Lubię patrzeć na jaskółki na niebie...
Wisława Szymborska
Upamiętnienie
Kochali się w leszczynie
pod słońcami fosy,
suchych liści i ziemi
nabrali we włosy.
Serce jaskółki,
zmiłuj się nad nimi.
Uklękli nad jeziorem,
wyczesali liście,
a ryby podpływały
do brzegu gwiaździście.
Serce jaskółki,
zmiłuj się nad nimi.
Odbicia drzew dymiły
na zdrobniałej fali.
Jaskółko, spraw, by nigdy
nie zapominali.
Jaskółko, cierniu chmury,
kotwico powietrza,
ulepszony Ikarze,
wniebowzięty fraku,
jaskółko, kaligrafio,
wskazówko bez minut,
wczesnoptasi gotyku,
zezie na niebiosach,
jaskółko, ciszo ostra,
żałobo wesoła,
aureolo kochanków,
zmiłuj się nad nimi.
Źródło: Wisława Szymborska: Wołanie do Yeti, Wydawnictwo Literackie 1957
Maciej Papierski
PROLOG
Czytamy dużo tego lata. Być może któregoś dnia
osad opowieści sprawi, że pod powłoczką skóry
pojawi się świetlista warstwa. Czasem niemal to widzę –
jak po tysiącu i jednym rozdziale w którymś z nas następuje
coś, czy może raczej wszystko tam wraca. Jakby
bezgłośny, odtwarzany bez ustanku film nawinął się
w końcu na szpulę i stanął.
Żeby kochać, musimy mówić długo,
przez noc, aż wyczerpią się słowa,
jak płynący potok, gładzący jasny blat ziemi.
Aż przyjdzie ktoś i rozwiąże ten węzeł –
to, czego nie zdążyliśmy nazwać, aż przejdzie blask
przez szybę autobusu i, zamknąwszy książkę, wysiądziemy
przy rozsupłanej pętli
Źródło: Maciej Papierski: Halkionia, PIW 2025
Tomasz Różycki
Na granicy
W kolejce na granicy tłum uchodźców,
dzieci z Charkowa, Żydzi w szarych płaszczach
szytych z zapomnienia. Żarzą się włosy,
tlą się wciąż ubrania. Straż chce papierów,
więc z kieszeni wyjmują węgiel, popiół,
stopione w gwiazdę koraliki matki.
Palestyńczycy oraz Filistyni,
z pustyni, z pyłu, wyłowieni z morza,
Asyryjczycy, w dzień deportowani,
nielegalnie co nocy tu wracają,
uwikłanymi z włóczki snów ścieżkami,
wchodzą do domów, ścielą sobie w kuchni,
szukają książek, przymierzają buty,
kaszlą, dzielą się z nami chorobami.
Źródło: miesięcznik Twórczość, nr 7-8/2024
Adam Zagajewski
Jak wygląda człowiek który ma rację
Jak wygląda człowiek który ma rację
jaki krawat nosi ten człowiek
czy mówi całymi zdaniami
czy jest w zniszczonym ubraniu
czy wyszedł z morza krwi czy wyszedł
z morza niepamięci czy na jego ubraniu
są jeszcze ślady ostrej w smaku soli
z jakiej epoki jest ten człowiek
czy jego cera jest ziemista
czy płacze przez sen co mu się śni
czy ciągle ten sam pokój
z wyjętym sercem ściany czy mówi sam
do siebie czy mieszka w wynajętym ciele
starego człowieka jak wysoki czynsz niepokoju
płaci za tę klitkę czy jest wygnańcem
z jakiego miasta czy to ciekawość
tak go pędzi czy to mu się opłaca
kto za to odpowiada skąd jest ta plama
na jego płaszczu kto za nim stoi
czy umiałbyś mu powiedzieć że
wszystko jest względne zależy jak na to spojrzeć
nie wiadomo jak jest naprawdę
sprawdź czy potrafisz go poznać
kiedy przechodzi przez ulicę
zgarbiony pod ciężarem mózgu
Źródło: Adam Zagajewski: Sklepy mięsne, 1975
Wiersz spisany z drzewa (patrz zdjęcie) stojącego przed Zamkiem w Poznaniu w czasie Festiwalu: Poznań Poezji 2025.
Grzegorz Olszański
Pytania (z Brechta)
Mój mały syn pyta: czy mam się uczyć matematyki?
Nie ma po co – chcę mu odpowiedzieć. Sam odkryjesz,
że bogaci stają się coraz bogatsi niezależnie
od twojej znajomości tabliczki mnożenia.
Mój mały syn pyta: czy mam się uczyć angielskiego?
Nie ma powodów – chcę mu powiedzieć. Kiedy polecisz
do Ameryki, kupisz sobie broń. Wtedy nawet bez słów,
każdy zrozumie, czego od niego chcesz.
Mój mały syn pyta: czy mam się uczyć biologii?
Daj sobie spokój – chcę mu powiedzieć. Wcześniej czy później
i tak spostrzeżesz, że dzieci są milsze od dorosłych,
zwierzęta milsze od dzieci, a najmilszy jest pierwotniak pantofelek.
Mój mały syn pyta: czy mam się uczyć historii?
Szkoda czasu – chcę mu powiedzieć. Pewnego dnia sam
zrozumiesz, że historię piszą ci, którzy zaokrąglają
szkielety do zera.
Tak – mówię – ucz się matematyki.
Ucz się angielskiego, ucz się biologii, ucz się historii.
Następnie przez godzinę dzwonię
po praktykujących życie
kolegach
i załatwiam mu korki.
Stanisław Barańczak
Nazajutrz
Nazajutrz po kolejnym
zbiorowym samobójstwie zawsze tak samo
idzie się rano po gazety,
zawsze tak samo bieli się świeżo
spadły śnieg albo wschodzi
czyściutkie słońce letniego poranka, zawsze
tak samo dzwonią butelki z mlekiem i
pachną rogaliki, zawsze tak
samo mała dziewczynka z tornistrem
biegnie do szkoły i potyka się, i pada,
i tłucze kolano, i jest dużo płaczu, i w tym płaczu
jest zawsze
tak wiele życia
11 II 76
Źródło: Stanisław Barańczak: Wiersze zebrane, Wydawnictwo a5, 2006
26 maja – dzień matki
Anna Piwkowska
Dopóki żyją nasze matki
Dopóki żyją nasze matki, ciągle jesteśmy dziewczynkami.
Cóż z tego, że wielu mężczyzn odeszło,
a nasze córki podorastały?
Cóż z tego, że przekwitły niebieskie hiacynty,
skoro hortensja stoi w oszałamiającej bieli,
a kobiety na skwerze sprzedają żółte tulipany?
Dopóki żyją nasze matki, żyją także nasze dziecięce marzenia.
Wsiadamy na brzęczące jak ważki rowery:
czerwone, niebieskie, pomarańczowe,
a czas rozpięty na srebrnych szprychach
niby mija kolejne ulice, ale sam siebie nie mija.
Więc jedziemy do parku popatrzeć na seledynowe drzewa,
karmimy kaczki, kupujemy karnet na pływalnię,
śnimy o morzu i o bezkresnych plażach,
wysokich górach, aby wejść na nie i tam,
w niewyobrażalnej ciszy, rozmawiać z Duchem Świata.
Możemy robić to wszystko, dopóki żyją nasze matki.
Nieważne, że ciężko im wejść po schodach,
łzawią im oczy i zawstydzone oddają nam
nieprzeczytane książki. To wszystko nas nie dotyczy.
Kupujemy im okulary, bawimy się barwą oprawek
i kształtem szkieł. Wozimy je do lekarza i czujemy strach
i urazę, że lekarstwa przestają pomagać.
Dlaczego je boli, dlaczego tak bardzo siebie bolą,
swoją starość, swoją niesprawność, swój lęk?
Usypiamy spokojne i budzimy się ufne,
dopóki żyją nasze matki.
2 kwietnia 2008
Źródło: Anna Piwkowska: Farbiarka, Znak 2009.
Andrzej Waligórski (1926-1992) – Wrocławianin, poeta, satyryk.
Andrzej Waligórski
Ja mam czas...
Po ulicach Wrocławia chodzą śliczne dziewczyny,
Moim zdaniem w trzech czwartych składające się z nóg.
Człowiek patrzy i wzdycha, w gardle braknie mu śliny,
I rozmyśla, że dużo później na świat przyjść mógł...
A dziewczęta przechodzą postrojone w sweterki
Czarne, złote, brunatne albo rude jak lis,
By się spotkać z chłopcami, którzy noszą farmerki,
I wystarczy im skuter, bułka z masłem i twist.
To nic, poczekam trzydzieści lat,
Mnie, kochanki, nigdzie nie spieszno...
Siedemdziesięcioletni będę dziad,
A wy będziecie mieć po pięćdziesiąt...
Inaczej będziecie patrzeć na świat,
Piękne dziewczęta, jakby zdjęte z reklam...
Do widzenia za trzydzieści lat,
Ja mam czas, ja poczekam!
Znów was spotkam w kawiarni, u znajomych, w teatrze,
W takich miejscach, gdzie spokój bardziej cenią niż ruch.
Z biegiem czasu różnica między nami się zatrze,
Henio włoski pogubi, Kazio będzie miał brzuch...
Zosia będzie się brzydko sztuczną szczęką uśmiechać,
Basia będzie się krzywić, bo uwiera ją pas,
To jest moja malutka, bardzo smutna pociecha,
Nie mam na co już liczyć, a więc liczę na czas...
Cóż, trzeba czekać trzydzieści lat,
Mnie po prawdzie nigdzie nie spieszno...
Siedemdziesięcioletni będę dziad,
A wy będziecie mieć po pięćdziesiąt...
Lecz nowa młodzież przyjdzie na świat
Z jakimś nowym skuterem i twistem,
A następnych trzydziestu lat
Nie wytrzyma mój słabiutki system...
Źródło: Andrzej Waligórski: Wieczór autorski, Publicat 2016
Jonasz Kofta (1942-1988) – tekściarz, poeta, dramaturg, artysta kabaretowy.
Jonasz Kofta
Song o ciszy
Wy mnie słuchacie, a ja
Śpiewam tekst z muzyką
Taka konwencja, taki moment
Więc tak jest
Zaufaliśmy obyczajom i nawykom
Już nie pytamy
Czy w tym wszystkim jakiś sens
A ja zaśpiewać dzisiaj chcę w obronie ciszy
Choć wiem, nie pora, nie miejsce i nie czas
Bo gdy się milczy, milczy, milczy
To apetyt rośnie wilczy
Na poezję
Co być może drzemie w nas
Przecież już dosyć mamy
Huku i jazgotu
Ale gdy cicho to źle
I głupio nam
Jakby się zepsuł życia niezawodny motor
Coś nie w porządku
Jakbyś był już nie ten sam
Cisza zagłusza, sam już nie wiesz, jaki jesteś
Więc szybko włączasz wszystko, co pod ręką masz
A gdy się milczy, milczy, milczy
To apetyt rośnie wilczy
Na poezję
Co być może drzemie w nas
Gdy kiedyś łomot nagle umrze w dyskotekach
Do siebie nam dalej będzie niż do gwiazd
Zanim coś powiesz tak jak człowiek do człowieka
Cisza zgruchocze i wykrwawi wszystkich nas
Dlatego uczmy się ciszy i milczenia
To siostry myśli, świadomości przednia straż
Bo gdy się milczy, milczy, milczy…
Źródło: Jonasz Kofta: Jej portret. Najpiękniejsze wiersze i piosenki, Prószyński Media, 2012
Bronisław Maj w maju o maju...
Bronisław Maj
* * *
Nagła majowa ulewa, ludzie kryją się
w bramach. I jednocześnie słońce, deszcz
prześwietlony słońcem: w przesmyku nad Szewską
czysty zaróżowiony błękit. Jedna
z chwil, których nie wolno stracić,
jeżeli chce się tu żyć. Ale nie myśl
o tym, wychyl się: pozwól, by chłodny
deszcz spływał ci po policzkach
i patrz na tę młodziutką dziewczynę
tuż obok: jej zmoczone włosy, cienka
bluzka przezroczysta od wody, jej
czysta twarz zaróżowiona pod twoim
spojrzeniem. Staraj się teraz
nie myśleć o niczym: czując
na twarzy rześką metaliczną wilgoć, patrz,
nie odwracaj oczu. Potem wystarczy
tylko kilka kropel na policzkach,
abyś ją miał przy sobie.
Źródło: Bronisław Maj: Mgnienie. 69 wierszy. Universitas, 2022
Tadeusz Różewicz
normalny poeta
czasem niepokoję się tym
że jestem taki zwyczajny
pisałem gdzieś kiedyś
o tym Nie martwię się ale zaczynam
myśleć że chyba to nie jest
normalne kiedy „poeta” nie jest
„zjawiskiem”
już czas wykreować siebie
poetyckiego malowniczego szalonego
(trochę) schizofrenika trochę kochającego
inaczej bieda w tym że kocham „po bożemu”
że lubię piesze spacery że
jestem mężem jednej żony
według wskazań Pawła Apostoła
wstaję o szóstej rano
idę do łazienki
itakdalej
nie noszę ani brody
ani bródki
ani loków spływających
na ramiona
przez chwilę myślę o śmierci
poprawiam jakiś wiersz
potem zanurzam się
w życiu
wieczorem zdzieram
kolejną kartkę z kalendarza
24 września 2007
267. dzień roku
wsch. Słońca 6.24
zachód 18.31
na odwrocie kartki
jest przepis na kotlety
kotleciki smażymy na
mocno rozgrzanym (...)
z obu stron na rumiano
obtaczamy w tartej bułce (...)
przed zaśnięciem czytam
różne miesięczniki dwu-
miesięczniki kwartalniki
artystyczne literackie
i widzę (ze zdziwieniem)
że wiersze moich znakomitych
kolegów (i koleżanek)
stają się powoli podobne
do moich wierszy
a moje stare wiersze
są podobne do
ich nowych wierszy
Źródło: Tadeusz Różewicz Wiersze ostatnie, Biuro Literackie, 2024
Adam Zagajewski
Walizka
Rano Kraków był pochmurny, dymiły wzgórza.
W Monachium padał deszcz, Alpy niewidoczne
i ciężkie leżały w dolinach jak kamienie.
Dopiero w Atenach zobaczyłem słońce, które
sprawiło, że powietrze, całe powietrze,
cała ogromna flotylla powietrza,
zamieniło się w drżące złoto.
Jak mówią pisarze religijni: nagle
stałem się innym człowiekiem.
Jestem tylko turystą w widzialnym świecie,
jednym z tysiąca cieni, które
snują się w ogromnych halach lotnisk –
a za mną jak wierny pies jedzie na małych kółkach
moja zielona walizka.
Jestem tylko nieuważnym turystą,
ale kocham światło.
Źródło: Adam Zagajewski: Asymetria, Wydawnictwo a5, 2014
Janusz Stanisław Pasierb
dziadek
ojciec mojej matki
Jaksiemasz
mówił z profilu kiedy przyjeżdżałem
nosił się wysoko
z fasonem zdeklasowanych
lubił opowiadać o duchach i diabłach
które się wtedy trzymały mokradeł
i o pierwszej wojnie
kochał zwierzęta psy koty i ptaki
Ritter von mruczał kiedy sobie wypił
austriackie gadanie
sławne były za Niemca jego monologi
Jasiu powiadał do mojego ojca
faszyzm cóż to jest faszyzm
Mussolini i Hitler czy to są królowie
zwykłe chamy rabusie
do oficera feldgrau który mu zabierał
ostatnią szkapę mówiąc jetzt ist Krieg
dziadek krzyczał czy to ja kazałem
tej wojnie być
kiedy umierał
zwrócił się do ciotki
mam ci coś
powiedzieć
gdy wróciła już milczał
tylko koty podrzutki które był przygarnął
siedziały przy nim stróżując jak sfinksy
Źródło: Janusz Stanisław Pasierb, Wiersze zebrane I-IV, Bernardinum, 2021
Dwa wiersze Zbigniewa Dmitrocy – poety i tłumacza, autora książek dla dzieci
Zbigniew Dmitroca
Instrukcja
Pięć tysięcy lat temu
Babiloński skryba
Wyżłobił na glinianej tabliczce
Instrukcję ratunku przed potopem
Napisał nie owijając w bawełnę:
Sprzedaj dobytek buduj arkę
Po pięciu tysiącach lat
Nie owijając bawełnę
Powtarzam za tamtym człowiekiem:
Sprzedaj dobytek buduj arkę
Mimo że tylu kowali
W każdej chwili na świecie
Wbrew tobie wykuwa twój los
8 grudnia 2021 – 23 kwietnia 2022
Krótki wiersz o człowieczeństwie
Nie tłumacz
wojennych bestialstw
i nie odczłowieczaj
ich sprawców
Nic co ludzkie
nie jest im obce
Mają serca
i wolną wolę
5 kwietnia 2022
Źródło: Kwartalnik Akcent nr 4/2022
Kilka drobnostek mistrza fraszkopisarstwa.
Jan Sztaudynger
Rześki staruszek
Na stare lata
Na młode lata.
Kalkulatorzy
Z niejednego znać oblicza,
Że nie myśli, lecz oblicza.
Historia cała
Historia z tego była cała,
Bo jam się zapamiętał, a ona zapomniała.
Reduta
Wstąpiłem na ciało!
Samo tego chciało...
Szelest
Ten jej nie popieści,
Kto nie poszeleści.
Dobra żona
Żona mi odpowiada,
Bo mi nie odpowiada.
Spodziewana niespodzianka
Nie zbudzę się pewnego ranka,
Ot, spodziewana niespodzianka!
Źródło: Jan Sztaudynger: Piórka prawie wszystkie, Wydawnictwo Literackie 2007