Projekt Mefisto

Opinię napisałem jakieś 40 stron przed zakończeniem lektury. Po skończeniu musiałem ją nieco zmienić, obniżając ocenę końcową. W tej książce Marcin Mortka prezentuje rodzimą wersję "Sklepiku z marzeniami" Kinga, opisując przygody diabła Zygmunta, który przyjeżdża do małej polskiej miejscowości o wdzięcznej nazwie Wypluty w celu przeciągnięcia jej mieszkańców na ciemną stronę mocy. Robi to jednak w sposób znacznie mniej elegancki i subtelny niż Leland Gaunt, posługując się nowoczesnymi technikami marketingowymi, tanią psychologią, wiedzą wyniesioną z piekielnych szkoleń, kilkoma magicznymi gadżetami i siłą oddziaływania umysłu.
Na początku uznałem, że ta książka to moja wielka pomyłka zakupowa. Przede wszystkim dlatego, że autor bardzo wiarygodnie wcisnął fabułę w polską małomiasteczkową rzeczywistość. Polska wyziera z każdej stronicy i pokazuje niezbyt atrakcyjną twarz, na której wyraźnie widać różne nieszczęścia, które nas otaczają, od fanatyzmów religijnych, przez chamstwo, pijaństwo i buractwo, do beznadziei codziennego życia. Być może wierność odwzorowania społeczeństwa powinienem uznawać za zaletę książki, ale nie po to przecież kupuję fantastykę, by rozkoszować się opisami świata niczym nie odróżniającego się od tego, który mogę obejrzeć za każdym razem, gdy idę do sklepu czy na pocztę w moim miasteczku. Tak przynajmniej myślałem. Mortka doskonale oddał klimat typowego polskiego zadupia i nawet czasami udawało mu się niektóre absurdy naszej codzienności pokazać w sp...