Nie umiem w dyplomację, jednak dyskusja, jaką wywołał mój post dotyczący instagrama i portalu książkowego spędza mi sen z powiek. Chcę wszystkich z Państwa przeprosić za to, że w tym miejscu pojawiły się takie emocje. Jest to niezbity dowód na to, że nie jestem mistrzem wyrażania uczuć i obserwacji za pomocą słów. Szczególne słowa przeprosin kieruję do osób współtworzących wizerunek nakanapie.pl Parafrazując ostatni wpis: uwielbiam nakanapie i nie wychodzę z podziwu, że ciężar naszej przyjemności z dobrodziejstw tego miejsca spoczywa na barkach ledwie kilku osób. Z moich obserwacji/odczuć (słusznych lub nie!) wynika, że wydawcy wykazują coraz większe powinowactwo do profili bookstagramowych (chyba z insta na czele) i coraz częściej (w moim odczuciu!) zaznaczają, że będą wdzięczni za umieszczenie recenzji nie tylko tutaj, a także w socialmediach (często to prośba, jak słusznie zauważono w 2 przypadkach kryterium). No i mnie to czasem nieelegancko, po ludzku wkurza. Spytałam co Wy, drodzy Kanapowicze o tym myślicie. Moje zdanie jest takie, że świat recenzencki/wydawniczy/książkoholikowy zmierza ku nowemu- nad czym jako dość toporny tradycyjny umysł skrycie (i w poprzednim poście jawnie) ubolewam. Jeśli w przyszłości takie miejsce jak to straci, by zyskać mógł instagram.. cóż... będzie mi przykro. Dlatego apeluję i proszę o to, byśmy wspólnie dbali o to miejsce. A instagram niech żyje swoim życiem, równoległym, prostopadłym, współdzielonym, nieważne. Obyśmy trwali wiernie tutaj. Z przeprosinami zapewniam także, że nie pozwolę sobie więcej na tego typu uwagi w tym miejscu. Serdecznie pozdrawiam Załogę i Pasażerów kanapy. Do zobaczenia w kolejnych recenzjach!