“Plan ułożył mi się w kilka sekund. Najpierw potrzebowałyśmy zdrowego dziecka, jako dowodu, że Daria nadaje się na dawczynię. Po jego urodzeniu agencja przydzieli jej ważniejszych klientów, da lepsze wynagrodzenie, a ona będzie w stanie odłożyć do skarpety wystarczająco dużo, żeby potem w porę zrezygnować. Podda się procedurze kilka razy, nie więcej /... /W tym czasie ja uzbieram kapitał i stopniowo zaczniemy myśleć o wprowadzeniu Darii do świata modelingu. ”
“– Chcę wiedzieć, co knujesz. – Artur założył ręce na piersi.
– Nic nie knuję. Możliwe, że jestem chory, a wtedy będzie trzeba mnie leczyć. Wierzę w medycynę. Ty też kiedyś wierzyłeś, prawda? – Spojrzał znacząco na Mariusza, w ten sposób przypominając Korczyńskiemu, co się wydarzyło w Zurychu. Zapadła długa cisza. – Byłeś w stanie zrobić wszystko, żeby kogoś uratować. Podziwiałem nawet tę determinację. Ja też chcę być zdrowy. Normalny – powiedział z kpiną w głosie. – I też zrobię wszystko.”
“"Mogłam się domyślić, że kiedy w grę wchodzą uczucia, zdrowy rozsądek odsuwa się w cień. Najgorzej, jeśli obdarzymy tą miłością kogoś nieodpowiedniego. Kogoś, kto sprawia, że szybko wyrastają nam skrzydła, lecz zamiast nauczyć nas latać, podcina je boleśnie, czerpiąc przyjemność z naszej emocjonalnej niewoli. Uczucie, na początku czyste i niewinne, zaczyna przeradzać się w toksyczną relację, którą z dnia na dzień coraz trudniej zakończyć. Umieramy jeszcze za życia, stając się wytresowanym manekinem. Wszystko dla miłości." ”
“- Dobrowolnie chcecie zwariować? Jak to? - wybuchnął Michael. Z trudem szukał właściwego słowa. - Jak możecie chcieć parszywej jazdy, która trwa całe życie?
- Jak możemy? Normalnie możemy! [...] Mike, posłuchaj uważnie, bo nie rozumiesz, a powinieneś. Kto by chciał być zdrowy na umyśle, wiedząc, że każdy oddech, każda szklanka napełniona wodą, każde wejście do rzeki, żeby popływać, każdy posiłek - że to wszystko go zabija? Wiesz dlaczego, wiesz, kto ci to zrobił, ale nie możesz w żaden sposób tych skurwysynów dorwać.”
“Greebo odwrócił się powoli; na jego poznaczonej bliznami twarzy pojawił się lekki, leniwy uśmieszek. Jako człowiek miał złamany nos, czarna opaska skrywała jego ślepe oko. Za to zdrowe błyszczało jak grzechy aniołów, a uśmiech był niczym upadek świętych. W każdym razie tych żeńskich.
Może to przez feromony, a może przez mięśnie prężące się pod czarną skórzaną koszulą, Greebo emanował w paśmie megawatowym oleistą, diaboliczną seksualność. Wystarczyło na niego popatrzeć, żeby mroczne skrzydła zatrzepotały w karmazynowej nocy.”
“Dennis, nie chcąc zostać bardziej upokorzonym, ruszył do swojego pokoju. Idąc długim korytarzem, szurał jak zawsze. Jacka zastanowiło to. Dorosły i zdrowy facet powinien mieć w sobie tyle energii, aby idąc, odrywać nogi od ziemi. Dennis podobno ćwiczył jakieś sporty walki. — Co się dzieje? — spytała Agnieszka. Jacek, wskazując wzrokiem na pokój pełny licealistów, powiedział: — Młodość musi się wyszumieć. A starość musi się wyszurać. — Tu spojrzał na postać Dennisa, znikającą na schodach.”
“Szykuję sama śniadanie. Podaję tabletki. Raz, dwa, trzy… Toczą się tabletki, toczą… Helga patrzy na mnie
i mówi: „Wczoraj były inne”. Oczy wychodzą mi z orbit. Szczęka opada. Podchodzę do Helgi. Toczę tabletki. Raz, dwa, trzy… Mówię: „Takie same, takie same”. W odpowiedzi teoria spiskowa, że chcę ją otruć. Dar przekonywania, próba wzbudzenia zaufania, rezygnacja… Nagle ulga! Podopieczna odzyskuje na chwilkę zdrowy rozsądek. Połyka tabletki i pyta, gdzie tu jest recepcja. Chce zapłacić za pobyt w pensjonacie. Witaj, Demencjo!”
“Słyszał, że w muzeum wystawiono mercedesa z solidną ludzką kupą w miejscu gwiazdki na masce. Niech i tak będzie. Dla niektórych symbolem statusu są regularne wypróżnienia. Inni potrzebują najdroższego mieszkania, najnowszego samochodu albo największego jachtu, żeby się dobrze czuć. No i są jeszcze tacy (...) którzy pragną mieć absolutnie wszystko: władzę, ale bez poczucia obowiązku. Uznanie i szacunek, lecz przy zachowaniu anonimowości pozwalającej na swobodne ruchy. Rodzinę zapewniającą bezpieczne ramy, dzięki którym przekażą dalej swoje geny, lecz również nieograniczony dostęp do seksu poza czterema ścianami domu. Mieszkanie i samochód. Oraz zdrową kupę.”
“"Zwyczajnie zaniemówiłam. Ciężko jest cokolwiek z siebie wydu sić, gdy naprzeciwko ciebie stoi żona twojego ukochanego. Cała i zdrowa. Dlaczego pojawiła się dopiero teraz? Dlaczego posta nowiła akurat w tej chwili zatruć nam życie? Diego wpatruje się w nią jak w jakiś obrazek, a Miguel nerwowo ściąga brwi. A Maria? Po prostu podchodzi, chwyta mojego Diego za rękę, a ja stoje jak skończona idiotka, patrząc, jak zabiera mi mężczyznę. To już drugi raz. Już drugi raz odebrano mi drugą połówkę. Więcej nie zniosę." ”
“No bo… bo… bo dzieci ze szkoły uważają, że jestem dziwny! – Bo jesteś.
– Wcale że nie!!!
– Jesteś, Bożku, jesteś – odparł wujek Konrad ze stoickim spokojem, odchylając głowę, żeby spojrzeć w chabrowe oczy chłopca. – No i co się tak złościsz? Przecież w tym nie ma nic złego. Ani nic dobrego. Po prostu tak jest. I już. Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrzą godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów… albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki.”
“Nie myślisz o szczęściu i spełnieniu, kiedy głodujesz. Dobrze o tym pamiętać. Żyjesz w niewiarygodnym przepychu i gubisz się. Przejmujesz się takimi bzdurami jak życie wewnętrzne i równowaga ducha, zadowolenie i stosunki międzyludzkie. Nie masz pojęcia, jakie masz szczęście. Nie masz pojęcia, co oznacza głodować, patrzeć, jak zmieniasz się w żywy szkielet, bezradnie siedzieć i przyglądać się, jak ktoś, kogo kochasz, ktoś młody i zdrowy powoli umiera, a jednocześnie jakiś straszliwie pierwotny instynkt niemal każe ci się z tego cieszyć, ponieważ teraz dostaniesz kawałek chleba wystarczający na półtora kęsa, a nie tylko na jeden.”
“Zapisując tę stronice, zachowałem w jakimś stopniu zdrowe zmysły i autonomię, ale nie spisałem wszystkiego, co się tutaj wydarzyło. Niektórzy ludzie znajdują w sobie dosyć tchórzostwa, by utracić całe lata dzieciństwa. Spychają przykre sprawy do podświadomości, tak że z czasem zżera ich to pomału, od środka, drobnymi, bezbolesnymi ukąszeniami.
Taka koncepcja stłumienia to mój wzór. Pragnę zapomnieć zdarzenia nie do opisania, rozgrywające się w trakcie minionych (...) dni. Z ochotą zapłacę cenę w postaci okresów depresji, wściekłości i zaprzeczenia, którym przeznaczone jest nękać mnie w ciągu nadchodzących lat. Nic nie może być bardziej niszczące niż rzeczywiste wspomnienia tego, co ujrzałem i zrobiłem.”
“No bo co można powiedzieć matce, która pochowała syna – młodego, zdrowego, pełnego życia, uśmiechu i planów na przyszłość? Nic, absolutnie nic. Nie ma takich słów, które w czymś pomogą, do czegoś się przydadzą, coś zmienią. Mogą jedynie w jakimś stopniu łagodzić cierpienie, lecz nic go nie zlikwiduje.
Pomyślał, że jedyne, co można zrobić, to być obok osoby, która cierpi. Przyjść na herbatę, wysłuchać, zrobić zakupy, pomóc w jakichś innych codziennych czynnościach. Ludzie często unikają osób w żałobie, bo nie wiadomo, jak się zachować, czy wypada, nie chcą przeszkadzać, niepokoić. A właśnie należy przeszkadzać i niepokoić – taka osoba najwyżej poprosi o spokój, ale przynajmniej nie będzie czuła się skazana na samotną żałobę.”
“I tak, dopóki istnieje kobieta - ta wielka niespodzianka natury - dobro i zło nie mogą wzrastać osobno. Bo ona trwa i oślepia miłością, trzyma w swym ręku wrzeciono z nitką naszego losu, wlewa słodycz do pucharu goryczy i zatruwa zdrowe tchnienia życia fatalizmem pożądania. W którąkolwiek stronę byś się nie zwrócił, ona gotowa jest zawsze z tobą się spotkać. Jej słabość jest twoją siłą, jej siła zaś rozbraja cię. Z niej się wywodzisz i do niej powracasz. Ona jest twoim niewolnikiem, lecz więzi ciebie, na jej skinienie honor upada, zamki się otwierają i łamią się bariery. Jest bezkresna jak ocean, zmienna jak niebo, a imię jej - Nieprzewidziana. Mężu, nie próbuj uniknąć kobiety i jej miłości, bo gdziekolwiek byś przed nią uciekł, ona będzie twym losem, a cokolwiek zbudujesz, zbudujesz dla niej.”
“Cały okres waszego „szkolnego” dzieciństwa i młodości ( nie licząc przespanych, na ogól, nocy) wynosi około czterdzieści ośmiu tysięcy godzin. Z tego w szkole spędzacie średnio licząc, nieco ponad dwadzieścia tysięcy godzin. Na całą „Resztę życia” pozostaje więc wam szesnaście tysięcy godzin, z czego trzeba jeszcze odliczyć około ośmiu tysięcy godzin spędzonych nad lekcjami i zadani domowymi. Wychodzi więc, że w szkole i nad sprawami związanymi ze szkołą spędzacie prawie osiemdziesiąt dwa procent swojego dzieciństwa i wczesnej młodości. A teraz oprzytomniejcie sobie, że ten czas spędzacie w miejscu, na myśl o którym niejednokrotnie paw podchodzi wam do gardła ze strachu, i nad zajęciami, o których trudno powiedzieć, że należą do waszych ulubionych. Jest to szkodliwe dla zdrowe życie w permanentnym stresie, porównywalne do życia pilotów odrzutowców.”
“Przecież po obu stronach jest głęboka woda i wystarczy jeden błąd w ocenie sytuacji, aby nas wszystkich załatwić. (...) Wiedziałem, że gdybym ja siedział za kółkiem, to na pewno rozważałbym możliwość - czy wręcz celowość - posłania całego towarzystwa na dno. A czasem od samych takich rozważań to, co możliwe, staje się realne. Joanny d'Arc nie bujają same w obłokach: na drugim krańcu huśtawkowej deski zawsze usadowi się jakiś Hitler. Dobro i zło. Stara, znana opowieść. Ale jakoś żaden z kierowców nigdy nie wysypał nas do morza. Widocznie zamiast myśleć o tym, myśleli o ratach za samochód, wynikach meczów baseballowych (...). W całym tym zasranym interesie nie było ani jednego prawdziwego mężczyzny. W efekcie do pracy zawsze docierałem niezupełnie zdrowy, ale przynajmniej cały. Co pokazuje, dlaczego Schumann jest tu bardziej na rzeczy niż Szostakowicz...”
“Gdy dwoje jakichkolwiek ludzi (lub dwie grupy) koegzystuje, musi nieuchronnie dochodzić do konfliktu ponieważ ludzie są inni, myślą inaczej, mają różne potrzeby, zainteresowania, życzenia, które czasem są sprzeczne. Dlatego konflikt nie jest z konieczności zły – istnieje jako rzeczywistość we wszystkich stosunkach. Faktycznie relacje bez widocznego konfliktu mogą być mniej zdrowe, niż te, gdzie często dochodzi do konfliktów. Konflikt jest chwilą prawdy relacji między rodzicami a dzieckiem – próbą zdrowia, kryzysem, który może was osłabić lub umocnić, rozstrzygającym wydarzeniem, które może przyniesie ze sobą trwałą nienawiść, narastającą wrogość, psychologiczne blizny. Konflikty mogą ludzi rozdzielać lub pociągać do ściślejszej oraz bardziej zażyłej zgody; zawierają ziarno zniszczenia i ziarno większej jedności; mogą prowadzić do zaciętej walki lub głębszego wzajemnego zrozumienia. Sposób uporania się z konfliktami jest może najbardziej decydującym czynnikiem dla stosunków między rodzicami i dzieckiem”
“Ewa posmutniała. Paweł nie umiał jej pocieszyć. Pomyślał sobie, że zamiast niego powinien tutaj siedzieć Szymon. Czemu nie walczył o Ewę jak mężczyzna? Dlaczego wyręczał się nim? Co za poroniony pomysł mu przyszedł do głowy. Na jaki kiepski koncept wpadł. Podstępne zapłodnienie kobiety celem zdobycia jej miłości. A może jednak Szymon nie był taki głupi. Był słaby, ale przewidujący. Zakładał porażkę i łamał reguły gry. Gdyby Ewa urodziła dziecko, ich dziecko, ono by ich ze sobą związało. Chcąc nie chcąc Ewa musiałaby się pogodzić z jakąś formą współżycia z Szymonem. W pewnym sensie Szymon miałby ją w garści. Dlatego Ewa wybrała Pawła, nieświadomego, przypadkowego dawcę spermy. To, że jest od niej dziesięć lat młodszy, to jeszcze lepiej. Ma zdrowe plemniki, bez wad genetycznych. Różnica wieku była okolicznością sprzyjającą z jeszcze innego powodu. Przy dużej różnicy wieku nie wchodziło w rachubę uczucie, które by wszystko skomplikowało.”
“Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć o tym, jak żyć, co robić i jak postępować, nauczyłem się w przedszkolu. Mądrość nie znajdowała się na szczycie wiedzy zdobytej w szkole średniej, ale w piaskownicy niedzielnej szkółki. Tam się nauczyłem, że trzeba: dzielić wszystko, postępować uczciwie, nie bić innych, odkładać na miejsce każdą znalezioną rzecz, sprzątać po sobie, nie brać nic, co do mnie nie należy, powiedzieć "przepraszam", jeśli się kogoś uraziło, myć ręce przed jedzeniem, spuszczać wodę, jeść ciepłe bułeczki i popijać zimnym mlekiem, prowadzić zrównoważone życie, trochę się uczyć i trochę myśleć, malować i rysować, i śpiewać, i tańczyć, i bawić się, i codziennie trochę popracować, po południu zdrzemnąć się. A kiedy wyjdziesz z domu, uważaj na ruch, trzymaj ręce i kij przy sobie. Zwracaj uwagę, jak cudowne jest wszystko, co ciebie otacza Zapamiętaj też to ważne słowo, jedno z pierwszych, jakiego się nauczyłeś: PATRZ. Wszystko to, co trzeba wiedzieć, gdzieś istnieje. Niepodważalne reguły i miłość, i troska o higienę. Ekologia i polityka, i równość wszystkich, i zdrowe życie.”
“- Proszę mi opowiedzieć o zamkach. Dlaczego kazała je pani zamontować?
Zastałam w mieszkaniu otwarte okno, uchylone drzwi, przekrzywione żaluzje. Niby nic wielkiego, lecz mimo to się zaniepokoiłam i nie potrafiłam sobie wmówić, że to tylko wiatr. Mój zdrowy rozsądek przypominał ducha - w jednej sekundzie był, w drugiej znikał. Całkowicie. Jakby rozpływał się w powietrzu. Zastanawiałam się, czy w domu nie ma tajemnych wejść i korytarzy, jak w starej nawiedzonej posiadłości. Czasem przyłapywałam się na szukaniu na ścianach i podłogach śladów po nieproszoych gościach, ale oczywiście nigdy ich nie znalazłam.
- Chciałam być bezpieczna.
- Czuła się pani zagrożona? Czyżby ktoś pani goził?
- Nie, nic podobnego. Przez większość czasu mieszkałam sama; to były wyłącznie środki ostrożności.
- Czy w ciągu ostatnich dni przed zaginięciem córki wydarzyło się coś dziwnego?
Pewnego razu pościel na moim łózku była skłębiona, jakby jakiś nadprzyrodzony gość ośmielił się w nim położyć pod moją nieobecność. Innego dnia po powrocie do domu zauważyłam, że lustro wisi krzywo. Czyżbym to sobie wyobraziła, czyżby moje postrzganie świata było zaburzone? Moja pierwsza myśl brzmiała: ,,Ktoś tu jest", ale dom był pusty, więc ją od siebie odsunęłam.
- Nic takiego sobie nie przypominam - mówię.”
“Alkohol poluzował jej więzy. Czuła się swobodnie. Była wolna. Zaczerwieniona i spocona, tańczyła szybko, wyzbyta zahamowań. Zachłannie, jakby nadrabiała jednocześnie i przeszłość, i przyszłość. Żegnała się z Pawłem i z tym wszystkim, czego więcej nie będzie.
Paweł wąchał delikatny zapach jej potu, perfum, szamponu do włosów. Była piękna. Jeszcze przez jedną chwilę była piękna. I młoda. Oczywiście jak na swój wiek.
Usiedli, by odetchnąć. Paweł nie chciał, aby Ewa odchorowała tę noc. Nie była nastolatką. Spędziła tydzień w szpitalu. Bał się o nią, aby się nie przeforsowała.
Ogrzany sok pomarańczowy nie smakował dobrze. Mdły, słodkawy, słabo gasił pragnienie.
– Chcę pić – powiedziała Ewa. – Zamów dla mnie nowego drinka.
– Może napijesz się soku pomarańczowego? Świeżo wyciśnięty z dojrzałych owoców. Schłodzony idealnie gasi pragnienie. Bardzo zdrowy.
– Wolę Śmierć po południu.
– Jak chcesz, ale...
– Dziękuję, że się o mnie troszczysz. Wiem, że nie powinnam pić alkoholu, bo mam łuszczycę.
– Nie zauważyłem.
– Nie udawaj. Widziałeś blizny. Jestem w tej chwili wyleczona, ale moja przyjaciółka powróci. Prędzej czy później. Nie masz pojęcia, jak rozgoniona łuszczyca paskudnie wygląda. Brzydziłbyś się mnie dotknąć.”
“Mieszkanie stanowiło w PRL – podobnie jak dzisiaj – jeden z głównych życiowych problemów do załatwienia, ale wówczas tego nie ukrywano, i było ono głównym celem oszczędzania. Badania nad problemami nowożeńców z lat 80. wykazywały, że mieszkanie znajduje się na pierwszym miejscu. Niemożność zdobycia własnego dachu nad głową przyczyniała się do podjęcia decyzji o zmianie miejsca pracy i zamieszkania. Mieszkalnictwo PRL z porównawczej historycznej refleksji w stosunku do prawicowej cenzurki propagandowej wychodzi z oceną znacznie poprawioną. Próby ukazania budownictwa mieszkaniowego przed 1989 rokiem jako niesprawnego, totalitarnego dziwoląga okazują się chybione. Z jednej strony sytuacja w tym zakresie skokowo się poprawiła w stosunku do warunków przedwojennych, z drugiej Polska po 1944 roku wykorzystywała przydatne w warunkach kraju biednego najnowocześniejsze rozwiązania architektoniczne, urbanistyczne i cywilizacyjne Zachodu. Należy wręcz powiedzieć, że budownictwo było przeinwestowane w stosunku do stopnia zamożności kraju, co nie oznacza, że było wystarczające wobec potrzeb. Upada też teoria, że kwintesencją zdrowego mieszkalnictwa są mieszkania własnościowe, bo nawet w najbogatszych krajach Zachodu znaczną część mieszkańców stać jedynie na wynajem mieszkania. Jest to już od wieków dosyć oczywisty stan rzeczy i próby całkowicie komercyjnej organizacji mieszkalnictwa w III RP spaliły na panewce. Dariusz Łukasiewicz, Od braku mieszkań socjalnych do braku pieniędzy na mieszkania komercyjne. Mieszkalnictwo w PRL Po stalinowskim, socrealistycznym interwale (choć i wtedy mieliśmy „bikiniarzy” czy „zakonspirowane” kluby jazzowe, „Przekrój”, a do 1953 roku „Tygodnik Powszechny”) nastąpiła istna eksplozja kulturalna. Zarówno kultury masowej, jak i „wyższą” zwanej. Zacznijmy od tej pierwszej. Stefan Kisielewski zwykł mawiać, że socrealizm skończył się definitywnie wraz z Karin Stanek, którą zresztą bardzo lubił. Jimmy Joe czy Malowana lala były jednak tylko kamyczkami w lawinie naśladownictwa muzyki zachodniej czy importu jej samej. Polska inwencja stawiła jak zwykle czoło trudnościom technicznym. W braku płyt słuchano Chubby’ego Checkera, Kinksów, Otisa Reddinga, boskiego Elvisa, Procol Harum i Smokeya Robinsona… z tak zwanych pocztówek dźwiękowych. To już, prócz awansu technologicznego (gdzież te pocztówki i winyle?), się nie zmieniło. Zachód zatriumfował w stu procentach. W listopadzie 1965 roku koncertowali w Warszawie The Animals, w kwietniu 1967 Rolling Stonesi. Rzecz nie do pomyślenia w innych KDL [kraje demokracji ludowej]! Jak grzyby po deszczu rodziły się nasze zespoły rockowe… Ludwik Stomma, PRL PO LATACH. Polska Ludowa, w której wzrastałem ”
“Bądźcie zdrowi. Gdziekolwiek zawędrujecie, bądźcie zdrowi i niech Was gniazda Wasze przyjmą szczęśliwych u kresu podróży!”
“"Dopóki żyjemy i jesteśmy zdrowi, wszystko samo się ułoży."”
“Zdrowia psychicznego nie da się określać zerojedynkowo, w kategoriach: albo jesteśmy zdrowi, albo chorzy.”
“...zdrowi ludzie nie dręczą innych, za to z zasady robią to ci, którzy sami doświadczyli dręczenia.”
“Pandemia dała się Malwinie we znaki przede wszystkim emocjonalnie. I prawdopodobnie zdrowotnie, choć tego wolała nie sprawdzać.”
“Tylko psychopatom udaje się żyć bez poczucia winy i wstydu. Zdrowi ludzie mają dylematy natury moralnej.”
“Pewna kobieta miała siedmiu synów, wszyscy byli udani, silni i zdrowi, tylko jeden, najmłodszy, pogrobowiec, był delikatnym i marzycielskim dzieckiem.”
“Życie zachowuje wszystko w naturalnej równowadze, bo skąd byśmy wiedzieli, że jesteśmy szczęśliwi, gdybyśmy czasem nie byli smutni?Albo zdrowi, gdybyśmy nigdy nie chorowali?”