czerwień gromadzi się nad polami bitew
płacząc karmazynem; zapładniając smutek
uciekamy przed spojrzeniem upadłych bóstw
padamy na twarze przed zimną, głodną stalą
czerwone kwiaty piją posokę z paszczy spękanej ziemi
krew elfów
zamrożona nadzieja; czarna studnia bez dna
pajęczyna jutra zroszona rubinami
łzy bogini wsiąkające w twardy kamień
[ wiersz zainspirowany po części losem elfów w książkach o Wiedźminie, po części moją własną powieścią, którą teraz piszę ]