opuszczone duchy pulsują w mojej piersi
pozostawione by rozkładały się pod moim sercem
pijąc zjawę krwi spod mojej skóry
wypełniając swoje głodne gardła pajęczą przędzą
tkając porwaną nić bladymi palcami
są martwe, ale duszą się życiem
wdychając pył suchych kości
moje puste dusze
moje małe strachy
oswojone, by ranić jak najmniej
okiełznane, by pozostawiać jak najpłytsze rany