depresyjne, bardzo, ale czasem... wspominam przeszłość...
( i tak, to o mnie, byłam takim królem bólu...)
byłem twoim pustkowiem łez
trąc metalowym ogonem przez piasek i żwir
wiecznie skazany na dotyk gorącego żelaza [ postrzępione krawędzie na tle kipiących płomieni ]
byłem twoim zaklinaczem snów
mieszając zapachy koszmarów i niebiańskich snów
przygważdżając twoją świadomość do kolczastego łoża [ moje srebrne szpony przeszywające twoją skórę ]
byłem twoim królem bólu
zawsze za daleko i za blisko; moje czarne łzy spadają na twoją twarz
ciemność moim imieniem, noc moją krwią
wspomnienia jak drzazgi, otwierają stare rany
zbyt szczere by je lubić
zbyt prawdziwe, by zignorować
oto jestem
ciągnąc wóz cierpienia
a każdy kogo kocham, ciągnie go wraz ze mną
Cóż... przerwa przerwą, ale nie można się kocić bez książki za długo, prawda? Bo i kot znudzony, jak i ja poirytowana.
Oficjalnie Harrow wraca do czytania knig i książek, żeby zainspirować swój mózg do dalszego tworzenia opowieści.
Stęskniłam się za zapachem papieru i szelestem kartek.
Do dźwięków zespołu o wdzięcznej nazwie "Faun", zabieram się za kolejną baję. Trzeba jeszcze herbatę zaparzyć... i kocenie nabiera innych kolorów.
mówiłem ci, że nie jestem z ciała i kości
ale z pyłu gwiezdnego i krwi drzew
mówiłem ci, że nie pochodzę z tego świata
ale z mórz księżycowych i zaćmień słońca
mówiłem, że nie czerpię z ciemności miasta
ale z ciemnych lasów i czarnych jezior
mówiłem ci, że nie jestem człowiekiem
ale twoja dusza piła esencję moich snów -
błędne ogniki prowadzące na manowce
i kręgi w sercu lasu
- by rozbić się na miliony kryształowych odłamków
każdy tkwiący w moim sercu, sącząc okrutne światło dnia
prosto w moją noc
prosto pomiędzy moje cienie
budząc bestię
Ostatnio nie czytam dużo, nie wchodzę w internety... bo... piszę powieść.
Nie bedzie wydana, ale publikuję ją na mojej stronie - w języku angielskim. Jestem podekscytowana dobrym odbiorem i pierwszymi fanfikami i rysunkami z moimi bohaterami w roli głównej. Czuję, że właśnie to chcę robić, chcę tworzyć i dawać życie światom i postaciom.
Jakbym odkryła nowy wszechświat, pełen mroku, życia i... wyobraźni :D
Na życzenie, link: https://fae.moudoku.com/
daj mi upaść -
pomiędzy czarne gwiazdy
i demony koszmarnych snów
pomiędzy cienie drzew
i płomienie liżące pękniętą skórę
daj mi upaść -
między światło i mrok
między odmęty zakazanych głębin
w których kryje się bezlistosny czas
pomiędzy szeleszczące liście i klekoczące kości
daj mi upaść -
twoje halo zbyt jaskrawe by na nie patrzeć
twoje serce zbyt suche; bezkrwista istoto
twoje łzy zbyt słodkie, bym mogła je pić
... słoneczną i piękną... tylko te oczy jak czarne dziury... czyżby prawdziwa mroczna natura?
Potwierdzam, że dostał smaczki i głaski.
Dziś zobaczyłam okiem moim, że już przekroczyłam limit książek na moje czytelnicze wyzwanie na ten rok.
Woot!
Mój piecho aż szczęknął ze szczęścia, a kot, jak to kot, odwrócił się do mnie tyłem, by pokazać swą wyższość. On by przeczytał więcej!
A jeszcze tyle zostało do końca roku!
zakwitł w moim sercu; bezgłośnie
jak oset pośród róż
rozkoszując się czarnym słońcem mojej duszy
całowany przez kwaśne deszcze, pieszczony przez pustkę
wyrósł w mojej skórze; cicho
od szkarłatnej łzy do rubinowego jeziora
tworząc rozległy ocean
armia drapieżnych snów
głodne kohorty śmiercionośnych pragnień
mój własny legion krwi
Namazany przez pewną artystkę od zwierzaków :) Mordka!
a więc jesteśmy
winne kroczenia złymi ścieżkami
wybieramy zaklęte kręgi i mgliste drogi
zamiast podążać za błyskawicami
a więc jesteśmy
oczarowane naszym własnym urokiem
nasz oddech zamienia się w lód
kiedy rzucamy klątwy i tkamy czarną magię
a więc jesteśmy
zwiedzione dusze, potępione naszą dumą
ślepe i ciche
podczas gdy powinnyśmy
krzyczeć
Zmęczonam straszliwie, choróbsko mentalne dręczy, coś nie tak z czytaniem, ilość zjedzonych cuksów porównywalna do tej, którą wsuwa bohaterka "Szklanego Tronu"... źle się dzieje w królestwie fae.
Mam nadzieję, że następny tydzień będzie lepszy. Dla mnie i dla ludzi z mojego otoczenia, który cierpią moje rzężenie.
Urodziłam się z migoczącym światłem. Maleńką latarnią pod moim sercem, która mrugała na otaczający ją świat. Przyciągał obłędne ogniki i świetliki; mały płomień tańczył obok nich w tajemniczych rytuałach mglistych poranków i deszczowych dni.
Ale świat poza lasem, w którym się urodziłam, nie tolerował maleńkich światełek.
Przyszli ze słowami i sztyletami. Z olejem i siekierami. I z wodą; wodę przeciw tańczącym płomieniom. Migoczące światło nie było na to gotowe. Zaczęło migotać częściej, zanikać powoli, umierać w mojej piersi, jak ćma za blisko lampy, zawsze bliżej, wciągana przez nieuniknione.
Wypalało się powoli jak świeca, aż nie było już światła.
Ciepło pod moim sercem zastąpił chłód pustki. Dopóki nie pojawiły się duchy, czy bogowie, nikt nie znał ich imion, nawet oni sami.
Dali mi cień zamiast światła, dali mi noc zamiast serca i dali mi ciemność zamiast duszy. W mojej ciemności wyrosły ostre szpony i zęby, jeszcze ostrzejsze. Gotowe do obrony nocy, aby nigdy nie zniknęła, jak małe migoczące światło.
Moje ofiary wiedzą kogo się wystrzegać. Jestem łowcą. Niebezpiecznym jak spadająca gwiazda, bezwzględnym jak twardy głaz.
Zawsze głodna bestia. Wciąż pusta w miejscu, gdzie było światło.
Wciąż kipiąca żądzą zemsty, która nigdy nie nadejdzie.
I. dałam Ci moje cienie, aby objąły Twoje rany, zapieczętowały je ciemnością,
zatopiły się w twoich złamanych kościach, naprawiły rozdarte ścięgna, pocałowały twoje krwawiące serce czernią nocy
II. pojawiłaś się, kiedy potrzebowałam gwiazd i księżyca, ukryta za zasłoną oddzielającą
obsydianowe niebo i śmierć, dałaś mi światło słoneczne, aby ugasić moje pragnienie, czyste słońce kapiące z twoich żył
jak ciepły deszcz na zamarzniętej skórze
iii. zostałyśmy pokonane w zbyt wielu bitwach
obie [ kruk i lis ]
walczyłyśmy w zbyt wielu bezsensownych wojnach
połknęłyśmy zbyt dużo kurzu
wypiłyśmy za dużo krwi
IV. jesteśmy złamane w zbyt wielu miejscach
[ bestie z lasu na uliach głośnego miasta ]
ja karmię się północą
ty jesteś dzieckiem południa, lśniącą jasnością
v. pomóż mi odnaleźć drogę w świecie oślepiającego blasku
[ krucze pióro i lisi pazur ]
vi. ... aż wszystko pochłonie pustka...
uwalniając nas...
napisane dla mojej dziewczyny, na naszą rocznicę
Jestem zamaskowanym myśliwym
uformowanym z cierni i stalowych pnączy
pustą duszą w udręczonym ciele
promieniującą mrocznym światłem
Jestem zamaskowanym łowcą
bezcielesnym, z metalowym szpikiem
zrobionym z ostrych zębów i krzyków
żarłocznych okropności godziny czarownic
Jestem polowaniem
leśną duszą najeżoną kolcami
dzieckiem głodnych gałęzi i bezdennych jezior
twoje palce zanurzone w ciele ziemi
naciągają czas na szpulę
skąpane w gnijącej posoce przeszłości
zapętlone w węzłach przyszłych dróg
ty, z twardym kamieniem zamiast serca
marmurowa duszo ukryta w głębinach mroku
o, matko, idziemy za tobą przez korzeń i kość
słyszysz nas, nasze wycie
rozszarpujemy skórę nocy naszą pieśnią
wybrałeś nas, aby zamglić nasze zmysły krwią
bezlitosna matko -
- podążamy za tobą, by przegryźć białe gardło dnia