“Próbuję ci wytłumaczyć, że w całej Ameryce w biurach toczy się pewna gra. Ludzie są znudzeni, nie wiedzą, co robić, więc bawią się w romanse biurowe. Przeważnie chodzi tylko o to, by wypełnić czymś czas. Czasem udaje im się dupnąć sobie parę razy na boku. Ale nawet wtedy jest to tylko zaimprowizowana rozrywka, jak gra w kręgle, oglądanie telewizji lub przyjęcie sylwestrowe. Musisz zrozumieć, że to nic nie znaczy, a wówczas nie będzie ci przykro. Rozumiesz, co mam na myśli?”
“Wściekłość nie jest zbyt atrakcyjną emocją. Gdy ktoś się smuci i płacze, to od razu się angażujemy: Co się stało? Czemu płaczesz? Kto był dla ciebie niedobry? Ale kiedy ktoś się wścieka, próżno szukałby empatii. Ugrałabym więcej na smuceniu się niż na wściekaniu, ale nie mam nad tym kontroli. Bo to już zaszło za daleko. Ale w mojej wściekłości skrywa się przecież cała kupa innych emocji. Rozczarowanie, niemoc, rezygnacja, samotna żałoba po wszystkim, co poszło nie tak jak powinno, po tym, że nie jestem kimś więcej niż osoba, jako która skończyłam.”
“Mogłabym powiedzieć Kindze: słuchaj uważnie, jeśli masz jeszcze komuś siebie dawać, to ewentualnie na raty i po kawałeczku, i najlepiej takie części, o których już wiesz, że ich potem nie będziesz potrzebować. Bo to nie jest pożyczka, tylko prezent, podarunek, żadnych zwrotów nie przewidziano. Obiecaj mi i sobie też obiecaj tak mocno, jak tylko możesz, że jeśli przyjdzie co do czego, to będziesz siebie reglamentować jak najradykalniej. Mogłabym jej to powiedzieć, mogłabym jej powiedzieć też mnóstwo innych rzeczy, ale mam kilkanaście lat i co ja wiem o świecie? Niewiele.”
“-Bez zbędnej zwłoki komisarz chce obejrzeć zwłoki. Dobra. Pewnie chodzi o ciało tej pięknej kobiety wyciągniętej z wody. - Olechowski odłożył skalpel na blat wózka i ściągnął rękawiczki. - Mam już przygotowany raport. Potem przekażę go do wydziału, ale mogę panu streścić jego zawartość. - Podszedł do biurka i wziął z niego plik kartek. Po chwili zaczął czytać: - Zwłoki młodej kobiety, średniego wzrostu, budowy ciała i odżywienia prawidłowego...”
“- O czym mówisz, Auguście? (...)
- Okazało się, że ja też jestem Żyd! Zawsze myślałem, że jestem wiernym obywatelem Republiki, potem Rzeszy. Niedawno zaczęli grzebać w mojej metryce. No i ustalili, że jestem kłamcą! Ochrzczonym, bo ochrzczonym, lecz kłamcą! Ja, który nie mówię słowa w jidisz! (...) Ja jestem Żyd! Teraz, jak to się mówi, tylko "przynależę do państwa". Ustawa odebrała mi obywatelstwo. (...) Nie mogę chodzić do teatru, kina, na koncerty. Nawet sklepy mi wyznaczono. Ja teraz mam inne niż ty niebo nad głową. Schrony inne, hotele.”
“Nie najęłam się do tej pracy dlatego, że po piętnastu latach mam emeryturę, jakiś socjal, sto procent płatne L4 i na wszystko wyjebane. Nie. Ja zawsze chciałam pomagać ludziom, którzy cierpią. Sama w życiu nie miałam lekko. Pochodzę z tak zwanej rodziny patologicznej. Jak to kiedyś powiedział pewien milicjant, większość policjantów to patole albo owoce osób z rodzin patologicznych. No i ja, proszę ciebie, jestem takim, kurwa, owockiem. Zresztą mój dziadek też był milicjantem.”
“Czy rzeczywiście pokusy ciała wystarczą, by uzależnić od siebie tego księdza? Nie mam zaufania do tak prostackiego podstępu. Istnieje spore zagrożenie, a stawka jest zbyt wysoka. Trudno jest takim jedynie sposobem ujarzmić człowieka, gdy budzą się drzemiące w nim dotąd demony. One są zdolne uczynić niemalże z każdego – istnieje takie ryzyko – jednostkę wybitnie inteligentną, obdarzoną niezwykle silną wolą i wyobraźnią. W jakimś momencie owa jednostka może zdominować siły, które ją stworzyły.”
“" - Za każdym razem, gdy spoglądam za siebie mam wrażenie, że zmierzam w niewłaściwym kierunku lub jedno słowo dzieli mnie od porażki. Od tego, co robię, zależy życie wielu ludzi, w tym i twoje. Nie mogę popełniać błędów.
- Ale będziesz je popełniać. Będziesz podejmować decyzje i czasami będziesz żałować swoich wyborów. Czasami wręcz nie będzie dobrego wyboru, a jedynie najlepsza z iluś tam złych opcji. Nie muszę ci mówić, że dasz sobie radę, bo sama o tym wiesz."”
“No i zatonęłam w wielkim jeziorze własnej melancholii. Boże, jakież ono jest głębokie! Jakąż jestem urodzoną melancholiczką! Utrzymać się na powierzchni mogę jedynie dzięki pracy. Kiedy tylko przestaję pracować, momentalnie czuję, że zanurzam się coraz głębiej i głębiej. I jak zawsze mam wrażenie, że jeśli zanurzę się jeszcze trochę bardziej, to osiągnę prawdę. Oto jedyne moje pocieszenie; jakiś rodzaj szlachetności. Powagi. Doprowadzę do tego, że stanę twarzą w twarz z faktem, że oto nie ma nic- dla nikogo nie ma nic.”
“Życie w spokojnej dzielnicy po tym wieczornym incydencie zamieniło się w piekło na Ziemi. Istny koszmar. Ciekawe czy ta staruszka też musiała skądś uciekać? Jak wyglądało jej życie? Inność zawsze była, jest i będzie piętnowana, szczególnie w naszym kraju. I nieważne jest czy ta inność jest niebezpieczna dla tłumów. To bez znaczenia. Chętnie odwiedzę ją i porozmawiam jeszcze raz. Mam nadzieję, że Monika będzie chciała mi towarzyszyć. Jestem przekonany, że przypadły by sobie do gustu. Może nawet Monika zaczęłaby rozmawiać z naszymi roślinami i trawą? To byłoby bardzo interesujące.”
“- Dobry wieczór, komisarzu. Nie wiedziałem, że dostał pan zaproszenie.
- Mam stałą wejściówkę, facet przy wejściu nawet nie pisnął.
- Jakoś mi się nie wydaje.
- Służyć i chronić. I wchodzę, gdzie chcę.
-Ale nie jest pan mile widziany.
- To zależy.- Kruk rozejrzał się po sali.- Dużo ludzi przyszło.
- Szymański ma wzięcie. Podobają się panu jego obrazy?
- Im podlejszy i bardziej tandetny spektakl, tym głośniej klaszczę.
- Nie uważa pan, że dobrze maluje?
- Aż się nie mogę nasycić. Jak się wynajduje takie talenty? Zgarnia się ich z długiej czy z Monciaka?”
“Nigdy nie zranię cię celowo. Wiesz o tym prawda? (...) Popełniam wiele błędów, kiedy jestem zły. Nie miałem... najlepszego dzieciństwa, co nie znaczy, że chcę byś czuła się zmuszona do czegokolwiek w jakikolwiek sposób. Pragnę tylko, żebyś wiedziała. Nie jestem przyzwyczajony do takiej bliskości. Nie było tak nawet z Calebem. Zawsze czułem się wycofany. Nie mam nawet żadnych przyjaciół. (...) Chcę, żebyś wiedziała, że cokolwiek co robię jakoś cię rani, nie jest moją intencją. Po prostu nie wiem czasami jak postępować.”
“Duiker uniósł głowę i wpatrzył się w twarz człowieka, który przykucnął obok niego. W zmasakrowanym, krwawiącym obliczu lśniło jedno niebieskie oko. Potężny cios buzdyganu wbił policzek hełmu w twarz kapitana. Kość policzkowa pękła, oko wypłynęło, a nos został urwany. Przerażająca maska, która była kiedyś twarzą Cichacza, wykrzywiła się w czymś przypominającym uśmiech.
- Mam szczęście, historyku. Zobacz, nie straciłem ani jednego zęba. Żaden się nawet nie chwieje.”
“Gdzieś za horyzontem zdarzeń Sagittariusa A powstaje lepszy świat. Tworzony jest inny układ słoneczny i nowa Ziemia, które będą początkiem wspaniałego życia. Ma też powstać lepsza ludzkość, która zło zastąpi dobrem, a nienawiść miłością.
Właśnie tworzy się pierwszy gen. Zostałam zamieniona w atomy węgla, aby go współtworzyć. Mam wykorzystać wiedzę i doświadczenie ludzkości, która nadal zamieszkuje starą Ziemię, aby uniknąć powtórzenia podobnych błędów.
Czy podołam zadaniu? Nie wiem.”
“Biorę głęboki oddech i kładę się. Nade mną rozciąga się ciemnogranatowe niebo pokryte pojedynczymi gwiazdami. Zawsze, gdy patrzę na niebo, nachodzą mnie niepokojące myśli. Te wszystkie nieznośne myśli dotyczące bezsensu życia, tego, co się stanie ze mną po śmierci i co jest poza Ziemią. Widzę wtedy, jak podchodzę do krawędzi świata i patrzę na przestrzeń kosmiczną, która może mnie pochłonąć w każdej chwili. Nie mam prawa się sprzeciwiać. Nie mogę sprzeciwiać się czemuś, nieskończenie większemu ode mnie. Jestem bezradny. ”
“Jak tobie układa się współżycie z bliźnimi, od których przecież różnisz się nieco? – Radzę sobie – wiedźmin spojrzał mu prosto w oczy. – Jakoś sobie radzę. Bo muszę, Bo innego wyjścia nie mam. Bo jakoś zmogłem w sobie pychę i dumę z inności, bo zrozumiałem, że pycha i duma, choć jest obroną przed innością, jest obroną żałosną. Bo rozumiałem, że słońce świeci inaczej, bo coś się zmienia, a nie ja jestem osią tych zmian. Słońce świeci inaczej i będzie świecić, nic nie da porywanie się na nie z motyką. Trzeba akceptować fakty, elfie, trzeba się tego nauczyć. ”
“Mam dziwne wrażenie, że żyję gdzieś pomiędzy, czekając, aż wydarzy się życie. Zapominam, chyba że nie ma na co czekać, że ma mi się chcieć – i to już, teraz. Wszystko o tym do mnie krzyczy. Zewsząd wyziera modne wszędobylskie rozwijanie się i uśmiechanie. Raczej nie wypada mieć smutnej miny. Trzeba doświadczać. I słusznie, myślę, że sensem życia jest doświadczanie. Doświadczanie codzienności, ludzi i siebie, a przede wszystkim swoich emocji. I to nie tylko tych, na które jest przyzwolenie od współczesnego świata, ale i tych, których boimy się nawet my sami. Przecież przyjęcie siebie w całości to moment, w którym otwieramy się na wszystko inne.”
“Znów zacytuję moje rozmówczynie: "Ta praca uczy agresji'.
Oczywiście, że uczy. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. W dzisiejszych? Przecież to lata dziewięćdziesiąte słynęły z przestępczości.
Ulica rozrabiała, ale ulica szanowała. Dzisiaj ulica - mam na myśli nie tylko margines, ale i zwykłych obywateli - w ogóle nie respektuje mundurowych. Ludzie mają roszczeniową postawę, plują, obrażają, pozbawiają funkcjonariuszy godności i do tego nagrywają wszystko na komórki. Policjant boi się odezwać. Zwłaszcza, że często nie ma żadnego wsparcia w swoim przełożonym. Trzeba po prostu być... ”
“-Tanatosz? zdumiał się Syzyf (...) Mam nadżeję, że nie żywisz urazy.
- Oczywiście że nie - odparł wolno Tanatos.- Ubawiłem się po pachy. Co to były za czasy, kiedy mnie skrępowałeś i ukryłeś tutaj, żeby oszukać śmierć ! Naprawdę jesteś przezabawny. Och, jak było mi do śmiechu!
- Dżęki niebioszom!- ucieszył się Syzyf.- To bardżo wszpaniałomyszlne ż twojej sztrony. Wiesz, jak jeszt. Urabiasz szę po łokcze, aż w kończu muszisz szobie powiedzieć: Szyżyfie? Poważnie? Ależ ż czebie czymbał. Tanatosz nawet o tym nie pamięta.”
“-Dużo jej jest?
- Czego?
-No, tej emerytury.
- E tam. - Ciabcia machnęła ręką.- Tyle co kot napłakał (...).
- Mam trochę kasy- powiedziała Maja.- Tata mi dał. Prawie stówę.
- Sto złotych?!- wykrzyknęła ciabcia ze zdumieniem.
-No mówię, że trochę. Trochę to niedużo, ale jakby co, mogę ci pożyczyć.
- Sto złotych to bardzo dużo pieniędzy!-ucieszyła się ciabcia. -Wystarczy.
- To ja nie wiem, ile ty masz tej emerytury, jeśli się tak cieszysz z głupiej stówy.- Maja wzruszyła ramionami.”
“Zdaje się, że każdy człowiek ma jakby swój szczyt, choć to dość dziwne sformułowanie. Kiedy go osiągnie, potem może już tylko schodzić. Nie ma na to rady. I nikt nie wie, gdzie jest jego szczyt. Idzie się i myśli: jeszcze mam czas, gdy nagle niespodziewanie znajdujemy się po drugiej stronie góry. Nikt nie wie, kiedy to nastąpi. Niektórzy osiągają szczyt w wieku lat dwudziestu, a potem wiodą niczym niewyróżniające się życie. Inni wspinają się aż do śmierci. Jeszcze inni umierają, będąc na szczycie. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, dopóki nie dobiegnie się do końca.”
“Szczęśliwym jest nie ten, który dużo posiada, ale ten, który mało potrzebuje Odbywał się kiedyś zjazd koleżeński, kilkanaście lat po maturze. A na nim licytacja: Mazda, BMW, dom nad morzem, konto w banku, udział w dobrze prosperującej spółce. A ty? - pytają Bogdana. Ja? - odpowiada z uśmiechem - mam Syrenkę, chorowite dziecko i długi w banku. I żyję - i wcale nie uważani się za pokrzywdzonego. Kiedyś pięknie wyraził tę prawdę św. Franciszek w słowach: „Im mniej człowiek posiada, tym bardziej jest wolny".”
“To wszystko jest bez sensu- mruknęłam do siebie. Prędzej zwariuje tu gapiąc się na ściany i słuchając nieudanych prób Igora. Wiem, że się stara, jestem mu za to niezmiernie wdzięczna, ale już czasami mam po prostu dość tego wszystkiego. Bo wiem, że to się nie uda. -Nic nie jest bez sensu- powiedział Igor. Zerknęłam na niego szybko. On widocznie też zaskoczony otworzył oczy i spojrzał w moją stronę. -Matko Boska!- krzyknął, podnosząc się szybko. Rąbnął głową o ścianę i spadł z łóżka. Ciągle wpatrywał się we mnie, a ja w niego.”
“Przechodzę jako ostatni przez dziurę w płocie. Zahaczam o powyginane druty butem. Jest ciemno. Biorę głęboki wdech. W nocy jest trochę chłodniej niż w dzień. Tego lata upały osiągają rekordowe temperatury, całe szczęście, że mieszkamy nad morzem i możemy się ochłodzić w Bałtyku. Po sforsowaniu ogrodzenia idziemy kilka metrów wąską ścieżką i zatrzymujemy się przed opuszczonym budynkiem. Wyciągam z kieszeni latarkę, którą z nas trzech mam jako jedyny, włączam ją i oświetlam schody prowadzące do wejścia.”
“- Czy też, żeby ująć to prościej: oni spodziewają się, że ja będę się spodziewał z ich strony postępowania takiego a takiego, toteż postąpią dokładnie odwrotnie, gdyż nie będą myśleć, że przyjdzie mi to do głowy; ale jako że mógłbym uważać, iż wiem, jaki jest ich tok myślenia, postąpią jednak na sposób numer jeden, ponieważ spodziewają się, że ja się tego nie spodziewam - wyrecytował Will z niewinną miną.
Halt przez chwilę spoglądał na niego w milczeniu.
- Wiesz co, kusi mnie jedna rzecz. Otóż mam ochotę poprosić cię, żebyś powtórzył ten wywód.”
“- Wiedziałeś, że mamy zamiar cię zwolnić?
- Szefów nigdy nie jest trudno rozszyfrować.
- Chinaski... Już od miesiąca nie przykładasz się do roboty, wiesz o tym.
- Człowiek zapierdala jak wół, a i tak tego nikt nie doceni.
- Ale ty nie zapierdalałeś jak wół, Chinaski.
Przez dłuższą chwilę przyglądałem się własnym butom. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Wreszcie spojrzałem mu w oczy.
- Oddawałem panu swój czas. Nie mam niczego innego do dania. Oddawałem to, co człowiek ma najcenniejszego. Za nędznego dolara i dwadzieścia pięć centów za godzinę”
“– Ano to, że kto myślisz, jest Panem tego łez padołu? Ano ja. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce cóż. – Diabeł rozłożył bezradnie ręce. – Trzeba się było precyzyjniej wyrażać i zaznaczyć, o co ci chodzi. A poza tym się mówi „nie wzywaj Pana Boga nadaremnie”. A co On już tam uznaje za daremne, a co nie, tego to nie dojdziesz. Ja tyle lat próbuję i nic mi mądrego z tego nie wychodzi. Więc lepiej zawczasu nie próbować. Ja się wracał nie będę. Masz mnie i mną się musisz, Mosze, zadowolić. No pytaj. Ja nie mam dla ciebie całej wieczności.”
“Do gabinetu weszli razem , kiedy mocny głos Dargiewicza im na to pozwoli. Stanęli przed nim na baczność (...).
- Dobra, nie płaczcie mi tutaj jak ostatnie mameje. Jak rozumiem, przepraszacie, żałujecie tego co zrobiliście, obiecujecie, że to się już nigdy nie powtórzy, postanawiacie poprawę i takie tam.
- Jeszcze obiecujemy zgrzewkę piwa, gdyby był szyby łaskaw zmienić zdanie - odezwał się Mateusz. (...)
- Jak próbujesz przekupić wysokiego rangą psa, to zaproponuj wyższą stawkę.
- Dwie zgrzewki?- upewnił się Mateusz.
- Cieplej.
- Cztery?
- Może być. Teraz usadźcie szanowne tyłeczki, bo mam z wami do pogadania.”
“Nagle zadzwonił dzwonek. Potknęłam się o porzucone na dywanie klapki, zaklęłam cicho i poszłam otworzyć. - Kto tam? - Ja do pani Baran. Ponownie przekręciłam klucz. Przede mną zajmowała to mieszkanie wielce rozrywkowa pani Baran. Widać jeden z jej klientów postanowił ją odwiedzić. - Nie ma pani Baran! Już tutaj nie mieszka. - A pani mi nie otworzy? - Nie! - Pół litra mam! - Do widzenia! Ot i moje życie. Mężczyźni nie dzwonią do moich drzwi? Ależ dzwonią! Pukają, a bardziej niecierpliwi nawet w nie kopią…".”
“Była jak sparaliżowana, a jedynym znakiem mówiącym, że jeszcze żyje, były łzy napływające do jej oczu. – Wszystko w porządku? Zapytałem odruchowo. – Co to jest?! – krzyknęła pytająco. Jej sposób wypowiadania się zaczyna mnie drażnić. W stopniu znacznym. Odpowiedziałem, czemu nie. Jestem dobry w drażnieniu byka. – To jest maślanka. Smakuje ci? – Mocne, ale jak masz jakiś sok, to da się pić. Głos miała zmieniony, jakiś taki bardziej charczący. – Nie mam soku, ale w zasadzie to nieważne. Jej ocena mojej maślanki była dla mnie jak jakaś nagroda Nobla albo lepiej, Oscar!”