Tęsknimy do normalności, a tu przyroda zaskoczyła nas na całej linii, bo mamy nareszcie zimę. Naszą polską, ze śniegiem i mrozem. Trochę się spóźniła, bo magia świąt już za nami, ale co tam, najważniejsze, że w końcu jest. Jest biało, jest uroczo, wspaniale. Może jeszcze pożałuję tych moich zachwytów, bo zima da się nam we znaki, ale kiedyś będzie wiosna. Skoro przyroda wraca do normalności, to może w ogóle stanie się światłość i wszystkie lęki i strachy pójdą w kąt. Tego Wam i sobie życzę.
Dziś z cyklu blog Książki Haliny poleca, chciałam Wam przedstawić cztery nowości, które wkrótce będą miały swoją premierę. Zapamiętajcie ten dzień 27 stycznia, bo wtedy można będzie zakupić te piękne książki, które widzicie na zdjęciu. Będę stopniowo dzielić się z Wami moimi wrażeniami po lekturze, zwłaszcza że trzy z nich już przeczytałam i uważam, że naprawdę warto się z nimi zaprzyjaźnić.
„Wróbel w getcie” – Kristy Cambron, drugi tom po „Motylu i skrzypce” z serii „Ukryte arcydzieło wydane przez Wydawnictwo Znak
Piękna historia, równie piękna jak poprzednia, ale chyba mniej bolesna. Kristy Camron kreśli wzruszający obraz kobiety, która stara się postępować właściwie w czasach, gdy panuje zło. Rewelacyjny tekst i rozdzierający serce obrazy udowadniają, że „Motyl i skrzypce” nie było napisane przypadkiem, oznacza, że autorka tworzy piękne książki i widać, że doskonali swe umiejętności.
„Parafil” – Bartek Rojny tom pierwszy serii „Witek Weiner” debiut młodego autora wydany przez Wydawnictwo Znak
Zazwyczaj staram się nie czytać przed lekturą recenzji i opinii innych czytelników, aby się nie nastawiać. Tym razem jednak ciekawość wzięła górę i po zapoznaniu się z dużą ilością komentarzy, sięgałam po "Parafila" pełna obaw i uprzedzeń. Tym razem lektura negatywnych opinii zadziałała na plus, bo się rozczarowałam. Pozytywnie oczywiście. Gdyby autor nie opisał zbyt dosadnie szczegółów dotyczących zbrodni i zboczeń, to byłby to całkiem poprawnie i przyzwoicie napisany kryminał. Wkrótce sięgam po ciąg dalszy przygód pełnego fobii, ale sympatycznego Witka Weinera.
„W cieniu Babiej Góry” Irena Małysa mam nadzieję, że to początek świetnej serii. Książka wydana przez wydawnictwo Mova
Bardzo dobry debiut, świetny kryminał. Cała powieść, to fikcja literacka, ale katastrofa lotnicza w 1968 roku, na której tle dzieje się akcja książki, miała faktycznie miejsce, a jej przyczyny nie zostały nigdy wyjaśnione. Autorka hipotetycznie próbuje wytłumaczyć, co mogło się wtedy zdarzyć. Przyroda występuje tu, jako pełnoprawny bohater, a jej opisy przyprawiają o ciarki na plecach. Świetnie przedstawione realia życia Górali teraz i kiedyś. I uwaga Irena Małysa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
4. „Stos” – Greta Drawska drugi tom serii „Wanda Just i Piotr Dereń” Wydawnictwo Znak Literanova
Pierwszy tom „Rytuał” był debiutem autorki, który mimo małych niedociągnięć bardzo mi się podobał. Autorka doskonale oddaje klimat niewielkiego miasteczka, dobrze prowadzi intrygę, przemyca też informacje o przeszłości bohaterów. Otoczka całej historii jest bardzo ciekawa, podobał mi się wątek poszukiwania skarbu, dawnej waśni między sąsiadami oraz historia obrazu, Drawska serwuje ciekawe informacje dotyczące regionu Pojezierza Drawskiego. Trochę czepiałam się pary głównych bohaterów, za opieszałe śledztwo, ale to był debiut. Nie mogę się już doczekać, jakie tym razem nieznane mi fakty historyczne pojawią się w książce.
Od kilku dni mam wrażenie, że jestem jak te dzieci biegające po śniegu - szczęśliwa i ciągle czekam aż będzie padał śnieg więcej i więcej :) nawet nie myślała, że taka jestem stęskniona za białym puchem :P Kilka razy wpadła mi w oko recenzja książki "Parafil" i przyznaję, że zaczynam nad nią myśleć. Chyba się skuszę :)
Tęsknimy do normalności. Mam wrażenie, że ten biały puch przykrył wszystko, co złe. "Parafil" ma dużo szczegółowych opisów brutalnych zbrodni, ale wątek kryminalny mi się podobał i napisany poprawnie.
Ten biały, śnieżny puch naprawdę wydaje się być taką otulającą kołderką, na wszystkie nasze smutki, szarość. To, coś tak z jednej strony normalnego, daje tyle radości. Wszystkim, bez względu na wiek.
Oj tak! Dobrze zobaczyć zimę, tę prawdziwą, posłuchać dźwięku trzeszczącego śniegu i poczuć mróz. To ma swój urok i nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak za tym tęskniłam. A co do książek, to ta pierwsza propozycja mnie zainteresowała, tylko trzeba by się zaznajomić z pierwszą :D.