Dla podkreślenia dramatyzmu nie będzie wprowadzania, choćby się przydało.
Legenda: Dlaczego zwierzęta mówią ludzkim głosem w Wigilijną Noc.
Usiądź w kole strudzony Wędrowcze.
Ciepły płomień niech ogrzeje twoje zmęczone członki.
Jego wesołe trzaskanie niech ukoi twój umysł.
Ta opowieść niech przeniknie twoją duszę.
To historia od nas starsza.
To dzieje, o których zapomniano.
Miejsce miała dawno, dawno temu,
Gdy jeszcze człowiek był niemową.
Otwórz serce i posłuchaj.
Pewnego dnia dziejów pradawnych zebrały się wszystkie zwierzęta władające wspólnym językiem na polanie. Zebry siadły z lampartami, słonie obok świń a ptactwo przy wilkach. Nawet ryby, czujące wstręt do powietrza wychyliły swoje głowy ponad wodę, by posłuchać.
Pierwszy mówił lew, król kontynentu, na którym narodziło się życie:
— Drodzy bracia. Drogie siostry. Naradzałem się z naszymi przyjaciółmi z innych królestw, w sprawie nadzwyczaj dla nas ważnej.
Mówiący potrząsnął puszystą grzywą i podrapał się za uchem. Nie był to gest znudzenia a miał na celu odpędzenie natrętnych, spóźnionych much:
— Tą sprawą jest człowiek. To stworzenie, które zdaje się nie tylko nie należy do naszego świata, ale też się w nim panoszy. Zajmuje nasze terytoria, porywa nasze młode albo nas zabija.
Głos zabrał orzeł, dumny przedstawiciel ziemi zza oceanu. Strosząc pióra zaczął opowiadać o okropnościach, które widział swoim doskonałym wzrokiem. Na koniec dodał:
— Człowiek jest niebezpieczny. Co powinniśmy z człowiekiem zrobić?
Zwierzęta naradzały się siedem dni i siedem nocy. Ustaliły, że jedyne, co im pozostało to nauczyć ludzkie istoty swojego języka, by pokazać im bogactwo ich kultury. Wszystkie zgodziły się, że to najlepszy pomysł. Tylko jak miały tego dokonać?
Zaraz kukułka wymyśliła taki plan:
— Trzeba porwać małego człowieka, kiedy ich umysł jest podatny poznawanie. Zamiast uczyć go robić broń, czy zabijać zwierzęta, nauczmy go naszego języka i zwyczajów.
Tak też zrobiły. Dobrały pięć istot, które miały pozyskać i opiekować się małym człowiekiem: papugę, niedźwiedzia, kangura, wilczycę i sokolicę. Zwierzęta te rozdzieliły pomiędzy siebie role i wybrawszy się do wioski dokonały porwania.
Wiele lat uczono rosnące dziecko zwierzęcego języka i kultury. Wpajano mu szacunek do innych stworzeń i życia. W końcu, nazwano go Tym Człowiekiem.
Wybraniec każdy dzień rozpoczynał od polowania z wilkami. Kiedy polował wybierał zwierzęta słabe, zabijał je szybko a dokonując tego mówił:
"Siostro, bracie, wybacz mi."
Nie zabijał ponad to, co potrzebował, żeby przeżyć.
Papuga uczyła go potem obycia zwierząt, a wszystkie istoty kochały go miłością braterską.
Nie trwało to długo. Wkrótce Temu zaczął doskwierać osobliwy rodzaj samotności. Ogarnęła go melancholia, która sprawiła, że jego ruchy stały się nieporadne i pozbawione życia. Zwierzęta zrozumiały, że nadszedł czas, by wybrany wrócił do innych ludzi. Wyprawiły go więc pełne nadziei.
Minęły lata, a nic się nie zmieniało. Dalej rodzaj ludzki nie szanował zwierząt i nie chciał z nimi rozmawiać. W takiej sytuacji, po kolejnej naradzie, niewielka grupka polnych jaszczurek miała zbadać co stało się z Tym Człowiekiem. Rozeszły się na osiem stron świata.
Oczekiwano na posłańców trzy doby. Powrócił tylko jeden a wieści, które przyniósł były okrutne. Ten Człowiek został zabity przez innych ludzi. Zdołał nauczyć ich zwierzęcego języka, jednak nie chcieli się mu podporządkować. Umarł, gdy wstawił się za bezbronną istotą.
Zwierzęta opłakiwały Wybranego trzy dni i cztery noce, według zwyczaju. Po tym zebrała się rada, która ustaliła następujący werdykt:
"Odtąd człowiekowi szans nie będziemy do rozejmu dawać. Bez wyraźnej potrzeby z nim nie współpracować. Zwierzęta będą się wyłącznie językiem gatunku posługiwać, z wyjątkiem nocy przesilenia zimowego."
Rozeszły się istoty używając już własnych dialektów. Odzywają się tylko językiem zwierzęcym w Wigilijną Noc, jednak dbają, by nikt ich nie słyszał. Opowiadają sobie o Tym Człowieku i przekazują przez pokolenia dawne dzieje.
Człowiek przyswoił zwierzęcy język jako swój i nazwał ludzkim. Posługuje się nim po dziś dzień. Z czasem podjął też próby nauki języków gatunków, które ułatwiły mu życie wśród zwierząt. Ci, którzy potrafili się nimi posługiwać w stopniu znacznie lepszym nazywani byli Zaklinaczami.
To już koniec.
Ruszaj w dalszą drogę.
Zapomnij opowieści tej bajkową treść.
Może to się stało.
Może tylko w czyjejś głowie powstało.
Na co czekasz, Wędrowcze.
Leć...
Dobrze, już koniec tego zmasowanego ataku. Można wyjść ze schronów.
Dla jasności. Historia powstała owszem, pod znacznym wpływem obu Ksiąg Dżungli (widać) i w wielu miejscach jest jakby niekompletna. W istocie, sam jej zarys stworzyło dziecko. Dziecko, które dopiero co nauczyło się czytać i pisać a pani Polonistka zadała zadanie, by napisać legendę o tym, dlaczego zwierzęta mówią w Wigilijną Noc. To dziecko, kilka lat później zniszczyło pierwopis, ale historia dalej w nim żyła. Co gorsze, domagała się powrotu na celulozowy twór! I wróciła. Pełna mistycyzmu, przesiąknięta poznanymi dziełami, które ukształtowały niesfornego ducha.
Mniejsza o tym. Pozostawiam nietypową, Świąteczną kartkę razem z zadaniem: Dlaczego, twoim zdaniem, zwierzęta mówią ludzkim głosem w Wigilijną Noc?
Pozdrawiam,
n
Ps. A teraz, w ramach ćwiczeń, proszę się uśmiechnąć. Tak bez powodu.