Avatar @almos

@almos

148 obserwujących. 110 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 27 minut temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
148 obserwujących.
110 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 27 minut temu.

Blog

wtorek, 24 października 2023

Wiersze na trudne czasy (88)

Arturo Gutierrez Plaza (1962) – wenezuelski poeta i eseista.

 

Arturo Gutierrez Plaza

 

Rybka mojej córki

 

Akwarium o wymiarach:

50 cm w obwodzie

i 15 cm w średnicy

(mniej więcej pół litra mętnej wody)

do tego sprowadza się universum

Alfonsa (rybki mojej córki)

 

Jedzenie wrzucamy mu raz dziennie.

Otwiera pyszczek zwyczajnie jak ryby

jak mim który się uczy wypuszczać bąbelki

Patrzę na niego z litością,

z fałszywym współczuciem

i mówię do Gaby: „jaka śliczna rybka!”

 

W nocy, gdy wszyscy śpią,

wstaję i wchodzę do kuchni:

Alfonso bezsenny

wpatruje się we mnie

(nie tylko dlatego, że nie ma powiek)

badawczo ogromnymi oczyma

wklęsłymi jak akwarium w którym mieszka.

Pociesza mnie, użala się nade mną

i w roztargnieniu

zaczyna się kręcić w miejscu

raz po raz.

 

Zupełnie jak ja.

 

Źródło: Krystyna Rodowska: Cudze moje. Wiersze (wybór przekładów poezji z lat 1968–2020), Officyna, Łódź 2021

 

wtorek, 17 października 2023

Wiersze na trudne czasy (87)

Wiersz profetyczny, za kilka lat autor miał trafić do łagru za wiersz o Stalinie...

 

Osip Mandelsztam

 

Leningrad

 

Powróciłem do miasta, gdziem tyle lat żył -

Znajomego do łez, do migdałków, do żył.

 

Skoroś wrócił - idź zaraz nad Newę i tam

Z lamp nadrzecznych szybkimi łykami pij tran.

 

Rozpoznawaj czym prędzej grudniowych dni mgły,

Gdzie złowroga czerń dziegciu i żółtka smak mdły.

 

Petersburgu, mam jeszcze ten adres gdzie ktoś,

Kto zmarł dawno, wciąż czeka i brzmi jego głos...

 

Przy kuchennych drzwiach czuwam i wali mnie w skroń

Dzwonek z mięsem wyrwany i nagły jak grom,

 

Czekam gości noc w noc, gryząc wargi do krwi

I kołysząc kajdany łańcuszków u drzwi.

 

Leningrad, grudzień 1930

 

Przełożył Stanisław Barańczak

 

Źródło: Stanisław Barańczak: Wybór wierszy i przekładów, PIW 1997

wtorek, 10 października 2023

Wiersze na trudne czasy (86)

Mam wrażenie, że to wiersz bardzo na czasie...

 

Stanisław Barańczak

 

A tak niewiele brakowało

 

                                                                            Adamowi Michnikowi

 

A tak niewiele brakowało: mogłem

po prostu wraz z innymi podnieść rękę,

po prostu wraz z innymi ją opuścić –

aby w tej samej chwili wrosła ciężkim

łokciem w zielone sukno prezydialnych stołów,

w skórę wyściełającą przepastne siedzenia

czarnych limuzyn, w polakierowane

pulpity mównic, w bankietową biel

obrusów;

 

      mogłem podnieść rękę. Ale nie.

Nadmiar przekory? brak pokory? szczerze

mówiąc, jedynie moment zagapienia:

paniczny strach na myśl, że może wcale

nie będę mógł opuścić ręki, że

dłoń podniesioną przebije rzeźnicki

hak nieba, które ze smutną ironią

lubimy sobie wyobrażać jako

pusty sklep mięsny, gdzie tylko czasami

zjawia się towar w postaci

naszych zarżniętych dusz.

 

Źródło: Stanisław Barańczak: Wiersze zebrane, a5, Kraków, 2006

 

wtorek, 3 października 2023

Wiersze na trudne czasy (85)

Karol Maliszewski

 

List do prawnuków

 

Zostawiam wam lutowe orkany

i śnieżyce majowe, żywe

kultury plastiku w jelitach,

mózgi podłączone do czegoś,

co jeszcze nie ma nazwy,

mitraistyczny kult kota

w social mediach (nawet

jak go nie masz,

musisz miauczeć jak inni), życie

bez prądu, ale za to na haju,

oczy świecące przy ogniskach

jak kiedyś (tylko że teraz

palonych na środku pokoju,

bo zimno), zostawiam wam

 

wielobarwne układy scalone

na ścianach muzeów oraz inne

objawy agonii powieszone przypadkiem

do góry nogami (na współczesną

sztukę można liczyć

w tym względzie), roje much

większych od zmodyfikowanej kapusty

podobnej do kalafiora, zostawiam wam

 

zakaz opowiadania bajek,

w których występuje mięso

przeznaczone do spożycia

(szczególnie wyklęta jest gadająca

kiełbasa), smutny naród po sąsiedzku

wiedziony przez szaleńców i tyranów,

zgromadzona przez nich broń

zapełni złomem pół kosmosu,

 

i prawdę pustą, wyssaną jak kość

ze szpiku – spróbujcie znaleźć

inne słowo na spotkanie

z tym, co się wydarza, zostawiam wam

 

poradzicie sobie.

 

18.02.2022

 

Źródło: Miesięcznik Twórczość, nr 7-8/2023

 

 

wtorek, 26 września 2023

Wiersze na trudne czasy (84)

Ryszard Krynicki

 

Czasem, kiedy mówisz

 

 

Czasem, kiedy mówisz: jeszcze nie jest za późno,

jeszcze nie teraz,

jeszcze nic się nie stało,

co wymaga twojego udziału

 

twoje nic nie odpoczywa

i nie istnieje w utajeniu – lecz jest, jest

niezmordowanym mordercą,

dwoi się i troi,

aby jak najlepiej wykonać swoje zmienne obowiązki

i chociaż jego siły są niewyczerpane

 

– nie widzi końca swojego zadania.

 

 

Źródło: Ryszard Krynicki, Wiersze wybrane, a5, 2009

wtorek, 19 września 2023

Wiersze na trudne czasy (83)

„Jak bardzo trzeba cenić prowincję i dom, i daty, i ślad minionych ludzi.”...

 

Czesław Miłosz

 

Mój dziadek Zygmunt Kunat

 

W fotografii mego dziadka, kiedy miał sześć lat, zawiera się, moim zdaniem, sekret jego osoby.

 

Szczęśliwy chłopczyk, radośnie filuterny, przez jego skórę prześwieca dusza bystra i pogodna.

 

Fotografia pochodzi z lat sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku, i oto ja, w późnej starości, wybieram się tam, żeby towarzyszyć zabawom dziecka.

 

Nad znajomym jeziorem, do którego właśnie rzuca kamyki, pod jesionami, które miały znaleźć się w moich wierszach.

 

Kunatów liczono do szlachty kalwińskiej, co snobistycznie odnotowuję, bo u nas na Litwie najbardziej oświeceni byli kalwini.

 

Rodzina zmieniła wyznanie późno, około 1800 roku, ale nie zachowałem żadnego obrazu dziadka w kościelnej ławce w Świętobrości.

 

Nigdy jednak nie mówił źle o księżach, ani w czymkolwiek uchybiał przyjętym obyczajom.

 

Student Szkoły Głównej w Warszawie, tańczył na balach i czytał dzieła epoki pozytywizmu.

 

Wziął poważnie zasady pracy organicznej i dlatego w Szetejniach zaczął wyrabiać sukno, toteż bawiłem się w pokojach, w których stały warsztaty do folowania.

 

Był uprzedzająco grzeczny dla wszystkich, wielkich i małych, bogatych i biedaków, miał dar uwagi w wysłuchiwaniu każdego.

 

Oskar Miłosz, który poznał go w Kownie w roku 1922, nazywał go un gentil homme français du dix-huitieme siècle, francuskim szlachcicem osiemnastego wieku.

 

Zewnętrzny polor nie wyczerpywał jednak jego istoty, ukrywała się tam mądrość i prawdziwa dobroć.

 

Rozmyślając o moim dziedzicznym obciążeniu, mam chwile ulgi, kiedy przypomnę sobie mego dziadka, bo musiałem coś wziąć po nim, czyli nie jestem całkiem bez wartości.

 

Nazywano go „litwomanem” i czyż nie zbudował domu w Legmiadzi, który służył za szkołę i czyż nie opłacał litewskiego nauczyciela?

 

Lubili go wszyscy, Litwini, Polacy i Żydzi, miał mir u okolicznych wiosek.

 

(Tych wiosek, które w kilka lat po jego śmierci zostały wywiezione na Sybir i dlatego jest tam teraz tylko pusta równina).

 

Ze wszystkich książek najbardziej lubił czytać pamiętniki Jakuba Gieysztora, bo szczegółowo opisują naszą dolinę Niewiaży między Kiejdanami i Krakinowem.

 

W młodości mnie one nie interesowały, bo co mi po tym, co było dawno, jeżeli obchodziła mnie tylko przyszłość.

 

Dzisiaj czytam te pamiętniki chciwie, nauczony, jaką wartość mają nazwy miejscowości, zakręty drogi, pagórki i promy na rzece.

 

Jak bardzo trzeba cenić prowincję i dom, i daty, i ślad minionych ludzi.

 

Kalifornijski wędrowiec, przechowuję talizman, zdjęcia pagórka w Świętobrości, gdzie pod dębami leżą dziadek Zygmunt Kunat, pradziadek Szymon Syruć i jego żona, Eufrozyna.

 

Źródło: Czesław Miłosz: Poezje wybrane, Wrocław, Ossolineum 2013

 

poniedziałek, 11 września 2023

Wiersze na trudne czasy (82)

Jacek Kleyff (ur. 1947 r.), jeden z twórców kabaretu 'Salon niezależnych', ta piosenka pochodzi właśnie z tego kabaretu. Ma 50 lat a całkiem aktualna...

 

Jacek Kleyff

 

Telewizja... (1972/1973

 

Telewizja pokazała,

a uczeni podchwycili,

że jednemu psu gdzieś w Azji

można przyszyć łeb od świni.

 

Wykrył pies bimbrownię na czas,

wycinanki robi wujek,

jak smarować margaryną

Telewizja transmituje.

 

Łodiridi dla młodzieży,

W Skierniewicach dwie kotłownie;

jak gonili hitlerowca,

to mu opadały spodnie.

 

W telewizji czterej znawcy,

od nawozów i od świata,

orzekają, co się zdarzy,

w Gwatemali za trzy lata.

 

„Masy pracujące stracą,

gdy realna płaca spadnie,

Gwatemala nie dostrzega,

iż elita władzę kradnie.”

A u nas:

Stal się leje, moc truchleje,

na kombajnie chłop się szkoli,

na dodatek wygrać może

końcówkę od banderoli.

 

W telewizji pokazali

wczoraj kości chudych dzieci,

zastrzelonych gdzieś w Angoli

pokazali świeże groby.

 

Świeże groby zawsze wzruszą

niezależnie gdzie kopane.

Jak porosną wyjdzie na jaw

kto szczuł i co było grane.

 

Usia-siusia, cepeliada,

w ogródeczku panna Mania,

„Chmurka” się przejęzyczyła,

jaja nie do wytrzymania.

 

W telewizji ogłosili,

wczoraj wyrok na montera:

za kradzież czterech tysięcy

- cztery lata, pięć miesięcy.

 

Patrzy prawy obywatel

dzień po dniu, za za dniem godzina,

a z nim razem na kanapie

relaksuje się rodzina.

 

Z telewizji jego matka,

z gazet dzieci do zrobienia,

żona jakby wzięta z radia,

a on cały z obwieszczenia.

 

Źródło: Jacek Kleyff: Piosenki z lat 1967-1980, OTO Kalambur, 1989

 

 

poniedziałek, 4 września 2023

Wiersze na trudne czasy (81)

Wizja przyszłości?

 

Tomasz Różycki

 

Kryzys czytelnictwa polskiego

 

Tymczasem w auli spotkanie z Czytelnikiem,

na sali sami autorzy książek,

dla niektórych zabrakło miejsc siedzących.

Wreszcie wchodzi nieco spóźniony,

chwiejnym krokiem.

Łyknął sobie jednego dla kurażu w garderobie.

Brawa i flesze, transmisja na żywo.

 

Czytelnik wymienia dwa lub trzy wybrane tytuły,

streszcza fabuły.

Na sali jęk zachwytu, jęk zawodu.

Pisarze zadają pytania:

Jak pan to właściwie robi?

Jak pan znajduje moment?

Na kanapie? Przed snem?

W podróży? Papier czy czytniki?

Co pan lubi?

 

Chcę, żeby czytanie

było dla mnie świętem, odpowiada.

Niech to będzie celebracja.

Wybieram dzień i godzinę,

strój i drobne słabostki.

Czytać – uśmiecha się lekko – powinno się rzadko

i niechętnie.

Czy pan nie jest zmęczony? – pytają.

I co następne, czy zdradzi pan nam

swoje plany?

 

Tournée trwa drugi tydzień,

Czytelnik dyskretnie ociera pot z czoła.

Przed nim kolejka pisarzy po autograf,

każdy ze swoją książką.

Niektórzy są natrętni, a on

przecież jeden.

Tak wielu chciałoby być pośród wybranych.

Czy pan się nie boi? – pada ostatnie pytanie.

To trudne hobby, by nie rzec powołanie.

Niech ktoś sam spróbuje.

 

To zajęcie ma znamiona świętości.

Nie wiem, skąd to się wzięło.

Od początku coś czułem.

Śniły mi się litery.

Potem poznałem poetkę, nie wiem,

czy to poświęcenie.

Gdyby nie honoraria i setki fanek – żartuje –

dawno bym to rzucił.

 

Czasem jest bardzo ciężko,

mam czarne myśli.

Dostaję listy z pogróżkami, ktoś zostawia mi

na drzwiach cytaty.

Dręczą mnie nałogi.

Jestem wrakiem człowieka.

Sny są fabularne.

 

Tak naprawdę żyję w koszmarze.

To żart – mówi i ściska plastikową butelkę

po wodzie mineralnej.

Kończmy już.

Bardzo tu duszno.

A jeszcze przed nim

wywiady do pism kolorowych.

 

Źródło: Tomasz Różycki: Litery, a5, 2016

wtorek, 29 sierpnia 2023

Wiersze na trudne czasy (80)

Wisława Szymborska

 

Dzieci epoki

 

Jesteśmy dziećmi epoki,

epoka jest polityczna.

 

Wszystkie twoje, nasze, wasze

dzienne sprawy, nocne sprawy

to są sprawy polityczne.

 

Chcesz czy nie chcesz,

twoje geny mają przeszłość polityczną,

skóra odcień polityczny,

oczy aspekt polityczny.

 

O czym mówisz, ma rezonans,

o czym milczysz, ma wymowę

tak czy owak polityczną.

 

Nawet idąc borem lasem

stawiasz kroki polityczne

na podłożu politycznym.

 

Wiersze apolityczne też są polityczne,

a w górze świeci księżyc,

obiekt już nie księżycowy.

Być albo nie być, oto jest pytanie.

Jakie pytanie, odpowiedz kochanie.

Pytanie polityczne.

 

Nie musisz nawet być istotą ludzką,

by zyskać na znaczeniu politycznym.

Wystarczy, żebyś był ropą naftową,

paszą treściwą czy surowcem wtórnym.

 

Albo i stołem obrad, o którego kształt

spierano się miesiącami:

przy jakim pertraktować o życiu i śmierci,

okrągłym czy kwadratowym.

 

Tymczasem ginęli ludzie,

zdychały zwierzęta,

płonęły domy

i dziczały pola

jak w epokach zamierzchłych

i mniej politycznych.

 

Źródło: Wisława Szymborska: Ludzie na moście, Czytelnik 1986

wtorek, 22 sierpnia 2023

Wiersze na trudne czasy (79)

Tadeusz Dąbrowski

 

WIERSZ, KTÓREGO NIE BYŁO

 

Coraz wyraźniej odczuwam doniosłą rolę milczenia

w poezji. Dzisiaj rano miałem naglącą potrzebę

napisania wiersza, lecz go nie napisałem.

Nie jest Ci, Czytelniku, lżej z tego powodu?

 

Bo mnie jest. Pomyślałem: jedni w życiu sadowią

się, a drudzy próbują swoją pojedynczość

uogólnić. Czy chciałbyś, Czytelniku, bym znowu

przez Ciebie się podzielił? Nie wolałbyś raz jeden

 

być górą? Powinienem napisać wiersz, lecz nie

napisałem. Dla Ciebie. (Czuję, jak moje milczenie

już w Tobie narasta i zaczyna drgać).

 

 

Źródło: Tadeusz Dąbrowski, To jest fajka. Wiersze z lat 1999-2020, PIW 2022

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Wiersze na trudne czasy (78)

Dwa wiersze Jarosława Klejnockiego (ur. 1963) – pisarza, poety, eseisty, krytyka literackiego.

 

Jarosław Klejnocki

 

***

 

Śniłem że wszyscy którzy powinni

żyć – umarli A ci którzy winni umrzeć

żyją Obudziłem się i było dokładnie

tak samo

 

***

Szczęśliwi ci wszyscy którzy umarli w swoim czasie

Najgorzej bowiem jest przeżyć swój czas i dogorywać

w czasie Innych Kiedy obowiązujący język jest już odmienny

od tego którym się posługiwałeś A wszystkie twoje

zaprzyjaźnione dotąd sprzęty stały się już nie pomocne

a wrogie Albo co najwyżej wyniośle obojętne Umrzeć

w swoim czasie to przywilej i błogosławieństwo bo

życie w czasie Innych jest gorsze od wygnania

 

Źródło: Miesięcznik Twórczość,  nr 1/2023

 

wtorek, 8 sierpnia 2023

Wiersze na trudne czasy (77)

Marta Eloy Cichocka – poetka i fotografka, tłumaczka i badaczka literatury, iberystka i frankofilka. Dużo pisze, mało zapisuje.

Ponieważ lubię liczby, lubię i ten wiersz.

 

 

Marta Eloy Cichocka

 

dzień w którym na moje konto

wpłynęły trzy tysiące dolarów

 

tribute to marcin

 

mam trzysta pięćdziesiąt dolarów kredytu

i trzysta czterdzieści godzin na ziemi

z których przespałam minimum jedną trzecią

 

mam metr siedemdziesiąt wzrostu

i siedemdziesiąt metrów do spłacenia

w trzydzieści lat ponad dwa metry na rok

 

mam dwadzieścia osiem zębów

stopę na dwadzieścia pięć centymetrów

dobę na dwadzieścia cztery godziny

 

zwiedziłam siedemdziesiąt dwa miast

kochałam dziewięciu mężczyzn

płakałam po wszystkich

 

mam cztery języki w jednym milczę

w drugim mówię w trzecim piszę

w czwartym liczę tylko na siebie

 

mam troje dzieci jedno już nigdy

się nie urodziło drugie nigdy nie umrze

trzecie nie pozwala mi zasnąć

 

mam coraz mniej czasu coraz

więcej wątpliwości i chyba tylko

jedno wyjście

 

Źródło: Marta Eloy Cichocka: engramy, Lokator media, 2017

wtorek, 1 sierpnia 2023

Wiersze na trudne czasy (76)

Zbigniew Dmitroca – poeta i tłumacz, autor książek dla dzieci

 

Zbigniew Dmitroca

 

Bażanty i inni

 

Bażanty sarny kuropatwy

i inni

spotykani na przechadzkach

skrzydlaci i kopytni

bracia mniejsi

 

żyjący krótko

i w każdej minucie

drżący o swoje życie

 

choć jesteście mi bliscy

jestem dla was intruzem

sytym pięknoduchem

z dwunożnego gatunku

waszych wrogów śmiertelnych

 

wstyd mi

gdy was płoszę

w podszytych wiatrem domostwach

malowniczych zakątków

 

dokąd zmierzam bezwiednie

świadomie unikając

innych przedstawicieli

swojego

drapieżczego gatunku

 

19/20 październik 2021

 

Źródło: Kwartalnik Czas literatury, nr 2/2022

poniedziałek, 24 lipca 2023

Wiersze na trudne czasy (75)

Jarosław Iwaszkiewicz

 

LIS

 

Jak mocno pachną czarne bzy,

Gdy nocą wyjrzę z lisiej nory

I nocny chłód pieści mój chwost.

Spiczasty wznoszę do gwiazd pysk,

 

I, chyłkiem biegnąc, z mokrych traw

Strącam zastygłe krople rosy.

I czuje mój jedwabny nos

Drżącą w powietrzu nocy krew.

 

Źródło: Jarosław Iwaszkiewicz: Muzyka wieczorem, Czytelnik 1986

wtorek, 18 lipca 2023

Wiersze na trudne czasy (74)

Karol Maliszewski (ur. 1960) – poeta, prozaik, krytyk literacki. Mieszka w Nowej Rudzie.

Nie rozumiem tego wiersza, ale coś w nim jest...

 

Karol Maliszewski

 

Wiersz o rybach

 

Wszyscy pytają, co biorę

(zmieniłeś się, mówią, wyluzowałeś),

 

a ja już tylko daję,

skończyła się era wielkich

brań.

 

Siedzę na mieliźnie,

stając się gorzką wodą

i tym żwirem pod nią.

 

Ryby ocierają się o stopy.

 

Źródło: Twórczość 6/2022

Archiwum

2023

2022

© 2007 - 2024 nakanapie.pl