Wczoraj syn po powrocie z pracy spojrzał, że czytam książkę i stwierdził - Nic dzisiaj nie zrobiłaś. Ja oburzona - jak to nic, ugotowałam zupę i przeczytałam pół książki. Nic nie odpowiedział, a ja spostrzegłam, że ogląda maskotki na regale i wtedy zajarzyłam o co pytał. Przyzwyczaił się, że codzień coś tam dłubałam nowego 😆