzieć czemu, teraz chciały zostać odczytane na nowo.”
“Można okłamać cały świat, nauczyć się roli Supermana, kreować swój obraz za pomocą markowych ubrań, butów i gadżetów, zmusić ludzi do podziwu, szacunku i posłuszeństwa, ale własnej duszy nie da się oszukać. Musisz wiedzieć kim naprawdę jesteś. Musisz znać swoje marzenia. Musisz wiedzieć dokąd zmierzasz i po co. Musisz żyć w zgodzie z samym sobą. W przeciwnym razie dusza nie da ci spokoju.”
“Nagle dociera do mnie, że każdy jest kłamcą, absolutnie każdy, jest kłamcą, wspomnienia zaś są jak ta sama martwa natura malowana przez dziesięciu różnych malarzy. Jeden obraz będzie w tonacjach błękitu, drugi czerwony; ten surowy jak Picasso, tamten bogaty jak Rembrandt; tu ktoś zastosuje skróconą perspektywę, tam kto inny uchwyci model w dalekim planie. Pamięć jest rzeczą tak osobistą, że kiedy dwie osoby przypominają sobie to samo, to na pewno nigdy nie będzie to samo.”
“Wojna dominowała w wyobraźni młodzieży powojennej, co prawdopodobnie przekładało się na codzienne funkcjonowanie. Pokolenie to nie tylko przechowało traumę, lecz przekazało ją swoim dzieciom. Lęki, brak zaufania do instytucji i państwa, nadmierne reakcje na rozmaite zagrożenia – te cechy polskiego społeczeństwa zdają się być pokłosiem doświadczeń wojennych ówczesnej młodzieży. Oczywiście nie tylko dzieci i młodzież żyły echami wojny. Jej obrazy powracały na co dzień w życiu dorosłych. ”
“Dla mnie wyznacznikiem pewnego pułapu, jakości czy klasy sztuki jest moment, w którym czytając, oglądając czy słuchając czegoś, mam dojmujące i jaskrawe uczucie, że ktoś sformułował coś, co przeżyłem albo o czym pomyślałem. Sformułował dokładnie tak samo, tylko przy pomocy lepszego zdania, piękniejszego układu plastycznego abo lepszej kompozycji dźwięków, niż ja sobie kiedykolwiek mogłem wyobrazić. Bywa, że na chwileczkę dał mi poczucie piękna czy szczęścia. Jeżeli to znajduję w literaturze, to jest do dla mnie wielka literatura, jeżeli w kinie, to jest to dla mnie wielkie kino. Kiedy czytasz wielką literaturę, to na którejś stronie znajdujesz zdanie, które – wydaje Ci się – kiedyś sama powiedziałaś albo usłyszałaś. To jest opis albo obraz, który Ciebie głęboko dotyczy, głęboko dotyka i jest Twoim obrazem. Na tym polega wielka literatura. Co chwila odnajdujesz siebie albo kogoś zupełnie innego wprawdzie, ale myślącego tak jak Ty, widzącego to, co Ty kiedyś zobaczyłaś. Na tym polega wielka literatura, na tym samym wielkie kino. Na chwileczkę znajdujesz tam siebie.”
“Doskwierała jej samotność. Jedynymi jej przyjaciółmi byli ci z Facebooka. Koleżanki, z którymi pracowała, miały mężów, małe dzieci i swoje problemy. Nie spotykała się z nimi prawie wcale. Mieszkała w Wiedniu już od roku, a z nikim dotąd się nie zaprzyjaźniła. Najprzyjemniejszy sposób spędzania wolnego czasu stanowiło dla niej siedzenie na balkonie wychodzącym na wewnętrzny ogród z dorodnymi sosnami, wierzbami i krzakami róż. Rozmawiała z nieznanym ojcem, którego wyimaginowany obraz nosiła w sercu.”
“Tytuł tej wystawy brzmi: Piekło zamarzło - wyjaśnia, zbliżając się do mnie małymi kroczkami. - ale pewnie zdążyłaś się już tego domyślić, oglądając te obrazy -dodaje, obejmując mnie w pasie zaborczym gestem.
- No i co w związku z tym ? -dukan, a pada z naszych ust miesza się tuż przed naszymi nosami.
-Powiedziałaś, że wyjdziesz za mnie, gdy pękło zamarznie- wyjaśnia.
-A z nieba spadnie manna- odpowiadam, czując, że tracę grunt po nogami.
-Tak, manna...-szepcze z rozbawienie.”
“Zapach i smak to zmysły, które najbardziej przywołują wspomnienia. Dzieje się to mimo woli, zanim pomyślimy, nagle jakiś obraz wybucha w naszym umyśle w ułamku sekundy. Przeżywam coś takiego zwykle, kiedy wlewam mleko do kawy. Wówczas natychmiast widzę babcię, która zawsze rano gotowała dla mnie mleko przed wyjściem do szkoły. Albo gdy siedzę w autobusie i poczuję zapach perfum, który od razu przynosi wspomnienie niemiłej lekarki, która zaglądała mi lata temu do ucha.”
“W warstwie tematycznej interesuje mnie zmysłowa relacja damsko-męska. Nawet, jeśli na obrazach są tylko kobiety, atrybuty, którymi kobiety określają się wobec mężczyzny (takie jak pończochy, czy bielizna) sugerują obecność mężczyzny poza kadrem. Jest to dosyć męski punkt widzenia. Jest w tym jakiś element fascynacji lub obsesji, o którym trudno byłoby mi bliżej mówić. Jeśli chodzi o samą konwencję, to interesuje mnie znak wynikający z gestu malarskiego (znak wzięty z popkultury nie interesuje mnie w ogóle). Posługuję się bardzo ekstremalnymi, wręcz opozycyjnymi środkami wyrazu: biel i czerń, cienka ostra linia i płaska nieostra plama, elementy rzeczywistości bardzo precyzyjnie wyrysowane obok tylko zasugerowanych. Rozbijam oglądaną rzeczywistość na poszczególne elementy, tworząc ją z powrotem ze znaków, po swojemu. Jedne elementy wyciągam, przejaskrawiając i nadając im zupełnie nowe znaczenie, inne eliminuję lub pozbawiam pierwotnego znaczenia. W moim malarstwie plama nie jest środkiem podrzędnym wobec linii (nie ma tylko wypełniać linii), wręcz przeciwnie, jest środkiem niezależnym, który co prawda, czasami razem z linią buduje formę, ale najczęściej jest niezależna od niej. Bywa również, że plama konstruuje formę w opozycji do linii, na przekór jej sugestiom. Linia buduje ekspresję formy, nadając wizualne znaczenie obrazom. Linia pozwala mi przerysować rzeczywistość, oddawać emocjonalny charakter malowanych motywów. Plama i linia w moich obrazach ma względną niezależność. Ze środkami wyrazu w moim malarstwie jest trochę jak z instrumentami w jazzie. Każdy z instrumentów jest niezależny od innych, czasami się spotykają na jakimś temacie grając razem, po czym każdy gra własną linię melodyczną, żeby po jakimś czasie znowu się spotkać.”
“Nigdy nie zobaczyła swojej córki. Nigdy nie poznała. Nigdy nie poczuła, jak wyrywa się do tego, żeby wyjść z jej ciała. Nigdy nie trzymała maleństwa w ramionach. Nie wąchała główki zaraz po urodzeniu. Nie zmieniała pieluch, nie karmiła piersią, nie kąpała. A jednak doskonale wiedziała, jak wyglądałaby Marysia. Nie tylko zaraz po urodzeniu, ale wtedy, gdy miałaby lat trzy, sześć, dziesięć, osiemnaście. Wystarczyło przymknąć powieki. Pragnęła tego obrazu, choć ją prześladował. Rozlewał ciepło po całym ciele i rozrywał serce.”
“Niełatwo otworzyć oczy i powrócić do rzeczywistości. Szczególnie, gdy ma się zesztywniałe i związane ciało. Oczy mogą poczekać. Jeszcze chwilę poleżę i rozeznam się w ciele. To, czego Magdalena użyła do związania mnie, trzymało mocno, nawet za mocno. Czyżbym jednak przeżył? Udało mi się wytrzymać szał, w którym się znalazłem? Nic, oprócz Rusałki i dziwnego mnie, nie pamiętam. Czas otworzyć oczy. Leżałem na boku i ujrzałem zamglony obraz sypialni. Tej, w której kiedyś zdechł kot. Nic się nie zmieniło. Wszystko po staremu. To chyba dobry znak.”
“Nieliczni kultyści, których wykryto i zmuszono do mówienia, dają nam obraz bytu wywyższonego ponad wszelkie bóstwa, mieszkającego gdzieś nad sklepieniem nocnego nieba, za świetlistym naszyjnikiem gwiezdnej gromady Plejad. Istoty przedwiecznej, przenikającej ciszę i pustkę kosmosu. Bynajmniej nie samotnej, bo roi się i mnoży, zapełniając czarną otchłań bytami wedle swego uznania i przewrotnej fantazji. Kroczącej ze swym niewidzialnym dworem między światami, przenikającej wymiary.”
“W wichrze obrazów widzi ewolucję maszynowej inteligencji: kamienne kręgi, zegary, parowe krosna, tykający mosiężny las zapadek i dźwigni, próżnia schwytana w dmuchanym szkle, elektroniczny poblask w cienkich jak włos włóknach, wielkie układy lamp i przełączników, dekodujące wiadomości zaszyfrowane przez inne maszyny... Kruche, nietrwałe lampy zmniejszają się, stają tranzystorami, obwody się integrują, zwierają w krzem...
Krzem zbliża się do pewnych funkcjonalnych granic...”
“- Dobry wieczór, komisarzu. Nie wiedziałem, że dostał pan zaproszenie.
- Mam stałą wejściówkę, facet przy wejściu nawet nie pisnął.
- Jakoś mi się nie wydaje.
- Służyć i chronić. I wchodzę, gdzie chcę.
-Ale nie jest pan mile widziany.
- To zależy.- Kruk rozejrzał się po sali.- Dużo ludzi przyszło.
- Szymański ma wzięcie. Podobają się panu jego obrazy?
- Im podlejszy i bardziej tandetny spektakl, tym głośniej klaszczę.
- Nie uważa pan, że dobrze maluje?
- Aż się nie mogę nasycić. Jak się wynajduje takie talenty? Zgarnia się ich z długiej czy z Monciaka?”
“Wydawało się, że jesteśmy w domu, w prawdziwym teatrze, i że te świeczki, poustawiane na walizkach i garnkach, palą się na choince, że jesteśmy wolne. (...) Już nie uwięzione w tych zimnych, brudnych koszarach. Już nie z pustymi żołądkami i wiecznym strachem przed jutrem. Jesteśmy wolne, z dala od murów i bram getta, które skrywają tyle cierpienia i nędzy, gdzie na tysiące ofiar czyha śmierć (...)- tam myślami są wszystkie, a ich oczy w blasku dopalających się świec widzą przed sobą ten piękny, niezapomniany obraz jak żywy...Dom.”
“Na tej podstawie tworzone były różne obrazy i teorie. Człowiek mógł zachwycać się sam sobą. Wywodził, że nie stworzył go żaden Stwórca, tylko ewolucyjny rozwój. Zaspokajało to ludzi wątpiących i skorych do buntu, którzy nie chcieli mieć początku i Pana. Nikt przy tym nie zwracał uwagi na niedający się niczym wyjaśnić skok cywilizacyjny człowieka z milionów lat w tysiące, w którym człowiek stał się nagle wysoce nowoczesny. Pojęcie ewolucji ma się nijak do tworzenia czegoś z pustki. Ale jeżeli było to skuteczne to kel el wykorzystywali to.”
“Patrząc na te wszystkie zdjęcia, zastanawia się, czy warto tak skrupulatnie utrwalać chronologię swojego życia? Czy nie lepiej obrazy mieć tylko w pamięci? Niech się starzeją, niech blakną, niech czas zadecyduje, które wtrąci w otchłań niepamięci. A tak… smutno i żal. Chwilami nawet bardzo mocno. Po co coraz starsze swoje oczy raczyć widokiem ich młodych twarzy, promiennych uśmiechów, błyszczących od marzeń i wiary oczu? Twarzy pięknych, nienaznaczonych ciężkimi przeżyciami, za to rozświetlonych mnóstwem szalonych planów.”
“Zapomnieć. Takie proste słowo. Gdyby część jej mózgu potrafiła od tak, po prostu wymazać informację bez śladu. Tak Jak zapomniała o drobiazgach: wysłaniu życzeń, oddaniu książki do biblioteki, kupieniu pasty do zębów podczas zakupów w supermarkecie. Z wielkimi wydarzeniami nie jest już jednak tak łatwo. Wyryły się w pamięci na zawsze. Żyją w tkankach mózgu, pod skórą, we krwi. Zwinięte w kłębek, drzemią w nieświadomości, do czasu, aż coś je zbudzi. Ni stąd ni zowąd wspomnienia ożywają, wypełniając głowę obrazami przeszłości.”
“Wszyscy jesteście nędznicy. Kiedy kobieta, w pewnej epoce życia, marzy o idealnej miłości, wyśmiewacie jej złudzenia i domagacie się kokieterii, bez której panna jest dla was nudna, a mężatka głupia. A dopiero gdy dzięki zbiorowym usiłowaniom pozwoli prawić sobie banalne oświadczyny, patrzeć słodko w oczy, ściskać za ręce, wówczas z ciemnego kąta wyłazi jakiś oryginalny egzemplarz w kapturze Piotra z Amiens i uroczyście wyklina kobietę stworzoną na obraz i podobieństwo Adamowych synów. ”