“Gdy nad przełęcz nadciąga zima, najpierw wyjmuje z rękawa swoje zabawki. Weźmie szorstką nić, powiesi ją na świerkowej gałęzi, zapali świeczki. Podziwiaj i smakuj te straszne dni, zanurz się bezwładnie w krainę trójgłowych węży i żar-ptaków, błotników i błotnic, szarych wilków i strzyg. Oby ci tylko starczyło powietrza w płucach, żeby wypłynąć.”
“Urwał, kiedy Fitch otworzył drzwi. I oczywiście stała za nimi ruda Melody w swojej białej spódnicy. Szary sweter zastąpiła zapinaną na guziki bluzką z krótkimi rękawami. Dziewczyna była nawet całkiem niebrzydka - a przynajmniej miała ładne oczy.
- Jestem tutaj - zadeklamowała głośno. - Niech się rozpocznie chłosta!
Szkoda, że była wariatką.”
“Przed egzaminami studenci uczyli się szaleńczo. A potem pili, świętując lub dla utulenia smutku. Z tego powodu w ciągu jedenastu dni sesji egzaminacyjnej większość z nich wyglądała w najlepszym razie na zdenerwowanych i wyczerpanych. W najgorszym wędrowali po Uniwersytecie, powłócząc nogami, z pustym wzrokiem i szarzy na twarzach z braku snu albo nadmiaru alkoholu, lub obu tych przyczyn naraz.”
“Miłość to uczucie, które nas odmienia. Dzięki któremu stajemy się lepsi i szczęśliwsi. To chyba najbardziej intensywny przejaw życia. Taki, który dodaje mu siły i piękna. Sprawia, że kiedy jest przy nas ukochana osoba, nawet szary dzień jest wyjątkowy. Bo jesteśmy w tym ponurym dniu razem. Nasza samotność się już skończyła. A razem to przecież możemy przenosić góry i nawet dotykać...nieba”
“Oto miejsce, gdzie spoczywają wspomnienia z całego życia, pomyślała Maura, przyglądając się lśniącym zwojom istoty szarej. Abecadło dzieciństwa. (...) Pierwszy pocałunek, pierwszy kochanek, pierwszy miłosny zawód. Wszystko to zawiera informacyjny kwas rybonukleinowy znajdujący się w skomplikowanym układzie neuronów. Pamięć to jedynie biochemia, a jednak określa ona każdego człowieka jako niepowtarzalną jednostkę.”
“(..) Nienawidzę go, kiedy przywołuje swoją siostrę, depresję, zarzuca szare sieci jak pajęczynę na moje jestestwo, więzi i rani, ale kocham go, kiedy otwiera mi oczy na kolory, każe wziąć do ręki pędzel i na barwnej od tysiąca prób palecie spróbować innych pomysłów. I tworzy, czy to stukając w klawisze komputera, czy malując smugami barw swoją historię. Żyję z ChAD...”
“Ja nie twierdzę, że nie wolno dać komuś szansy. Chodzi o to, że sama czujesz, jak jest. I jak będzie. Dopóki jesteś z kimś, z kim nie jesteś szczęśliwa, nie możesz być z kimś, z kim możesz być szczęśliwa. Bo jak czujesz się z kimś dobrze, to jesteś zdrowa. Nie masz podkrążonych oczu - Malwina przyglądała się Wiktorii - szarej cery, zapadniętych policzków i smutnej miny. Wtedy wiesz, że jesteś szczęśliwa i tak wyglądasz.”
“W tym momencie rozpoznał sylwetkę Gaelle, która stała nad wodą. Jeszcze bardziej krucha, szczuplejsza niż zwykle. Nawet w deszczu, pod gąbczastym, szarym niebem, wydawała mu się spalona słońcem. Słońce, które hipnotyzowało bohatera "Pieśni Maldorora", gdy zabijał swoje ofiary, to samo, które oślepiało Meursaulta w "Obcym", kiedy naciskał na spust. Wielkie białe słońce śmierci. Zaznała tego ognia, gdy zabijała Mumbanzę i jego ludzi. Teraz wypalało ją od środka.”
“Ósmego marca przypada Dzień Kobiet. Tego dnia wszystkie kobiety w Ukrainie ubierały się wyjątkowo ładnie. Wkładały cienie rajstopy (nieważne, jak było zimno) i buty na wysokich obcasach (nieważne, ile napadało śniegu), malowały powieki najróżniejszymi kolorami a9nieważne, jak szara była ich codzienność). Wszystkie kobiety i dziewczynki dostawały prezenty i kwiaty. Od mężów, rodziców, przyjaciółek.”
“Gdy uczucie to nawiedzało kogoś i gdy stawało się posłuszne jego woli, miało możność zamienić szare, monotonne życie w prawdziwy raj na ziemi. Często jednak stawało się powodem wielu tragedji, o takim więc uczuciu lepiej było nie marzyć. Było ono gorsze od codziennej monotonii, zadawało dotkliwy ból tym osobom, które najmniej na to zasłużyły. Gdy nawiedzało jednak kogoś w postaci marzenia i jedynie marzeniem pozostawało, można się było oddać mu bez zastrzeżeń.”
“Drakkainen sięgnął po kawałek, który wydawał się upieczony, i ostrożnie zsunął go ostrzem noża na przygotowany liść. Wdłubał trochę szarego, parującego mięsa, przerzucając je między dłońmi, podmuchał, po czym przeżuł ostrożnie.
-Dobry Boże-powiedział z oburzeniem, wypluwając kęs w ognisko.- Pierwsza rzecz w całym cholernym kosmosie, która smakuje doładnie tak, jak wygląda. Zdecydowanie nie przypomina kurczaka.”
“(...) zdałem sobie sprawę, że nie każde więzienie zbudowane jest z szarego kamienia i strzeżone przez wieże wartownicze i zasieki z kolczastego drutu. Czasami mieści się w zwykłym domu, do którego nie dociera słońce przez zasunięte rolety. Celę mogą tworzyć zbyt delikatne kości, a czasem mur więzienny jest biały w czerwone grochy. W gruncie rzeczy nigdy się nie wie, że coś jest więzieniem, dopóki nie zobaczy się tego, co zostało schwytane i zamknięte w środku.”
“W ciemności widać o wiele więcej. Wyobraźnia działa cuda. Wystarczy zamknąć oczy i zapomnieć o wszelkich troskach i niedostatkach. Kolory wypełniają nasz świat, który dotąd był smutny i skalany szarą codziennością. Obudzą się w nas nowe uczucia, żądze, namiętności i pragnienia. Emocje przybiorą różne barwy i ukształtują nasze życie po nowemu. A kiedy nastanie dzień i otworzymy oczy - kolory nie znikną.”
“Wypijam ostrożnie łyk i przez ułamek sekundy mam w ustach supernową niepasujących do siebie smaków. W nosie przypalona kawa zbożowa, kwas chlebowy i guinness, w ustach syrop na kaszel, bita śmietana, terpentyna, szare mydło i zgniłe mango. Przełykam i postanawiam dolać wody. Odbija mi się jakby bananem ze śledziami. Biorąc pod uwagę to, co piłem tu dotychczas, zupełnie niezłe.”
“Ranek był jaśniejszym odcieniem nocy. Mau czył się, jakby w ogóle nie spał, skulony na ziemi wśród szerokich liści palmy kokosowej, na pewno jednak chwilami jego ciało i umysł wyłączały się, jak gdyby robiły próbę generalną przed śmiercią. Obudził się, a może ożył przy martwym, szarym świetle, zesztywniały i zziębnięty. Fale ledwie się wybrzuszały przy brzegu, morze zaś miało tę samą barwę co niebo, które wciąż płakało.”
“Jaki ten świat jest zwariowany, pomyślałem. Gram handlarza narkotyków z samochodem dobrej klasy, w dobrych ciuchach z kasą i pół kilogramem marihuany w bagażniku - a w rzeczywistości jestem zwykłym, szarym policjantem, który stoi na parkingu leśnym w otoczeniu kup i pije najtańszą kawę. Może się popierdolić w głowie. Albo może się też pojawić pomysł, żeby zostać po tej drugiej stronie i zmienić kumpli - i walczyć z tymi, którzy do teraz byli partnerami w robocie. Ale czy warto ?”
“Jakże, to się właśnie liczy – zwykłe codzienne sprzęty, rodzina, dla której trzeba gotować, cztery ściany domu, kilka ulubionych przedmiotów. Tysiące szarych ludzi, krzątających się wokół własnych spraw, uprawiających ziemię, robiących garnki, wychowujących dzieci, śmiejących się i płaczących, wstających rano i kładących się spać wieczorem. To oni się liczą, a nie przewrotni aniołowie, którzy chcą zbudować nowy świat, nie bacząc na cudzą krzywdę.”
“Wymiary pomieszczenia wynosiły może dwa na dwa metry. Dwie prycze pod ścianami, wąskie przejście przez środek. Pościel szarej barwy, nieprawdopodobnie sprana., pokryta gęsto łatami. Pod łóżkami skrzynki z jakimś dobytkiem. Za pręt nad posłaniami zatknięte stare miski... Używano ich od lat, bo polewa na dnach była starta. Niski sufit wisiał tuż nad głową.
- Bieda z nędzą - mruknąłem ponuro. - Komfort niższy niż kuszetka w PKP.”
“Od kilku dni w Dolinie Tumisiów, co niezwykle dziwne, woda w rzece płynęła bardzo wąskim strumieniem. Niestety ucierpiał na tym także ogród, który potrzebował jej znacznie więcej. - A to szkoda – odpowiedział tatuś. – Może powinniśmy razem z Tymkiem wybrać się na Szare Wzgórze i nazbierać ich nieco więcej? - Sprawdzimy też, co się stało z górskim jeziorem – powiedział Tymek przekonany o słuszności sprawy. - To przecież tam zbiera się woda, która później płynie przed naszym domem – dodał.”
“zabrakło świetlistych malin, z których miałam zrobić waszą ulubioną marmoladę. Od kilku dni w Dolinie Tumisiów, co niezwykle dziwne, woda w rzece płynęła bardzo wąskim strumieniem. Niestety ucierpiał na tym także ogród, który potrzebował jej znacznie więcej. - A to szkoda – odpowiedział tatuś. – Może powinniśmy razem z Tymkiem wybrać się na Szare Wzgórze i nazbierać ich nieco więcej? - Sprawdzimy też, co się stało z górskim jeziorem – powiedział Tymek przekonany o słuszności sprawy.”
“Ludziom często wydaje się, że stagnacja to coś negatywnego. Okres, w którym każdy poprzedni dzień zlewa się z następnym i kolejnym. W ten sposób mijają tygodnie, miesiące, lata. Tak kształtuje się codzienność milionów osobników żyjących na całym świecie. Szara, nudna i do bólu przewidywalna. Praca, dom, leniwe wieczory spędzane na kanapie, kilkugodzinny sen. A potem powtórka wszystkiego. Koło toczy się dzień w dzień, a jedynym bodźcem mogącym je zatrzymać wydaje się śmierć.”
“Myślę, że zło to taki ptak - stwierdza Jerome. - Duży, uszargany, lodowato szary. Lata tu i tam, wszędzie, gdzie mu się podoba. Wleciał do głowy faceta, który powystrzelał tych wszystkich ludzi w Las Vegas. Wstąpił w Erica Harrisa i Dylana Klebolda. Hitlera. Pol Pota. Włazi im do głów, a kiedy odwalą mokrą robotę, odlatuje. Chciałbym to ptaszysko schwytać. - Zaciska dłonie, patrzy na nią, i tak, w oczach ma łzy. - Złapać skurwiela i ukręcić mu łeb.”
“Pochodzę z dużego miasta, z wielu miast. Przeczytałem, było wielu ludzi wokół mnie, pochwała, nagana, pytania, losy. Właśnie przespałem noc w ojczyźnie, w małym domku nad Krutynią. Na małym cmentarzu za ogrodzeniem spali moi dziadkowie, a przede mną leżało zakole rzeki, a za nią rozciągały się bezkresne lasy. Wszystko było szare i zimowe i cicho jak makiem zasiał. I widziałem tylko, że było tylko jedno prawo, po tym jak wszedłem i poszedłem dalej, i zadrżałem trochę przed wielkością i melancholią tego prawa.”
“Pierwsza sobota miesiąca, comiesięczny babski event. Od kilku lat moja jedyna, długo oczekiwana rozrywka. Raz w miesiącu Jolka i Lucy wpadają do mnie zaraz po szybkiej wizycie w monopolowym; dwa sześciopaki i marlboro light, nasza odskocznia od szarej rzeczywistości. Dziewczyny są moimi rówieśniczkami, poznałyśmy się na studiach. Obecnie są raczej średnio zadowolonymi żonami z kilkuletnim stażem. Ciągle narzekają na swoich „ślubnych”. Zawsze zastanawia mnie ich szczerość, zapewne chcą mnie tylko pocieszyć, uzmysłowić, że staropanieństwo to jeszcze nic najgorszego.”
“Uliczka drżała i falowała, jak gdyby zmieniła się w rzekę szarego oleju. Kontenery na śmieci po prawej stronie unosiły się w powietrzu i leniwie kręciły w kółko. Gdziekolwiek spojrzał, widział ciała, które pojawiały się i znikały. Budynki po obu stronach przejścia przechylały się pod dziwnymi kątami, przecząc prawom fizyki. Na upiornie fioletowym niebie, niczym ogromne siniaki, wisiały ciemnoczerwone chmury. Ogarnięty paniką Michael zamknął oczy i zwinął się w kłębek na chodniku, błagając, by wizja dobiegła końca.”
“Przede wszystkim - uważać, aby nigdy nie zarazić się smutkiem. To najgorsza przypadłość - wystarczy raz wpuścić go w krwiobieg i już nigdy, nigdy nie będzie można się wyleczyć z tej choroby ciągłego zmęczenia i tęsknoty. Przed smutkiem trzeba się bronić siłą, przemocą wobec własnej duszy wmuszać w nią sztuczny entuzjazm, dynamikę - cokolwiek, byle nie dopuścić wewnątrz tej małej, szarej larwy, która czasem wyrasta w najczarniejsze skrzydła motyla, łaskoczącego serce i trzewia dotykiem melancholii. Nie można dopuścić, by choćby raz zakazić się tą chorobą - z czasem ów motyl wrasta w ciało, rozrasta się wewnątrz, aż pewnego dnia, budząc się rano, wstajemy i widzimy kogoś innego - szarą maskę zimowego zmierzchu, gdy łagodna pustka opadających płatków odmierza upływ sekund w długie, pozbawione wyrazu lata. Sekund, podczas których oczy zasnuwają się kurzem i pajęczyną, a mięśnie rdzewieją, zamykając nas w rzeźbach udręczonych ciał. Nie można dać się zmóc smutkowi, jeśli nadal chcemy pozostać w bezpiecznym świecie znanych obszarów, w których wszystko ma swoje miejsce, a ścieżki są jasne i proste. Nie wolno dać się opanować tej chorobie, która atakuje nasz wzrok, przepoczwarzając łagodne obrazy słonecznych dni w bezładne ciągi labiryntów o szarych, zimnych ścianach tak wysokich, że niknie wszelki horyzont nieba i widzi się jedynie nieskończoną przestrzeń szarości i czerni, rozciągającą się gdzieś wysoko. Nie wolno dać się zmęczyć tej chorobie, jeśli nie chce się zostać mieszkańcem królestwa opuszczonych, starych przedmiotów, które z nachalnością godną starca raz za razem opowiadają te same historie, zacierające się z każdym rokiem, z każdym słowem do postaci widmowych, mglistych strzępów zdarzeń bez właściwości.”
“Marzenia trzeba spełniać, choćby nie wiem co, warto próbować, bo w przeciwnym razie nigdy się nie dowiemy, co by było gdyby... Zrozumiałam też kolejną rzecz: trzeba podchodzić z dystansem do planów na przyszłość. Nie można zaplanować życia od A do Z. Bo jutro może zdarzyć się coś takiego, co wywróci nasz poukłladany świat do góry nogami i wszystko ulegnie zmianie.
A miłość... Miłość to nie tylko te motyle w brzuchu, które przyjemnie łaskoczą, to nie tylko te burze z piorunami, nieziemski seks. Miłość to także zwykłe, szare dni. To drugi człowiek, z którym jesteśmy na dobre i na złe. Miłość ma czasem zapuchnięte oczy od nadmiaru łez, cóż, taka już ona jest.”
“Może szczęście przynoszą nie tylko rzeczy doniosłe, wielkie, plany na całe życie. Może wystarczą drobne przyjemności, wygodne kapcie, obejrzenie konkursu Miss Universum. Czekoladowe ciasto z lodami, dotarcie do poziomu siódmego Władcy Smoków i świadomość, że masz do pokonania jeszcze dwadzieścia sześć poziomów. Może szczęście to kwestia bilansów plusów - światła zmieniającego się na zielone w chwili, gdy podchodzimy do przejścia - i minusów - gryzącej metki przy kołnierzu - spotykających nas każdego dnia. I może na każdego przypada taka sama jego dawka. Może w istocie nie liczy się fakt, czy jest się sławną pięknością, czy też rozpaczliwie szarą myszką. Może nie jest ważne, że nasza przyjaciółka umiera. Może trzeba po prostu żyć. Nic więcej.”
“Znacznie łatwiej rozwiązywać problemy w powieściach aniżeli w życiu. Na papierze niewłaściwy krok łatwo można cofnąć jednym pociągnięciem pióra i bez przykrych następstw zrobić odpowiedni; w życiu nie da się wykreślić fałszywego kroku, czasem lat nie starczy na naprawę. Podobnie z marzeniami - materializowane, często niestety, ku własnemu przerażeniu, nabierają skarłowaciałego wyglądu, natomiast kształtowane na kartach powieści są niby piękne kwiaty pielęgnowane troskliwą ręką ogrodnika. Nie tylko ludzie pióra o tym wiedzą, ale właśnie oni bardziej niż inni potrafią oszukiwać samych siebie, ożywiając szarą rzeczywistość gamą najwspanialszych barw, jakich oko nie widziało. Tylko co z tego? Oszustwo zawsze pozostanie oszustwem.”
“Jego godność N.Albar, szary urzędnik Trybunału Imperialnego, nie był człowiekiem złym... Rzadko zastanawiał się nad sobą - i to może była jego największa wada. Zresztą czy na pewno wada? Trybunał potrzebował takich ludzi. Pracowitych, wytrwałych i wiernych, a nawet trochę bezmyślnych. Takich, którym do serca można było włożyć Księgę Praw, do głowy zaś Kodeks Przewinień. Był Albar machiną, uczynioną podobnie jak kusza, do jednej tylko rzeczy; gdy zadaniem kuszy było strzelać, zadaniem Albara - ścigać. Itak jak kusza nie jest zła ani dobra, tak Albar nie był zły ani dobry. Co najwyżej; przydatny. Setki, tysiące takich rzetelnych, przydatnych ludzi krążyły po świecie; ludzi, których natura, raz ukształtowana, pozostawała czymś twardszym niż granit. Odpowiedzialność za ich czyny spadała na głowy tych, którzy w imię różnych celów gotowi byli konstruować machiny.”