Oko za oko... napadłam niewinną gałąź swoją twarzą, ona odwzajemniła się obroną w formie dźgnięcia mnie w lewe oko. Posypały się liście i kora, ale oko nagle oślepło. Minie, minie, ale nie mogą zbytnio nadwyrężać.
Za to dłużej przyjdzie mi delektować się piękną prozą Mai Lidii Kossakowskiej :D
W każdym bądź razie, jednym okiem łypię, niczym stereotypowy pirat. Brakuje tylko drewnianej nogi, papugi i haka...