Avatar @Possi

@Possi

75 obserwujących. 92 obserwowanych.
Kanapowicz od 6 lat. Ostatnio tutaj 12 dni temu.
paulina_possi
Napisz wiadomość
Obserwuj
75 obserwujących.
92 obserwowanych.
Kanapowicz od 6 lat. Ostatnio tutaj 12 dni temu.
środa, 16 lutego 2022

Moja fascynacja Schmittem zaczęła się od...

@LetMeRead pisała w lutym o Baczyńskim i to mnie zainspirowało do tego wpisu. Za co dziękuję :D! Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za podebranie pomysłu. 

 

Od 3-4 lat mam można by rzec świra na punkcie książek Erica-Emmanuela Schmitta, bo napisał wiele takich historii, które gdzieś głęboko docierają do mojego ja. I zawsze jakoś tak się dzieje, że coś mi pokazują, uświadamiają, pobudzają moje zaciekawienie itp. Autor w swoich książkach sięga po różne tematy, problemy i spogląda na życie z różnych perspektyw. To piękne, bo to pisarz, który rozwija moje horyzonty i bardzo się cieszę, że jedna książka zainspirowała mnie do tego, by go odkrywać.  Zaczęło się to od Oskara i Pani Róży...

 

Oskar i Pani Róża to książka, która w moim życiu odegrała niemałą rolę. Pierwszy raz czytałam ją jako lekturę, już ponad 10 lat temu. Wtedy byłam dzieciakiem i powieść poruszyła mnie na tyle, że została w pamięci na długo. Zapragnęłam wtedy, żeby kupić swój egzemplarz. I w końcu spełniłam to swoje małe marzenie. Sięgnęłam po Oskara kolejny raz i pokochałam tę krótką historię na nowo. Potem przyszła refleksja, że znam tylko jedną książkę Erica-Emmanuela Schmitta. I chciałam spróbować, czy inne jego historie mnie tak zauroczą, zainspirują i wciągną. Tak zaczęła się moja przygoda z jego twórczością.  

 

Ten rok i końcówka poprzedniego to jest jakiś taki czas, że wracam do książek już sobie znanych. Tak, jakbym się spotkała z najlepszymi przyjaciółmi. Lubię tak wracać, ponieważ niektóre z tych historii dorastają ze mną i za każdym razem (mimo że pamiętam sporą część opowieści) zawsze zdarza mi się, że znajdę w niej coś nowego, docenię inny aspekt lektury. Znajdę coś co na nowo mnie zafascynuje. Pewnie znajdą się tacy, co stwierdzą, że to niemożliwe. Może to jakaś magia, nie wiem. Aczkolwiek są takie. 

 

Uwaga, nie wiem czy nie ma spojlerów...

 

Ta niewielka książeczka opisuje historię Oskara, chłopca, który spędza czas w szpitalu, ponieważ choruje na raka. Narratorem powieści jest Oskar, najwięcej dowiadujemy się z listów, które bohater pisze do niezwykłego adresata... którym jest Bóg. Dowiadujemy się o jego przemyśleniach, rozterkach, doświadczeniach i pragnieniach.  I poznajemy też Panią Różę, którą Oskar nazywa Ciocią Różą, a która w szpitalu pomaga podopiecznym i spędza z nimi czas. To ona pomaga mu w jego rozterkach, zachęca go do pisania listów i daje mu radość. Cóż może lepiej powiedzieć, że jedno na drugie ma dobry wpływ...

 

To objętościowo książka malutka, ale jeśli chodzi o treść... potrafi być ogromnym ładunkiem. Szczególnie, gdy czyta się ją pierwszy raz.

 

Ja tę powieść przeczytałam już chyba piąty raz, teraz sięgnęłam po nią po prawie 3 latach. Nie wiedziałam co mam przeczytać i dosłownie gapiłam się na półkę z książkami. Spontanicznie wzięłam tę, miałam tylko przejrzeć... I skończyło się na ponownym przeczytaniu. Tak bardzo mnie wciągnęła, że nawet nie mam pojęcia kiedy skończyłam. Znów Oskar mnie uroczył. To historia, która dotyka trudnej tematyki. Bo tam gdzie rozmowy chłopca z Różą, czy pisanie listów. Tam tak naprawdę skrywa się też pytanie o śmierć, o jej sens, o sens życia i zapytanie o to, dlaczego umierają dzieci? 

 

Zawsze, gdy sięgam po tę książkę, zastanawiam się... dlaczego ona została uznana za lekturę szkolną? I dlaczego pierwszy raz poznałam ją w podstawówce? Przyglądając się treści zobaczymy, że na dobrą sprawę książką dla dzieci to ona nie jest.  Ktoś z Was wie, czy ona nadal obowiązuje w szkole? 

 

Powiem Wam jeszcze tylko o wydaniu, do drugiego z 2011 roku został dołączony list od Schmitta i od też dużo wnosi, gdy się go przeczyta. 

 

 

- Wydaje mi się, ciociu, że oni chcieliby widzieć ten szpital innym, niż naprawdę jest. Jakby człowiek przychodził do szpitala tylko po to, żeby wyzdrowieć. A przecież przychodzi się tutaj także po to, żeby umrzeć. 

- Masz rację, Oskarze. Myślę zresztą, że popełnia się ten sam błąd w stosunku do życia w ogóle. Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni*. 

*W moim wydaniu z 2011 roku, strona 21. 

 

I tak wracam i wracam do tej książki i myślę, że niedługo wrócę do Pan Ibrahim i kwiaty Koranu oraz Zapasy z życiem, jak już tak Schmitt mnie wciągnął. Mniejsza, że jest 20 innych do przeczytania przede mną. 

 

Jeśli jeszcze nie znacie, to bardzo Was do tego zachęcam. Jeśli tak, to jakie macie doświadczenia z lekturą? Podobała się Wam, a może nie?

 

 

#Schmitt#powroty#choroba
× 12
Komentarze
@OutLet
@OutLet · prawie 3 lata temu
Bierz i rób, co chcesz. Dzielenie się swoimi pasjami jest dobre, a Kanapa bardzo temu sprzyja. :)
× 6
@Possi
@Possi · prawie 3 lata temu
@LetMeReadoj tak, masz rację. Kanapa to cudowne miejsce, które tworzą wspaniałe osoby! :D
× 5

Archiwum

2022