Avatar @ziellona

Ziellona & Wonder

@ziellona
Bibliotekarz
62 obserwujących. 71 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 3 miesiące temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
62 obserwujących.
71 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 3 miesiące temu.
niedziela, 27 grudnia 2020

Nie kupuj. Adoptuj.

Powiadają, że adoptując nie zmienisz życia wszystkich psów, ale zmienisz świat dla tego jednego. I to jest prawda.
Zdecydowana i najprawdziwsza prawda. Ale do tej prawdy trzeba być przygotowanym i wiedzieć na co się człowiek zdecydował.
Bo to wcale proste i łatwe nie jest.

W internecie, głównie na facebooku, aż roi się od ogłoszeń o znalezionych, przygotowanych do adopcji, psach. Większość z tych ogłoszeń uderza w czułe struny naszego serca. "oszukali go i nie przyjechali" - pomyślmy, czy naprawdę oszukali? Może lepiej że nie przyjechali po niego (psa) niż żeby mieli się go zaraz po adopcji pozbyć. Mamy tendencje do przypisywania psom cech ludzkich (każdy z nas, ja też nie jestem od tego wolna).
Ogłoszenia te, w zdecydowanej większości, nie zawierają podstawowych danych o osobowości psa. Czy to dlatego, że wolontariusz jej nie zna, czy dlatego, że chce podświadomie ją ukryć. To akurat bez znaczenia - to do nas należy zapoznanie się z potencjalnym nowym członkiem rodziny i od nas zależy czy w to stado nowy członek się wpasuje czy nie.
Nie możemy w tej kwestii kierować się jedynie współczuciem.


Szekla z Fetyszem - dwie znajdy

Przed podjęciem decyzji o adopcji musimy zdawać sobie sprawę, że KAŻDY pies ze schroniska, kazdy pies odrzucony przez właścicieli, porzucony, odebrany z interwencji... itd... ma swoje traumy, z którymi mniej lub bardziej sprawnie sobie radzi. I TO MY MUSIMY MU POMÓC z tymi traumami. Czy jesteśmy na to przygotowani? - to podstawowe pytanie, na które większość z nas sobie nie odpowiada. Co więcej, nawet go sobie nie zadajemy.
No bo on tak patrzy...

Na pocieszenie dodam, że każdą traumę da się wyprowadzić. Kwestia czasu, zaangażowania i podejścia.
Fetysz uciekał ustawicznie i leciał na walkę z Puszkiem. Po kilku latach u nas, nadal uciekał, ale wystarczyło go zawołać i wracał. Dalej chciał zagryzać Puszka, ale na chęciach i szczerzeniu zębów się kończyło.
Rumun bał się własnego cienia. Ze strachu atakował. Krzywdy nie robił, ale przytrzymanie za kark wyglądało tak, jakby właśnie psa zagryzł. Do teraz widząc kabel, czy słysząc grzmoty, pies staje się naleśnikiem i drży.
Szekla miała instynkt samozachowawczy w zaniku. Atakowała Rumuna, atakowała bullteriera na spacerze, atakowała nawet doga, który się jej bał. I to pomimo tego, ze wychowywała się w stadzie psów, wzięta jako szczeniak (znajda, ale dalej szczeniak) i rozpuszczona przeze mnie do granic możliwości (mój błąd. Karygodny)

Czasem trzeba poprosić o pomoc behawiorystę. To oczywiście kosztuje, ale jest czasami niezbędne. Psy wzięte ze schroniska mają usługi behawiorystyczne w pakiecie. Ale faktem jest, że czasem szybciej się dostać do takiego komercyjnego behawiorysty...

Naszym psom nie wolno bylo wchodzic na kanape czy fotel. Az pojawil sie Rumun. I jakos tak... konsekwentny Ojciec... ulegl :)

Oczywiście można się zdecydować na szczeniaka - niestety schroniska są ich pełne i dość szybko znajdują tzw. "zbyt". Szczególnie przed świętami. Jaki piękny prezent... A tu nagle się okazuje, że wzięliśmy małego, puchatego, uroczego szczeniaczka, a mamy małą piranię, która gryzie wszystko. Która ma energii więcej niż cała nasza rodzina. I która - no nie! rany boskie ! - sika na parkiet i robi kupę (śmierdzącą) w którą zaspany nowy właściciel włazi bosą stopą...

Na dokładkę nie można jej wyprowadzić na spacer, bo przecież ma poszczepienną kwarantannę, a ja się właśnie umówiłem (łam) na wędrówkę po górach. Albo zwyczajnie muszę wyjść do pracy, a szczeniak piszczy i płacze. A jak zostanie sam to niszczy.
Tak, to są realia.
Jeżeli zdajemy sobie z nich sprawę - to świetnie. Jeśli nie... a to gorzej, bo albo się do nich przyzwyczajamy (ma się dzieci ma się kłopot. A szczeniak to dziecko). I godzimy się na pewne ograniczenia naszej wolności. Albo... wracamy do schroniska i oddajemy niewychowanego gówniarza.


Dlatego uważam, że lepiej przemyśleć całą rodziną decyzję i wziąć takiego psa, który będzie się w stanie wpasować w nasze stado. A my mamy na tyle siły i determinacji żeby z jego traumami pracować.

Zanim jednak napiszę kilka swoich spostrzeżeń na temat wyboru psa do adopcji (bo to dokładnie taki sam wybór, jak w przypadku zakupu psa), chciałabym przedstawić swoje stado - czyli dlaczego właśnie uważam, że mam prawo do wypowiedzenia się na ten temat.

Jestem zwierzolubem, mam świra na punkcie psów (innych zwierząt też, ale psy jednak są u mnie na topie). Ale nie przygarnęłabym absolutnie każdego psa, który jest "taki biedny". Dlaczego? Bo mam psy od lat z górą trzydziestu (w większości byly to rodzinne psy, bo byłam małym szkrabem) i przez ten czas dowiedziałam się o sobie więcej i o swoich możliwościach przygarnięcia, niż z najlepszych poradników mogłabym wyciągnąć.
Każdy pies (jako nowy czlonek stada) nas zmienia. My dzialamy na psa, pies na nas. To normalne.


Moje stado aktualnie składa się z trzech sztuk:
- Trufla (12 letnia już wilczurzyca, starsza pani, żyjąca w swoim świecie i mająca wszystko pod ogonem)
- Rumun (3-5 lat, adopciak z krakowskiego KTOZu, całkiem duży chłopak z ogromną energią)
- Klucha (2,5 m-ca maksymalnie, gówniarz, czyli szczeniak. Znajda znad rzeki. Formalnie adoptowana, acz nadal w kategorii znajd przypadkowych :)

Klasyczna Pirania zameczająca Rumuna :)

Klucha zajęła miejsce Szekli (znajdy, która w życiu nie widziała schroniska, ani zadnej fundacji). Przed Rumunem był Fetysz, który biegał po Tarnowie, po opuszczeniu tego świata przez jego pana i braku opieki ze strony spadkobierców. Biegał, atakując i zagryzając wszystko co mu pod zęby wpadło. Równolegle była Setka - wilczurzyca z hodowli i Zenka - szczurzyca (wzięta z niespodziewanego miotu kolegi. Znaczy szczurów kolegi)



Zanim podejmiemy decyzję na całe życie, musimy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie. Czy mamy warunki do posiadania psa. I nie chodzi tu o dom z ogrodem.

O tych warunkach napiszę w drugim poście, bo ten mi się już niebezpiecznie wydłuża...



#klucha#Rumun#Trufla#Szekla#Seta#stado#szczeniak#adopcja#pies#behawiorysta
× 11
Komentarze
@Airain
@Airain · prawie 4 lata temu


A propos "czarnej dziury"... ;)
× 3
@ziellona
@ziellona · prawie 4 lata temu
100% Szekli w Czarnej Dziurze. W pierwszym momencie zastanowiłam się skąd masz zdjęcie mojej Zuzanny :)
× 1
@Jagrys
@Jagrys · prawie 4 lata temu
Zielka, cudo-wpis. Bardzo konkretny i bardzo na rzeczy. Pisz dalej! 👍🤩
× 3
@ziellona
@ziellona · prawie 4 lata temu
nie mogę... pies na mnie leży :) A na powaznie - się tworzy w bólach, bo mnie Klucha zagryza w międzyczasie :)
× 3
@Airain
@Airain · prawie 4 lata temu
Odgryź się smarkuli i pisz dalej. :)
× 2
@Vemona
@Vemona · prawie 4 lata temu
Rewelacyjnie to napisałaś. Sama prawda. Ale muszę dodać coś jeszcze - ten problem, traumy i wychodzenia z niej - może dotyczyć także niby wymuskanego i kosztownego psa z hodowli. :(
Przekonaliśmy się o tym na naszym Gutku, bo już po odebraniu go, okazało się, że hodowla była nastawiona wyłącznie na szybką sprzedaż ładnych piesków, ale o ich rozwój i socjalizację nikt nie zadbał. Szczenięta były odstawione od matki "bo ją gryzły" i jak sądzę, od siebie nawzajem, bo na szczeniaku nie było żadnej rysy, czyli nie bawił się z rodzeństwem. Nie umiał jeść, nie umiał pić (do tej pory pcha do miski całą mordę razem z brodą), nie czytał sygnałów od innych psów, nie znał bliskości i jak się do niego podchodziło, to na wszelki wypadek się odsuwał...
Po ponad 4 latach nauczył się przytulać, odróżnia, czy pies chce się bawić, czy jest agresywny, ale nadal często bierze do siebie negatywne emocje, które się w rodzinie zdarzają i reaguje na nie lękiem... :(
× 2
@ziellona
@ziellona · prawie 4 lata temu
Biedny Gucisław... Znaczy o tyle nie biedny, że ma Was. Ale tak - tu jest niestety 100% racji. Hodowlane rasowce też mają swoje traumy - dlatego błagam sprawdźcie hodowlę. Niech nie zarabiają na "produkcji szczeniaków".
Ale nawet mając piesa ze sprawdzonej hodowli możemy się natknąć na wszelakie problemy - Rumun nie potrafi się np. bawic. Dopiero teraz zaczyna się bawić z Kluchą, co mnie cieszy,bo to rozwoj obu psów.
Ale masz racje - to nie jest kwestia tylko schroniskowców, kazdego psa moze taka trauma dopasc.
Ciumasy malo glosne dla Gucislawa. Z absolutnym workiem wielkim pozytywnych emocji.
× 1
@Vemona
@Vemona · prawie 4 lata temu
Żeby było śmieszniej, ta hodowla ma dobre opinie, jest uznana, a psy zdobywają nagrody na wystawach. Nam akurat nie zależało na wystawach i nagrodach, po prostu lubimy taki typ psa - teriera typu bull, to nasz trzeci pies tego rodzaju, wybierany świadomie, ze znajomością specyfiki. Ale niestety, nie przewidzieliśmy, że z hodowli wyjdzie tak straumatyzowane stworzenie. :( Jak był mały, to kiedy się obok niego siadało, to się podnosił i odsuwał. Od niedawna zaczął z nami spać. Dość szybko się zorientowaliśmy, co jest nie tak i zaczęliśmy go wyprowadzać z tego, ale to trwa, w maju skończy 5 lat, a nadal nie jest taki, jak jego poprzednicy.
I tak, jak napisałaś - trzeba bardzo dokładnie przemyśleć, na co możemy sobie pozwolić, z czym sobie poradzimy... Uwielbiam duże psy, ale małe mieszkanie i ryzyko, że kiedyś trzeba by go podnieść - wyklucza taki wybór. Ważne jest, żeby dobrze i świadomie podejść do wyboru, wtedy jakiś pies ma szczęśliwy i dobry świat.
Guciuś merda z wdzięcznością :)
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Ja tak tylko od siebie dodam, że nie wszystkie psy wzięte ze schroniska mają usługi behawiorystyczne w pakiecie. Regis na swoje psie patrzałki behawiorysty nie widział. Ale to może dlatego, że w schronisku był psem niczyim i nie miał swojego przydzielonego opiekuna?
× 2
@ziellona
@ziellona · prawie 4 lata temu
Kurcze, przyznam że nie wiem. W krakowskim jest tak, ze wystarczy powiedziec ze sie potrzebuje i behawiorysta - w teorii przynajmniej - sie pojawia. o tym, ze można zgłosić taką potrzebę dowiedzielismy się od weterynarza naszego. ...
A Regis po to był niczyim, aby trafić na najlepsza pańcię ever.
@laura.kasprzyk23
@laura.kasprzyk23 · prawie 4 lata temu
Sama prawda w tym co napisałeś. Tyle co się słyszy ile jest super psiaków w schronisku i one czekają na dom prawdziwy gdzie jest miłość i uczucie. Ja nie rozumiem ludzi co kupują psy, przecież na takiego psa idzie dużo pieniędzy. Gdybym mogła adoptowałabym psiaka ze schroniska, i pokazałabym mu szczęście. Wiem że te psiaki są urocze, mimo swojej historii zasługują na miłość.
× 1
@ziellona
@ziellona · prawie 4 lata temu
:) no wlasnie - taki kupny tez ma swoje pusy - masz konkretną rasę, z konkretnymi predyspozycjami. Moj ojciec na przyklad zawsze chcial miec wilczury. I mial. I ma nadal. Z tym, ze one są takie "z odzysku" a to ostatnia w miocie, a to bez papierów. Do tego ma co prawda rowniez schroniskowego kundla, ale faktem jest, ze kazdy pies wymaga uczucia, pracy, wychowania i ... pieniedzy. Bo jak to zdrowe, to wlasciwie karma i profilaktyczne badania. Ale jak chore... to sie zaczyna lawina wydatkow - i z tego sobie trzeba zdawac sprawe. Bo dzis nie kosztuje nic, a jutro może duzo. Ale... to trochę jak z dzieckiem - nie stać mnie na dziecko, ale jak sie pojawi to i magicnzie się pojawią środki na. Tak to dziala. I to samo z psem :) (z psem wiem co mowie, z dzieckiem - niekoniecznie :) bazuję na wiedzy znajomych matek)
× 1

Archiwum