Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dwojka", znaleziono 32

We dwójkę jest zawsze weselej.
To doprawdy nienormalne, że dwójka zakochanych w sobie ludzi nie ma czasu na miłość
Widocznie jesteśmy dwójką rozbitków, która zamiast płynąć do przodu, chwilowo dryfuje po wodach życia i łapie oddech.
Nie wierzono "dwójce" nie wierzono ambasadorom, bo wierzono w gwiazdy. Wierzono w dobre prawo do życia dobrej polskiej nacji.
...kiedy nie rozumiesz mężczyzny, który dał ci dwójkę dzieci i z którym masz spędzić resztę życia- tak, wtedy masz powody, żeby się bać.
Na stare lata Teodorek zakupił w Polsce mały dworek, bo w owym czasie żyć zamierzał w sąsiedztwie miasta Sandomierza.
Prawdziwy potwór z piekla rodem nawiedził miasto, dla własnej przyjemności zamordował cztery osoby, w tym dwójkę dzieci, i rozplyną się w powietrzu.
Byliśmy dwójką młodych ludzi, których połączyła tragedia. Rozumieliśmy się bez słów i byliśmy dla siebie jak koła ratunkowe, które utrzymywały nas na powierzchni. Razem przeciw światu.
W Polsce kościelni dostojnicy żyli jak siedemnastowieczni magnaci, mieli swoje rezydencje, dworki, pałace i problemy szarego człowieka były dla nich czymś nieistotnym. Pyłkiem na butach.
Jako ojciec dwójki trzynastolatków próbował walczyć z ich uzależnieniem od wirtualnego świata. Na przykład urządzając rodzinne wycieczki, podczas których starał się zainteresować dzieci otaczającym je światem.
- No właśnie - wtrącił Dwójka z niepokojem. - Odnośnie do tej kultury. Cztery lata temu mieliśmy już mór na owce, a potem pojawił się świerzb. I podagra. Nie chcemy, żeby rozwinęło się coś nowego.
Jednak teraz, gdy siedzę z dwójką najbliższych mi osób, okazuje się, że wcale nie potrzebuję do szczęścia tłumów. Wystarczy, że będę miała przy sobie dwie cudowne osoby, które w pełni mnie rozumieją i akceptują.
Pozostający ciągle za cofającym się kolegą bandzior oblał się potem. Skamieniał. Przez jego głowę przetaczała się jedna myśl. Już po nas! Kiedy organizowali ten skok, nie brali pod uwagę tego, że mogą natknąć się tu na szefa lokalnej mafii. To miała być prosta akcja. Obrabowanie kasy dworcowej zaraz po minięciu popołudniowych godzin szczytu plus do tego napiwek w postaci fantów zebranych od tej garstki ludzi oczekujących na swój pociąg. Było to o tyle proste, że dworce nie posiadały żadnej ochrony czy alarmu. Ta dwójka zawsze wybierała właśnie takie miejsca swoich napadów. Oczywiście utarg nie był tak duży, jak gdyby obrabowali bank, ale i ryzyko było znikome. Aż do tej chwili.
- Ale wiesz, że rozmowy o emocjach dla faceta tuż po dwudziestce są jak wystawienie wampira na słońce?
- Teraz to wiem. Choć niektórzy mężczyźni pozostają w kwestii emocji wampirami, nawet gdy dawno już nie mają dwójki z przodu.
Pomyślał, że nic dobrego tego przymierza nie będzie. Wiedział, że tylko w pojedynkę można zachować prawdziwe milczenie, a gdy jest się we dwójkę, pojawia się pokusa dzielenia się informacjami. Wiedział też, że hołd lepiej oddaje się w grupie.
Kiedy jesteśmy razem, ona nie ma osiemnastu lat, a ja nie mam trzydziestu czterech. Jesteśmy tylko dwójką ludzi, którzy świetnie się ze sobą dogadują, rozśmieszają się, dbają o siebie i jest między nami nieziemska chemia.
Dzieliłam z siostrą dziedz­ictwo przemil­czanych słów, zanied­banych gestów, odmówionej troski. I spo­rady­czne, nieoczeki­wane chwile uwagi. Byłyśmy córkami bez żadnej matki. Nadal jesteśmy i na za­wsze zostaniemy dwójką uciekinierek.
Anetka miała czterdzieści lat i dwójkę dzieci z piekła rodem, które należałoby utopić, spalić i dla pewności odciąć im głowy, a dodatkowo wbić w serca osikowe kołki i to zanim pociechy sfajczą dom z nimi wszystkimi w środku albo zamordują ich we śnie.
szwadron jedzie dwójkami i ćwiczy podawanie rozkazów dalej, przy czym mówiony półgłosem rozkaz ma być przekazany z ust do ust. I tak kiedy padnie od czoła kolumny: "Wachmistrz do przodu!", to na końcu oddziału będzie to brzmiało: "Trafisz do grobu!" - albo coś w tym rodzaju. W taki właśnie sposób powstaje historia świata.
Czy książę mógł jej nie kochać? Czy jakikolwiek mężczyzna mógł jej nie kochać? Ponownie wyszła za mąż za Szkota i dała mu trzech synów. Jej najstarsza córka z drugiego małżeństwa była mężatką z dwójką dzieci. Tak wiele osiągnęła w czasie tych dwudziestu lat, podczas gdy on miał tylko wspomnienia o niej. Do tej pory mu to wystarczało.
Na ulicy stał wielki czarny samochód - nazywany krukiem. Milicjanci otworzyli mi drzwi i usiadłam pomiędzy dwójką z nich. Samochód przejechał wąskimi uliczkami Arbatu, przeciął plac Maneżowy i zatrzymał się na placu Dzierżyńskiego, pod numerem trzy - przed budzącym postrach kompleksem penitencjarnym zwanym Łubianką.
- jak pańcia zostanie księżniczką, to sobie dopiero pożyjemy. Będziemy sobie spali do południa, potem sobie wstaniemy, polewki wypijemy. Potem pańcia cię na dworek wypuści, a sama sobie poleży ze dwie godzinki albo może i trzy. Potem wrócisz, obiadek nam podadzą i tak cały Boży dzień będziemy się opierdalać, aż miło.
Gospodarze rozprzedali swoją ziemię na działki budowlane, więc sprowadziło się tu wielu miastowych, którzy przytłoczyli swoją obecnością dawną, wiejską społeczność. Żyli w swoich małych "dworkach" nowym życiem wyznaczanym innym, niezrozumiałym dla Hoca rytmem: koszenie trawników, grill, narodziny dziecka, spłata kredytu, zakup nowego samochodu, rozwód.
– Jesteś cała? - zapytał spanikowany.
– Tak – odparłam, rzucając mu się na szyję, byłam przerażona. – Patrick mnie uratował, wjechał pomiędzy nas – odpowiedziałam szybko i zabrałam się za otwieranie drzwi kierowcy. Ze zdenerwowania nie mogłam jednak ich otworzyć. Przed oczami miałam tylko jego żonę. Miał dwójkę dzieci, a postanowił narażać się dla mnie. Adam przesunął mnie delikatnie i jednocześnie stanowczo i pospiesznie otworzył drzwi SUV-a.
"Chwila - powiedziałam i usiadłam naprzeciwko niej. - Tak, mam kochanka i wciąż jestem twoją córką. Nie jestem kimś gorszym, bo się zakochałam. Jestem kimś lepszym, bo w końcu poczułam się kobietą. Stra ciłam dwójkę dzieci, mój mąż okazał się pieprzonym sa dystą, a ty masz czelność wyrzucać mi fakt, że kocham się nocami z kimś, kto mnie uszczęśliwia?!"
- Nie, Merit. To był tylko przykład. Mówię jedynie, że ta sama sytuacja może przydarzyć się dwójce ludzi, ale to nie oznacza, że doświadczą z jej powodu jednakiego stresu. Każdy z nas przywykł do określonej ilości stresu. Pewnie czułaś taki sam stres w kwestii sytuacji rodzinnej, jaki czasem odczuwam ja, choć te dwa stresy są na różnych poziomach. Ale nie jesteś przez to słabsza. Nie jesteś zołzą. Jesteśmy tylko innymi osobami o dwóch różnych bagażach doświadczeń.
A wie pani co ja myślę? Że to jest tak, że los obdarowuje nas dokładnie tym, czego się spodziewamy, ot co! Dlatego dopuszczam do siebie tylko pozytywne myśli. U mnie to działa. Mam dom, żonę, dwójkę dzieci i pracę, od wielu lat tę samą. I mam święty spokój, bo dokładnie tego chcę i do tego dążę. Zresztą obojętne jest, w co wierzymy, czasem po prostu trzeba unieść głowę i przeć do przodu, nieważne jak, nieważne ile błędów się popełni. Proszę nie przespać życia. Jest tylko jedno.
- Jak ty szkolisz swoich żołnierzy ? - zwracam się zdumiona do Ivo.
- Możesz naprawić moje błędy. - Uśmiecha się , siadając na moim krześle. - Możesz zająć się codziennym treningiem ich wszystkich, jeśli chcesz.
Nie komentuję jego słów, tylko odwracam się do trójki mężczyzn i ich żywego manekina.
- Jeden niech przejdzie na plecy, dwójka zajmie się ramionami . Pokaże wam , jak to się robi , na klatce piersiowej . Macie sprzęt ? - Wyciągają swoje noże i uśmiechają się radośnie. - No to zaczynamy.
Jak się później okazuje, w grupie znajduje się również mężczyzna, który bacznie przygląda się dziewczynie i analizuje każdy jej ruch. Jest to Orlando, darzący dziewczynę głębokim uczuciem i starający się ją chronić na każdym kroku. Ich kontakt zaczyna się pogłębiać w momencie, kiedy drużyna rusza na misję, próbuje ominąć inne bazy, i okazuje się, że dotarcie do głównej siedziby jest utrudnione. Dziewczyna ma nadzieję, że nowo poznane osoby pomogą jej odnaleźć jej Anioła, który miał ją ocalić, a został sam w dziwnym miejscu. Wykorzystując uczucie Orlanda do niej, błaga, by on zaprowadził ją bezpośrednio do bazy i jest przekonana, że jeżeli ruszą we dwójkę, ominą wszystkie przeszkody i pozostaną niezauważeni. Mężczyzna początkowo protestuje, bo wie, jak bardzo jest to ryzykowne zadanie, jednak jest w niej bardzo zakochany i uważa, że nie może pozwolić jej wędrować samej.
Ania miała  dwójkę dzieci, chłopców. Jeden miał może pięć lat, drugi niespełna rok. Pięciolatek czuł sympatię do polskiej opiekunki. Był jej  ciekaw. Gdy zaproszona na jego urodziny wręczyłam mu urodzinowe pudełeczko z misiami Haribo, na zawsze pozostałam w jego  sercu. Zostawił ojca skręcającego urodzinowy rower. Otworzył  pudełeczko, a wtedy wysypały się misie. On ucieszony zbierał je,  mówiąc: „Aż tyle?”. Świat poza misiami Haribo na chwilę przestał dla niego istnieć. To on czynił nasze spacery znośnymi. A nawet przyjemnymi. Spotykaliśmy się w parku pod zamkiem i chodziliśmy dróżkami w normalnym tempie. Chłopiec zrywał dla nas  kwiaty. Raz stokrotkę dostawała Aleksandra, raz ja. Cieszył się  przy tym i pilnował, żeby każda z nas dostała po równo.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl