Antoni Marianowicz (1923- 2003) – poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz i satyryk.
Antoni Marianowicz
SAGA RODU...
Choć miała Ignorancja
uroki i zalety,
nikt jakoś do ożenku
nie kwapił się, niestety.
Chodziła z tym i owym
jak to się zwykle zdarza,
trafiając tu i ówdzie,
lecz wciąż nie do ołtarza.
Aż wreszcie ktoś zawołał,
wpatrzony w nią w zachwycie:
„Chcę ciebie, Ignorancjo,
przez całe tulić życie!”
Spłoniona niczym róża
szepnęła mu w sekrecie:
„I ja na wieki pragnę
być twoją, mój Tupecie!”
Pomińmy dla zwięzłości
liryczną tę substancję,
stwierdzając: ślub połączył
z Tupetem – Ignorancję.
Gdy wzięli się do dzieła,
spłodzili dzieci mrowie,
a każde z nich zrobiło
karierę co się zowie.
Do rozpoznania łatwa
jest ich progeniturka,
albowiem łatwość słowa
z łatwością łączy piórka.
A gdy otworzy usta,
od razu rozpoznacie
i wiedzę (tę po mamie),
i skromność (tę po tacie).
Źródło: Antoni Marianowicz: Urwanie głowy, Iskry 1976
Antoni Słonimski (1895-1976) – poeta, dramatopisarz, prozaik, felietonista.
Antoni Słonimski
Wszystko
Czy w Tuluzie, w Ankarze,
Czy na Węgrzech, w Dakarze,
Czy w Lizbonie, czy w Szkocji wilgotnej,
Czy tu, w wielkim Londynie,
Fala niesie nas, płynie –
Coraz dalej od drogi powrotnej.
O co my tak walczymy,
Za czym my tak tęsknimy?
Jakież skarby nam wielkie odjęto?
Nie o sławę, bogactwo
Całe nasze tułactwo,
Lecz o sprawę i większą, i świętą.
Nie o władzę nad światem,
Ale o to, by latem
Z książką usiąść pod starym jaworem,
Słuchać wiejskich pogwarów,
I brzęczących komarów,
Koni rżących na łąkach wieczorem.
Nie – by rządzić innymi,
Lecz by w domu ze swoimi
Sprawiedliwie przełamać się chlebem.
Wyjść na drogę i czyste
Witać niebo gwiaździste,
I spokojnie móc spać pod tym niebem.
Znów popatrzeć przez okno
Na kasztany, co mokną,
Od dżdżu mokrym przyglądać się listkom.
Iść aleją, przystawać,
Dawne ścieżki poznawać.
To niewiele, a przecież to wszystko.
Źródło: Antoni Słonimski: „Wiem, o co ci chodziło…". Przeszłość jest moją ojczyzną. Wiersze, Universitas, 2021
Janusz Stanisław Pasierb (1929-1993) – ksiądz katolicki, poeta, podróżnik, historyk sztuki.
Janusz Stanisław Pasierb
poeta jest twoim bratem
poeta jest twoim nieznośnym bratem
który – kiedy biegniesz – mówi
zatrzymaj się obejrzyj
obejrzyj się
obejrzyj siebie
zobacz kwitnący biało oleander
powąchaj liść orzecha
dotknij jakie chłodne uszy ma jamnik
spojrzyj światu w oczy
dokonaj koniecznych doświadczeń
nie wystarczy o nich przeczytać
kiedy stoisz w miejscu
poeta każe ci biegnąć
gdy milczysz każe ci krzyczeć
z radości czy bólu
nazywa co jest w tobie
przywraca niezbędne złudzenia
bierze cię za rękę
jak anioł świętego Piotra
i wyprowadza z więzienia
czujesz jak drży mu ręka
kiedy ci szepce do ucha
jesteś wolny nie bój się idź
Źródło: Janusz Stanisław Pasierb, Wiersze zebrane I-IV, Bernardinum, 2021
Krzysztof Lisowski – ur. 1954 r., poeta,krytyk literacki, eseista, prozaik, tłumacz, autor wierszy dla dzieci.
Zamieszczam cały cykl wierszy, bo tworzą zamkniętą całość.
Krzysztof Lisowski
Zagadki
Z najważniejszymi zagadkami życia
Trzeba radzić sobie pojedynczo
Bóg nie był obecny przy
Twoim umieraniu
Musiałaś sama oswajać ból i ciemność
Oddychać resztką powietrza
Chwytać moją dłoń
Jak na skraju przepaści
Kiedy z wysiłku rozplatają się palce
I jeszcze – żebym się wtedy nie smucił – taktownie odeszłaś
Dopiero rankiem
Dzień po moich urodzinach
Nie mam do nikogo pretensji
Tobie ślubowałem
A Ty nie mogłaś widocznie dłużej czekać
Bo co –
To jakby winić motorniczego tramwaju nr 4
Że jedzie za szybko
Przecież codziennie
Nowi umarli wsiadają do ognistego pojazdu
Żeby zapukać do przeszłości
23 sierpnia 2023
Nocny stróż
Nie wiadomo kiedy
Poumierały też twoje ubrania
Leżą powkładane w duże niebieskie worki
W środkowym pokoju
Jak ciała po ziemskiej bitwie
Po walce ze światem
I tej nocy jestem
Ich stróżem
Milczących tkanin bawełny
Wszystkich twoich
Ulubionych kolorów
25 sierpnia 2023
Ciemne okna
Zawsze kiedy wracałem wieczorem
Paliło się światło
W największym pokoju naszego mieszkania
Wyraźniała winorośl którą oplotłaś
Balkon i dom
W magiczny krąg
Ale „zawsze” pewnego dnia przestało działać
Moc odeszła
Sam muszę po powrocie zapalać lampę
Żeby odnaleźć się
W jasnej pustce
Na nic teraz nie liczę
Ale każdego upalnego wieczoru
Dobrze podlewam naszą winorośl
Czytam jej listki od ciebie
28 sierpnia 2023
Przejrzyste niebo
Od rana takie przejrzyste niebo
Błogosławione promienie
Pan tęskni
Pan musi się wyleczyć
Z ukąszenia utratą
Mówi tamta kobieta
Pięć razy obróciłem klepsydrę
I mamy już nowy piątek
Pięć razy zanurzyłem się nago
W uzdrawiających wodach
Ale czym można uleczyć
Pustynię i wulkan
Nieczynną noc
Bez twojego oddechu
1 września 2023
Afazja
Pod koniec lipca
Moja żona eliminuje słowa
Przestaje mówić
Jeszcze tylko parę ważnych gestów –
Zawsze cię kocham
Zapamiętaj to na wszystkie dni
Twojej osobnej przyszłości
Boję się o ciebie
Przytul mnie mocno
Boli
5 września 2023
Źródło: Kwartalnik Akcent, nr 1/2024
Louise Glück (1943-2023) – amerykańska poetka i eseistka, laureatka literackiej Nagrody Nobla w roku 2020.
Louise Glück
Głóg
Obok siebie, nie
trzymając się za ręce: obserwuję was,
jak spacerujecie po letnim ogrodzie – stworzenia,
które nie mogą się poruszać,
uczą się widzieć; nie muszę
gonić was przez
ogród; ludzie zostawiają
ślady uczucia
wszędzie, kwiaty
rozsypane na ścieżce,
białe i złote, niektóre
lekko unoszone
przez wieczorny wiatr; nie muszę
iść tam, gdzie teraz jesteście,
w głębi trującego pola, aby poznać
przyczynę waszej ucieczki, ludzką
namiętność czy gniew; dlaczego inaczej
opuścilibyście
wszystko, co udało wam się zebrać?
Przekład: Krystyna Dąbrowska
Źródło: Louise Glück: Dziki irys, Wydawnicto a5, 2024
Joanna Roszak – pisarka, poetka, publicystka, wykładowczyni akademicka, mieszka w Poznaniu
Joanna Roszak
jak narysować kota
w pewnym sensie to łatwe
jak pisanie wiersza
umieszczasz słowo po słowie
kończysz wers i łączysz z następnym
wzdłuż brzegów liter
więc jak opisać kota
gdy oddycha płytko i lekko
gdy czaruje nad ludzką głową w nocy
gdy kwitnie jego sierść
niczego nie pamięta
kiedy dostrzega małego pająka
omija przetarte ubrania i ścieżki
szuka miejsca z którego lepiej widać
i przysiada na otwartych zeszytach
w linie czy kratkę nie wchodząc do nich
jakby był moim wierszem
Źródło: Joanna Roszak, Om, Biuro Literackie, 2023
Kolejny wiersz z tomu który wygrał tegoroczną nagrodę Nike
Urszula Kozioł
TEMPUS FUGIT
Czas zawczasu
pogrążyć się w sobie
czas
zdążyć na czas
czas mieć czas
zanim
strąci nas w bezczas
bo poniewczasie
będzie za późno na cokolwiek.
Źródło: Urszula Kozioł: Raptularz, PIW, 2023
Dzisiaj wprawdzie nie wiersz, ale inspirujący tekst pojawiający się tu i tam.
Max Ehrmann (1872 -1945) – amerykański prawnik, ekonomista i pisarz.
Max Ehrmann
DEZYDERATA
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy.
O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść.
Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha.
Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości.
Wykonaj swą pracę z sercem - jakakolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz
w zmiennych kolejach losu.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa.
Niech Ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów
i wszędzie życie pełne jest heroizmu.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa.
Przyjmij spokojnie co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości.
Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny.
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.
Tłumaczenie: Andrzej Jakubowicz
Źródło: Kazimierz Jankowski: Hipisi. W poszukiwaniu ziemi obiecanej, 1972.
Radosław Wiśniewski (ur. 1974) – poeta, krytyk literacki.
Radosław Wiśniewski
Chłopiec siedzący na ziemi pod kinem „Ukraina” przy Majdanie
Niezależności w mieście Równe, jesień 2023
Chłopiec na zdjęciu siedzi na ziemi
nogi ma podciągnięte pod brodę
obejmuje je rękami i chowa głowę
między kolana
zupełnie jak mój syn
który obraża się na nas
i odmawia współpracy
z resztą świata
Chłopiec na zdjęciu siedzi pod portretem
swojego brata rozpiętym na metalowym
standzie jak na krzyżu.
Dla chłopca starszy brat bywa wielki
jak bóg i są rzeczy, które są tylko
między nimi.
Mój syn ma tak ze starszą siostrą
która często patrzy na nas, rodziców,
z politowaniem i mówi – dajcie nam chwilę,
a ja często powtarzam synowi, żonie, babci,
dziadkowi, kiedy opowiadam podobne sceny
– takie rzeczy – tylko z wielką siostrą.
Brat chłopca ze zdjęcia, rozpięty na standzie
nazywa się Jehor Mucha, był żołnierzem
67 Brygady Zmechanizowanej, poszedł
pod Bachmut i nie wrócił.
Chłopiec na zdjęciu ma na imię Wasyl
w każdej wolnej chwili przychodzi
pod wielki portret brata
pod kinem „Ukraina”
przy Majdanie Niezależności
w mieście Równe
podciąga kolana pod brodę
chowa głowę między kolana
i siedzi tak jak mój syn
kiedy odmawia współpracy
z resztą świata
Chciałbym mu powiedzieć
wstań już, daj spokój, nie wygłupiaj się
chodź, no chodź, ile tak będziesz siedział,
no ile, no
synku
Źródło: Miesięcznik 'Odra', nr 9/2024
Wiersz z tomu z finałowej siódemki nominowanej do nagrody Nike 2024
Marzanna Bogumiła Kielar
Poniemiecki ogród Jadwigi wypędzonej z Grodzieńszczyzny
Nie lubiła sezonowych roślin: nasturcji, słodkiej
maciejki. Wolała byliny. Krępe półkrzewy w skórzastych liściach
sczerwieniałe przed zimą. Srebrzystoszare długowieczne krzewinki
na kotwicy masywnych korzeni.
Byliny – zdrewniałe u nasady łodyg.
Ich zgrubiałe kłącza zimujące pod ziemią, ich cebule potomne.
Wargi kwiatów, nasiona, do których przylatują pszczoły i ptaki.
Astry, floksy, rdzawe liliowce. Sadziła miododajną lebiodkę,
naparstnice o ząbkowanych liściach, brodate goździki –
w tym cudzym
przedwiosennym ogrodzie.
Odtwarzała wśród kamieni na skarpie tamten miniaturowy łańcuch górski
zawieszony nad Niemnem wieloma tarasami – swój ogród
utracony u schyłku jesieni, gdy ginie
miasto trzmiela.
Wprowadziła trujące tojady, gęsie szyje
orszelinowej tojeści. Nawet karmnik ościsty
tkający cierpliwie żywotne
okrywowe darnie, co stwarzają pozór, że ogród
istnieje tu nieprzerwanie od dziesięcioleci. I krwawnik, tysiąclistny,
którym Achilles leczył rany po bitwie.
I mak wieloletni, potężny, czerwony. Rosnący tam, gdzie ludzie
otwierają ziemię, gdzie trupy i azot z bomb ją użyźniają.
Mak z czarnym środkiem, który Persefona trzymała w ręku,
wracając. Jego nieujarzmiony lipcowy przepych.
Sadziła byliny.
Żeby tu było coś trwałego.
Źródło: Marzanna Bogumiła Kielar: Wilki, Znak 2023
Wiersz z tomu z finałowej siódemki nominowanej do nagrody Nike 2024
Urszula Kozioł
NIE MIJAJ RANKU
Nie mijaj ranku
zatrzymaj swe ptaki
jeszcze się zdążysz naobracać w czasie
przystań mi wiosno w półobrocie światła
wahaj się chwilę w odcieniach zieleni.
Przedłuż mi zmierzchu swą wczesność do syta
nie spiesz się maju
trwaj moja miłości
o lata – kiedy się wami nacieszę.
przemija życie jak noc w okamgnieniu.
przemija ziemia w ułamku promieni.
Źródło: Urszula Kozioł, Raptularz, PIW 2023
Józef Baran (ur.1947) – poeta
Józef Baran
„Teatr mój widzę ogromny”
(wyznanie halabardnika)
ile to razy
wydaje się
że gramy kluczowe role
(w swoich, cudzych spektaklach)
gdzie
wchodzimy prawie w skórę Romea
Kleopatry
Ofelii
ach mój boże
co to było!
co to było!
jak się nam wyobrażało
majaczyło
rozdawało ukłony
na lewo i prawo
teatr widzieliśmy
ogromny
i wielkie powietrzne przestrzenie
a w uszach
dźwięczały
wyimaginowane oklaski
dopiero z latami
budzimy się zdumieni
że scenka tak mała
(czyżby z latami zmalała?)
rólka
mikroskopijna
z pospolitej opery mydlanej
zerżniętej
z innej opery mydlanej
nasza kwestia
ach jakaż kwestia
parę zdań
kto je usłyszał zauważył?
rozwiali się klakierzy
i wygwizdujący
a może ich nie było
dla kogo się tak staraliśmy
dla autora sztuczydła
podszepniętego przez duszka
minionej epoki
dla
reżysera
ze spalonego teatru cieni
sam spłonął ze wstydu
czy w ostatecznym rozrachunku
dla samego siebie
i dla tego
ostatniego widza naszej samotności:
wiernej halabardy
co wymknęła się po cichu z rąk
i osunęła z brzdękiem
na podłogę
Źródło: Miesięcznik Twórczość, 4/2024
Tomasz Różycki
Fizycy
Ech, fizycy, moi bohaterowie!
Zawsze trzeźwo, wśród obliczeń, nie wierzą
niczemu i nikomu, najmniej sobie.
To dzięki nim nie jesteśmy płazami.
Tak blisko rozwiązania zagadki,
które zawsze okazuje się zbiorem
kolejnych zagadek, tak jakby wszechświat
grał z nami w ciuciubabkę (kiedy patrzysz,
jestem tu, a kiedy nie patrzysz – wszędzie).
Fizycy! Tylko w was moja nadzieja,
że nie spoczniecie, że będziecie wiecznie
szukać wzoru, zasady ostatecznej.
I nigdy się nie mylicie (nawet jeśli
to metafora, to tylko poezja).
Źródło: miesięcznik Odra, nr 5/2024
Ponieważ jestem w górach, daję wiersz górski. Autor, Carl Hauptmann (1858-1921) to niemiecki prozaik i poeta, starszy brat noblisty Gerharta Hauptmanna.
Carl Hauptmann
Z cyklu: Wiersze o Karkonoszach
Zza gór jasnej otchłani
Zza gór jasnej otchłani poranek
wzlatuje na purpurowych skrzydłach.
Ogień mielerzy z zalesionych wzgórz
okrywa dymem świat ciemnych szczytów.
A tu w dolinie, tylko samotny szelest,
i wiatr brzmi w bezlistnych koronach,
wiatr poranka.
A ja, znów uwięziony w marzeniach,
budzę się rozmarzony z sennego pragnienia.
Otwieram szeroko oczy, nasłuchuję.
A dźwięki pienią się i rozpływają –
i dolinę wypełnia iskrzący blask,
i zwycięskie światło koi moją tęsknotę,
światło poranka.
Przełożyli Edward Białek i Natalia Południak
źródło: Miesięcznik Odra nr 7-8/2024
Ponieważ jestem w pięknym Kazimierzu Dolnym, wiersz o tym mieście. Dodajmy: wiersz w dużej mierze historyczny, bo Kazimierz teraz wygląda zupełnie inaczej...
Julian Przyboś
Notatka z Kazimierza
Tyle razy to miasteczko przemalowywali,
że już nie można poznać bez ramek.
Malarz czy kurz uliczny tak oczy tumani?
Ruinki, ruderki same...
Nie chcą tych ruder z oczu opętanych stracić.
Za nic!
Malują, malują dalej!
Pachnie im landszaft bez kanalizacji,
z okiem i nos przywykną.
Po miauczącym z głośnika rynku
z kocimi łbami
krowa kroczy, karmiąc plackami po kamieniu kamień...
Kamienie malownicze same...
O większy od Wielkiego Królu nasz i Panie,
Planie
Pięcioletni!
Przejdź miasteczkiem a Sobą wertepy uświetnij
i asfaltem przykryj błoto jezdni!
Nie pozwól mi uciekać, gdzie zadarłszy nosa
trzeć z oczu pyłu nie trza,
gdzie jest mi
wyżej i ciszej,
jakbym góry przeskoczył
i niebo podwyższył
i jak gdyby mnie jeszcze do Italii niosła
samolotna radość powietrza!
Oto idzie – wprost ze średniowiecza –
suchy dziadek o kijku: pobożnie pochwalił...
Nie odpowiem: na wieki... Przeszłość mnie nie zwiedzie:
„klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie...”
sztukowany baroczek, ruderki, usterki,
w nich jak z żartu dom Sarpu... a wokół –
nieuregulowana wylała szeroko.
Uff! Topię w Wiśle troskę o miasto Esterki,
jak król Kazimierz kanonika w worku.
Źródło: Julian Przyboś, Narzędzie ze światła, PIW, 1958