Wypatrzyłam takie coś 😀. Zielonego pojęcia nie mam jaki ten zapach może być w rzeczywistości. Przyjemny? Znośny? A może wypróbowaliście już kiedyś taki aromat we własnym nosie?
Ja myślę, że z zapachami jest tak jak z niemal wszystkim innym. Dla każdego coś innego. W sensie że dla jednych byłby to zapach przyjemny dla innych niekoniecznie. Pamiętam jak miałam jakieś 10 lat to strasznie mnie fascynował zapach piwnicy. Jak mama mnie wysyłała do piwnicy po ziemniaki na obiad, to mogłam tam siedzieć i siedzieć.... Za to u mojej siostry ten "zapach", powodował niemal wymioty. To była moja karta przetargowa. Zejście do piwnicy za nią "kosztowało" ją jeden mały batonik albo trzy cukierki 😉 👍
Fascynujący 'zapach piwnicy'... Miał coś szczególnego pomieszanego z wilgocią, może właśnie te ziemniaki? Ja z bandą dzieciaków bawiłam się w piwnicach 'w lochy', albo 'w tropienie'. Ukrywaliśmy się w zaułkach i siedzieliśmy tak, czasami naprawdę długo i cicho jak myszy pod miotłą, dopóki ktoś nas nie znalazł. Z dzieciństwa pamiętam jeszcze zapach biura mojego dziadka - stert papierów przesiąkniętych dymem papierosowym z nutką kleju i tuszu do pieczątek. 🫣 Dzisiaj chyba bym zbyt długo w nim nie wysiedziała.
Lubię zapach starych książek i starego drewna. Często w starych drewnianych domach czuć właśnie taki zapach. Natomiast ostatnio czytałam ostrzeżenia przed świeczkami zapachowymi, gdyż różne olejki eteryczne mogą powodować uczulenia, a nawet wywoływać duszności.
Stare książki pięknie pachną i to chyba nie jest tylko kwestia tego, że są stare. Kiedyś był inny papier. Mam trochę książek z lat 70tych, 80tych... jak ten papier pięknie pachnie, tak słodko. Dosłownie. I to nie od plam po paczkach😁
Piękniej pachną te z lat 50tych i wcześniej. Mam parę książek przedwojennych, lubię je wąchać. Jako dziecko jeździłam do Cioci w Bytomiu. Ona miała starą szafę w której zamknięte były jej książki, a miała ich dużo. Dorośli rozmawiali, a ja buszowałam w tej szafie, tak spędzałam dużo czasu.
Wtedy książki nabierały również zapachu szafek z prawdziwego drewna. Był on inny w zależności od jego rodzaju. Prawie jak wędzenie kiełbas czy ryb, tyle że z książkami trwało to odpowiednio dłuuuugo (nie godziny, a lata:))
Tak, byle jaka półeczka nie udźwignęłaby ciężaru, mebel musiał być wykonany z litego drewna. Może chodzi właśnie o zapach żywicy i starego papieru, to bardzo prawdopodobne.
Tak, antykwariaty pachną 'szczególnie'. Może chodzi właśnie o zapach starych książek? Ciekawa jestem czy ten zapach w przypadku świeczki można zaliczyć do przyjemnych...
Tak :) Zapachy z dzieciństwa przywodzą wspomnienia :) My też się bawiliśmy w piwnicy, najczęściej w "chowanego". Zwłaszcza że kiedyś piwnice w blokach ciągnęły się przez wszystkie klatki, w przypadku mojego bloku z lat dziecinnych, było ich sześć. Ileż ja guzów z tych piwnic i zabaw w nich "wyniosłam". Bo przeważnie było tam ciemno, najczęściej dlatego że pokradziono żarówki 😜. Dopiero później porobiono ścianki działowe między klatkami w piwnicach... co bardzo nam utrudniło zabawę :)
Myślę, że wielu z nas - dzieci PRL-u - bawiło się w piwnicach, bo tam było naprawdę fantastycznie, zacisznie, ciemno, przytulnie, rodzice nie widzieli, co robimy i nie mogli strofować.