Avatar @W_ksiazki_zaklete

W książki zaklęte

@W_ksiazki_zaklete
3 obserwujących. 11 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 13 dni temu.
wksiazkizaklete
Napisz wiadomość
Obserwuj
3 obserwujących.
11 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 13 dni temu.

Cytaty

Mariusz zaczął się śmiać na myśl o kocie buszującym po mieszkaniu pani redaktor. Kompletnie zmienił o niej zdanie. Był przekonany, że jest nadętą mężatką, która szybko ucieknie po wywiadzie i kolacji na myśl o dalszej części wieczoru. Ale nic na to nie wskazywało. Bardzo go to ucieszyło.
Ola zaczęła niespokojnie się wiercić. Zorientowała się, że wplątała się w coś, co zaczynało ją przerastać. Nie mogła przewidzieć skali niebezpieczeństwa. Czuła się bezradna, nie mogąc wrócić do domu, gdzie nie jest już bezpieczna. Nie mogła też zadzwonić do Agnieszki, bo i ona mogłaby poczuć się zagrożona, a to ostatnie, czego życzyła najlepszej przyjaciółce.
Mija tydzień od rozstania z Filipem. Wciąż nie wychodzę z mieszkania i nie odbiera telefonów. Jestem zmęczona istnieniem. Ogarnia mnie totalny paraliż. Nie mogę spać, całymi godzinami gapię się w ścianę. Mam wrażenie, że tak jest od zawsze, od kiedy pamiętam i że ten ból nie ma końca.
Rozpoczyna się pierwszy semestr klasy maturalnej. Już na początku roku zaczynam solidne przygotowania do egzaminu. Ucieczka w naukę pozwala mi choć na trochę zapomnieć o wszystkim, co mnie boli. Wciąż wymykam się z domu, nie mogę znieść ciężkiej jak ołów atmosfery i depresji matki. Sama padam w stan pewnego odrętwienia, Brakuje mi łez, żeby płakać. Znów tnę się regularnie, dając upust całemu napięciu, które teraz odczuwam codziennie. Brakuje mi już miejsca na kolejne rany.
Dziewczyny zrobiły podsumowanie festynu i okazało się, że był on udany dla wszystkich. Mie tylko zwierzęta dziś zyskały, lecz także Jola miała zamówienie na biżuterię, a Amelia na ciasta. Przyjaciele, znajomi, ludzie dobrej woli wszyscy dziś pomagali, a Sandra, widząc to, zyskała energię, by działać dalej. Po raz kolejny dobro wróciło do nich z podwójną siłą.
Ogłoszeń o pracę Amelia znalazła nawet sporo. Niestety, większość dotyczyła pracy zmianowej lub w soboty i niedziele, a wtedy nie miałaby z kim zostawić Piotrusia, bo przedszkole byłoby zamknięte. Nie wiedziała też, co zrobi, kiedy Piotruś zachoruje. Będzie musiała liczyć na dobrą wolę szefa, który pozwoli jej wziąć urlop. Po kilku telefonach nadal nie miała żadnych konkretów. Musiała szukać dalej.
Ten fragment wspomnień tłumaczy podglebie późniejszych radykalnych ruchów społecznych na Górnym Śląsku. Dobisz został potem działaczem komunistycznym na polskim Śląsku, a po 1945 roku- pierwszym prezydentem Świętochłowic.
Górny Śląsk, zwłaszcza austriacki, oplotła gęsta sieć Domów Robotniczych, zakładanych przez związki zawodowe, partie i spółdzielnie robotnicze. Organizowana w nich spotkania, mieściły się tam biblioteki, siedziby chórów, a często i gospody - żeby było się z czego utrzymać.
Korzystam z okazji i idę pobiegać do Parku Południowego. Po małej rozgrzewce, niesiony przez składankę utworów do biegania, resetuję mózg do czasu, aż mijam kobietę w białej sukience. Moją głowę zaprzątały myśli o przeszłości. Gdybym mógł cofnąć czas, zatrzymałbym ją w akademiku dłużej...
Mogłabym tak rozmyślać w nieskończoność, ale wiedza sama nie wbije się do głowy. Wyłączam telewizor i z kubkiem wypełnionym słupkami marchewek wracam do wkuwania. Przed północą wlokę się do łazienki jak zombie. Mam wrażenie, że gorący prysznic zmywa ze mnie wiedzę pozyskaną z dzisiejszej nauki. Zasypiam niczym chomik w trocinach.
Po kilku dniach sejm powierzył władzę królewską Rządowi Narodowemu. W związku z tym przestała funkcjonować Rada Najwyższa Narodowa. Prezesem nowego rządu znów został książę Adam Jerzy Czartoryski, co nie powinno dziwić z uwagi na jego przymioty ducha i doświadczenie. Joachim Lelewel został szefem jednego z wydziałów.
Następnego dnia też się nudziłem. Chodziłem z innymi na obowiązkowe przechadzki z bronią po mieście, a więc pełniąc patrole, oglądałem się dyskretnie za co bardziej ponętnymi mieszczkami, trzymałem wartę przed bankiem i czas płynął. Wspomnienie Judyty zaczęło blednąć.
Dzieci złapały się za ręce, a większy z Kosmolisków machnął swoim srebrnym ogonem. Zrobiło się bardzo jasno i po chwili całe towarzystwo znalazło się w przestrzeni kosmicznej. Co ciekawe, Sara i Krzyś zamiast piżam mieli swoje codzienne ubrania. Z tego miejsca rozciągał się widok na wielką kulę.
Dzieci z zapartym tchem przyglądały się powierzchni Księżyca i żałowały, że ich okna nie wygląda tak okazale. Chwilę później Kosmolisek w niebieskich rękawiczkach zamachał ogonem tak intensywnie, że aż im się zrobiło jasno przed oczami.
Kamiel Aequus wyskoczył z płonącej kasuły. Spadając z dużej wysokości, uderzył z impetem o taflę jeziora. Było to niczym spotkanie ze skałą. Elf czy człowiek pewnie zginęliby na miejscu, ale nie drakon. On tylko doznał lekkiego stłuczenia. Zachłysnąwszy się wodą, zaczął opadać na samo dno. Nie czuł kończyn lewej strony ciała ani nie mógł nimi poruszać. Była absolutnie bezwładna.
Mężczyzna czekał na nią przy portalu do wewnętrznego ogrodu. Nim do niego weszli, tonął w ciemności, ale ich obecność obudziła lampy. Rozjarzyły się ciepłą żółcią oświetlającą brukową ścieżkę do błękitnej fontanny, gdzie trzy ryby wypluwały z siebie wodę, oraz dwóch zielonych, splecionych ze sobą wierzb.
Przez trzynaście lat małżeństwa zdążyłam się przyzwyczaić, że za większość technicznych aspektów naszego życia odpowiada Tomasz, dlatego świadomość, że jest miejsce, w którym mogę znaleźć konkretną pomoc, a przynajmniej wsparcie, była bezcenna. Właśnie zaczęłam przeglądać wymianę zdań na temat firm robiących w ogrodach jesienne porządki, kiedy w pokoju zjawił się Kuba. Widok matki siedzącej przy JEGO laptopie nie ucieszył go zbytnio.
Przekręciłam więc kluczyk w stacyjce i ruszyłam ulicą Łąkową. Po drodze z tyłu głowy kołatało mi się powiedzenie "Nie wyskakuj przed szereg", potem dołączyło do niego "Nie pchaj palca między drzwi", ale oba zignorowałam. Niesłusznie. Albowiem nie na darmo przysłowia są mądrością narodu.
Oczywiście w głowie notowałam sobie, że i tak będę musiała coś zjeść- najlepiej trochę warzyw, bo nie zamierzałam po raz kolejny przechodzić całej tej terapii- ale przecież w ogólnym rozrachunku chciałam jednak trochę schudnąć. Tylko odrobinę. Z pięć kilogramów w dół i będę się czuła niczym grecka bogini. Co to jest pięć kilogramów mniej? Nawet nikt nie zauważy, że trochę straciłam na wadze…
Znałam wszystkie mechanizmy wychodzenia z anoreksji małymi krokami. W końcu niby przez dłuższy czas się do nich stosowałam. W końcu niby wyzdrowiałam. Tak naprawdę odzyskałam jednak tylko trochę kilogramów, ale w głowie dalej było ze mną źle. Potrzebowałam zmiany postrzegania świata. I powoli mi się to udawało.
Posępny czuł się coraz bardziej nieswojo. Nie dość, że nie mógł wydobyć z siebie głosu, to jeszcze okazało się, że jego kończy nie są w pełni wykształcone, a najgorsze chyba było wrażenie, że jest kawałkiem plasteliny; materiałem, z którego dopiero powstanie. Wyglądało to przerażająco, ponieważ zawsze postrzegał siebie jako skończoną całość, składającą się z określonych elementów i cech
Posępny ze złością przełączył na inny kanał. Trafił na program publicystyczny, w którym zmęczeni już nieco życiem politycy o zszarganych nerwach byli właśnie w trakcie procesu dalszego niszczenia sobie układu nerwowego. Kłócili się o jakąś głupotę. Naturalnie, z punktu widzenia widza, bo z ich punktu było to coś szalenie istotnego. Jeden z nich obraził się na drugiego, bowiem ten drugi przypisywał mu coś, czego on wcale nie powiedział, i vice versa. Choć mówi się też niekiedy vive Wersal.
- Nie ukrywam, że czas, gdy włosy wpadały, był trudny. Zwłaszcza na początku. Młode osoby chcą mieć poczucie przynależności do grupy, zależy im na tym, by być atrakcyjnym. Ja zaczęłam wątpić w swoją kobiecość. Ludzie potrafią być okropni, ciągle słyszę, że kobieta powinna mieć włosy, najlepiej długie. Pamiętam, jak razem z mamą poszłam do bioenergoterapeutki. Zobaczyła mnie i krzyknęła: Dziecko biedne, przecież ty męża nie znajdziesz!
- Gdy zaczęły wypadać mi włosy, moja siostra wspomniała o alopecji. Nie miałam o tej przypadłości bladego pojęcia. Byłam przekonana, że da się to szybko wyleczyć. Pobiorę leki, posmaruje łyse miejsca jakąś maścią i wszystko wróci do normy. Nie wróciło... Na początku się nie bałam, bo byłam całą sobą przekonana, że to chwila moment i będzie po sprawie. Optymistycznie nastawiona do świata i swojego chorowania dzielnie brałam sterydy. Przez pewien czas przynosiły efekty. Co prawda spuchłam na twarzy, ale włosy rosły. Gdy tylko zrobiłam przerwę w braniu leków, wypadały.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl