Jak to dobrze? Przecież od wieków ciemność kojarzyła się ze śmiercią i, nie przesadzając, wszystkim co najgorsze. Całe plugastwo, kreatury, złoczyńcy… wspólną domeną tego zbioru był mrok. Temu nie da się zaprzeczyć.
Ta dziwaczna historia ma przecież happyend. Z czasem ludzie pokonali ciemność. Stał się ogień, a potem światło sztuczne i potwory z mroku przestały grozić biednemu, bezbronnemu człowiekowi. Teraz mamy oświetlone miasta, wsie, a nawet pokoje, o ile ktoś sobie tego zażyczy. Utrata światła kojarzy się wprost z końcem świata (no przecież tak objawia się zazwyczaj brak prądu, a wszyscy wiem, że brak prądu to naprawdę koniec świata!). Problem polega na tym, że rozświetlając całą dostępną nam przestrzeń, szkodzimy sobie bardziej, niż pomagamy.
Nie, to nie jest wstęp do opowieści Science Fiction lub Fantasy (proszę o wybaczenie, jeśli to faktycznie tak zabrzmiało). Problem jest jak najbardziej realny i dotyczy zanieczyszczenia światłem.
Jaaasne. Wydumane lub wymyślone na poczekaniu, co? Niestety, nie. Zanieczyszczenie światłem jest jak najbardziej realne, a doskwiera nie tylko miłośnikom obserwacji nocnego nieba. Ma duży wpływ na cykl dzienny zwierząt i nie tylko. Może poważnie zaburzyć ich prawidłowe funkcjonowanie, nie mówiąc już o istotach, dla których bywa przyczyną przedwczesnej śmierci. To samo dotyczy kwiatów, których procesy życiowe są regulowane długością dnia i nocy. W skrajnych przypadkach takie okazy nie będą mogły się rozmnażać. O! Żeby jeszcze tego było mało, brak ciemności może mieć też zły wpływ na ludzi. Należy obwiniać go np. o stres, zmęczenie, bezsenność czy osłabienie pracy układu odpornościowego.
Brzmi strasznie, prawda? Tak niewinna rzecz, jak strach przed ciemnością może prowadzić do takiego spustoszenia. Oczywiście, to nie oznacza, że powinniśmy wyjść na ulice i wyrwać z posad wszystkie latarnie miejskie. Wystarczy coś zmienić. Tylko co?
Całym złem jest nieodpowiednie sztuczne oświetlenie. Może jest zbędne? Może klosz jest źle zbudowany? Wszystko to generuje problem z zanieczyszczeniem światłem. Wystarczy np. zaopatrzyć się w lampy z płaskim kloszem, w ogóle zmienić rodzaj lampy lub zrezygnować z oświetlenia (po dalsze przykłady odsyłam do źródła). Od razu część promieniowania przestaje uciekać ku niebu i…no proszę, oszczędza się energię elektryczną.
Tymczasem, jeśli faktycznie kogoś najdzie ochota zobaczenia prawdziwego, ciemnego nieba fundacja zajmująca się tym problemem zaprasza do jednej z pięciu zlokalizowanych w Polsce obszarów ochrony ciemnego nieba. Tam naprawdę można zobaczyć prawdziwie rozgwieżdżone niebo.
Reklama - była. Ważny temat - był. Teraz według planu powinna być pointa, ale zanim. Co jeszcze Ja, Ty, My i szary J. Kowalski może zrobić w tej sprawie? Pomysłów jest dużo a najważniejszy i najprostszy z nich to po prostu MÓWIĆ. Słowo, jak niejednokrotnie zaznaczam z uporem maniaka, ma moc. To właśnie dlatego mówię (mówię przez pismo) właśnie o tym, bo to jest warte powiedzenia (i będę mieć na ten temat prezentację (mam nadzieję, że nie ma tu nikogo z mojej grupy - to byłby brzydki spoiler)). Ciemność, po namyśle, nie jest aż taka zła.
Miłej Niedzieli (lub innego dnia tygodnia),
n
Ps.
Warto zajrzeć:
Ciemne Niebo - Strona główna Tu można zobaczyć jak wiele traci się przez zanieczyszczenie światłem, jak mu przeciwdziałać i gdzie znajdują się obszary ochrony ciemnego nieba.
Jeśli masz taką możliwość i ochotę, Czytelniku, podaj dalej!