... a jak.
Walczyłam z zerową motywacją, wywołaną weltschmerzem do potęgi entej. Jednak jak na dobrą fankę Yautja przystało, polowanie trwać musi. Czytałam do tej pory na siłę, bo zapaść czytelnicza, bo choroba - ale wreszcie wszystko wraca na właściwe tory. Czytanie znów sprawia przyjemność, pisanie znowu jest pełne pomysłów, mrok bardziej inspiruje, niż sprawia, że się odechciewa.
Tak więc, walczyć trzeba, nawet jeśli wydaje się, że walka nie pomoże.
Obecnie zaczytuję się w pewnym thrillerze z Klubu Recenzenta 🤠 --> buźka adekwatna do emocji z nią związanych.
A żeby było jeszcze weselej, dostałam portret mojego koteła. Prawda, że ukocony?