“To się stawało obsesją. Myślenie o ojcu, o tym, że może ciągle żyje i to całkiem blisko. Kiedyś wyparty z myśli, zamordowany, teraz wracał niczym upiór z koszmarnego snu. Straszny i szalony. Przypięty łańcuchami do ściany, w żelaznym kasku na głowie, w kaftanie, liżący wilgotne ściany, grzebiący we własnych ekskrementach, ciskający przekleństwa w niebo, kopulujący z pniem drzewa. Nienawidził go.”
“W tym ciągłym jednostajnym ruchu podajników, szumie transmisyjnego pasa, można było odnaleźć coś pierwotnego i zarazem szalenie nowoczesnego. Pewną stałość, część wspólną łączącą dwa przeciwstawne bieguny. Szum wnikał do uszu, wsączał się w umysł, stawał się moją częścią, jakby drugim symbiotycznym bytem. Bez tego szum coraz trudniej było mi zasnąć, coraz trudniej zebrać myśli.”
“Nikt nie zapuka. Nikt nie przyjdzie. Dawni przyjaciele już dawno poznikali z horyzontu - nikt nie lubi cudzych problemów - a nowych mi nie przybyło. Bo i skąd, skoro od lat unikam towarzystwa ludzi. Z jednej strony jak szalona czekam na dzwonek u drzwi, z drugiej... drżę w panice przed nim, przed każdym odgłosem kroków na schodach, przed każdym stuknięciem windy, zatrzymującej się na moim piętrze.”
“Kiedy w czasie Wielkiej Wojny w Warszawie szalał tyfus, bodajże w 1917 r., Niemcy też golili mężczyznom brody, a kobietom włosy. Wówczas straciłem brodę czarną, którą nosiłem dumnie, a teraz białą, którą nosiłam pokornie. Jestem pyłem i popiołem. Oby tylko takie grzechy obciążały moje sumienie, kiedy nadejdzie ostatnia godzina.”
“Jakby ktoś przemknął tuż przy ścianie z pochodnią w ręku. Jestem pewna, że widziałam zarys postaci, ale kto mógłby o tej porze kręcić się wokół domu z pochodnią? Kto w dzisiejszych czasach używa pochodni? Może jednak przesadzam, może to tylko odbity blask świecy, która przecież... zgasła. Moja wyobraźnia szaleje, błyskawicznie kreśli najczarniejsze scenariusze. ”
“Wielu ludzi uwielbia zapach papieru. Niektórzy wręcz za nim szaleją. Kiedy kupują książkę, przyciskają ją do nosa i mocno się zaciągają, zamykając przy tym oczy. Czasami aż pomrukują z zadowolenia. Gdy wchodzą do biblioteki, nabierają powietrza głęboko w płuca, jakby byli w wysokich górach, następnie wyciągają jakiś stary tom z najbliższej półki i zanurzają w nim twarz z ewidentnym zamiarem złożenia na nim pocałunku.”
“W szczęśliwych latach pokłada się ufność w życie, w złych pozostaje już tylko nadzieja. Ale ufność i nadzieja sprowadzają się do tego samego: stanowią niezbędne powiązanie umysłu z innymi umysłami, ze światem i z czasem. Bez ufności, bez nadziei człowiek umiera, uczucia znikają w pustce, rozum staje się bezpłodny i szalony. Wówczas pomiędzy ludźmi jedyną więzią pozostaje ta, która łączy właściciela niewolników z niewolnikiem lub mordercę z ofiarą.”
“Kto przeżywa tak miłość? Kto odchodzi od zmysłów,szaleje, chciałby umrzeć, gdy pała afektem ku komuś? Dziewczyna? Wolne żarty! Dziewczyna jest w miłości spokojna, opanowana. Bo miłość to jej królestwo i naturalny stan. Kobieta, kiedy kocha, wie dobrze, czego chce i śmiało ku temu zmierza. Chce począć i urodzić. Chce życia, a nie śmierci. Natomiast żywioł męski, zraniony strzałą Amora, tak właśnie reaguje jak Małgorzata Goethego.”
“Wstałem i poszedłem do łazienki. Nie miałem ochoty patrzeć w lustro, ale spojrzałem. Zobaczyłem na swojej twarzy przygnębienie i wyraz rezygnacji. Wielkie ciemne wory pod oczami. Pod małymi, tchórzliwymi oczkami, jak u szczura, kurwa, schwytanego przez kota. Moja skóra wyglądała tak, jakby przestała się starać. Jakby była zdegustowana tym, że należy do mnie. Brwi zwisały mi na oczy, poskręcane, szalone; brwi szaleńca. Straszne. Wyglądałem obrzydliwie.”
“Posępny ze złością przełączył na inny kanał. Trafił na program publicystyczny, w którym zmęczeni już nieco życiem politycy o zszarganych nerwach byli właśnie w trakcie procesu dalszego niszczenia sobie układu nerwowego. Kłócili się o jakąś głupotę. Naturalnie, z punktu widzenia widza, bo z ich punktu było to coś szalenie istotnego. Jeden z nich obraził się na drugiego, bowiem ten drugi przypisywał mu coś, czego on wcale nie powiedział, i vice versa. Choć mówi się też niekiedy vive Wersal.”
“Bóg albo ktoś inny ciągle stwarza kobiety, posyła je na ulice, i ta ma za duży tyłek, a tamta za małe cycki, ta jest stuknięta, a tamta szalona, ta jest dewotką, a tamta wróży z fusów, ta nie panuje nad wiatrami, a tamta ma duży nos, ta kościste nogi...
Ale od czasu do czasu zjawia się kobieta w pełnym rozkwicie, której ciało wprost rozrywa sukienkę... uosobienie seksu, przekleństwo mężczyzn, koniec świata.”
“„Ludzie myślą, że mężczyźni na oddziałach psychiatrycznych piszą poezję i traktaty filozoficzne albo siedzą za wywrotowe myślenie i działalność opozycyjną. Myślą też, że na oddziałach psychiatrycznych znajdują się tylko seryjne morderczynie, wiedźmy, mówiące językami szeptuchy, chore na pląsawicę i wściekliznę potomkinie zwierząt urodzone z zębami i szóstym palcem. To też. Ale większość dziewczyn na oddziałach nie jest aż tak szalona i pamięta, co robili im ojcowie, wujkowie, mężowie, matki, co robił im Kościół, ZUS i rynek pracy.” ”
“"Co z tym plemnikiem, który jako jeden z kilkuset milionów dał radę? To byłeś ty, nikt inny. Walczyłeś o to, żeby żyć na tej planecie. Po co? Nie pamiętasz! Nie mogłeś przecież wtedy rejestrować wspomnień. Po prostu byłeś i robiłeś swoje. Zasuwałeś jak szalony, żeby wyprzedzić miliony innych zainteresowanych. Konkurencja spora, a zwycięzca bierze wszystko. Więc niech nikt mi nie mówi, że życie nie ma sensu. Gdyby nie miało sensu, to nikt by tak nie zapierdalał do swojej komórki jajowej. No i co, nagle ci się odmieniło?"”
“Kuriozum czasu nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Kiedy jesteśmy nieszczęśliwi, zdaje się jedyną rzeczą, która stoi w miejscu. Kiedy zaś czujemy, że osiągnęliśmy naprawdę wszystko, i cieszy nas najmniejszy drobiazg naszej egzystencji, on pędzi jak szalony. Czym jest minuta pełna łez w porównaniu z minutą radości? Ta pierwsza trwa wieczność, przytłacza swoim ciężarem i zalewa czarnymi barwami duszę. Druga zaś jest lekka niczym piórko, ulotna niczym roztapiający się płatek śniegu na dłoni. Czym jest zatem moment, w którym dane nam istnieć? Czym powinien być? ”
“Narkotyk uderzył jak lokomotywa; rozpalona do białości kolumna światła pięła się po kręgosłupie, iluminując szwy czaszki promieniami Roentgena i skondensowaną energią seksualną. Zęby dzwoniły w dziąsłach niby kamertony, każdy idealnie dostrojony i czysty jak etanol. Pod mglistą powłoką ciała lśniły chromowane, polerowane kości, stawy pokryte cienka błoną silikonu. Piaskowe burze szalały na wygładzonej podłodze czaszki, generując fale wysokiego szumu, który opadał za źrenice; rosnące sfery najczystszego kryształu...”
“//Przedwczesna miss // Lilka pierwsza dostała piersi / Przez nią przestałyśmy istnieć / Chłopcy palili papierosy / Na jej klatce schodowej / Nawet starsi faceci / Tacy o dwadzieścia parę lat / W siedemnaste urodziny już miała / Pisklę i własnego męża / Mietka zwanego Piątym Dzieckiem / Baby Jagi lub Szczotą / Odtąd mierzył jej czas / Zegarkiem wytatuowanym na przegubie / Zapomniała slangu / Szepcze: gehenna / Tyle razy nawiewała starym / Teraz się boi / Nocą niecierpliwie przymierza / Czarny welon / Zmyśla mężczyzn co za nią szaleją. /”
“Wymazane leży daleko, daleko, gdzieś na północnym wschodzie, przy granicach z obwodem kaliningradzkim i Litwą, smagane polarnymi, syberyjskimi wiatrami, wśród odwiecznych bagien i puszcz nieprzebytych, kędy muchomór sromotnikowy toczy swe zwodnicze jady, kędy trujące zioła wykwitają jak grzyb na suficie: tojad, konwalia majowa, ciemiężyca zielona, blekot pospolity, owoce wilczego łyka, wilcza jagoda, cis, jaskier jadowity, kąkol polny, szalej... Staruchy zbierają tu wyłącznie trucizny, bo uważają, że w małych dawkach leczą.”
“"Finis Perfectus"
Biedna zasrana ludzkość. Świat zbyt daleko zabrnął w zbrodnie, aby cokolwiek mogło powstrzymać szalone ręce. Pan myśli, że panu uda się cokolwiek napisać? Pan myśli, że panu uda się kogoś wzruszyć? Biedny głupcze. Dzisiaj żadne ludzkie cierpienie nie ma formatu. Miłość. Ból. Zazdrość. Nadzieja. To suche patyczki: można je przesadzać, lecz na żadnym z nich nie zakwitnie już nic zielonego. Cierpienie także nie ma formatu. Wszystko zamazało się w strachu i zbrodniach (...) Dziś świat cały jest martwym domem. Jest olbrzymim obozem koncentracyjnym, tak wielkim, iż nie potrzeba kolczastych drutów, gdyż i tak nie ucieknie się nigdzie. Można tylko kontemplować zagładę. ”
“Ellie Nolan posiadła mądrość życiową,
jakiej ja nie zdobyłam ani w czasie długiego małżeństwa, ani potem [...] Bardzo wcześnie straciwszy męża, boleśnie przekonała się, jaka jest wartość prawdziwej miłości i jak szalenie bezcelowe jest poszukiwanie uczucia doskonałego. Zrywy namiętności, wielkie słowa to domena poezji i fikcji, w życiu jest zgoła inaczej. Człowiek nie potrafi w czas docenić tego, co los mu podsunął, a później... później jest za późno. Im uporczywiej szuka się miłości i pragnie się ją pochwycić, tym bardziej ulotna i trudniejsza się staje, lecz w całej pełni odczuwa się ją dopiero wtedy, gdy się ją utraci na dobre.”
“Do tej pory jego romanse trwały krótko, lecz teraz związał się z nadzwyczaj atrakcyjną kobietą, która dodatkowo może mu pomóc w robieniu kariery. Jej znacznie starszy mąż jest prezesem monachijskiego oddziału związku artystów plastyków, a ona prowadzi galerię sztuki. Jeżeli zdecyduje się na odejście od niego, to Mateusz porzuci Justynę, a wtedy ona na pewno do mnie wróci. Zrozumie wreszcie, że kocha mnie, a nie jego. - Mylisz się, ona kocha jego. A on ją. Nigdy jej nie porzuci. Na co jeszcze liczysz po tak długim czasie? – pokręciła głową z niedowierzaniem. – Jak długo zamierzasz trwać w tym amoku? - Masz rację. Jestem szalony, lecz nic na to nie poradzę. To jest jak. No tak. Jestem w amoku.”
“Pięćset lat temu Meekhańczycy wymaszerowali z odległych o kilkaset mil gór na południu, walcząc wściekle z każdym wojowniczym kultem, który w tamtych czasach szalał pomiędzy Górami Krzemiennymi a szczytami Ansar Kirreh. Rozbili Świątynię Reagwyra, podbili ziemie zhołdowane przez kapłanów Laal Szarowłosej, a czcicieli jej siostry, Kan'ny, wybili niemal do nogi. (...)
Meekhańczycy okazali łaskę świątyni Setrena, każąc wszystkim jego kapłanom pokłonić się przed obliczem Wielkiej Matki i oferując włączenie Rogatego do oficjalnego panteonu Imperium. (...) Błyskawicznie odnaleziono prastare zwoje, potwierdzające, że Setren należał do Wielkiego Rodzeństwa oraz że w Wojnach Bogów walczył zawsze po właściwej stronie.I to wystarczyło.”
“-W końcu! - wykrzyknął Tantal. Udało mi się! Pokonałem system! Najem się! Napiję (...).
-Jasne jest tylko jeden szkopuł- zaczął Charon, spoglądając na formularz z zamówieniem. - Musiałem dokonać pewnych... zmian.
- Co przez to rozumiesz?- zapytał ze złością Tantal.- Zamówiłem tylko dwie rzeczy: wodę i owoc. (...)
Charon pogrzebał w torbie i z dumą wyciągnął zakupy.
- Papier toaletowy- oświadczył.- Przydaje się w każdej ilości.
-Ty idioto!- wrzasnął Tantal. Od tysięcy lat niczego nie jadłem ani nie piłem! (...) Szaleję z głodu i pragnienia, skórę mam pomarszczoną jak emerytowana rodzynka, a ty przynosisz mi papier toaletowy! (...)
-Ty palancie!- zawył Tantal. - Nie mogę go zjeść!
- Posłuchaj, koleś- odparł Charon.- Zaserwowałeś sobie własnego syna na kolację. Nie sądziłam, że będziesz wybrzydzał.”
“I z jabłka cudownego co złotem połyska,
Złocistych nasion czworo ku górze wypryska...
Jedno ogniem rozpala niebiosów przestwory,
Śląc w niepamięci otchłań zwady, kłótnie, spory...
Ziarno drugie wzbudziło wichrów wir szalony,
Co woń ziół, traw i kwiatów rozniósł w świata strony...
Trzecie ziemską skorupę, trzęsąc i kołysząc
Tchnęło całą moc życia w białych ptaków tysiąc...
Ostatnie ziarno padło w wody przezroczyste,
I napełniło życiem ich tonie przejrzyste...
I niesnaski umknęły kędyś na kraj świata,
A nad krainą zefir pokoju ulata!...
Oto jasnym się staje ów sekret wszechrzeczy,
Który to jabłko złote miało w swojej pieczy.
Ziarenka w twojej myśli istnieją uśpione,
I wyborem twym w cud lub zło będą obrócone!!”
“Zgodnie z przyjętą systematyką, występujące w naszej Galaktyce formy anormalne obejmuje typ Aberrantia (Zboczeńce), dzielący się na podtypy Debilitales (Kretyńce) oraz Antisapientitales (Przeciwrozumce). Do tego ostatniego podtypu należą gromady Canaliacaea (Paskudławce) i Necroludentia (Zwłokobawy). Wśród Zwłokobawów rozróżniamy z kolei rząd Patricidiaceae (Ojcogubce), Matriphagidae (Matkojady) i Lasciviaceae (Obrzydłce, czyli Wszeteki). Obrzydłce, formy już skrajnie zwyrodniałe klasyfikujemy dzieląc na Cretininae (Tępony np. Cadaverium Mordans, Trupogryz Bęcwalec), i Horrorissimae (Potworyjce, z klasycznym przedstawicielem w postaci Mętniaka Bacznościowca, Idiontus Erectus Gzeemsi). Niektóre z potworyjców tworzą własne pseudokultury; należą tu gatunki takie, jak Anophillus Belligerens, Zadomiłek Zbójny, który nazywa siebie Genius Pulcherrimus Mundaus, albo jak ów osobliwy, łysy na całym ciele egzemplarz, zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki – Monstroteratum Furiosum (Ohydek Szalej), który zwie siebie Homo Sapiens.”
“Przedwczesna miss Lilka pierwsza dostała piersi Przez nią przestałyśmy istnieć Chłopcy palili papierosy Na jej klatce schodowej Nawet starsi faceci Tacy o dwadzieścia parę lat W siedemnaste urodziny już miała Pisklę i własnego męża Mietka zwanego Piątym Dzieckiem Baby Jagi lub Szczotą Odtąd mierzył jej czas Zegarkiem wytatuowanym na przegubie Zapomniała slangu Szepcze: gehenna Tyle razy nawiewała starym Teraz się boi Nocą niecierpliwie przymierza Czarny welon Zmyśla mężczyzn co za nią szaleją. Idol Raz ze skarpy zbiegał Cybulski Mama kochała się w nim Zawołała na mnie: Żaba Żaba Udało się Spojrzał Ostatnimi ciemnymi okularami Chełpiła się potem gdy pociąg Zamknął Liczbę osób na które patrzył Sławny aktor Niestety Nie miała z kim mnie zostawić W kinowe zmierzchy Żeby iść po nową miłość.”
“Najwidoczniej przybyliśmy za późno, żeby państwu pokazać to dziecko w chwili, kiedy jeszcze żyło, wielka szkoda. Jedno, co teraz wiemy na pewno, to ten prosty fakt, że dziecko jest całkowicie nieprzytomne, zobaczmy, z jakiego powodu, no tak, uszkodzona czaszka, prawdopodobnie jeden z partyzantów mocno uderzył w główkę kolbą karabinu, gdy matkę gwałcili jego towarzysze broni, ale to tylko domysły, nie fakty, ponieważ nie było nas przy tym, dopiero w ostatniej chwili dostaliśmy informację o wydarzeniach, a dojazd w te rejony terenowym dżipem zajmuje dwie godziny, tak więc niestety państwo stracili okazję, żeby zobaczyć na własne oczy, jak to wszystko się dokładnie w tym miejscu odbyło. Bez wątpienia ta kobieta musiała wcześniej zostać brutalnie zgwałcona przez wycofujący się oddział partyzantów, dlatego że jest to powszechnie tutaj stosowana praktyka, a to znaczy, że według wszelkiego prawdopodobieństwa ma poranioną pochwę i rozerwany odbyt, gdyby kamerzysta się pochylił, o tak, to na pewno zauważą państwo ciemną strużkę krwi, która nadal wycieka spomiędzy nóg i natychmiast zastyga, tworząc czarny strup. Jednak to pęknięcie tętnicy w udzie i będący jej konsekwencją krwotok będzie prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną śmierci, aczkolwiek ta kobieta cały czas żyje, proszę spojrzeć, całe szczęście, że przybyliśmy na tyle wcześnie, by to uchwycić, kwadrans później i byłaby martwa jak pozostali, nie zobaczyliby jej państwo przy życiu. Kobieta trzyma kurczowo martwe dziecko jak największy skarb, sama traci przytomność, ale nie chce dziecka wypuścić, coś szalenie poruszającego wydarza się na naszych oczach, widok, który zapewne wywoła głośny protest opinii publicznej.”
“Nami patrzy w kierunku brzegu. Teraz już wszyscy widzą, że wielogłowa czereda składa się faktycznie z małp, owiec, kur i psów. Wszystkie zwierzęta stoją razem, czekając na powrót ukochanych ludzi, którzy tak nagle zniknęli; tęskniły za nimi. Na przedzie stoją psy, mniej więcej tuzin psów różnych ras, z napięciem obserwują zbliżające się łodzie i merdają ogonami. W rozsądnym oddaleniu od psów siedzą dwie nieduże małpy, trzymają się za ogony. Za nimi stoją owce z typowym dla siebie tępym spojrzeniem, a dalej mniejsze stwory, których nie da się jeszcze rozpoznać z tej odległości. Żadne ze zwierząt nie nosi widocznych oznak choroby.
– O ja jebię – rzuca półgłosem marynarz Waśka. – Żyją tu jak w raju, wilk obok baranka. Ale jaja.
Rudo-biały pies o długich uszach nerwowo poszczekuje. Podekscytowany, rzuca się w kierunku łodzi, a potem skacze z powrotem. W końcu przekracza linię bagna: łapy zapadają mu się w błoto, z trudem je wyciąga. Serce Namiego wali jak szalone.
– Uciekaj, kretynie – szepcze.
– Nie strzelać! – krzyczy generał w stanie spoczynku, ale jest już za późno. Pierwszy strzał słychać, zanim ucichnie krzyk generała. Jest zaskakująco celny. Pies ze skomleniem zwala się w błoto. Nami widzi, jak biała sierść nasiąka krwią i ziemistym bagnem. Głowa psa stopniowo zanurza się w błocie, na wierzchu zostają tylko uszy. Z pyska wypływa kilka różowych baniek. Johnny, absolwent University of Houston i pracownik międzynarodowej korporacji, siedzi obok Namiego i przygryza wargi, drżąc z podniecenia. Nami mimowolnie zerka na jego przyrodzenie. Kiedy dostrzega erekcję, robi mu się niedobrze. ”