Avatar @almos

@almos

152 obserwujących. 113 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 5 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
152 obserwujących.
113 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 5 godzin temu.

Blog

poniedziałek, 7 marca 2022

Wiersze na trudne czasy (3)

Zakładając ten blog, myślałem o trudnych czasach, ale nie aż TAK trudnych, nie sądziłem też, że wrócę do wieszcza Adama. Ten wiersz może wydawać się dużo za długi jak na szybkie współczesne czasy, ale niektóre fragmenty wręcz porażają aktualnością. Historia się powtarza, po 200 latach, ale jak powiedział pewien mądry człowiek (kto koteczku?), za pierwszym razem to dramat, za drugim farsa...

 

Adam Mickiewicz

 

Reduta Ordona

       Opowiadanie adiutanta

Nam strzelać nie kazano. – Wstąpiłem na działo

I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało.

Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi,

Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;

I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął

I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął;

Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota

Długą czarną kolumną, jako lawa błota,

Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy

Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy.

 

Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,

Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona.

Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą;

I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,

Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,

Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy.

Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza,

Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza;

Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci

I ogromna łysina śród kolumny świeci.

 

Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje.

Ryczy jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje –

Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija,

Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija.

Najstraszniejszej nie widać, lecz słychać po dźwięku,

Po waleniu się trupów, po ranionych jęku:

Gdy kolumnę od końca do końca przewierci,

Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci.

 

Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?

Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?

Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy,

Król wielki, samowładnik świata połowicy;

Zmarszczył brwi – i tysiące kibitek wnet leci;

Podpisał – tysiąc matek opłakuje dzieci;

Skinął – padają knuty od Niemna do Chiwy.

Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy,

Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,

Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże –

Warszawa jedna twojej mocy się urąga,

Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,

Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy,

Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy!

 

Car dziwi się – ze strachu drzą Petersburczany,

Car gniewa się – ze strachu mrą jego dworzany;

Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara

Jest Car. – Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara.

Posłany wódz kaukaski z siłami półświata,

Wierny, czynny i sprawny – jak knut w ręku kata.

 

Ura! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy

Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy;

Już czernią się na białych palisadach wałów.

Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów,

Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiaka

Wrzucony motyl błyska – mrowie go naciska –

Zgasł – tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo

Strącone z łoża w piasku paszczę zagrzebało?

Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał?

Zgasnął ogień. – Już Moskal rogatki wywalał.

 

Gdzież ręczna broń? – Ach, dzisiaj pracowała więcej

Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcej;

Zgadłem, dlaczego milczy – bo nieraz widziałem

Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem.

Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij;

Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi;

A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność;

Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność,

Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,

Żołnierz jako młyn palny nabija – grzmi – kręci

Broń od oka do nogi, od nogi na oko:

Aż ręka w ładownicy długo i głęboko

Szukała, nie znalazła – i żołnierz pobladnął,

Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął;

I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;

Upuścił ją i upadł – nim dobiją, skona.

Takem myślił – a w szaniec nieprzyjaciół kupa

Już łazła, jak robactwo na świeżego trupa.

 

Pociemniało mi w oczach – a gdym łzy ocierał,

Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał.

On przez lunetę wspartą na moim ramieniu

Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu.

Na koniec rzekł; „Stracona”. – Spod lunety jego

Wymknęło się łez kilka – rzekł do mnie: „Kolego,

Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale,

Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?” – „Jenerale,

Czy go znam? – Tam stał zawsze, to działo kierował.

Nie widzę – znajdę – dojrzę! – śród dymu się schował:

Lecz śród najgęstszych kłębów dymu ileż razy

Widziałem rękę jego, dającą rozkazy. –

Widzę go znowu – widzę rękę – błyskawicę,

Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę,

Biorą go – zginął – o nie – skoczył w dół – do lochów”!

„Dobrze – rzecze Jenerał – nie odda im prochów”.

 

Tu blask – dym – chwila cicho – i huk jak stu gromów.

Zaćmiło się powietrze od ziemi wylomów,

Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone

Toczyły się na kołach – lonty zapalone

Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął

Prosto ku nam; i w gęstej chmurze nas ochłonął.

I nie było nic widać prócz granatów blasku,

I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku.

Spojrzałem na redutę – wały, palisady,

Działa i naszych garstka, i wrogów gromady;

Wszystko jako sen znikło. – Tylko czarna bryła

Ziemi niekształtnej leży – rozjemcza mogiła.

Tam i ci, co bronili – i ci, co się wdarli,

Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli.

Choćby cesarz Moskalom kazał wstać, już dusza

Moskiewska tam raz pierwszy, cesarza nie słusza.

Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona:

Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona.

On będzie Patron szańców! – Bo dzieło zniszczenia

W dobrej sprawie jest święte, Jak dzieło tworzenia;

Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze.

Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,

Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona

Obleją, jak Moskale redutę Ordona –

Karząc plemię zwyciężców zbrodniami zatrute,

Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.

 

Źródło: Adam Mickiewicz, Wybór poezji, Agora 2012

poniedziałek, 28 lutego 2022

Wiersze na trudne czasy (2)

To jest na pozór wiersz doszczętnie zbanalizowany, często wydrwiwany i nielubiany, sam go miałem w szkole. Ale z pewnością Broniewski wielkim poetą był, a czytany teraz, w czasie tych strasznych dni, nabiera aktualności i mocy.

 

Władysław Broniewski

Bagnet na broń

 

Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz – Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom,
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą –
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!

 

Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską –
kula w łeb!

 

Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz – to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.

 

Kwiecień 1939

 

Źródło: Władysław Broniewski: Wierszem przez życie, Iskry, 2011. 

poniedziałek, 21 lutego 2022

Wiersze na trudne czasy (1)

Ostatnio wracam do poezji, do tego co w duszy gra, dlatego zdecydowałem się, z pewną taką nieśmiałością, zamieszczać tu wiersze, które są mi bliskie i jakoś mnie poruszyły. Mam nadzieję, że koleżanka @LetMeRead nie poczuje, że robię jej konkurencję dla Kącika Poetyckiego, przecież poezji nigdy mało... Zatytułowałem ten cykl `Wiersze na trudne czasy', chyba nie muszę tłumaczyć, że czasy mamy obecnie niełatwe... Na początek coś na temat:


Stanisław Barańczak
Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka 

Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka,

której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu;

jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby

nie było przykro podnieść się i odejść;

jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,

jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,

jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć,

kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki

na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy

lub świat:

 

kto ci powiedział, że wolno ci się przyzwyczajać?

kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?

czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy

w świecie

czuł się jak u siebie w domu?

 

Źródło: Stanisław Barańczak, Wiersze zebrane, Wydawnictwo a5, 2006

poniedziałek, 10 stycznia 2022

Podsumowanie czytelnicze 2021

 

Ponieważ wielu moich znajomych podsumowuje miniony rok czytelniczy, postanowiłem i ja to zrobić. I tak, w roku 2021 przeczytałem 104 książek, w rozbiciu na formaty:
76 ebooków,
28 audiobooków,
4 papierowych.

 

Jeśli chodzi o tematykę, to przeczytałem:
30 książek z literatury pięknej,
32 kryminałów/thrillerów/sensacyjnych,
42 z tzw. non-fiction, w tym
12 biograficznych/autobiograficznych/wspomnieniowych,
11  reportaży/literatura faktu.

 

Jeśli chodzi o książki najlepsze, to wybrałem jedenastkę: 

Z literatury pięknej:
Aubert – Dorośli: gęsta, psychologiczna proza, jaką lubię
Rooney – Normalni ludzie:  znakomicie pokazane życie uczuciowe millenialsów.
Stasiuk – Przewóz: powrót Stasiuka do dobrej formy.
Strout – Amy i Isabelle: ta autorka nigdy mnie nie zawodzi.

 

Z kryminałów i podobnych:
Grange – Kraina umarłych: kryminał ze znakomitym tłem obyczajowym. 
Przydryga – Topieliska: świetny, gatunkowy thriller.

 

Z non-fiction
Korzeniewski – Było, minęło... Wspomnienia: świetne wspomnienia inteligenta z XX wieku
Leszczyński – Ludowa historia Polski: przełomowa książka, która zmieniła moją wizję historii Polski
Maté – Bliskie spotkania z uzależnieniem: najlepsza książka o uzależnieniach, jaką czytałem i najlepsza książka roku 2021!
Porter-Szűcs – Całkiem zwyczajny kraj – odświeżające spojrzenie na historię Polski
Renton – Jak wytresować lorda: przerażający obraz brytyjskiej edukacji dla wyższych klas

 

Rozczarowań też było parę, ale może nie będę wymieniał...

W sumie niezły rok czytelniczy...

czwartek, 2 grudnia 2021

Na Wrocławskich Targach Dobrych Książek

Koleżankom i kolegom molom książkowym spieszę złożyć sprawozdanie z mojej wizyty na wrocławskich targach. Udałem się tam zaraz po otwarciu, w czwartek w południe, a odbywają się  w Hali Stulecia:


 

To impreza kameralna, 

 

zwłaszcza w porównaniu z Krakowskimi Targami, na których bywałem parę lat temu, niemniej parę wydawnictw bliskich memu sercu było obecnych, zamieniłem parę miłych słów ze sprzedającymi słów na stoiskach CCP, Krytyki Politycznej, Dowodów na istnienie, Starej Szkoły. Wydawnictwa prezentują sporo nowości po dobrych cenach, wystawiają też sporo książek przecenionych, za 10 czy 15 zł. Kupiłem na stoisku IPN:

 


tylko jedną książkę, która na pewno nie wyjdzie jako ebook: 

 


jestem bowiem posiadaczem kundelka i zdecydowanie preferuję ebooki. W czasie mojej wizyty, zwiedzających było niewielu, ale gdy wychodziłem, już trochę osób się pojawiło. 
Na targach jest nawet obecny sławny Book Truck, w którym też można coś kupić:

 



Targi trwają do niedzieli, jeżeli akurat jesteście w okolicy, warto tam wpaść.

środa, 26 maja 2021

Gdy w Ogrodzie Botanicznym...

Gdy w Ogrodzie Botanicznym
Zakwitną bzy
W tym nastroju idyllicznym
Me serce drży

Znikają cienie trosk i zdrad
Śmieje się do nas cały świat
Gdy w Ogrodzie Botanicznym
Zakwitną wonne bzy
(autor: Andrzej Włast)


wtorek, 25 maja 2021

Gdy w Ogrodzie Botanicznym...

Gdy w Ogrodzie Botanicznym
Zakwitną bzy
W tym nastroju idyllicznym
Me serce drży

Znikają cienie trosk i zdrad
Śmieje się do nas cały świat
Gdy w Ogrodzie Botanicznym
Zakwitną wonne bzy
(autor: Andrzej Włast)



Archiwum

2023

2022

© 2007 - 2024 nakanapie.pl