"Żyjmy tak, jakby to miałby być nasz ostatni dzień".. Jeśli miałabym opracować jakieś motto dla tej pozycji brzmiałoby ono dokładnie tak. Nie będę oryginalna twierdząc, że "Bazar złych snów" jest swoistą formą oswojenia nas przez autora z przemijaniem. Powiecie być może, że całą twórczość Kinga cechuje przemijanie.. Nie może być inaczej jeśli w każdej napisanej książce, nowelce, opowiadaniu pojawia się Śmierć. Ale horror rządzi się właśnie prawami Śmierci. Podczas gdy w tej pozycji niczym odór stęchlizny zza drzwi piwnicy, na każdej stronie "powiewa przemijaniem".. Jakby autor chciał nas przyzwyczaić do myśli, że oto trzymamy w ręku jedno z ostatnich jego dzieł. W końcu niemal 70 lat i pogarszający się wzrok dają do myślenia.. I skłaniają do przemyśleń, których efekt możemy podziwiać. Krótka forma to szalenie trudny, literacko, kawałek chleba. Każdy kto kiedyś próbował ten wie. Ale Kingowi się udało! W tym zbiorze każdy znajdzie coś dla siebie. Ja znalazłam kilka opowiadań, które natychmiast pokochałam. Zaczynając od pierwszego - niejednokrotnie tu wspominanego - "133 kilometra", które ciągle ma nam przypominać, że jeśli w coś nie jesteśmy w stanie uwierzyć, nie znaczy to wcale, że to nie istnieje. Czujność, moi kochani! Czujność! Później mamy "Wrednego dzieciaka" i spowiedź skazańca, "Batmana i Robina" , który mnie samą zmusił do zadania sobie pytania, gdzie będą moje wspomnienia za (nie tak znowu..) wiele lat i gdzie wówczas będą moi bliscy, których nie będ...