Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jako czasu", znaleziono 4726

Wiesz co… nauczyłam się, że ludzie są jak książki. Kiepską poznasz od razu i wiesz, że nie warta jest zachodu. Czasem masz nadzieję, że może się zmieni, ale to tak nie działa i kończy się zawodem. Tylko z dobrą i wartościową warto brnąć do końca. I widzisz… on jest dla mnie jak ta kiepska książka, nic o nim nie wiem, ale też nie zamierzam się dowiadywać.
– Fragmentem nie ocenisz całości.
– Nie, ale poznam klimat i ocenię, czy mi pasuje, czy nie.
Mocno pamiętamy o przygotowaniu posiłków, obowiązkach w pracy, godzinach odwiezienia dzieci na korepetycje, do szkoły muzycznej, na basen, na naukę języka, do klubu jeździeckiego, pamiętamy o wymianie oleju, opon, klocków hamulcowych w samochodzie, pielęgnujemy trawniki, kwietniki, naprawiamy ogrodzenia, dachy, ale nie mamy czasu i sił na łagodność, uprzejmość, delikatność...
W Bangladeszu niechętnym okiem patrzy się na kobiety uczące się pływać, co drastycznie obniża ich szanse na przetrwanie powodzi. Do tego dochodzi zakaz opuszczania domu przez kobiety bez męskiego krewnego. Skutek jest taki, że po uderzeniu cyklonu kobiety tracą cenny czas na ewakuację, czekając na przybycie męskiego krewnego, by ten zabrał je w bezpieczne miejsce.
Bo w naszym życiu mam na myśli nie życie w ogóle, tylko życie w dzisiejszych czasach i w tym kraju- nigdy nie oddajemy się temu, co nas naprawdę pociąga. (...) Widzicie, każdy z nas ma swojego diabła, który siedzi nam na karku i zapędza do wykonywania wiecznie tych samych, idiotycznych czynności. W rezultacie znajdujemy czas na wszystko, wyjąwszy sprawy i rzeczy naprawdę czegoś warte.
Nie popadajcie tylko w skrajność i nie haujcie jak niewolnice. Ustalcie sobie stałe godziny pracy i zabawy, sprawcie, by każdy dzień był zarazem użyteczny i przyjemny, i udowodnijcie, że rozumiecie wartość czasu wykorzystując go właściwie. A wtedy młodość będzie cudowna, starość przyniesie niewiele żalu, a życie mimo biedy okaże się pięknym sukcesem.
Jak Boga kocham! Ot co myślę: czasem naprawdę mi się zdaje, że rosyjski człowiek to jakiś człowiek przepadły. Wszystko chce zrobić i nic nie może. Wciąż myślisz: od jutra zacznę nowe życie, od jutra przejdę na dietę. Nic z tego, wieczorem tego samego dnia obeżresz się tak, że tylko oczami mrugasz i język ci się nie obraca. Siedzisz jak sowa, gapisz się na wszystkich. Naprawdę! I wszystko tak.
Życie jest dość krótkie, uwierz mi. Mogę tak powiedzieć z perspektywy swoich ponad 90 lat i mam je przed sobą jak na dłoni. I nie szykuje nam ono zbyt wielu radosnych niespodzianek. A któregoś dnia w ogóle ich nie ma. To zaś oznacza, że nigdy nie należy tracić zbyt wiele czasu na czekanie, lecz spróbować jak najwcześniej ustalić, co i kogo chce się mieć.
Dla mnie słowa: Jezu, ufam Tobie”, że za wszystko dziękuję. Jeśli nie dziękuję to znaczy,że nie ufam, czyli uważam, że Bóg daje mi coś złego” (…) „To nie jest łatwe. Powiedzenie słów: „Jezu, ufam Tobie”, z polną świadomością ich znaczenia jest niezwykle trudne. My czasem powtarzamy lekko: „Jezu, ufam Tobie”, bo lekarze, psychologowie nie pomogli, to może Jezus pomoże.
Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie... Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas.
Jeśli praca jest dla ciebie całym światem, wszystko inne schodzi na dalszy plan. Oddychasz i żywisz się wyłącznie nią. Ona dodaje ci sił, ale tylko do czasu. Nagle okazuje się, że nie jesteś w stanie wbiec po schodach, a nerwy puszczają ci przy każdej okazji, ale powód może być prosty jak budowa cepa. Musisz spać i jeść.
Piękny świat ten wasz świat i miłe są kobiety, przy których kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę, jeszcze musi spoglądać na zegarek, ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom. Pani, nawet ciasto, ażeby wyrosło potrzebuje dłuższego czasu. Czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu, na takim jarmarku?
- Czy kiedykolwiek tak bardzo nie mogłaś się doczekać przeczytania jakiejś książki, że miałaś problem, by ją zacząć?
- Pewnie, że tak. Cały czas mi się to zdarza. Gdybym miała w sobie chociaż odrobinę opanowania, nigdy nie przeczytałabym ostatniej książki o Harrym Potterze. Oczekiwanie było trudne do zniesienia. A jeśli nie dorówna poprzednim tomom? A jeśli rozminie się z moimi oczekiwaniami?
Chciała uwierzyć, że dawne sprawy są już daleko za nią, że teraz wreszcie przyjdzie czas na nowe, wystarczy zrobić jeden krok. Jeden! Wynieść gruzy przeszłości. Jakże się dawniej mylila, sądząc, że można było, coś na nich zbudować. Nie zadała sobie żadnego trudu, by posprzątać tylko wylewala fundamenty pod budowę nowego domu. Nic dziwnego, że runął!
s.134
Kurczaki to nie gaz! Gaz to nie kurczaki! Czy to jasne? Rosja nie ma problemu z drobiem. Rosja z niczym nie ma problemu. Każdy problem w Rosji to wina Zachodu, niemogącego znieść, że Rosja jest silna i niezależna. Wezwę Rosjan, by przestali jeść kurczaki i zadali cios zachodnim przyjaciołom, którzy chcieliby cofnąć czas do zimnej wojny!
Jedno jest pewne – każdy człowiek, tak samo jak świat, skrywa w sobie niejedną tajemnicę. Odsłania ją sam lub robią to inne zainteresowane jego wnętrzem osoby. Na odkrycie wszystkich sekretów nie wystarczy jednak czasu nikomu. Życie jest zbyt krótkie, aby dokładnie poznać samego siebie, a co dopiero znaleźć odpowiedź na pytanie o genezę świata (...).
– Wiesz co, wywłoko, opowiem ci historię – odpowiedzia
ła spokojnie. – Larwa z czasem przekształca się w pięknego
motyla, natomiast paw, który od samego początku jest za
rozumiały, zostanie taki do końca swoich dni, ale nigdy nie
wyrośnie na nikogo wielkiego. Zastanów się, kto tutaj jest
larwą, a kto pawiem – powiedziała, poprawiając jej musznik.
zdolność do posiadania własnego losu" jest równoznaczna ze zdolnością do posiadania własnego języka, bo tylko poprzez język los się opowiada. W przeciwnym przypadku rację mieliby ci, którzy twierdzą , że wszystko zostało już opowiedziane, że wszystkie powieściowe światy różnią się co najwyżej odmiennością wersji, realiami swojego czasu, historycznym, społecznym czy obyczajowym tłem.
W czasie jego młodości w okolicy Anaty rosły liczne drzewa oliwne i figowce oraz rozciągały się pola pszenicy i soczewicy. Całe rodziny spały w jednej izbie na podłodze wyłożonej cienkimi materacami, przy domach stały wychodki, a kobiety nosiły wodę z pobliskiego źródła w dużych dzbanach podtrzymywanych na głowie.
Wyróżniał się spośród innych mężczyzn tym, że chociaż czasem okazywał się w stosunku do kobiety porywczy, nie wybaczający i zawzięty, kiedy indziej traktował ją z niezrównanym wdziękiem, tak że poprzednie lekceważeniem przestawało być niegrzecznością, narażanie na szwank jej dobrego imienia - obrazą, wtrącanie się zaś w jej sprawy wydawało się delikatną opieką, a zrujnowanie jej opinii - nadmiarem rycerskości.
- Ale... otruty? – zapytał wreszcie. – Przecież ma ludzi do
próbowania potraw i w ogóle!
– Więc może zrobił to któryś z nich, Fred.
– Moi bogowie, sir! Nikomu pan nie ufa, prawda?
– Nie, Fred. A przy okazji, czy to ty zrobiłeś? Żartowałem – dodał
szybko Vimes, gdyż twarzy Colona groziło zalanie łzami. – Bierz się
do roboty. Nie mamy wiele czasu.
Hymny państwowe zawsze mają tylko jedną zwrotkę, czy raczej wszystkie mają taką samą drugą zwrotkę, to znaczy „mru... mru... hmmm... mru mru hmm hmm... mru... mru hmmm” powtarzane przez jakiś czas, dopóki wszyscy nie przypomną sobie ostatniego wersu pierwszej zwrotki i nie zaśpiewają go na całe gardło.
- (...) Odpowiadając na twoje pytanie: nie wiem, co z Michałem. Nie wiem też, co dalej robić.
- W takim razie posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. Skoro wiesz, że nic nie wiesz, nie rób nic - powiedziała mama (...).
A potem wyłuszczyła swój plan. Magda wywnioskowała z niego jedno - jak na osobę mającą nic nie robić w najbliższym czasie będzie cholernie zapracowana.
Jednak w miarę upływu czasu osoby niezwykłe nabyły nowego statusu - obiektów kolekcjonerskich dla bogaczy. Królowie i książęta, pragnąc zaimponować przyjaciołom, wrogom i konkurentom, kolekcjonowali nieprzeciętnych ludzi dokładnie tak, jak dziś zbiera się znaczki albo monety. Im dziwniejszy i rzadszy egzemplarz, tym lepiej. Sprzedawali ich, wymieniali się nimi, wręczali ich sobie w prezencie.
Kobietom jest zdecydowanie łatwiej (...)
Nie są tak przesiąknięte nienawiścią. Woja i reżim zniszczyły wszystko, co znał, rozerwały na strzępy codzienność, której nauczył się jako dziecko, a wraz z upływem czasu nawet to, co zdawało się jakimś cudem ocaleć, ulegało destrukcji, rozkładowi niczym ścierwo. Czuł się pokonany.
Jedyne, co przetrwało, to była jego miłość do żony, dlatego tak mu na niej zależało.
(...) pisarz nieustannie gromadzi materiał do następnej powieści, starała się więc gromadzić go jak najwięcej. To, że wciąż czekała na odpowiedź od wydawnictw, do których wysłała swój debiut, nie sprawiało, że była w mniejszym stopniu pisarką. Nawet jeśli z tym tytułem się nie uda, pisała właśnie kolejny. A w głowie miała jeszcze jeden. Nie zamierzała rezygnować z marzenia. Lecz żeby je zrealizować, musiała czasem skupić się na tu i teraz.
Widzieliśmy wschód słońca. Być może nie zobaczymy jego zachodu. Został nam więc ten jeden dzień, by znaleźć miarę swej wartości. To być może mniej czasu niż dano wielu, ale z drugiej strony, więcej niż miało przywilej znać wielu innych. Jeden dzień, by się przekonać, kim i czym jesteśmy. Jeden dzień, by określić wartość naszego istnienia.
Upiorne błoto na ścieżce, która co jakiś czas zamieniała się w niewielki strumyk, dawało im w kość. Wysokie buty oblepione mieli piaskiem, ziemią i roślinami. Czarne uniformy były zupełnie przemoczone od uderzających w nie mokrych gałęzi i liści. Do tego atakowały ich muszki i komary, które kleiły się do lepkich od potu i wilgoci odsłoniętych części szyi i karku.
Mu­sia­łem spę­dzić w sa­mot­no­ści dużo czasu, by zro­zu­mieć, że dla praw­dzi­we­go ar­ty­sty suk­ces i sława są tylko ułudą. Praw­dzi­wą ra­dość przy­no­si mu sam pro­ces two­rze­nia. Na za­wsze po­zo­sta­jesz jego nie­wol­ni­kiem, bo do­mi­nu­je nad twoim ży­ciem i pa­nu­je nad tobą jak ko­chan­ka. Ale w od­róż­nie­niu od ko­chan­ki, nigdy cię nie opu­ści – po­wie­dział z po­wa­gą. – Po­zo­sta­nie w tobie na za­wsze.
Irving drżącymi rękami dopiął ostatnie guziki płaszcza. W lodowym domku było bardzo ciepło; jak na ironię, to właśnie przyprawiało go o dreszcze. Czuł, że foczy tłuszcz dotarł już do jego jelit i porucznik uznał, że najwyższy czas wracać. Miał nadzieję, że zdąży dotrzeć do ubikacji na Terrorze i że nie będzie musiał załatwiać potrzeby na lodzie. Miał dość kłopotów, kiedy odmroził sobie nos.
Dziś, jako komendant KWP, nie pamiętał albo pamiętać nie chciał o tym, że miał w życiu pewien, ważny epizod. Debiutował w ZOMO. Większość zapomniała o tym dlatego, że zapomnieć było na czasie. Ot, taka moda na politycznego Alzheimera. Choroba niemłoda i nieuleczalna. Zapadają na nią gnoje na całym świecie: komuniści, naziści, ubecy, najzwyklejsi zbrodniarze i lizusi jak on.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl