Szanowni,
proszę natychmiast się przyznać, kto zamierza wpaść na Targi Książki i Mediów w Warszawie w ten albo na Międzynarodowe Targi Książki w następny weekend? Nie? Rozumiem. Lepiej niech nikt nie zna naszych planów.
Czemu pytam? Proszę rozsiąść się wygodnie i wybaczyć mi moją niezdolność do używania poprawnej polszczyzny. Będzie bajka.
Dawno, dawno temu (a właściwie, nawet nie tak dawno), był… nie, nie, żaden zamek ani książę, tylko tajemniczy budynek. Przez ogromną, ruchliwą ulicę, swoim pięknym frontonem ozdobionym dwoma parami kolumn, patrzył wprost w zielone oczy parku Arkadia i białą rotundę skrytą w drzewach Królikarni. W jego cieniu kryły się schody prowadzące do wysokiego portalu, za którego drzwiami, rozciągało się bardzo małe, ale klimatyczne królestwo… nie, nie, żadnego wspaniałego króla. Otóż za tymi drzwiami, w ciasnym pomieszczeniu składającym się zaledwie z wąskiego przedsionka, schodów i dwóch pomieszczeń na piętrze, pachniało starym, wysłużonym papierem. Domyślacie się chyba, co to było za miejsce? Nie? No dobrze. Otóż był to antykwariat z książkami. Ba, ale nie myślcie sobie, że taki pierwszy — lepszy. O nie. W tym antykwariacie nie było książek po polsku.
Oj, co to znowu za bajki opowiadasz, nemo? W środku polski miałby istnieć antykwariat, gdzie nie ma ani jednej książki w tym języku? To chyba jakiś żart.
Otóż nie. To niezwykłe miejsce, to antykwariat thebooks.pl, ulokowany na górnym Mokotowie. Zwykle, jeśli szukam jakiejś książki po angielsku – albo nawet jeśli nie wiem, że szukam – znajduję ją właśnie tam. Wiele książek nigdy nie zostało przetłumaczonych i często to jedyny sposób, by odkryć ciąg dalszy historii. I nie tylko.
Prawdę mówiąc, ten wpis miał powstać już wcześniej (ale jestem gapą i czasem zapominam nie tylko, co przyszło mi jeść na śniadanie… godzinę temu). Wiele zmieniło się od mojej pierwszej wizyty w tym antykwariacie (co miało miejsce bodajże pewnej bardzo mroźnej zimy i na pewno nie była to ciemna, burzliwa noc). Przede wszystkim, w chwili obecnej, sklep znajduje się nieco dalej, bo na Puławskiej 134a, a nie tak jak wcześniej, pod numerem 140. Nie jest już tą ciasną przestrzenią, ale równie przytulnym miejscem. Nadal regały sięgają od podłogi do sufitu i są wypełnione świetnymi książkami. Choćby dla samego klimatu warto to miejsce zobaczyć – szczególnie będąc w Warszawie.
Zdjęcie, które prezentuję, pochodzi już z antykwariatu w nowej lokalizacji, ale jeśli nie możecie się tam wybrać, polecam zajrzeć na media społecznościowe thebooks.pl, albo ich stronę, gdzie można się dowiedzieć o tym miejscu nieco więcej (a jest co czytać).
To zmykam dalej czytać, bo znów trafiło mi się interesujące znalezisko, tym razem na temat pewnego funkcjonującego w popkulturze serialu (obecnie to już raczej całego uniwersum).
Z wyrazami szacunku,
n
Ps. Życzę słońca i uśmiechu na cały weekend, i nie zależnie od tego, czy spędzacie go w mieście nad Wisłą, czy nie. Zaczytanego dnia.