Mam ogromną słabość do czarnych charakterów, która kształtowała się we mnie od najmłodszych lat. Chyba cykl powieści o Harry'm Potterze odegrał tu największą rolę, ale też nauczył mnie, że zanim ocenię bohatera literackiego, powinnam w pełni poznać jego historię i motywacje. Książka, o której dzisiaj Wam opowiem, miała mi przybliżyć jedną z najciekawszych "złych" postaci, jakie pojawiły się w polskiej literaturze.
"Piotr Langer nie wymaga opisu". To zdanie chyba tylko dodatkowo podgrzało emocje towarzyszące premierze podobno najmroczniejszej powieści Remigiusza Mroza. Nie przeczytałam wszystkich, ale ich mam na swoim koncie ponad pięćdziesiąt, więc mogę jasno stwierdzić, że "Langer" aż tak bardzo nie wyróżnia się na tle serii z Edlingiem czy Forstem.
Choć Mroźne uniwersum przenika się coraz bardziej, to Langer przede wszystkim związany jest ściśle z serią o Chyłce. Nie będę ukrywać, że początkowo jedynie mnie irytował, a z czasem jego losy zaczęły się stawać tak nieprawdopodobne, że aż absurdalne, ale moją optykę zmienił serial i brawurowa rola Jakuba Gierszała.
Ta książka mnie zaskoczyła, ale nie brutalnością czy jakimś szczególnym mrokiem, a bohaterami drugoplanowymi. Myślałam, że będzie to rzeczywiście opowieść o samym Langerze, że pomoże go jakoś rozgryźć, a po lekturze wiem o nim chyba jeszcze mniej. Jasne, poznaliśmy w końcu część jego przeszłości, jednak warto podkreślić, że większość historii przedstawiał sam Langer, a jemu zdecydowa...