Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "samo z pelne", znaleziono 63

Jestem tak samo w twoich rękach, jak ty jesteś w moich. Jestem tak samo zaniepokojony, choć pewnie nie tak odporny jak ty, i nie potrafię się odnaleźć w tej sytuacji.
Pewnego dnia takiego jak inne wszystko się zmienia. Dowiadujemy się o czyjejś śmierci, o narodzinach, i odtąd nic już nie będzie takie samo.
Ja jestem pewna, że w każdym wieku można kochać. Nieważne czy masz lat trzydzieści, czy siedemdziesiąt. I zawsze jest tak samo.
Są pewne wartości w życiu, choćby takie jak samo życie, które trzeba starać się ocalić, nawet za cenę nadludzkich wysiłków.
Nasza przyszłość jest niepewna, a moje życie ma nieznaną datę ważności, ale czy to samo nie tyczy się innych ludzi?
To pewnie taki zły czas, ale potem będzie lepiej. Bo zawsze kiedyś jest lepiej. Nigdy nie jest tak, żeby wciąż było tak samo źle.
Dziadek mawiał, że ludzie zazwyczaj oszukują się, wspominając własną przeszłość. Pewnie tak samo dzieje się z historiami powtarzanymi na mieście.
Czasem pakujemy stare rzeczy i chowamy je na strychu, nigdy nie zamierzając ich wyjmować, ale nie potrafimy się ich pozbyć. Pewnie tak samo jak marzeń.
Nie dziwię ci się chłopie. Miałem, cholera, tak samo. Pewnie masz mnie teraz za niezłego krótasa, że każę ci spinać poślady po wczorajszych wydarzeniach.
W głębi duszy, Tannerze Jamesie Allardzie - szepczę, zarzucając mu ręce na kark- jesteś tak samo szalony jak ja, prawda?
- W pewnych sprawach nawet bardziej, niż myślisz
BYCIE WIECZNYM jest w pewnym sensie sprzecznością samą w sobie, bo oznacza osadzenie wieczności w czasie teraźniejszym, który jest czymś chwilowym (...) wieczność zaś jest czymś, co rozciąga się poza obecną chwilę (...).
Pokora to jest coś, czego się uczę i modlę się o to. Pokora jest dla mnie ważna, bo nadal bywam narwany i głowa potrafi mi się zapalić. Na samą myśl o pewnych rzeczach aż się trzęsę. Ale modlę się i to pomaga.
Największą radość w pisaniu daje mi samo tworzenie: nowego świata, nowych zasad w nim panujących, nowej mitologii. Tak, mitologia to w pewnym sensie zdecydowanie moja rzecz.
Szanowała swego męża tak samo, jak szanowała instytucję Poczty Państwowej, czyli jako coś potężnego, bezpiecznego i pewnego. I choć zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest on człowiekiem wielu talentów, ceniła sobie jego abstrakcyjną wartość jako mężczyzny.
Rodzeństwo nie było pewne, czy odezwała się Jasia, czy Stasia. Miały identyczne ubrania i rowery. Nawet ich głosy brzmiały tak samo. Na dodatek obie zamówiły lody czekoladowe. Gdy się na nie patrzyło, można było dostać oczopląsu.
-Prędzej to ona kogoś torturowała-(...)-Pewnie litościwie zabiła ofiarę, kiedy zobaczyła, że się zbliżamy.-(...)-No dobra, to kto chce iść się spotkać z ta sympatyczną młodą damą"?
Nie ma sensu tracić życia na rozpamiętywanie przeszłości. Tak samo jak nie ma sensu martwić się przyszłością, skoro nie możemy być pewni, czy w ogóle czeka na nas jakakolwiek. Liczy się tylko teraz. – Marta zastanowiła się przez moment. – (...) Przyszłość? Sama pani wie. Co tu mówić o przyszłości w czasie wojny.
Wystarczy ustawić naprzeciw siebie dwa lustra, a będą odbijały siebie nawzajem. Coraz mniejsze i mniej wyraźne, lecz jedno nie zniknie sprzed drugiego. Tak samo jest z pewnymi wspomnieniami. Nie potrafią uciec od pierwszego wrażenia, z którym powiązane jest to straszne wspomnienie.
Obaj pracowali w służbach mundurowych, które aż tak się od siebie nie różniły: te same problemy, te same głupie i niepotrzebne dokumenty do przygotowania i to samo poczucie obowiązku, które nie pozwala rzucić wszystkiego w cholerę. No, ale strażaka pewnie nikt nigdy nie nazwał „jebanym psem”.
Jorgen ma tylko metr siedemdziesiąt wzrostu, a więc dokładnie tyle samo co mama, nie jest więc olbrzymem jak na dorosłego mężczyznę. Wiele osób uznałoby taki niski wzrost za pewne upośledzenie, a skoro tak, to nie jest ono jedyne, ponieważ Jorgen jest jeszcze dodatkowo rudzielcem.
Ścigamy pewne stworzenie – zaczął żołnierz, wzdychając. - Wampira. - W krasnoludzkiej siedzibie? A co my mamy z tym wspólnego? – przerwał mu Dolthrasir. - Zaraz, zaraz. – Otóż Coleman, ten pieprzony wampir, wyssał krew z pewnej szlachetnej damy, córki znaczącego kupca z Przygórza, który jednocześnie zasiada w magistracie.
"Świadomość tego, że jest się dobrym, to nie wszystko. W pewnym momencie chcesz, żeby dostrzegł to też ktoś inny. Kiedy docenia cię ktoś, kogo podziwiasz, zmienia to sposób, w jaki postrzegasz samą siebie. [...] Nic nie daje większego kopa. Naprawdę tak sądzę.
Wszyscy chcą, by ktoś potrzymał przed nimi właściwe lustro."
Zapewnienie sobie bezpieczeństwa to żadne tchórzostwo! Tak samo jak wola życia i przetrwania. To prawo przynależne nam wszystkim od urodzenia. Prawdziwym tchórzostwem byłoby nie domagać się tego prawa i go nie bronić.
Pewien starszy mężczyzna powiedział mi dzisiaj, że naszym obowiązkiem jest dać świadectwo. I miał rację. Ale to będzie możliwe tylko wtedy, jeśli przeżyjemy.
...sprawdzić, porównać, dotknąć, powąchać, poczuć... Bez tego nie da się świata opisać. Nie byłem pewny, czy bez tego nie da się świata opisać. Nawet zdawało mi się, że wprost przeciwnie, bez tego można znacznie lepiej i ciekawiej świat opisać, bo nic nie ogranicza piszącego, żadne znane przedmioty, krajobrazy, twarze, idee i okoliczności, żaden terror psychiczny, żadna dyktatura faktów, wszystko się stwarza samo przez się, jakby samo w samym sobie i we własnym stawaniu się stawało, w jednym niepowtarzalnym akcie samoorganizacji, w którym przemawia przez nas inna, nieznana dotąd rzeczywistość.
Dziwny jest ten świat. Kiedy o niezwykłych rzeczach mówi jakiś szanowany profesor, to jest szanowany. Ale niech to samo, tylko inaczej, bo pewnie przy użyciu niefachowego słownictwa, powie zwykły człowiek, to już jest psychicznie chory. Bo prostak, nawet jeśli coś wie, to przecież nie może wiedzieć czegoś, czego trzeba się dowiedzieć dopiero na podstawie wieloletnich badań naukowych.
"Pomyślałam, że psychika ludzka jest tak samo delikatna, jak te filiżanki. Życie odciska na człowieku jeszcze większe piętno niż czas na kruchej porcelanie. Każdego dnia trzeba dbać o drugiego, szczególnie bliskiego ci człowieka. Gdy go zranisz, to pewnie jego duszę da się posklejać, ale rysy, czasem bardzo głębokie, pozostaną na zawsze."
Kawa faktycznie była mocna i gorzka, aż wykręcała pysk. Taką lubił. Zaczął się rozglądać za paczką papierosów, ale nigdzie jej nie widział. Pewnie wczoraj wypalił całą. Mógłby sięgnąć po elektronicznego papierosa. Miał gdzieś tutaj, ale nie lubił. Dla niego to było jak dymanie w gumce - niby prawie to samo, ale przyjemność minimalna.
Ten cierpi, kto kocha bardziej. Kto kocha mniej? Kto kocha bardziej? Cierpi… Cierpi? Czasem tamte matki słowa odzywały się w niej. Ich to nie dotyczyło. Oboje kochali tak samo mocno. Była tego pewna. Na sto procent! Ich miłość będzie dojrzewać, ewoluować. Będą poznawać jej inne oblicza, nowe, nieznane. I będą nią zafascynowani, jak smakowitym, starym winem.
Gdy siedzę obok osoby z mojego pokolenia i mówię: "Czy pamiętasz to czy tamto?", słowa, których używam, dotykają pewnych wydarzeń w pamięci mojego sąsiada i powietrze między nami ożywa, zasłuchane i czujne. Kiedy zadaję to samo pytanie osobie z młodszego pokolenia, cała sytuacja przypomina rzucanie kamieniami w morze.
-Ty wiesz, jak ja gadom sadła za skórę zaleję albo coś spsocę, to lżej mi parę dni, a potem to samo. Zeszłym razem czekałem w Smoleńsku na peronie. Przyszedł pociąg do Mińska. Wtem podchodzi do mnie jakiś kraskom. Pyta, czy to pociąg do Moskwy? A jakżde - mówię - do Moskwy. Kraskom szoruje do wagonu. Potem tak samo wpakowałem do pociągu eskortę z aresztowanymi i komsomolską wycieczkę. Niech jadą gady do czarciej mamy. Pewnie klęli mnie potem paskudnie. A mnie jakby kto duszę masłem posmarował.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl