Ostatnio dopadł mnie głód czytelniczy i postanowiłam poszukać czegoś ciekawego wśród nieprzeczytanych książek – a trochę ich się przez te kilkanaście lat uzbierało – i tym samym nadrobić trochę swoje czytelnicze zaległości. Buszując na regałach, trafiłam na książkę Agnieszki Olejnik, miałam okazję czytać jej książki, więc oczekiwania miałam naprawdę spore. Opis mnie zaintrygował, obiecywał lekką opowieść, która może pochłonąć i oderwać od codzienności.
Czy moje oczekiwania się sprawdziły?
Tak. Zaczęłam czytać i przepadłam! Już od pierwszych stron pojawiła się chemia między mną a główną bohaterką, lekkie pióro autorki i żartobliwy ton sprawiły, że pochłaniałam kolejne strony i nawet nie wiem, kiedy dotarłam do końca. Ławeczka pod bzem to lekka, przyjemna i wciągająca opowieść o tym, że wszystko w życiu jest możliwe. Autorka przekonuje nas, że warto zawalczyć o własne marzenia i czasem iść pod prąd. To opowieść o miłości, życiowych rozterkach, przyjaźni i poszukiwaniu szczęścia. Autorka umie pisać o emocjach i marzeniach, czaruje słowem i odrywa czytelnika od codzienności. Stworzyła prostą, nieskomplikowaną opowieść, ale są momenty, w których mnie zaskoczyła. Krótko mówiąc, nie mam się do czego doczepić, dostałam to, co chciałam.