Kolejny dzień nad morzem. Poszliśmy dziś z samego rana (ok. 6:40) na plażę. Z prawej strony pusto, z lewej strony pusto. I w takim lekkim i jakże przyjaznym słonku, delektowaliśmy się z jednej strony ptasimi trelami, z drugiej cichym szumem morza. Nawet zasnęłam na trochę. Było mi po prostu cudnie, w tej wspaniałej chwili trwaliśmy gdzieś do ok. (9:30). Potem ludzie zaczęli napływać z parawanami, dmuchańcami, leżakami i innymi przedmiotami rozmiarów dużych.
Rano, gdy dreptałam z tatą cicho po leśnej ścieżce, to nasze uszy miały możliwość słuchać niesamowitych ptasich trelów, uwielbiam te ich ranne koncerty. Po drodze spotkałam wiewiórkę, zawsze mnie widok wiewiórki w jakiś sposób raduje. Nie wiem czemu, ale lubię te śmiałe zwierzątka. Potem, gdy trochę się przebudziliśmy po drzemce. To po plaży chodził gołąb, co już na swój sposób było dla mnie zaskakujące. Dreptał żwawo po plaży, ale potem do słownie do nas przyszedł. Najpierw wszedł na nasz kocyk, my patrzymy na niego, on na nas. W mojej głowie "mam go pogłaskać, czy jak?". Potem odszedł i przyczjanikował, a po chwili wszedł na mojego tatę i siedział na nim. I my takie, eee, ale o co chodzi. Następnie samotnie usiadł nad wodą, no i nazwałam gołębia - filozofem. Bo taki dostojny był i jakoś tak. Co byście zrobili?
W ogóle dziś nad morzem dość parny dzień, gorąco, wiaterku mniej, a poza tym nadciąga burza. Jak u Was pogodowo?
I teraz jak tu sobie siedzę, już w domu, w którym przesiadujemy. Ciemno, bo wietrzymy i ciem nie wzywamy. Widzę coś się w drzwiach rusza. Mówię szczur jaki, kret...
Tu jednak dużo milszy gość, pewnie sam trochę tymi odwiedzinami zestresowany. Pan Jeż nas odwiedził. I daliśmy mu pić, mam nadzieję, że znajdzie pojemniczek z wodą.
Chyba przyciągamy zwierzątka, bo jeszcze podczas spaceru ptak nam towarzyszył, co prawda jeszcze nie sprawdziłam jaki.
Dziś tyle. Mam nadzieję, że macie się dobrze, pozdrawiam Was wszystkich serdecznie! Trzymajcie się zdrowo i bezpiecznie przy tych upałach, pijcie dużo wody!