“Zwycięzcy nie rozliczają, zwycięzcy nie wskazują winnych. Oni budują Nowe, Lepsze, nie zauważając, że wszystko to powstaje na kościach, na prochach zabitych, o których nikt tak naprawdę nie chce – pomimo pomników, wieńców i Dni Poległych – pamiętać. A ci, co teraz u szczytu, są tacy sami. Często jeszcze ci sami. Albo to ich dzieci, ludzie z tej samej krwi, tego samego rodowego pnia. Na pewno dziedzice ich myśli, tylko chwilowo przyjmujący na twarze maski fałszywego pojednania z całym światem.”
“– Sobota – mruknęła niewyraźnie. Nie lubiła weekendów. Wszystkie złe rzeczy, które dotąd spotykały ją w życiu, działy się zawsze na koniec tygodnia. Koszmarne zdarzenie w dzieciństwie i zaginięcie mężczyzny, którego kochała całym sercem, także. Chciałaby mieć czarodziejską różdżkę, aby przenieść tego pecha na poniedziałek. To był dzień, którego nie akceptował żaden normalny człowiek i zrzucał na niego wszystkie życiowe niepowodzenia. Jak na złość jej została przypisana sobota i niedziela.”
“Ludziom często wydaje się, że stagnacja to coś negatywnego. Okres, w którym każdy poprzedni dzień zlewa się z następnym i kolejnym. W ten sposób mijają tygodnie, miesiące, lata. Tak kształtuje się codzienność milionów osobników żyjących na całym świecie. Szara, nudna i do bólu przewidywalna. Praca, dom, leniwe wieczory spędzane na kanapie, kilkugodzinny sen. A potem powtórka wszystkiego. Koło toczy się dzień w dzień, a jedynym bodźcem mogącym je zatrzymać wydaje się śmierć.”
“Pozwalam sobie utonąć w dźwiękach utworu. Krzyk Chrisa Simpsona idealnie współgra ze stanem mojej duszy i mojego umysłu. Krzyk wokalisty i mój własny, lecz bezgłośny, łączą się w jedno. Czuję muzykę w całym swoim ciele. Dreszcze wstrząsają mną i przeszkadzają prosto chodzić. Zamykam oczy. Zapominam o czymś tak przyziemnym, jak ciało. Czuję, jakby otwierały się nade mną niebiosa. Jakby moje męki miały już się zakończyć. ”
“Wiesz, podobno ludzie byli kiedyś szczęśliwi. Nigdy nie byli samotni i mieli skrzydła jak izogony. Zły czarnoksiężnik–bóg z zawiści podzielił ich dusze na dwie połowy i porozrzucał po całym świecie. Odtąd szukają się przez całe życie. Jednak kiedy się odnajdą... Kiedy się odnajdą Keiko, odrastają im skrzydła! One są niewidzialne, ale jeśli popatrzysz uważnie na zakochanych w sobie ludzi, to czasem można je dostrzec. Ty jesteś tą dziewczyną, o której zawsze marzyłem i to ty jesteś drugą połową mojej duszy.”
“Nigdy nie zobaczyła swojej córki. Nigdy nie poznała. Nigdy nie poczuła, jak wyrywa się do tego, żeby wyjść z jej ciała. Nigdy nie trzymała maleństwa w ramionach. Nie wąchała główki zaraz po urodzeniu. Nie zmieniała pieluch, nie karmiła piersią, nie kąpała. A jednak doskonale wiedziała, jak wyglądałaby Marysia. Nie tylko zaraz po urodzeniu, ale wtedy, gdy miałaby lat trzy, sześć, dziesięć, osiemnaście. Wystarczyło przymknąć powieki. Pragnęła tego obrazu, choć ją prześladował. Rozlewał ciepło po całym ciele i rozrywał serce.”
“Odrzucenie błędnego paradygmatu stopniowych powolnych zmian jest kluczowe, jeżeli chcemy poznać faktyczny przebieg rozwoju cywilizacji na Ziemi. Badając teksty starożytne doszedłem do wniosku, że cywilizacja wcale nie narodziła się na znanych nam lądach. W różnych kulturach rozsianych po całym globie przewijają się różne nazwy wysp lub nawet kontynentów, które zatonęły w obliczu dramatycznych katastrof kilkanaście tysięcy lat temu. Wśród nich znajdują się m.in. Atlantyda na Oceanie Atlantyckim, a także Mu położona niegdyś na Pacyfiku.”
“Sama straciła najbliższych, wiedziała więc, jak może wyglądać proces przechodzenia żałoby. Przechodząc go sama, twierdziła, że słowa nie są w stanie ukoić bólu. Stratę mógł ukoić jedynie czas i w tym wypadku żałoba, którą każdy przeżywa na swój sposób. Jedni zaszywają się w domostwach, ukrywając się przed całym światem, inni zaś snują się obleczeni w czerń. Znała również takie osoby, które żyły tak, jakby nic się nie stało. Jakby miało nie być jutra. Nie negowała żadnej z postaw.”
“Pierwszy Wśród Magów westchnął ciężko, pochylił się, oparł splecione dłonie na blacie i zmierzył Orso przeciągłym spojrzeniem spod na wpół przymkniętych powiek. To było westchnienie zaprawionego w bojach dyrektora szkoły, który po raz nie wiadomo który musi wyłożyć obowiązujące w szkole reguły nowemu rocznikowi tępaków.
– Wasza Wysokość, naszą rolą tutaj nie jest naprawianie wszystkich krzywd tego świata.
Orso wytrzeszczył oczy.
– A co nią jest, wobec tego?
Bayaz nie uśmiechnął się ani nie spochmurniał.
– Dopilnowanie, żebyśmy na nich skorzystali.”
“Zabójcza kombinacja ciężkiej pracy, nieustannych kłamstw i gumolskiej nieuwagi pozwalała przez stulecia ukrywać przed nimi istnienie świata magów. Wszystko zmieniło się jednak, gdy gumolska dziennikarka J.G. Rollins uczyniła z pryszczatego, kipiącego hormonami i szaleńczo impulsywnego młodego maga idola milionów. W jednej chwili Barry Trotter zyskał międzynarodową sławę i reputację niszczyciela pokoi hotelowych na całym świecie. Równie szybko Gumole poznali wszystkie aspekty magicznego świata.”
“- Będą zajęci czym innym - odparła niania. - Całym tym tłumem u bramy. (...)
- Jakim tłumem? - zdziwiła się Magrat.
- Zorganizujemy sobie.
- Tłumu się nie organizuje, nianiu - powiedziała Agnes. - Tłum to coś, co zdarza się spontanicznie.
Oczy niani błysnęły.
- W tych stronach żyje siedemdziesięciu dziewięciu Oggów - oznajmiła. - No to będzie spontanicznie.
(...)
- Tak, mamo?
- Spontaniczny tłum ma szturmować bramy zamku za powiedzmy pół godziny. Zawiadom wszystkich.
- Tak, mamo.
- Wytłumacz im, że to nie jest obowiązkowe i wcale nie muszą przychodzić - dodała niania.”
“Uważam, że w całym okresie po 1989 roku były trzy wydarzenia, które rzeczywiście wiele zmieniły w Polsce. Pierwsze to przemiana lat 1989/1990: Okrągły Stół, wybory czerwcowe, rząd Mazowieckiego, plan Balcerowicza. Drugie to procesy akcesyjne do NATO i UE. Trzecie to katastrofa smoleńska, która doprowadziła do głębokiego podziału społecznego, stworzenia dwóch zupełnie osobnych obozów, które de facto operują w plemiennych bańkach. Nie ma żadnej komunikacji między nimi. W tym sensie PIS wyeksploatowało tę katastrofę do cna. ”
“- To bluźnierstwo, nazywac psa ,,Mohammed".
- Próbowałem wołac na niego inaczej, ale nie słucha. Pokażę panu. Steve, ugryź pana w nogę. Widzi pan? Nic. Spot, ugryź tego pana w nogę. Nic. Równie dobrze mógłbym mówic po persku. Rozumie pan, do czego zmierzam?
- No, a ja nazwałem swojego psa ,,Jezus". I co pan na to?
- W takim razie bardzo mi przykro. Nie wiedziałem, że zaginął panu pies.
- Wcale nie zaginął.
- Naprawdę? Widziałem w całym mieście ulotki z napisem ,,Czy odnalazłeś Jezusa?". Widocznie niejednemu psu Jezus. ...”
“Chinaski! Rejon 539!
Najtrudniejszy w całym obszarze doręczeń. Budynki mieszkalne ze skrzynkami o startych nazwiskach lub w ogóle bez nazwisk, pod maleńkimi żarówkami w mrocznych korytarzach. Stare kobiety stojące w sieniach domów na całej długości ulicy i zadające to samo pytanie, jakby były tą samą osobą mówiącą jednym głosem:
"Listonoszu, macie dla mnie jakąś pocztę?"
Miałeś ochotę wrzasnąć:
"Kobieto, skąd, u diabła, mam wiedzieć, kim jesteś ty, ja bądź ktokolwiek?!”
“ Przeczytałem kiedyś pewną książkę i całe moje życie się zmieniło. Już od pierwszej strony tak silnie na mnie podziałała, że miałem wrażenie, jakbym odrywał się od krzesła, na którym siedziałem i od stołu, na którym leżała książka. Chociaż byłem przekonany, że moje ciało oddala się ode mnie, to tkwiłem na krześle i przy stole całym sobą, całym swoim jestestwem, a książka działała nie tylko na mą duszę, lecz na wszystko, co sprawiało, że jestem sobą. Był to wpływ tak ogromny, że wydawało mi się, iż spomiędzy jej kartek bije światło, które uderza w moją twarz; światło, które mąci mój umysł i jednocześnie go rozjaśnia. Pomyślałem, że dzięki niemu będę mógł stworzyć siebie na nowo i że z nim nie zboczę z drogi; wyczułem w nim zapowiedź życia, do którego wkrótce miałem się zbliżyć i które miałem poznać. Siedziałem przy stole i przewracałem kolejne strony, z pełną świadomością czytając zapisane na nich słowa, a moje życie właśnie się zmieniało. Miłość to nagła potrzeba wtulenia się w kogoś i bycia obok niego. To pragnienie, by trzymając tego kogoś w ramionach, zostawić cały świat na zewnątrz. To tęsknota za bezpiecznym schronieniem dla duszy. ”
“Ronan skrzyżował ręce i czekał, patrząc - na piękne kości policzkowe Adama, na zmarszczone jasne brwi, piękne dłonie, wszystko oblane jaskrawym światłem. Szczególnie uważnie zapamiętywał kształt jego dłoni: odgięty niewygodnie kciuk, wyraźne ścieżki żył, duże knykcie akcentujące długie palce. W swych snach Ronan wkładał je do ust.
Jego uczucia wobec Adama były niczym rozlana plama ropy - pozwolił jej się rozprzestrzenić i teraz na całym oceanie nie znalazłoby się ani jednego miejsca, które nie zapłonęłoby, gdyby upuścił zapałke.”
“Budzę się w środku czegoś, co można nazwać zrozumieniem. Przez cały czas czułam, że to mnie wszyscy odtrącili, że samotność dotknęła tylko mnie w całym tym szaleństwie. Teraz rozumiem, że to nie tak, bo to ja popełniłam towarzyskie samobójstwo. Moje życie osobiste nie istnieje, a przecież potrzebujemy bliskich ludzi. Taka natura człowieka. Samotność to dysfunkcja w tej naturze. Wystarczy popatrzeć na wszystkich – ja widzę same samotne wyspy. Każdy łaknie uwagi, zrozumienia, dotyku czy choćby spojrzenia. Potrzebujemy bliskości, czy się z tym zgadzamy, czy nie. Jednak aby było uczciwie, trzeba zacząć od relacji ze sobą.”
“To jest EPICAC XIV - rzekł Halyard - Komputer, elektronowy. mózg, jeśli kto woli. Ta jedna jaskinia, najmniejsza z trzydziestu jeden używanych zawiera dość drutu, by móc sięgnąć cztery razy do Księżyca. A w urządzeniu jest więcej lamp próżniowych niż w całym stanie Nowy Jork przed drugą wojną światową. - Szach mówi - rzekł Khashdrahr - że ludzie w jego kraju sypiają ze sprytnymi kobietami i robią dobre mózgi bardzo tanio. A przy tym oszczędzają tyle drutu, że można by sięgnąć do Księżyca tysiąc razy.”
“...ja i tysiące innych porządnych ludzi w całym Neapolu żyliśmy w świecie Solarów, uczestniczyliśmy w inauguracjach ich sklepów, kupowaliśmy ciasta w ich barze, chodziliśmy na ich wesela, nosiliśmy ich buty, gościliśmy w ich domach, jedliśmy przy tym samym stole, bezpośrednio lub pośrednio braliśmy od nich pieniądze, doświadczyliśmy od nich przemocy i udawaliśmy, że nic się nie stało. Marcello i Michelle byli tak samo częścią nas jak Pasquale. Z tym, że od Pasqualego społeczeństwa od razu się odcięło wyraźną kreską, natomiast w stosunku do takich osób jak Solarowie kreska ta była i jest w Neapolu oraz w całych Włoszech dosyć pokrętna. A im bardziej odskakujemy z oburzeniem, tym bardziej o nas zahacza.”
“Dzień dobry – powiedział Bilbo i powiedział to z całym przekonaniem, bo słońce świeciło, a trawa zieleniła się pięknie. Gandalf jednak spojrzał na niego spod bujnych, krzaczastych brwi, które sterczały aż poza szerokie rondo kapelusza. – Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał. – Czy życzysz mi dobrego dnia, czy oznajmiasz, że dzień jest dobry, niezależnie od tego, co ja o nim myślę; czy sam dobrze się tego ranka czujesz, czy może uważasz, że dzisiaj należy być dobrym? – Wszystko naraz – rzekł Bilbo. – A na dodatek, że w taki piękny dzień dobrze jest wypalić fajkę na świeżym powietrzu.”
“Ponieważ kolejka czytelników się niecierpliwiła, poprosiłem, żeby mi od razu powiedział, czego ważnego tej mojej nieszczęsnej książce brakuje.
– Nie ma tego, że Czesi wieczorami muzykują sobie w knajpkach.
– I to jest najważniejsze? – ukryłem rozbawienie.
– Tak! Czy pan wie, że są setki piosenek, które wieki całe śpiewamy przy piwie? Ile knajp jest tylko wzdłuż Wełtawy, a ile w całym kraju... Jak się przemnoży liczbę istniejących piosenek przez liczbę knajp, to jest dopiero wynik... U pana na ten temat cisza. Nic o tym, że Czesi tak lubią śpiewać i grać na instrumentach w małych knajpkach.
– I to naprawdę jest najważniejsze? Muzykowanie?!
– A co jest ważniejsze od tego?! – zapytał naprawdę szczerze.”
“- (...) Twój ojciec zapłaci.
- Nie zapłacił, gdy porwano mu syna. Mojego brata przysyłano mu w kawałkach, a on cierpliwie składał te kawałki w chłodni jak puzzle, aby móc go w końcu pogrzebać. Potem zaczął szukać porywaczy po całym świecie, gdzie rozpierzchli się jak robactwo. Nasi ludzie dopadli każdego z nich. Każdego żywcem ćwiartowali. Odcinali im nogi, ręce, nosy, wyłupili oczy. Wysyłali ojcu zdjęcia, a on na ich podstawie tworzył grafiki, które wieszał w domu. Mój ojciec poświęcił na to trzy lata, ale dokonał egzekucji każdego zamieszanego w porwanie.”
“Wiem, najdroższa, że ranię twe serduszko, ale nie uważaj mnie za okrutną dlatego, że posłuszna jestem nieodpartemu prawu, jakie dyktują mi ma siła i słabość. Jeśli twe serduszko jest zranione, moje złe serce krwawi wraz z nim. W upojeniu i w niezmiernym poniżeniu żyję w tobie, twym gorącym życiem, a ty umrzesz, słodko umrzesz we mnie. Nie mogę temu zapobiec. Ja przyciągnę cię ku sobie, ty przyciągać będziesz innych; wtedy poznasz upojenie okrucieństwem, które jest niczym innym, jak miłością. Nie próbuj więc na razie wiedzieć więcej o mnie i mych sprawach, lecz zaufaj mi całym swym kochającym sercem.”
“-Proszę sobie wyobrazić, że sieć energetyczna to jak krwiobieg człowieka - zaczął Badersdorf.- Może z tą różnicą, że w tym przypadku mamy do czynienia nie z jednym, ale z wieloma sercami. Są to elektrownie . Z elektrowni rozsyłany jest prąd po całym kraju, jak krew w organizmie. Przy czym istnieją różne linie przesyłu, podobnie jak w naszym ciele są różne naczynia krwionośne. Linie wysokiego napięcia można porównać do głównych tętnic, którymi można transportować duże ilości na znaczne odległości, istnieją też linie średniego napięcia, które przesyłają energię dalej tak by sieci regionalne mogły ją dostarczyć poszczególnym odbiorcom końcowym, analogicznie jak naczynia włosowate doprowadzają krew do każdej komórki. ”
“Zaczęło się od choroby jej męża, potem kupili Bow-wow i Emma była rozdarta między mężem a psem, potem umarł mąż i Emma skonsternowała się, czy jak tam to nazwiesz, wyłącznie na psie. Później potrącono Bow-wow i od tego czasu ona się zapada. Kochanie, to przecież widać. Za każdym razem, gdy ją odwiedzam, widzę jak staje się coraz bardziej no. jędzowata. – W jaki sposób ma jej pomóc ten pies? – To oczywiste. Jest najbardziej wściekłym psem z całego miotu. Bez wątpienia pogryzie listonosza czy dostawcę warzyw, czy kogokolwiek, kto pojawi się w drzwiach. Poza tym jak na pekińczyka ma długie włosy i będzie je zostawiał po całym mieszkaniu, nie jest nauczony załatwiać się na dworze, więc będzie siusiał gdzie popadnie.”
“Niechlujny mąż szybko odwrócił głowę w naszą stronę, jakby usłyszał jakieś zaklęcie. – O Danielu, mówisz? Co chcecie wiedzieć? – Wiedzą państwo może, gdzie on teraz jest? – zaczęłam nieśmiało. – Sądząc po waszej reakcji, znali go państwo. w jego aktach przeczytałam. – Czy go znaliśmy? – przerwał mi Markowski – mało tego! Ten szatan rządził w naszym domu aż pięć lat! Aż w końcu nam zwiał, piekielne nasienie. Mówiłem żonie, że to nie będzie to samo, co z NASZYM Danielem, ale ona nie słuchała. – Przestań! – jego żona pochyliła głowę i potrząsnęła nią z niedowierzaniem. – Nie mów im tego! Wiesz dobrze, że. – Cicho! Niech mają, jak chcą wiedzieć! I tak już wszyscy dokoła węszą! Jakby myśleli, że coś zrobiliśmy. ale ja mam tego dość. Koniec z tym całym teatrzykiem.”
“Cała trójka wkroczyła do królestwa. Fitoceni wyglądali obco, ale nie niebezpiecznie. Budzili raczej ciekawość, niż strach. Zamiast nóg posiadali korzenie, których wężowe ruchy pomagały im się poruszać, ciało zaś pięło się w górę niewysoką łodygą, która mogła przyjąć dowolny kolor. Na samej górze znajdowały się niewielkie i blisko osadzone oczy, nad którymi wyrastały kolorowe listki i drobne kwiaty. - To najzabawniejsze stworzenia, jakie widziałem w całym swoim życiu – zauważył Leon. – I jednocześnie bardzo piękne – dodał. - Każde stworzenie jest piękne. Piękne na swój sposób – odparł Deryn. - No właśnie! – przyznał mu rację Tymek. – Ja też jestem przepiękny i ona. ach. – rozmarzył się o dziewczynce z ametystem.”
“Na wszystkie diabły tłoczące się w piekle ludzkiej duszy! Wszystko juz zapominacie! Całuję siostrę, klękam przed kochanką, pociągam w zakurzoną głębię najobskurniejszego z moich zakątków ludzkie i boskie zarazem wyobrażenie o miłości. O utracona i odnaleziona! O ukochana! Chodź, niech cię przycisnę do swego starego i półmartwego serca! Niech się położę na twoim słodkim i śmiertelnym ciele całym swoim ciężarem filozofującego trupa! Chodź, miłości! Spraw, by ogromna moc rozkoszy pochłonęła nas jak morze i byśmy stali się topielcami, których rzucają ku sobie nieoczekiwane kaprysy fal! Tak, jeszcze jeden pocałunek, i niechaj nastąpi rozłączenie, słodkie rozłączenie, tajemnicze, lękliwe, osłonięte i zamaskowane.”
“ Mama Miłka, ledwie przekroczyła próg, czuła, że coś się święci. W całym domu pachniało bzem z nutką jakichś innych zapachów. Przebrała buty i wkroczyła do salonu, gdzie zastała stół nakryty białym obrusem. Na nim stał wazon z kwiatami i pucharki z sałatką owocową. Jej mąż i syn stali uśmiechnięci i gestem zapraszali do zajęcia miejsca przy stole. Usiadła wygodnie w fotelu i spojrzała na swoich mężczyzn. – Przeskrobaliście coś? Dzień Matki jest dopiero w przyszłym tygodniu. – Nic z tych rzeczy. Po prostu przyspieszyliśmy świętowanie. Mama nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko i dyskretnie otarła łzę. W duchu dziękowała Bogu, że obdarzył ją takim cudownym mężem i synem. Pomyślała też, że nie oddałaby ich za żadne skarby świata. ”
“– Zemsta, w takich sprawach zawsze chodzi o zemstę. – (...) – Kiedy ona zaczyna dochodzić do głosu, to ludzie, którzy mają coś na sumieniu, zaczynają usprawiedliwiać wyrządzone przez siebie zło. Boją się jej. Boją się prawdy, która wypływa na powierzchnię. Boją się kary, którą będą musieli ponieść. Stają się ofiarami, marionetkami w rękach katów pragnących sprawiedliwości, dla których ich osobiste krzywdy są najważniejsze. Zemsta jest całym ich życiem. Oni nią oddychają, kąpią się w jej oparach i śnią o niej po nocach. Ofiara i kat to przeciwnicy, którzy mają tyle samo racji, ile błędnego myślenia. Każde z nich pragnie udowodnić światu, że prawda leży po jego stronie. A to wierutne kłamstwo, bo ona zawsze, ale to zawsze leży pośrodku.”